Mrocznie, ostro, smętnie czyli moja opowieść o ciężkiej muzyce

Zainspirowany tekstem Sajonary postanowiłem zrobić mu konkurencję i stworzyć moja opowieść o ciężkiej muzie.

Zaczęło się jak wszystko, dawno, dokładniej mówiąc gdzies jak tam miałem jakie 15 lat, no i zaczęło się od zespołu, który jest oczywisty i który znają wszyscy, nie wiem, czy w ogóle jest sens tenże utwór zamieszczać, ale dla mnie jest tak dobry i mi bliski, że w sumie czemu nie:

No, dobre, co?

Po Metallice były różne Megadethy, Overkille, słuchałem też trochę Sepultury czy Soufly, ale to jakoś nie było to. Przez dłuższą chwilę zachwycił natomiast zespół grający, jeszcze ostrzej i szybciej niż Metallica, oto on:

Krótko, szybko, ekstremalnie… No było to Coś

Ale jednak nie, Grześ potrzebował czegoś innego, niby i death metal podsłuchiwałem, te wszystkie zespoły typu : Obituary, Napalm Death i kilka innych, które nazwy gdzieś tam się kołaczą, ale szukałem czegoś innego. Czegoś mrocznego naprawdę…

I znalazłem:

Albo to:

Płyta ,,Wolfheart” do dziś jest jedną z moich fascynacji, polecam słuchać w całości, bo jest to rzecz, która ma niesamowity klimat i słuchanie utworów na wyrywki troszke mija się z celem.
Moonspell po ,,Irreligious” i ,,Wolfheart” trochę brzmienie złagodził (na ,,Darkness and Hope” to momentami brzmia jak jakis Him czy inne badziewie), co jednak nie znaczy, że lżejsze utowy Moonspella są złe, o nie, proponuję posłuchac tego np. Utwór pochodzi z płyty ,,Sin/Pecado”.
Hipnotyczne i transowe…

O ile Moonspell zachwyca klimatem i mrokiem, to jest pan, który uwodzi głosem… Nikt nie śpiewa tak mrocznie, nisko, głęboko, smętnie jak on:

I Peter Steele potrafi tak przez całą płytę…, szczególnie dobra jest ,,Bloody kisses”, a o płycie ,,World coming down” jedną z ostatnich recenzji napisał Tomek Beksiński.

Pozostańmy w podobnym klimacie przez chwilę:

No, panowie z Moonspella, Type O`Negative i Tiamatu pokazali nam co umieją, teraz więc by jakaś kobieta wkroczyła do akcji, no a jak kobieta, to oczywiście musi być i teatr i tragedia.

Tę piosenkę nagrali tez po niemiecku, był to jeden z pierwszych tekstów, który tłumaczyłem, jeszcze przed przetłumaczeniem większości utworków Lacrimosy. A jaki ładny tytuł mają po niemiecku ,,Der Tanz der Schatten’ (niektórzy znajomi w LO, słabo znający Deutsch-a tłumaczyli jako taniec diabła czy szatana)

A jakoże o Niemczech, to czas na pierwszy zespół z Niemiec, bo Theatre of Tragedy, jak na metal przystało są ze Skandynawii, dokładniej ze Szwecji.

Ale co tam Crematory, powoli i nieubłagalnie nadchodzi moja miłość największa. M jak Miłość, L jak Lacrimosa, T jak Tilo Wolff, A jak Anne Nurmi.
Zacznijmy od tego:

Płyta ,,Elodia” jest genialna prawie w każdym fragmencie, więc nalezy przesłuchac po prosu całą, najlepiej nie fragmentarycznie, bo każda płyta Lacrimosy to jakaś opowieść.
Ale nie mogę sobie odmówić zamieszczenia jeszcze czegoś ich autorstwa:

Tak się kończy ,,Elodia”…

Ale o Lacrimosie będzie więcej niedługo, więc z bólem trzeba się rozstać chwilowo z tą muzyką i zaprezentować jeszcze kilka rzeczy, choć nieodparcie i nieubłaganie zbliżamy sie do końca mrocznej wędrówki…

A po drodze jest jeszcze to:

Na płycie jest wersja 12-minutowa, tutaj niecałe pięć, no, ale cóż, życie bywa okrutne…

Mrok kojarzy się z pólnocą, nie dziwne, że większość czołówki black metalu, gotyku czy innych mrocznych dźwięków to albo Skandynawia (szwecja, Norwegia, Finlandia) albo Niemcy albo Wielka Brytania (Znawcom literatury pewnie się przypomina podział na Poezję Północy i Poezję Południa Madame de Staël)

Ale, by nie było stereotypowo, to mamy i w wyliczance mej zespół z Włoch, nie żebym za nim jakoś szczególnie przepadał, no, ale ten utwór wciąga:

A gdzie Polska zapyta Prawdziwy Polak? A jest i Polska, choć o polskim metalu,. death metalu czy gotyku nie wiem wiele (nie liczę zespołów jak Closterkeller, Moonlight, Abraxas, których słuchałem i słucham nadal czasem)
Ale jest jeden utwór, którego zawsze słucham z radością:

Nawet dawno temu na pewnej osiemnastce się przy nim bawiłem:)

No więc opowieść dobiega końca, temat został ledwie poruszony, a przecież gdzie wszystkie mroczne dźwięki troszkę starsze: The Cure, Joy Division, Dead Can Dance, Sisters of Mercy, Siouxie of the Banshees. Ale to temat na inną opowieść, może kiedyś w długą zimową czy jesienną noc, oczywiście w czasie pełni…

A bez tej grupy sprzed już 40 lat nie było mrocznej muzy w takiej postaci jakiej istnieje.

Więc nie może ich tu zabraknąć, do dzisiaj poraża:

No a na koniec posłuchajmy upiornego głosu Danniego:

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Cie Florek!

Czuję się przytłoczony! Jedynie Lakrimozę posiadam i używam…
:)


Heh, życie przytłaczające jest,

to i muzyka być powinna:)

A ja mam tak, że mnie taka muzyka odpręża, choć nie zawsze mam na nią nastrój i ogólnie ostatnio wole posłuchac czegoś lekkiego np. Klenczona, Strachów na Lachy czy podobnych dxwięków to czasem nachodzi mnie na taką muzę.
A o Lacrimosie będzie jedna z części mojego muzycznego alfabetu.
Pzdr


a mało czasu

zostawię sobie na noc, ale wygląda apetycznie


Sajonara, no zapraszam

do słuchania. Nie gwarantuję, że się spodoba, ja jestem niezadowolony, że Moonspella jednego nie znalazłem na YouTube w wersji płytowej, bo jakos preferuję ogólnie wersje z płyt, no chyba, że osobiście jestem na koncercie, to wtedy tyż lubię.
No, ale na Moonspellu nie byłem i pewnie nigdy nie będę..., niestety.
Pzdr


Moonspel

zdecydowanie przereklamowałeś
:)
thx za Slayera, Sabbathów
oblukam jeszcze reszte
Prezes , Traktor, Redaktor


Eno ja Moosnpella

lubię, a ,,Wolfheart” w szczególności.
Pzdr


Alma mater i koiec filma, nestety

Prezes , Traktor, Redaktor


Max, nie rozumiem w sumie,

...


No jak to

Moonspel po Wolf już nie zbliżył się do poziomu który wyznaczył na pierwszym albumie i to w sumie jedną pieśnią, później wpierdzielał ogon no ale czasem to się ludzim podoba, wszak o gustach gadamy:))
Prezes , Traktor, Redaktor


Aha, spoko,

za długo siedzę przed komputrem,a oczy i umysł już nie te, to przez ten alkohol, słodycze, brak ruchu i intelektualną gnuśność.
Ale nieważne.
Wiesz, ja z Moonspellem mam tak, Wolfheart uwielbiam w całości, ,,Irreligious” cenię w sumie, ale mnie nie zachwyca.
,,Sin?pecado” tak sobie, ale to co zamieściółem mnie jakoś wciaga strasznie…
A ,,darkness and hope”, ,,Butterfly Effekt” i ,Antidote” albo znam słabo albo nie przepadam zbyt.
pzdr


dobre to

z chęcią posłuchałem, większość dobrze znam. Tylko mi ta lacuna zgrzytnęła. Theatre jednak popelina, ale czy to ważne. ja też np lubię od czasu zapuścic jakiegoś najtłisza


No Lacuna Coil, tez się jakoś

do nich nie mogłem przekonać...
Ale 2, 3 utwory lubię w sumie…
A Theatre, no sentyment bardziej niż rzeczywiste lubienie.
Co do Nightwisha, no tao mieszane uczucia bardzo mam.


Subskrybuj zawartość