Adrian, mój syn

Nie wiem jak zacząć, i przyznaję że nie mam pewności, czy w ogóle zaczynać powinienem.

Ostatnio nie wiem zbyt wiele oprócz tego, że przybywa dziur wypalonych w kolorowych kadrach filmu mojego życia. Każdy z nas ma swój film i każdy jest ważny niepowtarzalny, nawet te zrobione w konwencji czarno białej.

Nie wiem od czego zacząć ten wpis – tyle myśli, tyle słów ciśnie się naraz, aby natychmiast wycofywać się w swoją eremie.

Nie wiem, ale czuję, że powinienem skreślić te kilka zdań. Więc je kreślę; być może będzie dość chaotycznie, ale to sprawka natłoku myśli.

Te słowa piszę nie tylko dla siebie, ale piszę je również dla tych wszystkich, którzy czytają mnie od dawna, i dla tych moich nowych czytelników.
Wszyscy jesteście dla mnie ważni. I jak tylko się obrobię ze swoimi sprawami, to postaram się nawiązać bliższą rozmowę, ale może to jakiś czas potrwać. Ale cóż może znaczyć jakiś czas skoro życie trwa tylko chwilę.

Niekiedy ta chwila jest kolorowa, pełna wspaniałych wspomnień. Innym razem wypełniona bólem i niekończącym się cierpieniem.

Z przedziwnego ruchu ciała, grymasu twarzy, być może tamtej pamięci? – wydobywa się dźwięk niezadanego pytania: tato dlaczego?! – Nie wiem Synu. Wybacz. Nie potrafię Ci odpowiedzieć – mówi szeptem.
Łzy, starym, utartym już szlakiem podążają w dół. Kilka z nich z bólem spada na te delikatne dłonie.
Nie wie, nie ma pewności, czy je obmywają, a jeśli to z czego, czy może ranią – a jeśli, to jak bardzo? Ma jednak nadzieję, że przynoszą chwilową ulgę.

Dotykam dłoni Adriana, tym razem nie czytają mnie, nie słyszą – są takie wiotkie, jakby przełamane w nadgarstkach. Całe ciało jest takie, przypomina usychającą piękną roślinkę, której w żaden sposób nie można już uratować!

Po jakiejś chwili czuwania przy szpitalnym łóżku Adrian wreszcie otwiera swoje piękne oczy.
Przysuwamy się z Kamilem bliżej, dotykamy jego czoła, gładzimy, całujemy.
Na moment jest reakcja, jakby chciał wypowiedzieć – czekałem za wami…
Ja to wiem, ja to czuję.
Kamil uśmiecha się przez łzy, delikatnie tuli braciszka. Twarz Adriana staje się inna, pojawia się nawet uśmiech.

Mówię łamiącym się głosem, proszę, aby jeszcze chwilę poczekał, jeśli zdoła, za resztą, oni też chcą się z Tobą pożegnać.

Pierwszy raz, po szesnastu i pół roku leżenia, pojawiła się odleżyna.
Pierwszy raz Jego organizm nie ma siły się bronić. W sobotę było krytycznie, beznadziejnie było w poniedziałek, wczoraj dużo lepiej, ale to tylko kwestia czasu. Czekamy z Kamilem.

Myślę, że Adrian czeka jeszcze na swego brata bliźniaka, Błażeja.

Wiem, że kiedy odejdzie zostanie aniołem.
I wiem, że położę go w tej samej alejce, w której śpi jego brat Damian

Już nie mam żalu do Boga.
Nie mam już żalu do nikogo.
Ból kiedyś minie.
W sercu i pamięci zostanie tylko miłość.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Rany Boskie

Przestań.


re: Adrian, mój syn

...


Przykro mi

cóż mogę powiedzieć więcej?

Trzymaj się.
Wspólny blog I & J


Marku....

Mój syn urodził się cięzko chory…
Dwa razy umierał...

Wiem, co oznacza trwać przy cierpiącym dziecku…

Dużo siły Wam życzę.


Milczę i czytam,

no bo co więcej można tu.

Pozdrawiam.


Panie Marku!

Jeśli to nie jest opis wydarzeń, to chyba Pan przesadził…

Pozdrawiam zamyślony


Panie Jerzy

ponoć jest pan psychologiem

Wszystkim, u których zasiał pan ziarno wątpliwości podam adres jednostki, w której aktualnie znajduje się Adrian
Za chwilę poproszę Szanowną Gretchen i Magię, aby to za Ich pośrednictwem zainteresowani (w tym również pan) mogli sprawdzić wiarygonośc podanego
opisu wydarzeń.

Wkurzył mnie pan.

Gwiazdki pod TYM wpisem są nie na miejscu


Marek

Jerzy jaki jest – każdy chyba już wie.

I tak zrozumie po swojemu, to co mu odpisałeś, czyli nie zrozumie. Będzie ciągnął jałową dyskusję...

Daj sobie spokój.
Nie warto.


Panie Marku!

Przepraszam jeśli czuje się Pan urażony. Niemniej różne rzeczy w sieci się publikuje i czasami jest to fikcja literacka. Ja nie zamierzam tego sprawdzać. Wyraziłem swoją opinię.

Gwiazdki nie służą ocenie opisywanego zjawiska, tylko formy literackiej. Nie rozumiem, co jest w nich niestosownego. Przykro mi.

Mój komentarz jest częściowo związany z komentarzem Igły. Może Pan się zastanowić o co może jemu i mnie w tym kontekście chodzić.

Pozdrawiam


JM

o co chodzi Igle, wiem. Zapytałem
O co Panu, nie wiem. I nie chcę


@JM

proszę przeczytać: http://tekstowisko.com/marekpl/59175.html


Nie warto podpowiadać

Podpowiedzi już się pojawiły w tekście.
Ten sam link jest.

Nic nie powiedziałam, bo nie mam słów.
Teraz może coś.


Maszyno!

Dziękuję.


-->MarekPl

Panie Marku,

mogę tylko pozdrowić i życzyć siły. Z ukłonami,

referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Dziękuję

Algo,
Nutko,
Gretchen,
Dorciu,
Igło,
Grzesiu,
Referencie

I tym wszystkim milczącym w ciszy
Marek


Subskrybuj zawartość