Jesień jest.
Moja ulubiona pora roku, długie wieczory, nie ma upałów, deszcz pada odpowiednio często, moknąć można, nie jest za zimno, a nawet jak jest, to co z tego, poza tym jest kolorowo, jest pięknie, jest melancholijnie.
Trzeba o tym napisać więc.
A raczej przedstawić kilka piosenek z jesienią w tytule i z jesienią się kojarzących.
Wiem, że znowu nie piszę nic swojego, ale chyba nie potrafię.
Będzie jesiennie, o jesieni i w tekstach też jesiennie:)
Zaczniemy tak?
No inaczej się nie dało, wiadomo, Grześ jest nudny i przewidywalny, Klenczon na szczęscie nie.
A teraz ten drugi, Seweryn:)
A teraz łyk klasyki prawdziwej, proszę sobie łykac do woli i wolno, by się nie udławić:)
http://pl.youtube.com/watch?v=79Lq9NRhS5k
Wprawdzie to nie to samo co “ta ostatnia niedziela”, ale w ramach jesiennego przeglądu powinno się znaleźć.
A teraz od klasyki przejdziemy do postmodernizmu i alternatyw:)
Jesiennie będzie, parodystycznie będzie,depresyjnie będzie, zabawnie będzie:)
A to co śpiewa Kur wokalista “mam znowu doła…”, jakie to jest moje, i w wersji poważnej i w wersji humorystycznej, masakra:)
Pewnie mam dlatego, bo w wojsku nie byłem zupełnie…
A co by było na depresję jesienną?
Jesienna dziewczyna:)
Ewentualnie z braku tegoż mogą być starsi panowie.
Starsi panowie dwaj.
A jesień zanim przyszła to szła.
Jesień idzie, nie ma na to rady i dobrze.
http://malina52.wrzuta.pl/audio/i9IQ2TmvD3/
Jesień nadeszła, więc jest.
Więc jesiennie SDM zaśpiewa.
Melancholijnie będzie.
Ale przecież nie można umrzeć, nie posłuchawszy wcześniej Billie Holiday, nie zobaczywszy Nowego Yorku, Paryża, nie nabywszy piesa sobie i nie zrobiwszy multum rzeczy.
Można zacząć od słuchania Billie?
Nie tyle można, trzeba:)
A teraz magia, mistrzostwo i piekno:)
Wiadomo już?
No pewnie, jak jesień, to i liście.
Pewnie będzie o tej piosence kiedyś oddzielny odcinek, bo warto.
No i na koniec wprawdzie bez jesieni w tytule, ale chyba to ich najbardziej jesienna piosenka i przy okazji tegoż zespołu moja ulubiona.
Jak to było?
Komm in mein Boot
der Herbstwind hält
die Segel straff
Die Sehnsucht wird der Steuermann…
komentarze
Pan Grześ
To jak już cóś powii..?
Igła -- 07.10.2008 - 22:29Albo zaśpiewa & zagra?
?
Znaczy źle czy dobrze?
Bo na pewno u pana zbyt enigmatycznie.
Jak zwykle.
I szyfrem:)
Pozdrawiam bez szyfrów, za to szczerze.
grześ -- 07.10.2008 - 22:31Grzesiu
Nie ma jesieni bez tej piosenki.
To była pierwsza piosenka jaką w życiu zaśpiewałam. Może miałam tak z pięć lat.
Śpiewałam w całości. Refren.
Uuuuuwielbiam tę piosenkę.
Kiedyś się odważyłam uciec pociągiem od przyjaciół, wrogów, rachunków,
telefonów .
Ściskając w ręku kamyk zielony pozdrawiam
Gretchen -- 07.10.2008 - 23:55Jesień,
kojarzy mi się z kompletnym brakiem czasu na cokolwiek.
To pora kompletnej bezmyślności i przeciekania czsu przez palce.
Nostalgia. Starość.
Wczoraj nagle zaczęła mi po głowie chodzić piosenka.
Kiedyś znaczyła coś całkiem innego niż dzisiaj.
Znalazłem ją w oryginalnym wykonaniu. Co za wioska!Jak sobie pomyśle, że miałem wtedy bląd włosy do ramion, to aż mną wzdryga
Ale pomyślałem sobie, że to w sumie też jest piosenka o jesieni. Mojej.
Przypomniała mi jesień, kiedy wkładałem swoje Rifle, kupione za 9,50$ w Pekao i zamszowe świniorki. Czułem się dobrze.
Teraz czuję się dobrze, jęśli w ogóle znajdę jeansy w których nie wyglądam jak kompletny pajac, który udaje, że się nie zestarzał.
Ale czasem, kiedy zapomnę spojrzeć w lustro, czuję się jeszcze całkiem nieźle. W jeansach. Jesienią.
Jesień to, w zasadzie, strach przed zimą...
Pozdrowienia
yayco -- 08.10.2008 - 09:32"Remedium" to naprawdę remedium:)
na różne tam takie rzeczy.
grześ -- 08.10.2008 - 09:51Choć ja niekoniecznie bym chciał uciekać przed jesienią, bardziej jesienią, np. w takie Bieszczady , choć może lepiej wiosną i do jesieni tam zostać.
A o ucieczce to napisałem kiedyś opowiadanie kiczowate, może wrzucę, bo pewnie nie znasz, bo za dawnych dobrych czasów było w S24, gdzieś rok temu w sierpniu.
Ha, czyli jednak pana jesienią
zupełnie nie dobiłem, bo pan przyszedł jesiennych klimatów zaczerpnąć i się nimi podzielić.
A piosenka nie całkiem taka wioskowa, ma swój urok, moim zdaniem.
Hm, a poza tym jesień i bezmyślność?
Mi to się raczej kojarzy z nadmiarem myślenia:)
Choć niekoniecznie musi z niego coś wynikać, najczęściej nic nie wynika.
Pozdrawiam.
grześ -- 08.10.2008 - 09:54Panie Grzesiu,
ja całe pensum wyrabiam w semestrze zimowym. Kiedy ja mam myśleć?
Ale dziś zaczynam po południu dopiero.
A co do tego, co to Pan nie napisał, a ja nie przeczytałem, to może czasem u paru osób będę komentował. Innych zaś starannie unikał. Na razie.
Pozdrowienia
PS Wersja bardziej nowoczesna, nie glamowa i dla osób w młodszym wieku:
yayco -- 08.10.2008 - 10:01ehhhhh jesień
nie dość że ogólnie jest jakoś depresyjnie, to jeszcze ta pora roku…ale masz rację to taki czas kiedy ciężko uciec przed goniącymi myślami…
AnnPol -- 08.10.2008 - 10:41AnnPol,
ehhhh, ale jesienią jest fajny klimat na pisanie, no:)
grześ -- 08.10.2008 - 11:05Choc rok temu akurat miałem kryzys i niewiele napisałem.
Ale w tym choć pisarskiej weny też mi brak w sumie, to pisać zamierzam.
A co mi tam.
Teraz to prawie country pan zapuścił:)
chyba jednak glam wolałem:)
A apropos glamu, to mi się pewna scena z filmu C.R.A.Z.Y i piosenka przypomniała,wprawdzie już ją prezentowałem, ale co to szkodzi:
A co do tego:
“A co do tego, co to Pan nie napisał, a ja nie przeczytałem, to może czasem u paru osób będę komentował. Innych zaś starannie unikał. Na razie.”
to zaczynam się obawiać, bo albo pan czyta w myślach albo ja nie panuję nad swoimi tekstami wydaje mi się, że coś, co wyrzuciłem przed zamieszczeniem tekstu jeszcze jednak się w nim znalazało:)
grześ -- 08.10.2008 - 11:14Albo mam sklerozę.
W sumie każdy przypadek może powodować różnorakie obawy…:)
Panie Grzesiu,
odrobina prekognicji w moim fachu nigdy nie przeszkadzała.
Hi, hi…
A na łez otarcie i lęków rozwianie jedna taka pani, co jako żywo nic już nie ma wspólnego ani z glamem, ani z country:
Pozdrawiam
yayco -- 08.10.2008 - 12:35No, no,
pani daje czadu i poweru dodaje:)
Akurat na jesienny dzień ożywcze, szczególnie, że dziś trochę pracy domowej mnie czeka i nie tylko, bo tak się składa, że u mnie to czwartek najcięższy i najdłuższy dzień (choć z kilku względów przyjemny) ale przygotować się trza.
Energetyzująca ta muzyka, musze posłuchać więcej, szczególnie, że nie znałem do dziś tego zespołu.
Więc wdzięczny żem:)
Pozdrówka.
grześ -- 08.10.2008 - 12:43Grzesiu
Wrzucaj to opowiadanie bez ociągania. Poczytam sobie.
Ucieczka jesienią w Bieszczady… Marzenie.
O matko, ale teraz mi się przypomniało znowu… Kto, kiedy i co mi obiecał.
Chwilę przed tym zanim… Oooooo nie!
Jesień w Bieszczadach. Pięknie.
Przypomniałam sobie, że miałam jeszcze coś napisać u Ciebie, ale nie tu. To idę tam.
Gretchen -- 08.10.2008 - 21:15Hm, opowiadanie
kiczowate jest, ale może kiedyś?
kto wie.
Może napiszę kolejne,choć pewnie nie.
Poza tym jest smętne i bohater to własciwie człek taki mało sympatyczny:)
To jadę tam, gdzie coś napisałas/napisać miałaś, choć jeszcze nie wiem gdzie to jest
Pozdrówka.
grześ -- 08.10.2008 - 21:37Żeś napisał, Grzesiu:
Jesień jest.
Moja ulubiona pora roku, długie wieczory, nie ma upałów, deszcz pada odpowiednio często, moknąć można, nie jest za zimno
Ale ten opis akurat doskonale pasuje do ostatniego lata! No, może z wyjątkiem tych długich wieczorów :)
Onufry Zagłoba -- 13.10.2008 - 09:34Pozdrowionka :)
O witam,
dobrze, że ze zaglądasz , Owczarku, przeczytałem twoje 3 ostatnie wpisy przed chwilą.
jak zwykle świetny jest, i ostatni o Tischnerze i ten o ćmie.
Ale już tyle komentarzy że się nie dopisywałem, zresztą jeszcze się z akomentów czytanie nie brałem.
Pozdrawiam serdecznie.
grześ -- 13.10.2008 - 19:14Wariacja chmielewska
Słońce leniwie rzuca błyski,
Wiatr pachnie pieprzem i wanilią
Ale ja pragnę przede wszystkim
Już się pożegnać z tą Brazylią.
Rzucić salony i kasyna
I mafijnego szczyt komfortu,
Rozczochranego też blondyna
Wystarczy tylko zejść do portu
I…
Wkraść się na pokład “Stelli di Mare”
I przez Atlantyk mila za milą
Z szumem rozcinać spienione fale – Gdzie do cholery jest autopilot?
Już wyliczyłam sobie trasę
I mam benzyny trzysta wanien,
Z kalendarzykiem i atlasem
Wkrótce odpłynę hen w nieznane.
Widok spod palmy na Europę
Złudnym przestanie być mirażem,
Do skarbów także się dokopię,
Tylko niech wreszcie się odważę
Wkraść...
by meduza vel kura z biura, jeśli się nie mylę