Nadeszły nadupały (określenie od Andrzeja Kleiny zapożyczone, mam nadzieję, że nie ma nic przeciwko).
Upałów nie trawię, nad-upałów tym bardziej, ale jak wiadomo nad-upały to rzecz, która zdarza się latem i w wakacje najczęściej (wakacji jeszcze nie mam, lato tyż jeszcze nie nadeszło, ale krokami wielkimi się zbliża).
Z latem i z wakacjami kojarzy mi się kategoria tzw. piosenek wakacyjnych czyli najczęściej badziewnego dicho, gdzie półnagie seksowne panie i pólnadzy panowie (co wyglądają lepiej niż autor tekstu i w kompleksy go wpędzają, no, ale autorowi nawet się rowera nie chce uruchomić, o wyjściu na basen nie wspominając, więc nie dziwne, że wygląda niesportowo raczej) swoje wdzięki prezentują.
Najczęściej muzycznie jest to totalna porażka, no, ale cóż, są i koneserzy takiej muzyki, więc zalinkujmy przykładową wakacyjną piosenkę:
http://www.youtube.com/watch?v=WsHifBX_dto
Są oczywiście piosenki wakacyjne i z latem się kojarzące dużo ambitniejsze. Mi z latem kojarzą się dwa świetne utworki, jeden to ,,July morning”(no, ale nań to za wcześnie), drugi to tytułowe ,,Summertime”
Więc może najpierw tekst:
Summertime,
And the livin’ is easy
Fish are jumpin’
And the cotton is high
Your daddy’s rich
And your mamma’s good lookin’
So hush little baby
Don’t you cry
One of these mornings
You’re going to rise up singing
Then you’ll spread your wings
And you’ll take to the sky
But till that morning
There’s a’nothing can harm you
With daddy and mamma standing by
Summertime,
And the livin’ is easy
Fish are jumpin’
And the cotton is high
Your daddy’s rich
And your mamma’s good lookin’
So hush little baby
Don’t you cry
Piosenkę skomponował George Gershwin ponad 70 lat temu, śpiewało ją mnóstwo osób, tu można sobie zajrzeć ile:
http://www.summertime-collection.com/
Ja oczywiście zaprezentuję kilka wersji, które wg mnie są godne polecenia.
Inaczej zacząć nie można?
No nie można, nawet pomimo uwielbienia mojego dla rocka, jednak zaczniemy nierockowo:
Eh, ten początek, przeszywające, no i później głos Elli…
No, Ella zostanie z nami na dłużej, tu już bez towarzystwa Armstronga:
No po Elli czas na inna panią, też magiczną.
No i wakacyjne nazwisko (a właściwie pseudonim) ma:
Czy już czas na J.J.?
I nie chodzi bynajmniej o Jacka Jareckiego. Eh, ten Jarecki to słynny jest, w Poszepszyńskich o nim gadają, Mo kiedyś na TXT cytowała książkę, gdzie o Jareckim piszą, teraz się okazuje, że inicjały ma jak Janis Joplin.
No, ale chyba Jacek mimo swoich licznych talentów tak śpiewać nie umie…
Po prostu przeszywające, pełen odjazd,
No i co tu zrobić?
Czy ktoś może zaśpiewać lepiej po tych paniach i jednym panu?
Jak dla mnie nie, a jakoś przyzwyczaiłem się do dłuższych swoich tekstów, więc na zakończenie jeszcze filmowy dodatek ( a w nastepnej części cyklu jeszcze bardziej filmowo będzie)
Filmowo, bo śpiewa Scarlett Johansson, no i fragmenty z filmu ,,Lost in translation (,,Między słowami”) w teledysku są.
A wersja, bardziej jako ciekawostka w sumie, ale może się spodoba:
P.S. Trochę uśpiła ta Scarlett, co?
A poza tym cykl będzie miał kolejne odsłony, a no i mały quiz, skąd tytuł: ,,Historia jednej piosenki”?
komentarze
eeeee?
Kto to jest nadupała?
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.06.2008 - 17:14:)
A więcej kmiot szanowny do powiedzenia nie ma nic?
Znaczy ciekawszego cuś?
pzdr
grześ -- 10.06.2008 - 17:25dlatego kmiot jest kmiotem:D
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.06.2008 - 18:42I kmiotem pozostanie,
więc czekam na ciekawszych komentatorów.
grześ -- 10.06.2008 - 18:48O!!!
prawie jak na trybunach ME
MarekPl -- 10.06.2008 - 19:12No, ale
to z czystej sympatii tak mamy, bo my sie z Madem lubimy, a w ogóle to nie wiem czy rozumiem ten enigmatyczny komentarz (co za dzień, nikomu się pisać nie chce, pewnie przez te upały), ale odpowiadam.
grześ -- 10.06.2008 - 19:142 X nadupalne kawałki ode mnie
primo – w wykonaniu starszych braci (ale nie w wierze)
sekundo – w wykonaniu młodszych:
“won’t get fooled again”
Docent Stopczyk -- 10.06.2008 - 19:44Grzesiu
na ten upalny wieczór jedna rada
MarekPl -- 10.06.2008 - 19:44Otwórz na oścież lodówkę będziesz miał przyjemny chłód i oświetlenie zarazem
Takie Dwa w jednym
Marku,
oświetlenie mi niepotrzebne, a z rady lodówkowej jednak skorzystam, btrza cus do jedzenia i do picia zimnego wydobyć z niej.
Docencie, dzięki, posłucham za niedługo.
grześ -- 10.06.2008 - 19:50Historia jednej piosenki
To w nawiązaniu do historii jednej znajomości?
Mida -- 10.06.2008 - 21:41Uwielbiam Summertime.
Aczkolwiek to trzecie wykonanie, nie wiem czyje, bo nie zgadłam, a ty nie ujawniłes, to mi się nie spodobało. Jakas podróba.
Scarlett niezła, choc oczywiście przy Elli i Janis zanika.
Jak słucham takich głosów, to mam kompleksy :P
U mnie na blogu swoity come back, wpadnij.
Pozdro.
Panie Grzesiu!
Przy całym szacunku dla Elli Fitzgerald, to jednak nie ma porównania Janis Joplin.
A o reszcie, to nawet nie chce mi się pisać.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.06.2008 - 00:03:O
“Przy całym szacunku dla Elli Fitzgerald, to jednak nie ma porównania Janis Joplin”
taki żart z samego rana
“won’t get fooled again”
Docent Stopczyk -- 11.06.2008 - 06:08Mida,
niekoniecznie, acz historię jednej znajomości Czerwonych Gitar uwielbiam, ale nazwa historia jednej piosenki w sumie nie moja jest, znaczy nie ja wymyśliłem.
Trzecie wykonanie to Billie Holiday, jeden z najpiekniejszych głosów, już kilka razy jej coś wklejałem tu, w S24 jest tekst , chyba jeden z najlepszych tekstów o muzyce o niej:
http://boomcha.salon24.pl/2226,index.html
No co do Scarlett tez mam wrażenie, że przy Elli zanika,zresztą mało kto Elli dorówna w spiewaniu:)
grześ -- 11.06.2008 - 09:17Nawet Janis Joplin wysiada.
Panie Jerzy, ja powiem
raczej, przy całym szacunku i uwielbieniu dla Janis Joplin to jednak nie ma ona porównania do Fitzgerald.
grześ -- 11.06.2008 - 09:18Choć w sumie to dwa różne gatunki, dwa różne śpiwania sposoby, więc trudno porównać.
Skora nadeszły nadupały...
... to należałoby raczej śpiewać “Oversummertime”, nie “Summertime” :)
Onufry Zagłoba -- 11.06.2008 - 13:15Onufry Zagłoba
Ano racja jak zwykle.
pzdr
grześ -- 11.06.2008 - 16:08Panowie Docencie i Grzesiu!
Nie chodzi mi o całość działalności obu pań tylko o tę jedną piosenkę. Dla mnie wykonanie Janis Joplin jest powalające w warstwie muzycznej. Ella Fitzgeralt jest niesamowita i klasą samą w sobie, ale słyszałem wiele wykonań tego kawałka, a tylko przy JJ ciarki przechodzą.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.06.2008 - 21:41Zakup
Jestem wielbicielem grzebania w supermarketach w skrzyniach z płytami w poszukiwaniu perełek. No i wyobraźcie sobie, że wygrzebałem nagraną w 1956 roku operę „Porgy and Bess” w wykonaniu Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga za dość dużą cenę, bo za 2 złote i trzydzieści groszy. Był to jeden z moich największych sukcesów zbierackich, ale przyznaję szczerze, że palmę pierwszeństwa jest znalezienie oryginalnego nagrania z serii „Jazz Roots” koncertu Astrud Gilberto ze Stanem Getzem i João Gilberto „The Girl from Ipanema” w Carnegie Hall w 1964 roku (za całe 2.70).
Torlin -- 11.06.2008 - 21:48A tak nawiasem mówiąc, naszła mnie w tym momencie refleksja, że fragmenty większych całości utworów odrywają się od swojego gniazda i zaczynają żyć na własny rachunek, takim doskonałym przykładem jest właśnie „Summertime”. Mało młodych ludzi na świecie wie, że ta „najgenialniejsza kołysanka na świecie” (cytat z młodzieżowego forum poświęconego MP3) jest fragmentem opery P&B, a ilość wykonawców przyprawia o zawrót głowy (ilość instrumentów, na których ten utwór był wykonywany – też). Mnie on zawsze będzie się kojarzył z cudowną Janis Joplin.
Jerzy M,
no wykonanie Janis jest na pewno bardziej energetyczne i może ciekawsze, ale ja jako miłośnik głosu Elli oba chyba na równi stawiam.
Torlinie,no suzkanie płyt muzycznych czy filmów dvd w koszach w supermarketach to może niezłe odkrycia przynieść, musze się wybrać do jakiego, kilka kolekcji czy składanek w Tesco czy media Markt zakupiłem kiedyś.
grześ -- 11.06.2008 - 23:19No a Janis cudowna, fakt, ja uwielbiam jeszcze ,,Piece of my heart” czy ,,Mercedes -Benz” (w pierwszym Idolu świetnie Ewelina Flinta zaśpiewała chyba też tę piosenkę lub coś innego Joplin)
Dołączam
jeszcze wykonanie Sarah Vaughan, bo szukając materiału na wpis o nowej piosence znalazłżem wersję jej ,,Summertime”.
Głos to ona ma, ale wykonanie mnie nie przekonuje jednak az tak bardzo:
P.S. A w jazzowych klimatach pozostaniemy i w następnym odcinku, może dziś za kilka godzin on będzie, na razie czas z domu wyjść:)
pzdr
grześ -- 12.06.2008 - 08:48Mungo Jerry...
...wykonywali “In The Summertime” w 1970 roku i od tamtych czasów lubię ten utwór…
http://video.google.com/videoplay?docid=-3616548679177081871&q=in+the+su...
:)
jotesz -- 12.06.2008 - 09:24Panie Joteszu!
In The Summertime, to zupełnie inna historia, a kawałek jest zupełnie dobry swoją drogą.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.06.2008 - 12:15Ależ Panie Jerzy!
Ja nie mylę kołysanki z “Porgy…” – ja rozszerzam ofertę i podrzucam coś, co sam lubię od pierwszego wysłuchania…
jotesz -- 13.06.2008 - 10:06: ))
tecumseh P.S. Trochę
P.S. Trochę uśpiła ta Scarlett, co?
i nic dziwnego bo Summertime to kołysanka przecież, taką rolę pełni w Porgy and Bess którego jest fragmentem. Cudownym fragmentem
żaba (gość) -- 02.08.2009 - 06:25Żabo szanowna,
zgadzam się,ale ta wersja Scarlett jak dla mnie zbyt sennna.
Pozdrówka i witam.
grześ -- 02.08.2009 - 09:58