I kontekst, i słowa. Nie zrozumiałam tylko tak dalekosiężnych wniosków w odniesieniu do buddyzmu. Nie wiem czy to jest optymistyczny sposób widzenia świata, może nawet można stwierdzić, że nie jest. Ale ileż nadziei dla człowieka niesie.
Przecież cierpienie to tylko wytwór umysłu, zdaniem buddystów.
Inna rzecz, że w buddyźmie nie ma jednej, przyjętej szkoły, nie ma dogmatów, nie ma gotowych rozwiązań. Są jedynie wskazówki.
Są rzeczy właściwie, i zaśmiecające .
Żadnej za to jednoznaczności.
Ale, jak sam Pan powiedział, nikt nie obiecywał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie.
Panie Jerzy
Zrozumiałam.
I kontekst, i słowa. Nie zrozumiałam tylko tak dalekosiężnych wniosków w odniesieniu do buddyzmu. Nie wiem czy to jest optymistyczny sposób widzenia świata, może nawet można stwierdzić, że nie jest. Ale ileż nadziei dla człowieka niesie.
Przecież cierpienie to tylko wytwór umysłu, zdaniem buddystów.
Inna rzecz, że w buddyźmie nie ma jednej, przyjętej szkoły, nie ma dogmatów, nie ma gotowych rozwiązań. Są jedynie wskazówki.
Są rzeczy właściwie, i zaśmiecające .
Żadnej za to jednoznaczności.
Ale, jak sam Pan powiedział, nikt nie obiecywał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie.
Pozdrowienia.
Gretchen -- 24.08.2009 - 21:31