Jako że tematyka kulinarna z róznych powodów na TXT ostatnimi czasy rzadziej gości (choć teksty igły i Referenta nie tak dawno były), postanowiłem ją że tak powiem wskrzesić. Tę tematykę.
Acz zastrzegam od razu, że przepis banalny, w dodatku nie ja go wymyśliłem.
Więc tak, mamy cukinię, proszę państwa, bierzemy ją, obieramy, wyciągamy gniazda nasienne (czy jak te środki się nazywają) i kroimy właściwią i potrzebną nam część cukinii albo na plastry (takie koła) albo to jeszczo na pół, nie za grube.
Bierzemy i rozbijamy w głębokim talerzu dwa jajka, dodajemy soli i pieprzu, na drugi talerz sypiemy bułkę tartą.
Maczamy plastry cukinii w jajku, a później w bułce.
Wrzucamy na rozgrzany olej.
Smażymy.
Jadłem dziś takie cus, po prostu pycha, wieczorem zaś jadłem to samo ale z sosem tzatzki jeszczo.
Jak zrobić sos tzatziki , można znaleźć w necie, polecam takie połączenie.
A jutro zamierzam zrobic placki z cukinii, których jeszczo nie próbowałem, a Alga specjalnie dla mnie przepis dawno temu wrzucała:
http://delicyje.salon24.pl/59519,placuszki-z-cukini-dla-grzesia
Przy okazji, polecam przy jedzeniu poczytac smakoszka salonowego, bo to było/jest jedno z najmagiczniejszych miejsc w necie, jakie znam:)
P.S. A gdzie wino?
Wina nie ma.
Nie z mojej winy, po prostu jakoś abstynencję , a raczej rzadsze dużo alkoholizowanie się niż kiedyś kontynuuję:)
komentarze
zaproś mnie
przyniose winko swojej roboty, malinowe, porzeczkowe, wisniowe- do wyboru
kryska -- 12.09.2009 - 13:03Krysko,
ja zamawiam wisniowe:)
A na razie jedzonka z wczoraj nie ma, a placki jesczez niegotowe więc nie ma na co zapraszać:)
Ale pozdrowić mogę.
grześ -- 12.09.2009 - 13:04Panie Grzesiu
Już kiedyś o tym kablowałeś.
Ja smażę cukinię bez panierki, tylko trochę oliwy i sól.
I patelnia teflonowa musi być.
Jako dodatek do parówki, frankfurterek, jajek na porządne śniadanie tak aby do wieczora można było na tym przelatać.
Igła -- 12.09.2009 - 13:41Panie Igło,
zgadza się, sama tez jest dobra, rok temu jak było u mni w domu cukinii, to smażyłem tylko na oliwie/olej u, właśnie jako dodatek do jakiegos obiadu (ziemnaiki, męsio itd)
Ale tak jak opisałem, smakuje idealnia sama, bez żadnych dodatków, ewentualnie z ketchupem czy tzatziki, idem smazyć placki z cukinii teraz:)
Pozdrawiam.
grześ -- 12.09.2009 - 13:46Hm, no nie wiem,
już nieważne, lubię tę cukinię czy nie lubię, zdaje się, że mój żołądek po prostu jej nie toleruje. Tak samo, jak papryki.
A na txt chyba najwięcej przepisów jest właśnie na to warzywo. Spisek, kurde.
pozdrawiam rozgoryczona
No to kurde, po co stare cukiniowe przepisy wygrzebujesz?
Masochizm jaki czy co?
Bigos od Igły se proszę zrobić, szanowna albo pasztet:)
A w ogóle chyba Pino nam zgłodniała, boi lata jak szalona po wpisach o jedzeniu:)
Jeszcze trochę ci zostało, ale chyba głodu to nie zabije:)
grześ -- 22.11.2009 - 19:51E tam,
właśnie, że odwrotnie.
Se zrobiłam obiadokolację, jestem syta, tylko że tak wyszło: kuchnia się zrobiła strasznie brudna, więc najpierw pochowałam różne szpeje i umyłam blat. Później ustawiłam w rządku to, co było potrzebne do przyrządzenia żarcia.
I mi się skojarzyło z tymi wpisami ilustrowanymi Gretchen&company :)
Wygrzebuję, kurde, boś sam linka podał i zapłakał, że ruch mały!
Aha, żadnych bigosów czy pasztetów… ja lubię szybko i prosto, poświęcać się mogę wyłącznie dla ciast :)
O, ciasto to bym zjadł,
ale na horyzoncie mam tylko coca-colę (znowu wstrętnemu nałogowi uległem i czekoladę Wedla orzechową).
grześ -- 22.11.2009 - 19:59Chyba trza jeszcze winko otworzyć i jakiś smętny&nudny film se zapuścić:)
Szczególnie że muszę ze 4 obejrzeć jednego reżysera, by wpis wkrótce wyrychtować.
No mi został
ostatni odcinek House’a do obejrzenia dzisiaj.
Słodyczy typu czekolada to prawie nie jadam, kiedyś żyć bez tego nie mogłam, a teraz wolę zapalić fajeczka. Alkoholu do monitora zaś nie pijam, no chyba, że się trafi jakaś okazja szczególna. Jak będę pisała o Jesieninie, to se kupię specjalnie pół litra :)
Dobrych przepisów na ciasta to znam skolko ugodno…
W ogóle, to miałam dzisiaj na imprezę iść, ale przyjaciółka męczy się w ciąży i napisała, że nie da rady, więc zostałam solidarnie w domu. Może nawet trochę się pouczę?