Historia Miśki teraz może wydawać się urzekającą, bo znalazła swoje szczęśliwe zakończenie. Ale dopowiem do niej coś jeszcze.
Po maturze umówiliśmy się, że będziemy spotykać w klasowym gronie nie rzadziej niż co pięć lat. I tak było. Czasem częściej niż co pięć, w miarę możliwości.
To było w 15 rocznicę matury. Powiedzmy, że wypiliśmy o jeden kieliszek wina za dużo. Miśka, ze łzami w oczach opowiedziała nam jak wtedy (w I klasie szkoły średniej) była blisko próby samobójczej. Opowiadała, jak później, krok po kroku (często nieświadomie) dodawaliśmy jej odwagi i jak zdecydowała się w końcu powalczyć o siebie.
Panie Jerzy, wielu z nas nie mogło wykrztusić z siebie jednego słowa.
Żadne z nas nie zdawało sobie sprawy, że wtedy było tak blisko tragedii.
Panie Jerzy
I chwała Panu za to uważne czytanie.
Historia Miśki teraz może wydawać się urzekającą, bo znalazła swoje szczęśliwe zakończenie. Ale dopowiem do niej coś jeszcze.
Po maturze umówiliśmy się, że będziemy spotykać w klasowym gronie nie rzadziej niż co pięć lat. I tak było. Czasem częściej niż co pięć, w miarę możliwości.
To było w 15 rocznicę matury. Powiedzmy, że wypiliśmy o jeden kieliszek wina za dużo. Miśka, ze łzami w oczach opowiedziała nam jak wtedy (w I klasie szkoły średniej) była blisko próby samobójczej. Opowiadała, jak później, krok po kroku (często nieświadomie) dodawaliśmy jej odwagi i jak zdecydowała się w końcu powalczyć o siebie.
Panie Jerzy, wielu z nas nie mogło wykrztusić z siebie jednego słowa.
Żadne z nas nie zdawało sobie sprawy, że wtedy było tak blisko tragedii.
Pozdrawiam.
Magia -- 22.08.2009 - 21:41