Proponuje następujące ustalenia, które – jak mniemam – w pełni Panią usatysfakcjonują.
Otóż niech sytuacja wygląda tak:
1. Pani ma racje zawsze i we wszystkim.
2. Pani o wszystkich, wszystko wie najlepiej.
3. Ja nie mam racji nigdy i w niczym.
4. Ja niczego nie wiem.
5. Nie potrafię też chodzić na uszach, do czego sie przyznaję.
5. Pani sobie pisze, co tam Pani w duszy zagra.
6. Ja tego nie dostrzegam i mam święty spokój.
Cieszy się Pani. Prawda? Znów zaspokoiła Pani swoje ego, pognębiając tego jakiegoś Hodowcę.
A że metodą, która się historycznie kojarzy. Czy to dla obecnych intelektualistów ważne? Ważne, ze metoda sprawdzona. Choć nie działa we wszystkich przypadkach. Już wspominałem kiedyś o koszarowych zupakach…
Jeśli powyższe Panią zaspakaja, to i mnie radość ogarnia. Bo czy może być inaczej, gdy się kobiecie satysfakcję sprawiło? I to przy tak specyficznych deficytach…
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Mam nadziej, że moja wyimaginowana przez Panią toksyczność nie doprowadzi Pani znów do spazmów albo – co gorsze – do migreny. Nie mógłbym oka zmrużyć w trosce o Pani samopoczucie – oczywiście to znakomite.
Wielce Szanowna Pani Magio!
Proponuje następujące ustalenia, które – jak mniemam – w pełni Panią usatysfakcjonują.
Otóż niech sytuacja wygląda tak:
1. Pani ma racje zawsze i we wszystkim.
2. Pani o wszystkich, wszystko wie najlepiej.
3. Ja nie mam racji nigdy i w niczym.
4. Ja niczego nie wiem.
5. Nie potrafię też chodzić na uszach, do czego sie przyznaję.
5. Pani sobie pisze, co tam Pani w duszy zagra.
6. Ja tego nie dostrzegam i mam święty spokój.
Cieszy się Pani. Prawda? Znów zaspokoiła Pani swoje ego, pognębiając tego jakiegoś Hodowcę.
A że metodą, która się historycznie kojarzy. Czy to dla obecnych intelektualistów ważne? Ważne, ze metoda sprawdzona. Choć nie działa we wszystkich przypadkach. Już wspominałem kiedyś o koszarowych zupakach…
Jeśli powyższe Panią zaspakaja, to i mnie radość ogarnia. Bo czy może być inaczej, gdy się kobiecie satysfakcję sprawiło? I to przy tak specyficznych deficytach…
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Mam nadziej, że moja wyimaginowana przez Panią toksyczność nie doprowadzi Pani znów do spazmów albo – co gorsze – do migreny. Nie mógłbym oka zmrużyć w trosce o Pani samopoczucie – oczywiście to znakomite.
Hodowca -- 14.02.2010 - 20:23