Wszyscy rozmawiający w ostatnich dniach o ludach semickich koncentrowali się na walkach w strefie Gazy. Jedni cieszyli się ze zgniecenia terrorystycznej dziczy, drudzy oburzali się na żydowskich faszystów, jeszcze inni rozpaczali nad cierpieniem niewinnych z tej lub innej strony. A tymczasem w Holandii fani Proroka odnieśli właśnie kolejne zwycięstwo.
W krainie wiatraków parę spraw kłuje turbaniarzy w oczy – prostytucja, marihuana, puszczone samopas kobiety, którym jak na arabskie standardy wolno zdecydowanie za dużo… Ale to są sprawy, których na razie Holendrom wybić z głowy nie idzie. Natomiast niewygodni politycy, którzy za głośno krzyczą? O, to zupełnie inna sprawa.
Geert Wilders to taki enfant-bardzo-terrible holenderskiej polityki – trochę jak Le Pen we Francji, tylko bez wojskowej przeszłości tego ostatniego. Potępia establishment, krytykuje polityczną poprawność i socjalistyczne praktyki w gospodarce, jest libertarianinem, domaga się popierania Izraela w polityce międzynarodowej – i tępi islam, który według niego jest najgorszą zarazą grożącą holenderskiemu stylowi życia. Wspomniałem, że przyznanie się do głosowania na jego ugrupowanie to najszybszy sposób na towarzyską anatemę? Po prostu nie wypada, „jak inteligentny człowiek może popierać takie poglądy”... Generalnie, znany repertuar – jakiś krzykacz wypowiada głośno opinie, które większość hołubi po cichu, wstydząc się wypowiedzieć je publicznie, a tzw. ludzie kulturalni i wykształceni potępiają w czambuł.
W zeszłym roku krzykacz wydał własnym sumptem film(ik?) „Fitna” który, oprócz paru innych efektów, wywołał też masowe protesty muzułmanów w Indonezji i potępienie ze strony władz tego kraju:
http://wikileaks.org/wiki/Fitna_anti-islam_movie_by_Geert_Wilders
Nie da się ukryć, że jedzie chłopak po bandzie i nie przebiera specjalnie słowach. Można się zgadzać albo nie (choć wszystkich krytyków tez głoszonych przez Wildersa zachęcam do przechadzki po południowym Rotterdamie), ale póki nie ma nawoływania do przemocy, wolność słowa jest dla każdego. Oczywiście lewactwo stosuje się do starej dobrej maksymy Josifa Wissarionowicza „nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji” i próbowało w zeszłym roku przeczołgać autora przed sądem. Rzeczony sąd na szczęście postukał się w czoło i w uprzejmych słowach posłał ich na bambus, żeby sobie doczytali co holenderskie prawo ma do powiedzenia w kwestii swobody wypowiedzi.
No, pomyślałem, dobra nasza – jeszcze nie wszyscy w tym kraju oszaleli. I żyłem sobie w tym błogim przeświadczeniu do momentu, aż dzisiaj przebiegłem wzrokiem po pierwszej stronie „De Telegraaf”:
http://www.telegraaf.nl/binnenland/3059991/___Hof_importeert_Saudische_r...
w wersji angielskiej:
http://online.wsj.com/article/SB123258473846504459.html
Rewelacja, prawda? Stada pracowitych inaczej zjeżdżają do Europy, zaczynają urządzać ją na swoją modłę, skretyniałe od politycznej poprawności elity potulnie się dostosowują bojąc się zarzutu o rasizm, ksenofobię i siedem plag egipskich – a sąd ściga ludzi za poglądy urażające głośną i bezczelnie agresywną mniejszość. Tę samą, która przyjechała tu w gości i zaczyna się panoszyć.
Jedno tylko daje nadzieję: wśród komentarzy pod tekstem nie znalazłem ani jednego durnia, który poparłby zdanie sądu – bo przecież to Wilders, więc dobrze mu tak. Antypatie sobie, a sprawy istotne należy od tego oddzielić: nawet lata liberalnych rządów nie wybiły tego Holendrom z głowy tak do końca.
Jest jeszcze dla tego kraju nadzieja. Zaczynam im zazdrościć.
komentarze
Na cholerę nam komórki, Szanowny Bananie,
skoro istnieje telepatia (zajrzyj do mojego tekstu “Co w blogach piszczy”).
Pozdrawiam z zadeszczonego Krakowa (u Ciebie pewnie słońce?)
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 22.01.2009 - 11:37wypieprzyć do
Afganistanu i niech się rządzą jak chcą
Docent Stopczyk -- 22.01.2009 - 11:45@Lorenzo
“Great minds think alike”, jak mawiają klasycy :) A w Amsterdamie chwilowo brzydko, ale jeszcze rano słońce świeciło aż miło
ukłony,
Banan -- 22.01.2009 - 12:05@Docent Stopczyk
Ale jak? Rosjan poprosić o pomoc bo mają doświadczenie? Tylko ci to jak wejdą, to ni cholery wyjść nie chcą...
Banan -- 22.01.2009 - 12:23A u nas coraz jasniej pada deszcz, Konradzie.
Naście (albo dziesiąt, bo nie pamietam, ale pod koniec lat 90-tych) niejaki T.R.P. Mielke napisał powieść sf “Grand Orientale 3301”. Jk by sie ktoś uparł (i to nawet niezbyt mocno), to sporo już z tej powieści dzisiaj mamy. A będzie ponoć jeszcze lepiej.
W ogole to wygląda na to, że ci faceci (i facetki) od sf maja jakiś kanał informacyjny, o ktorym nie mamy pojęcia:-) Zresztą w niektórych kulturach szaleńcy uchodzą za dotkniętych palcem bożym.
Miłego popołudnia
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 22.01.2009 - 12:24@Lorenzo
Ależ oczywiście że mają kanał informacyjny – żeby daleko nie szukać, wśród polskich fantastów:
1. Zajdel – “Limes inferior” jako wizja inwigilacji pasującą i do komuny, i do współczesnego wielkiego brata walczącego z terroryzmem
2. Zajdel ponownie – za “Paradyzję” pokazującą, jak się kończy ingerencja w język (politpoprawność się kłania)
3. Ziemkiewicz (tak, wiem, wiem) – za opowiadanie “Źródło bez wody”. Pasuje jak ulał, zwłaszcza w kontekście newsów streszczonych przez nas obu w blogach – a napisane 12 lat temu…
suchego popołudnia i wieczoru,
Banan -- 22.01.2009 - 12:35trudna sprawa...
...
jotesz -- 22.01.2009 - 18:41Obejrzałam ten zalinkowany film
I po co to było Europie?
Delilah -- 22.01.2009 - 14:30Co prawda gdzieniegdzie widać oznaki otrzeźwienia i zaostrzania przepisów imigracyjnych. Ponoć lepiej późno niż wcale.
Obawiam się, Pani Delilah,
że zaostrzanie przepisów imigracyjnych nie jest ostatecznym rozwiązaniem. A przynajmniej nie jedynym, jakie mogą być przedsiewzięte.
A co z tymi, którzy już tu są i mają wszelkie prawa?
Wyznawcy islamu to przecież nie tylko Arabowie. W Holandii jest bardzo duża grupa społeczna pochodząca z obszaru Filipin, Indonezji itd. Nie wiem czy przypadkiem imigranci z tamtych terenów nie maja jakichs specjalnych praw na obszarze Holandii. Oprócz tego jest coraz więcej Europejczyków wyznania muzulmańskiego.
A potem przyjdą oficjalne działania retorsyjne ze strony państw muzułmańskich, w których religia odgrywa zdecydowanie silniejszą rolę od państw umownie uznawanych za chrześcijańskie.
Jak – Pani zdaniem – można by lub należałoby to rozegrać? I czy, znając ciąg logiczny dotychczasowych osiagnięć człowieka na tym polu, istnieje szansa uniknięcia takiego konfliktu religijno-społecznego na olbrzymią skalę?
Ukłony
Lorenzo -- 22.01.2009 - 15:11abwarten und Tee trinken
Obawiam się, Pani Delilah,
że zaostrzanie przepisów imigracyjnych nie jest ostatecznym rozwiązaniem. A przynajmniej nie jedynym, jakie mogą być przedsiewzięte.
A co z tymi, którzy już tu są i mają wszelkie prawa?
Wyznawcy islamu to przecież nie tylko Arabowie. W Holandii jest bardzo duża grupa społeczna pochodząca z obszaru Filipin, Indonezji itd. Nie wiem czy przypadkiem imigranci z tamtych terenów nie maja jakichs specjalnych praw na obszarze Holandii. Oprócz tego jest coraz więcej Europejczyków wyznania muzulmańskiego.
A potem przyjdą oficjalne działania retorsyjne ze strony państw muzułmańskich, w których religia odgrywa zdecydowanie silniejszą rolę od państw umownie uznawanych za chrześcijańskie.
Jak – Pani zdaniem – można by lub należałoby to rozegrać? I czy, znając ciąg logiczny dotychczasowych osiagnięć człowieka na tym polu, istnieje szansa uniknięcia takiego konfliktu religijno-społecznego na olbrzymią skalę?
Ukłony
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 22.01.2009 - 15:13@Lorenzo
“A potem przyjdą oficjalne działania retorsyjne ze strony państw muzułmańskich” – jak na razie to bardziej nasza kolej na retorsje. U nas się nikogo nie wiesza za posiadanie Koranu ani nie wrzuca do więzienia za symbolikę islamską.
Banan -- 22.01.2009 - 15:21>Panie Lorenzo
Obawiam się że ma Pan rację:)
Oczywiście samo tylko zaostrzenie przepisów imigracyjnych nie jest żadnym rozwiązaniem. Co najwyżej jakimś małym krokiem w kierunku – nie tyle zresztą rozwiązania, co złagodzenia problemu arabskiego w Europie.
Ale od czegoś przecież trzeba zacząć, nie sądzi Pan? Zwłaszcza patrząc na gwałtownie rosnące słupki wykresów przyrostu populacji arabskiej w Europie.
Delilah -- 22.01.2009 - 15:24Ryzykowne, Konradzie,
ale uzasadnione. Tym bardziej, mimo iż nie jestem biegły w temacie, religia chrześcijanska nie nawołuje do fizycznej likwidacji niewierzących.
Niemniej – teoretyzując – działania retorsyjne (za znanymi nam uzasadnieniami) oznaczałyby rozpoczęcie fazy faktycznej wojny religijnej ze wszelkimi rygorami wynikającymi z pojęcia “wojna”.
Choć taka wojna właściwie już trwa, przynajmniej między islamem a wyznawcami religii żydowskiej.
Nie wiem, jak wygląda aktualnie (bo się już zgubilem, jako że co chwila jakiś przywódca muzułmański ogłasza dżihad wobec niewiernych) kwestia dżihadu wobec niewiernych będących wyznawcami innych religi.
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 22.01.2009 - 15:29Delilah,
choćby po to, żeby jedzonko bylo smaczne. W Holandii nie bylam, ale w Szwecji owszem – przecież ichniej kuchni się nie da na trzeźwo. :) Duńska już trochę lepsza, ale i tak po kebabach się lazilo, a goście o wyglądzie Bin Ladena sprzedawali nam cukierki w spożywczaku…
Tak w ogóle to pac, zadalam Ci Banan glupie pytanie w moim nieszczęsnym wątku, jak widzę.
To Amsterdam, to Amsterdam
Bóg Abrahama, czy go znam…
Może zmontujemy jakąś katolsko-prawicową frakcję w tym bezbożnym, laboga, miasteczku :P
@Pino
Czemu głupie? Nie było to wcale oczywiste bo nie przedstawiam się “jestem Banan, z Amsterdamu” :) A powiększenie liczebne składu rezydentury amsterdamskiej zawsze mile widziane.
Jakby Ci się konkretyzowało cokolwiek, dawaj znać na priva. A Brassens – mniam, choć mnie zawsze rozwala “Król”...
Banan -- 22.01.2009 - 18:15@Lorenzo
“Tym bardziej, mimo iż nie jestem biegły w temacie, religia chrześcijanska nie nawołuje do fizycznej likwidacji niewierzących.” – ja nie mówię o likwidacji, a w każdym razie nie na początek. Ja tylko nawołuję do zaprzestania nadstawiania drugiego policzka i odwinięcia się.
“Choć taka wojna właściwie już trwa, przynajmniej między islamem a wyznawcami religii żydowskiej.” – dokładnie – wobec czego dobrze byłoby przestać chować głowy w piasek.
Banan -- 22.01.2009 - 18:16Hi, hi,
A czy mieszkańcy Tokio czy Kioto
Nie rzekli “koniec!” do Hirohito
Lecz nie poradzisz nic, bracie mój…
Dam znać, a jakże :) pozdrawiam
madrze Banan prawi
gruzinski toast wznosze za tego owoca.
islamskim nierobom, probujacym narzucic Europie swoje zwyczaje, trzeba glosno powiedziec NIE. podobnie jak politycznie poprawnym szczurkom, co to groza, ze beda “rasistow i faszystow” w klatkach zamykac :)
zreszta – bylo juz takie politycznie superpoprawne panstwo, gdzie wszelki “rasizm i faszym” byl surowo zabroniony, a wszystkie (liczne) ludy oficjalnie laczyla przyjazn i braterstwo. tylko ze jak przyszlo co do czego, “wspolny dom” rozsypal sie jak domek z kart a cale towarzystwo skoczylo sobie do gardel – Gruzini z Abchazami, Ormianie z Azerami, Czeczency z Rosjanami, kto-tam-jeszcze …
taki to byl skutek politycznej poprawnosci i latami tlumionych urazow. wiec moze lepiej – pozwolmy wstretnym nietolerancyjnym wygadac sie do woli. kto wie, moze nawet maja ulamek promila slusznosci ? ;)
MAW -- 22.01.2009 - 19:39@MAW
Dzięki za toast, wznoszę rewanżowo :)
Co do fobii etc – to taki troszkę problem jak z Niemcami: w słusznym skądinąd zamiarze przycięcia niedobitków nazizmu doprowadzono do sytuacji, gdy nauczycielka może wylecieć z pracy, jeśli powie uczniom że powinni być dumni z bycia Niemcami – więc dziwnym nie jest, że szaleją potem na meczach z flagami przy każdej możliwej okazji, bo to ich jedyna szansa. Takie tłumienie może się odbić czkawką w UE, bo w którymś momencie możemy mieć pogromy, bo zabroniono pyskówki.
Banan -- 22.01.2009 - 19:44>Pino
Zauważyłam, że Wy, Krakusi pałacie jakąś szczególną miłością do kebabów. W żadnym mieście nie ma chyba aż tylu kebabowni co pod Wawelem.
Zastanawiam się jak by wyglądała panorama Krakowa z widokiem na minaret przesłaniający wieżę Kościoła Mariackiego….
Delilah -- 22.01.2009 - 20:07>Pino
uzupełnienie do cytatu
hi hi
Docent Stopczyk -- 22.01.2009 - 20:18hmm...
MAW,
Sojuz jako przykład wrednej politycznej superpoprawności to jest jeszcze lepsze od tych głodnych kawałków o żydowskich mordercach z UB jakie serwowałeś ostatnio…
Skup ty się raczej na tych Madziarach, ja cię proszę.... ehhh
a kebabów to chyba jednak więcej w Warszawie :-P
http://podcastsportowy.wordpress.com/
xipetotec -- 22.01.2009 - 21:30Panie Konradzie!
Wystarczy wprowadzić jeden przepis, mówiący, że zabicie muzułmanina nie jest przestępstwem. To załatwia problem agresywnego islamu.
To nie jest nawoływanie do morderstwa, tylko dbanie o równowagę wpływu i ustawienie wyznawców islamu we właściwym miejscu.
Natomiast zdecydowanie należy wyłączyć z pod działania tego przepisu polskich Tatarów, którzy od kilkuset lat są wiernymi synami Rzeczpospolitej, pomimo wyznawania islamu.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 24.01.2009 - 11:06@Jerzy Maciejowski
Polscy Tatarzy nigdy nie wyprawiali takich brewerii jak zaimportowana do Europy Zachodniej dzicz arabska, deklarowali się (i potwierdzali czynem!) jako lojalni obywatele Rzplitej – więc nawet mi przez myśl nie przeszło wrzucać ich do jednego worka z nierobami pałętającymi się po Amsterdamie.
ukłony
Banan -- 24.01.2009 - 11:49Panie Konradzie!
A co Pan powie na proponowany przeze mnie przepis?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 25.01.2009 - 05:22@Jerzy Maciejowski
Jeśli w dziczy pokroju Arabii Saudyjskiej tak to wygląda w odniesieniu do chrześcijan, to pełna zgoda – a jeśli nie, pomysł można lekko zmodyfikować wprowadzając symetrię i tyle. Nie chcą chłopaki rozmawiać według reguł Nowego Testamentu, to będzie w robocie Stary.
Banan -- 25.01.2009 - 15:40Dobrze wiesz, że...
w pewnym momencie, lewaccy i prawicowi radykałowie nagle się spotykają.
Bo odpowiada im branie za mordę.
Trza pilnować bandy.
Igła -- 25.01.2009 - 16:03Bo na niej brzytwa.
Delilah,
kebaby to ja wcinalam na Marszalkowskiej, jak jeszcze bylam leguralny warsiawiak ;)
I w tymże rodzinnym mieście to kojarzę meczecik na Wilanowskiej, owszem. Czy tutaj mamy jakiś, to ja nie wiem… Panów z Instytutu Pamięci Smoczej trzeba by zapytać. Gdy Kara Mustafa, dzielny wódz Krzyżaków, szedł ze swymi zastępy przez Alpy na Kraków…
Docencie – cóż za psychodeliczny teledysk. To może ja coś chilloutowego bardziej…
pururu
O, Pino się pojawiła,
coś ostatnio rzadziej cię widuję tu, zajrzyj do mnie, bo interesuje mnie twoje zdanie na temat posiadania broni, no.
pzdr
grześ -- 27.01.2009 - 11:03Grzesiu,
teraz dla odmiany pewnie posiedzę trochę w sieci, już sama nie wiem, co bardziej szkodliwe, internet czy życie studenckie :P
Okay, idę zajrzeć, pozdrawiam
Pino, jakby powiedział
Dziadek Jacek(acz nie Jarecki) Poszepszyński: Jedno nie wyklucza drugiego, no.
pzdr
grześ -- 27.01.2009 - 11:30