Wczoraj, 12 lutego, natrafiłem w tv na program Interwencja, który ukazywał kulisy zatrzymania nie tego sprawcy brutalnego pobicia. „Sprawca” w trakcie bandyckiego napadu znajdował się poza granicami naszego kraju, co nie przeszkadzało naszym organom ścigania na „ustalenie” jego osoby jako sprawcy.
Zajście, brutalny napad z pobiciem, miał miejsce w rejonie monitorowanym.
Dziwnym trafem nie udało się niczego za zapisu monitoringu odtworzyć, aby rozpoznać faktycznego/faktycznych sprawców. Nie zachowały się żadne dane.
Monitoringiem miast zajmuje się policja za zgodą właściwej rady miasta, która tę zgodę wydaje stosowną uchwałą.
Ten wpis nie dotyczy tamtego zdarzenia pokazanego w „Interwencji”.
Ten wpis dotyczy innego zdarzenia, z którego policja przekazała prokuraturze tylko część, bardzo złej jakości, zapisu zachowanych danych.
Na szczęście korzystając z umiejętności, i dziennikarskich technik „operacyjnych”, udało mi się pozyskać pełne dane dotyczące zajścia.
Z zapisu monitoringu, krok po kroku, widać (film i zdjęcia) kto jest sprawcą zdarzenia.
Jeśli już wyrażamy zgodę na zakładanie monitoringu, za nasze pieniądze, w naszych miastach, który ma podnieść jakość bezpieczeństwa, to mamy pełne prawo zażądać od policji udostępnienia danych w celu wyjaśnienia i ujawnienia sprawcy/sprawców zdarzenia.
Policja nie jest właścicielem tych danych, jest uprawnionym operatorem monitoringu.
W tym przypadku doszło do krycia sprawcy/sprawców. Sprawa ma głębszy wymiar, gdyż ukazuje z jak groźną grupą przestępczą współpracują wysocy rangą funkcjonariusze policji.
Nasze bezpieczeństwo jest pozorne. Nad naszym bezpieczeństwem czuwają niewłaściwe osoby.
Nie jest to odosobniony przypadek. A sprawa, którą się zajmuję, tym bardziej jest groźna ze względu na wciągniecie w nią mediów, którym nie podaje się rzetelnej informacji do działu „kronika policyjna”. W ten dość prosty sposób trwający od wielu lat groźny proceder ma się dobrze.
A poszkodowani?
Cóż, oni się nie liczą, skoro najważniejsze, aby biznes się kręcił jak należy.
Czy należy, to się zobaczy.