Tekst powstał jakieś ponad pól roku temu, by go napisać (no i przygotować się do niego) poświęciłem w sumie ze 3 dni, miał ukazać się w gazecie pewnej, ale nie wyszło, zresztą chyba gazeta jeszcze się nie ukazała, znaczy funkcjonować nie zaczęła, więc wrzucam do bloga.
Pewnie zanudzi, ale co tam.
Trochę nad nim popracowałem, więc niech nas zobaczą 9znaczy mnie i tekst:)
Grass ,,Przy obieraniu cebuli”
W 2006 roku ukazała się jak dotychczas ostatnia powieść czołowego pisarza niemieckiego, noblisty, od października 2007 nobliwego już osiemdziesięciolatka, Güntera Grassa. Autor na emeryturę się bynajmniej nie wybiera i zapomnieć o sobie nie daje, ba, wspomniana już powieść ,,Przy obieraniu cebuli” (w oryginale: ,,Beim Häuten der Zwiebel”) wywołała gorące debaty zarówno w Niemczech jak i w Polsce Przy czym w Polsce sprawa była także wykorzystywana w bieżącej walce politycznej i grupka polityków prawicowych próbowała ugrać trochę poparcia na niej, domagając się odebrania Grassowi honorowego obywatelstwa miasta Gdańsk.
Zapytać więc należy o co chodzi i z czego wynikł ów prawie że międzynarodowy skandal. Ano mianowicie Grass w swej powieści przyznaje się do członkostwa w SS, dokładniej w dywizji Waffen SS- Frundsberbg. Grass prawdę tę wstydliwie ukrywał lat niemal sześćdziesiąt, choć nigdy nie ukrywał swej młodzieńczej fascynacji nazizmem. Chodzi zatem tylko o te dwie złowieszcze literki, zresztą oddajmy głos samemu autorowi:
Zatem pod dostatkiem wymówek. A jednak przez dziesiątki lat wzbraniałem się przyznać przed sobą do tego słowa i tych podwójnych liter. Po wojnie z narastającego wstydu chciałem przemilczeć to, co przyjmowałem z głupią dumą modych lat. Ale ciężar pozostał i nikt nie mógł mi go ująć*
Zwrócić warto uwagę na słowa ,,przed sobą” i ,,ciężar”, wnioskować można by z tego fragmentu jakże i z całej powieści, która nie jest żadnym komercyjnym wabikiem czy fałszywą próbą usprawiedliwiania samego siebie, że dziedzictwo SS i ,,wina” Grassa były jednym z motorów napędowych jego pisania, że z powodu wstydu, z powodu ciężaru, z powodu winy ma długi do spłacenia (słowa prawie identyczne w języku niemieckim: die Schuld –wina, die Schulden- długi, pisze zresztą Grass o tym pokrewieństwie obu słów w powieści)
Sprawa przynależności Grassa do SS została więc (moim zdaniem) rozdmuchana, wykorzystana politycznie lub propagandowo (to w Polsce), w Niemczech zaś użyto jej by wyrównać stare porachunki z Grassem, który mimo swego literackiego geniuszu nigdy nie był niekwestionowanym autorytetem i naraził się wielu (choćby swoimi sceptycznymi wypowiedziami o zjednoczeniu Niemiec). Nie wspominam już o środowiskach skrajnie nacjonalistycznych, które zarówno w Polsce jak i w Niemczech Grassa znienawidziły już przy okazji ,,Blaszanego bębenka” (notabene, powieści mistrzowsko napisanej i literackiego arcydzieła, dzięki któremu Grass jest wielbiony na całym świecie)
Sprawa Waffen SS przysłoniła też niestety inne aspekty ,,Przy obieraniu cebuli” , w odbiorze medialnym książka została ometkowana jako dzieło, w którym Grass się przyznał do bycia SS-manem. Tymczasem autor w swoim dziele na ponad 400 stronach ma nam do powiedzenia znacznie więcej.
O czym więc jest ta powieść?
Zacznijmy od początku, a na początku jest cebula… Dlaczego cebula? Bo przy łuskaniu czy obieraniu cebuli odsłaniają nam się kolejne warstwy, kolejne wspomnienia, kolejne momenty, kolejne osoby. I jak to przy obieraniu cebuli bywa, wywołuja one przeważnie płacz, bo wspomnienia Grassa jak i większości osób z jego generacji wesołe być nie mogą.
Najistotniejsze byłoby to, co już częsciowo zostało tu poruszone i z czym się Grass się już wielokrotnie w Gdańskiej Trylogii( ,,Blaszany bębenek”, ,,Kot i mysz”, ,,Psie lata”) rozprawiał: nazizm i próba uporania się z dziedzictwem nazizmu.A to nie jest łatwe, szczególnie że:
Jako członek Hitler-Jugend byłem przecież młodym nazistą. Wierzącym do samego końca. (…) Żadna wątpliwość nie brukała wiary, nie może mnie odciążyć nic nieprawomyślnego, chocby potajemne przekazywanie ulotek. Żaden dowcip o Göringu nie ściagnął na mnie podejrzeń. Bądź co bądź uważałem, że ojczyzna jest zagrożona, bo otoczona przez wrogów**
Günter Grass choć z nazizmem konfrontował się już nieraz, teraz próbuje przedstawić bardziej własną rozprawę z tym brzemieniem, mówi o swoim milczeniu, o swym milczącym przyzwoleniu, o winie, bo niewiedza, milczenie czy próba wyparcia to także wina choć może nie bezpośrednia. Jest surowy dla siebie, choć nie uchroniło go to od jeszcze większej surowości niektórych komentatorów, polityków, dziennikarzy. (pewnie w większości tych, co autobiografii nie czytali)
,,Przy obieraniu cebuli” mówi jednak nie tylko o rzeczywistości wojennej, opowiada tez po prostu historię 30 pierwszych lat życia autora, tak gdzieś do wydania ,,Blaszanego bębenka”, jego pierwszej i chyba dalej największej powieści.
Historię życia czyli historię trzech głodów: głodu, który wynikał z braku jedzenia w czasie wojny i krótko po wojnie,
głodu miłości czy raczej seksu, jak to Grass określa ,,głód zetknięcia się skóry ze skórą”
no i głodu z punktu widzenia nas czytelników najistotniejszego czyli głodu sztuki, głodu pisania, głodu bajania (bo Grass czy to w ,,Psich latach” czy ,,Blaszanym bębenku” oraz w,,,Przy obieraniu cebuli” to „bajarz”), głodu opowieści i opowiadania.
Powieść Grassa dorobiła się już skandalicznej otoczki i rozgłosu, które już zdążyły przeminąć; myślę, że to najlepszy czas by w spokoju rozkoszować się Grassem, jego stylem, formą, językiem, np. pięknym fragmentem, gdy pisze on o śmierci swojej matki.
Polecam wyzwolenie się z patrzenia na Grassa przez polityczny pryzmat, że socjalista, że SS-man, że skandalista, że prowokator, zanurzmy się po prostu w jego świat.
Świat cebuli, świat Oskara, świat turbota, świat zabawek, świat, gdzie kicz, mrok, cynizm, brzydota, zło przeplatają się z humorem, ironią, wzruszeniem, dobrem, zmysłowością, jedzniem, erotyką.
,,Przy obieraniu cebuli” może być biletem wstępu i bramą do tego świata, pierwszym krokiem do poznania tych, o których Grass tylko tu napomyka: Oskara, Tulli, Szczurzycy, Turbota.
Günter Grass
,,Przy obieraniu cebuli”
Tł. Sławomir Błaut
Wydawnictwo Oskar
Gdańsk 2007
*Grass, Günter: ,,Przy obieraniu cebuli”. Tł. Sławomir Błaut,Gdańsk 2007, s. 114;
P.S. Jak się nie wyrobię z tekstem innym planowanym dziś, to ten jest ostatni i jakieś dwa tygodnie mnie nie ma.
Mam nadzieję, że przeżyjecie tę stratę:)
A po powrocie może się udadzą teksty o deMello, osieckiej, leksykon grozy może się napocznie, pewnie wiele innych nowych, jeszcze ze dwwie kompilacje youtubowe mi się rysują w głowie.
Ale może będę miał kryzys i już nic nie napisże, o, kto wie:)
komentarze
Eeee tam, taki Alfabet
Grzesiu!
Torlin -- 27.06.2008 - 18:22Co to za “Alfabet…” liczący jedną pozycję. Śmiechu warte… :D
Torlinie:)
wiesz, że jestem niekonwencjalny:), zresztą ja nie umiem pisać o książkach, poza tym mało czytam.
Może będzie miał kontynuację, ale taki przekorny tytuł.
pzdr
grześ -- 27.06.2008 - 18:24Ogry też mają warstwy:)
Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!
max -- 27.06.2008 - 22:25Panie Maksie!
Bo ogry są jak cebula!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 28.06.2008 - 21:00Hi, George
gdzie byłeś, jak Cię nie było?
(George – bo na “G”, BTW)
merlot -- 28.06.2008 - 21:04Panie Tomku!
Jestem ostatnio zarąbany, bo trzeba na nowy MacOS zapracować.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.07.2008 - 13:37Na system, czy na całego ogryzka?
Tak się tylko pytam, w ujęciu literackim;-)
merlot -- 03.07.2008 - 16:01Panie Tomku!
Ja mam rodzinę. Sam system wystarczy. Jabłuszko, to jak już będzie hulać moja encyklopedia sieciowa…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.07.2008 - 16:33Max, Jerzy M& Merlot,
miło, że wpadliście, z tekstów nic nie zrozumiałem, ale to normalka w sumie.
Pozdrawiam.
grześ -- 12.07.2008 - 17:55Grzesiu,
z mojej strony to był czysty spam, sorry.
merlot -- 12.07.2008 - 21:05Jak bym był w przedeszkolu, to bym powiedział: “Psze pani, to nie ja , to Jurek!”
Panie Grzesiu!
Ja tylko odpowiadałem na pytania, poza tymi ogrami, co to niewątpliwie było na temat cebuli…
A z Tomkiem, znaczy Merlotem, to my powinniśmy pogadać na privie, ale jakoś tak wyszło. :)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.07.2008 - 23:07Ale mozna gadać
i tu nie na temat, jak ktoś ma ochotę.
pzdr
grześ -- 12.07.2008 - 23:24Panie Grzesiu!
Przeczytałem jeszcze raz Pańską recenzję i znalazłem jakieś drobne błędy. W ostatnim wytłuszczonym zdaniu jest „9” zamiast „(”. Potem w jednym z pierwszych zdań brakuje kropki…
Poza tym tekst świetny i postanowiłem poszukać tego Güntera Grassa by zobaczyć jak się z nim obiera cebulę.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 08.04.2012 - 17:45Panie Jerzy,
jeśli pan Grassa nic nie czytał, to polecam “Blaszany bębenek” najbardziej oraz “Turbota” jeszcze.
“Cebulę” czytałem bardziej ze względu na całe zamieszanie o SS, warto też, ale zależy, co kto lubi.
Grass lubuje się w długaśnych i grubaśnych tomiszczach, ostrzegam więc:)
NO i czasem trza się wgryźć, nie od razu wciąga.
“Psie lata” od lat mnie z półki nieprzeczytane straszą:)
grześ -- 09.04.2012 - 18:40