Złośliwość przedmiotów martwych, to okropność, którą można podciągnąć pod którąś z plag
Samochód. Jesteś spakowany, wszystko ustalone mieszkanie polecone obserwacji dobrych sąsiadów, pies oddany do krewnych na wieś – niech też się wyszumi, papugi u sąsiadów z naprzeciwka. Wszystko gra. Taszczysz walizy do samochodu. Sprawdzasz światła przed wyjazdem i przecierasz jeszcze raz szyby. To na wszelki wypadek. Siadasz do środka i wpasowujesz się w fotel przekręcasz stacyjkę raz drugi, i kolejny raz. Cisza
A potem już tylko mięsem rzucasz. Że stary grat, że nigdy nie masz czasu na naprawy, bo w domu kran wpierw trzeba zrobić. Narzekasz, i takie tam. Jedziesz na furii awarii, której bez mechanika ani rusz. Surfujesz na emocjach fali. Masz kopa jak mało kiedy. Rozpakowujesz walizki nerwowo je szarpiąc- przestałeś zważać, że coś możesz uszkodzić. I klnąc pod nosem wszystko, z rządem, który jest do dupy włącznie, taszczysz je na powrót do mieszkania na czwartym piętrze. Kurwica cię bierze, że akurat w tym bloku nie ma windy.
Telefon. Sterczysz jak ten palant w jakimś gigantycznym korku tylko dlatego, że gigantyczny idiota podjął ważką decyzję o remoncie kawałka drogi – ponoć asfaltowej pomiędzy jednym miastem a drugim. W jednym z tym miast umówiłeś się z ukochaną. Patrzysz smętnie na to co przed tobą: na stojący sznur samochodów – i jeszcze ten kurewski tir przesłania ci widok. Żadnych perspektyw? Co chwilę rzucasz okiem na zegar, kalkulujesz szanse na pokonanie dogi w trzydzieści pięć minut. Niewiele, tylko 55 kilometrów. I co z tego kurwa, że wyciągnie dwieście z tych dwustu czterdziestu na liczniku? Stoisz. I wiesz, że dupa blada. Nie zdążysz. Przepiękna orchidea na tylnym siedzeniu umiera. Klima nie daje rady. Ciebie szlag trafia i jasna cholera.
Gdybym wyjechał godzinę wcześniej… Nerwowa myśl rozum cię zżera. No i zapada decyzja krótka. Zadzwonisz, by się choć usprawiedliwić ze spóźnienia – na razie nie wiesz o ile. Sięgasz po polifoniczny telefon: w głośnikach auta leci tekst po poligamicznym dzwonku… Wybierasz numer. Ten milczy? Zerkasz na wyświetlacz –już wiesz – bateria padła. Nerwowym ruchem podłączasz pod ładowarkę; czekasz kilkanaście sekund aż pasek postępu przebiegnie kawałek. Ponowie próbujesz. W słuchawce jakiś facet mówi, że brak zasięgu…
Komunikat z radia zapowiada kolejną nowinę. Na odcinku, gdzie ruch jest wahadłowy zderzyły się trzy samochody – zaleca się objazd przez wieś taką a taką lub też gdzie indziej. Usuwanie skutków wypadku potrwa co najmniej trzy godziny.
komentarze
Szanowny Panie Marku
Wszystko to pradwa, acz może być gorzej. Na przykład patrzysz Pan w lustro, a tu się facetowi, który na Pana spogląda, twarz rozpada. I co wtedy?
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 18.04.2008 - 14:38Szanowny Panie Lorenzo
może, ale nie musi, oznaczać to wtedy że mamy do czynienia z chorobą weneryczną w ostatnim jej stadium, jak u Wodza Rewolucji na ten przykład
MarekPl -- 18.04.2008 - 16:29:-)
Dlatego prezerwatywy są okej
Ukłony
re: Złośliwość przedmiotów martwych
Nie są. W kręgach moherowych już dawno dowiedziono, że powodują raka, paraliż, bezpłodność i ślepotę;)
Ot, zwyczajna złośliwość przedmiotów martwych. Jedziesz? Jak cudownie, że się spóźnisz! Zdążę zrobić makijaż, spokojnie się wykąpać, ogarnąć bałagan i znajdę wreszcie ten ulubiony sweterek, który mi się gdzieś złośliwie zapodział... Aha – i nie dzwoń, błagam – jak zwykle będę akurat w wannie, albo w trakcie robienia manicure. ;)
Defendo
defendo -- 19.04.2008 - 15:56Życie po prostu:)
a nie żadna tam złośliwość, choć mnie takie drobnostki wyprowadzają totalnie z równowagi, czasem aż tak, że zaczynam się obawiac o swą psychiczną kondycję, w sumie nie żebym bez tego się nie obawiał.
grześ -- 19.04.2008 - 16:02pzdr
re: Złośliwość przedmiotów martwych
Grześ, jeśli Ty zaczniesz się obawiać o swoją kondycję psychiczną, to ja sobie zamówię wizytę u psychiatry na cito :)))
Najzdrowszy pod słońcem właścicielu rozsądnego optymizmu…
Defendo
defendo -- 19.04.2008 - 16:31Pani Defendo!
Czy Pani przypadkiem nie upublicznia jakichś ocen? A fe…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.04.2008 - 17:55Panie grzesiu!
A czy obawianie się o Pańską kondycję psychiczną sprawia Panu przyjemność? Jeśli tak, to niech się Pan obawia dalej. Jeśli nie, to proszę potrenować techniki relaksacyjne. Powinno pomóc.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.04.2008 - 17:58Defendo,
e tam jaki optymizm, chyba za mało poczytałaś mnie…, ja bym się nazwał raczej realistą z dużą skłonnnością do pesymizmu:)
Panie Jerzy, a jakie to ma znaczenie, czy mi sprawia przyjemność.
A techniki relaksacyjne, nie wiem co to jest, aczkolwiek już nazwa odstręczająca:)
pzdr
grześ -- 19.04.2008 - 18:16re: Złośliwość przedmiotów martwych
Panie Jerzy, specjalnie dla Pana – maleńka informacja(bo wężykiem nie da się podkreślić) – to był ż a r t. Marek też do mnie nie jedzie, tak naprawdę. Jeszcze nie jedzie… :)))
Grześ – mam nawet na to nazwę, mogę Ci oddać za bezinteresownie – “realizm perwersyjny”(i zaraz pewnie mój kręgosłup moralny zostanie wyprostowany przy użyciu metod siłowych i inwazyjnych, jak wojna w Zatoce Świń, zwłaszcza że dziś o pornografii pisałam, a fe!) :)
Defendo
defendo -- 19.04.2008 - 18:36Panie grzesiu!
Jeżeli sprawia to Panu przyjemność, to po co to zmieniać? Takie ma to znaczenie.
Natomiast odnośnie technik relaksacyjnych, to brzmieć może to fatalnie, ale rezultaty przynosi całkiem niezłe.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.04.2008 - 20:00Pani Defendo!
Chyba można podkreślać. Tak mi się wydaje.
Sprawdziłem, da się.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.04.2008 - 20:02Bez złośliwości...
Dobrobyt szkodzi. Szczęśliwi ,którzy nie posiadają majątku. Cały majątek to spokój i depresja im nie grozi.
nutka -- 20.04.2008 - 15:34P.S.
Ławka w sadzie mi spróchniała :( Muszę poszukać stolarza.
Pozdrawiam.