Szybciutko, szybciutko przechodzę do rzeczy…
W ten oto i ten oto sposób Kataryna i Cezary Michalski przyczynili się do zamordowania starego zwyczaju używania pseudonimu jako znaku rozpoznawczego w działalności publicznej. Aczkolwiek bynajmniej ponieważ, moim drodzy, używanie pseudonimu nie oznacza, że jest się anonimowym. Nie oznacza też braku odpowiedzialności za słowo (co za bzdura!). Pisałem o tym kiedyś w rozmowie (“pisałem w rozmowie”, matko Boska, to jest możliwe tylko w blogosferze) z Panią Agawą:
Z tymi anonimami to jest jakieś nieporozumienie. Przykładowo ja – referent, prawda. Przecież ja nie jestem żadnym anonimem, podpisuję się nazwiskiem. Wiadomo, z kim sprawa. A że piszę pod pseudonimem… I cóż z tego. Bolesław Prus też pasożytował na jakiejś osobie poniekąd fizycznej (termin prawie prawniczy, a nawet prawny, prawda – Pani Agawo… uwaga! ;) Kto pamięta o Prusie, kto o jego nosicielu? Jakieś nieporozumienie…”
No, są to jednak komunały niegodne nawet profesora Sadurskiego, żeby tłumaczyć różnice między anonimem (np. chwilowo ktoś ktośtam) i pseudonimem (np. Gall Anonim). Przy okazji, co mam zrobić, kiedy jestem bardziej znany jako referent Bulzacki, niż jako Paweł Bulzacki, syn Rajmunda i Grażyny, z domu Rostworowska, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego w Warszawie. Nie stać mnie na ujawnienie, bo nie stać mnie też na roztrwonienie reputacji, na którą zapracowałem jako referent. To są w dużej części sprawy nie do odtworzenia. Pomijam już nawet fakt, że mam małą ochotę ponownie kłócić się albo zgadzać z tymi samymi co wówczas, prawda, poniekąd anonimami.
Chłopaki (zwracam się do resemanna i elGuapo), róbcie jak uważacie, ale po mojemu zagrzaliście się jak Borubar na treningu u Benhałera. W końcu tyle roboty jest jeszcze do, prawda, zrobienia… Zawracamy sobie nawzajem dupy (pardą).
komentarze
Panie Pawle!
Ma Pan częściowo rację. Niemniej, w sytuacji sporu prawnego powinniśmy mieć odwagę występować pod własnym imieniem.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 23.05.2009 - 12:08-->J. Maciejowski
Panie Jerzy,
pełna zgoda, więc od razu zapisuję, że ja też mam pełną rację. Nie widzę przeciwwskazań, żeby się procesować, i to do woli. Wówczas anonim i pseudonim stawiają się w sądzie z imienia i nazwiska, albo stawia się ich “wydawca”. Swoją drogą może to być zabawne, jak w zastępstwie referenta pójdzie pseudonim Igła lub pseudonim Sergiusz ;)))
Pozdrawiam,
referent Bulzacki (gość) -- 23.05.2009 - 12:38Paweł
Wy, mnie Referencie
procesami nie straszcie.
Igła -- 23.05.2009 - 12:53Ja nie takie rzeczy przeżyłem (np z Sergiuszem albo JJ), że definicje Maciejewskiego mogą mi się co najwyżej przyśnić.
W drzemce.
-->Igła
Nie chcesz być sławniejszy od Kataryny? Pierwszy polski bloger procesujący się z ministrem (przyjmijmy, że referent jest ministrem in spe); sumienie blogosfery, owacje, ukrzyżowanie, zmartwychwstanie, etat w Fakcie albo jedynka na liście PiS na Podlasiu? Dziwny jesteś.
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 12:58Ja dziwny?
No co ty?
Na tle blogosfery zupełnie przeciętny.
Po 40tce, sfrustrowany, wykształcony, karty kredytowe posiadam, więc dlatego sfrustrowany, żonaty i dzieciaty więc tym bardziej, o politycznych debili się ocieram a nawet wielu znam, czyli jeszcze gorzej, umiejętność pisania i czytania posiadam, nicka-pseudonim też.
Czas chyba zrobić aferę albo się podpalić pod Sejmem.
Żeby ktoś zwrócił uwagę na przeciętnego blogera?
Przecież niedługo całe, w miarę normalne życie publiczne przeniesie się do blogosfery?
Zostaną jeszcze niereformowalne indywiduum Niesiołowski & żona niejakiego Rokity jako tańczący&palikotujący (się) z Michalskim albo Lisem.
I niewiele więcej.
Jak to kiedyś mawiali starzy Polacy, Polska jest w nas.
Igła -- 23.05.2009 - 13:11Czyli w internecie.
Panie Referencie,
cała ta sprawa z tą anonimowością i trąbieniem o niej dęta jest.
Nie wiem jak pan, ale większość blogerów pod nazwiskiem też de facto anonimowa jest, bo np. kto zna takieog grzesia z prowincji w jakiejś tam Warszawce?
I przeciez gdyby ktos wytoczył proces Katarynie, to w koncu musiała by się tak czy tak ujawnić.
A “Dziennik” mnie zadziwia tą całą nagonką(?) i awanturą.
grześ -- 23.05.2009 - 13:19I ten nieszczęsny Michalski.
-->Igła
Palenie obok Sejmu, a nawet na stadionach jest demode. Nie idź tą drogą. Blogosfera też ostatnio nudzi. Tylko kataryna, kataryna i kataryna. Jakby nie było kryzysu i gazów cieplarnianych. Nie do zniesienia.
Wychodzę do sklepu po jedzenie. Ale kiedyś wrócę.
referent
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 13:25-->Grześ
Panie Grzegorzu,
Pan też się ostatnio ożywił ;) Nawet w znielubionym “psychiatryku” z tego wszystkiego zaczął Pan się lansować. Dzięki katarynie i Michalskiemu! Rozruszali Panu talent, więc powinien Pan być zadowolony. Pierwszy od dawna niesmęcący tekst powstał właśnie dzięki nim. A ja wręcz odwrotnie. Piszę o nich, że już nie chcę o nich czytać, prawda. Zgadzam się, że też nie ma w tym logiki.
Pozdrawiam,
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 13:28referent
Grzesiu
Co tam Warszawka, znany i ceniony jesteś poza granicami kraju:)
Agawa (gość) -- 23.05.2009 - 13:34Cicha wielbicielka Twego talentu
Panie Referencie, fakt,
ożywienie było ale już mi przesżło chyba:)
A co do braku logiki/konsekwencji miałem wytknąć, ale ja wytykający niekonsekwencję to było troszke bez sensu, bo sam jestem jej pełen.
A w Salonie 24 jakoś mnie naszło by wrzucić a nie chciałem reklamowac tekstu na TXT, bo stwierdziłem, że to jednak mało eleganckie jest.
Agawo, e tam, jaki talent:)
grześ -- 23.05.2009 - 13:44Panie Referencie
Paweł Bulzacki? Pan zmienia imiona jak rękawiczki:)
Agawa (gość) -- 23.05.2009 - 14:00Czy nie mógłby Pana mieć na drugie Kubuś ?
Panie Referencie,
z domu Rostworowska?
To mogę do Pana mówić wuju?
Więcej nie ujawnię, bo rożni furiaci się tu kręcą.
Jeszcze nasmarują mi na chałupie coś antypaństwowego, a na remont to się ostatnio wykosztowałem…
Pozdrawiam
Ps.
yassa (gość) -- 23.05.2009 - 14:28Grześ – przepraszam
-->Yassa
z domu Rostworowska?
To mogę do Pana mówić wuju?
Jakby to ująć... :) Mów mi wuju! Prawda…
Paweł
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 15:01-->Agawa
Paweł Bulzacki? Pan zmienia imiona jak rękawiczki:)
Czy nie mógłby Pana mieć na drugie Kubuś ?
Ze wszystkich imion najbardziej podoba mi się – “referent” ;)
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 15:02-->Grześ
Panie Grzegorzu,
my tu gadamy o pierdołach, a prawdziwie solidni i poważni blogerzy powinni jednak czymś konkretnym się zająć. Prowadzić jakieś badania, studia, myśleć... i dopiero potem pisać teksty. Właśnie, najpierw myśleć, a potem pisać. Nigdy odwrotnie. Sam mam wyrzuty sumienia, że nie przykładam się do roboty. Przyjdzie mi się nad sobą zastanowić i radykalnie sprawę uzdrowić.
Bye,
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 15:05Uzupełnię,
bo katarynie jednak współczuję, więc żeby później, prawda, nie było… Poza tym zapewne czekają ją poważne zmiany w bieżącym rozkładzie dnia i środowiskowe kłopoty (swoją drogą ma kobieta charakter, że w tym ciumkającym i zbliżającym się do intelektualnej sekty fundacyjnym warszawskim maglu wytrzymywała), zatem – tym bardziej. Jak już coś zmieniać, to myślę, że lepiej z innego powodu niż zdekonspirowanie przez jakieś tabloidowe hieny. Jest jednak świat poza tym tematem; na litość Boską, czy z faktu, że katarynie stała się krzywda trzeba zaraz brać udział w promocji S24 i robić medialny cyrk pod przykrywką obrony praw blogerów. Kolegom rozum nieco odjęło. Ale może się mylę, może tak trzeba, może jestem aspołeczny, może tak.
referent Bulzacki -- 23.05.2009 - 15:17Panie Referencie
Może nie AŻ tak, lecz odbieram to jako błądzenie właśnie.
Afera z Kataryną promuje cały blogsferyczny polski świat, zwłaszcza tę jego antyreżymową flankę.
Pozdrawiam
mój nick (gość) -- 24.05.2009 - 18:11-->mój nick
Zależy, co kogo zajmuje. Albo się bawimy i spotykamy w necie. Albo oprócz tego coś jeszcze robimy. Na przykład Sadurski napisał ostatnio tak: Ktoś się mnie potem zapytał: a po co udzieliłem wywiadu Dziennikowi? No to odpowiadam: bo ja udzielę wywiadu każdemu, kto mnie o coś pyta. Taka moja profesja, taka moja misja, takie moje zasady. Ja robię w ideach, a ponieważ traktuję je poważnie – chcę by jak najwięcej osόb je poznało, a jeszcze lepiej – przyjęło za swoje. Ja mόwienie o sprawach publicznych traktuję jako sprawę poważną, a nie kłapanie dziobem dla przyjemności gadania. I dlatego jeśli zgłosi się do mnie Nasz Dziennik – udzielę wywiadu; jeśli zapyta Radio Maryja – odpowiem; jeśli zadzwoni Telewizja Trwam – tak samo. Taki już jestem. Więc dlaczego miałbym odmawiać Dziennikowi? http://wojciechsadurski.salon24.pl/106733,jak-sie-w-dzienniku-robi-tytul...
Sadurski ma rację. Co więcej, sam kilka razy (kiedy u niego pisałem) mu o tym mówiłem, składając ukłony, że mimo łatwych manipulacji składa sobie całkiem poro dusz. Wówczas zaprzeczał. Jak widać niepotrzebnie.
Zatem, albo sobie gaworzymy, potem znikamy z netu i żyjemy, albo traktujemy blogowanie jako dodatek do czegoś więcej, czy wręcz – jako coś więcej. Awantura wokół kataryny, salon24 i ostatnio Krasowskiego nie ma z tym nic wspólnego. I w tym sensie mnie nie zajmuje. Dęty balon i reakcja samoobronna niepewnych swego blogerów. Z drugiej strony tonący Dziennik. Świat jest w innym miejscu.
referent
referent Bulzacki (gość) -- 24.05.2009 - 20:30Panie Pawle!
Chylę czoła.
Jerzy Maciejowski -- 25.05.2009 - 05:04