Za co nie lubię ex premiera, za co nie lubi mnie obecny premier

W telegraficznym skrócie napiszę tylko kilka pojedynczych zdań, w których przedstawię moje spostrzeżenia dotyczące nielubienia.

Jarosława Kaczyńskiego, byłego premiera, jak samolubnie głosił – twórcy IV RP, która nigdy nie powstała (patrz konstytucja RP) można za wiele spraw nie lubić. Osobiście tego pana nie znam, ale znałem kilku jego bliskich współpracowników. Dobrze, że to już historia. Teraz do rzeczy.
Od stycznia do maja 2006 roku prowadziłem pewne czynności dziennikarskie w Przemyślu. Na miejscu dotarłem do informacji, które, gdyby zostały rzetelnie potraktowane przez ówczesne organy ścigania, mogłyby do paki wsadzić kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt osób mniej lub bardziej publicznych. W innym wpisie przedstawię pełną relację tamtych spraw. W tym wpisie zaznaczę tylko, że chodziło o mistrzowski geszeft, który mógłby (przynajmniej powinien) zainicjować powołaniem kolejnej komisji, tym razem do tzw. „afery gazowej”.

Cały zebrany przeze mnie materiał dowody w sprawie, trafił na biurko, tak mi się przynajmniej wydawało, ówczesnego ministra od polskiej (nie)sprawiedliwości.
I co? Ano nic specjalnego. Jednego prezesa PGNiG wymieniono na innego, jeszcze bardziej kontrowersyjnego, ale za to swojego człowieka.
Tym biznesem, że posłużę się zwrotrm p. Konrada, kręcą górale spod Synaju.

Jednak główny sprawca, prezydent Przemyśla nie został nawet draśnięty – został za to wessany do PiS. Zresztą w PiS większość stanowiła była (aktualnie uwłaszczona) nomenklatura nieboszczki PZPR. Zatem jeden Choma więcej nie stanowił nie rzutował…

Czekałem cierpliwie na finał ujawnionego materiału: na plecach czułem oddech chłopaków, różnych formacji; jedni, nie wiadomo czemu, pilnowali drugich. W tamtym czasie pokonywałem spore odległości, liczące w tysiącach kilometrów tygodniowo. W końcu ktoś spanikował i moje wojaże na jakiś czas zostały przerwane…

Akurat trawestowałem któreś z pism z pieczątką ministerstwa – nazwa w tym momencie nieistotna, kiedy w telewizorni (sierpień 2006) ujrzałem znajomą gębę, sorry twarz, pana prezydenta miasta Przemyśl, było na konwencie krajowym PiS przy boku najwyższych (same kurduple) władz.
Za jego numery poleciał jego zastępca.

Tam na miejscu w Przemyślu mówili mi, że obaj mają silne powiązania ze światem przestępczym?
W każdym bądź razie, materiały na które natrafiłem w urzędach tego pięknego miasta, niedwuznacznie na to wskazywały. W innym wątku podam szczegóły.

Właśnie za tolerowanie szwindli, za najzwyklejsze upartyjnianie służb powołanych do ochrony interesów państwa, a nie ugrupowań partyjnych (w tym przypadku PiS) nie lubię „większego” z braci K. Nie lubię tego pana za to, że w kwadratowe jajo zrobił tych obywateli, dla których praworządność i cechy narodowe mają szczególną wartość. Więcej moich słów, na marną kopię Babiucha, szkoda.

Za co nie lubi mnie obecny premier? A czort go wie za co? Ale, że nie lubi to wiem. Czy może za to, że pomogłem im (PO) podjąć decyzje o wykopaniu z ich szeregów pewnej damy z Kociewia, niejakiej pani Grażyny P. co to głównie zasłynęła u boku Oleńki K. przy robieniu dobrego wrażenia w okolicach rozmaitych fundacji – i przy boku posła Borowskiego, z którym robili „Gwiazdkę w Sejmie”. Gwiazdkowa paczka dla dzieci maiła wartość około 5 dych. Asystenci posłów za ich pakowanie otrzymywali dwu, a nawet trzykrotną wartość samej paczki = tak wynika z rachunków i rozliczeń w biurach.

A może pan premier nie lubi mnie za to, że ujawiłem swego czasu iż jego koledzy z terenu utrzymują bardzo bliskie kontakty z SLD i całą resztą posocjalistycznego chłamu?
W każdym bądź razie ówczesny sekretarz, niejaki pan Lisek z Gdańska w jajo zrobił wszystkich, którzy na jego ręce złożyli materiały obciążające bliskich współpracowników dzisiejszego pana Premiera.
Sprawie ukręcono łeb. Ale przy okazji na jaw wyszły inne szwindle prowadzone w terenie. O nich też w innym wpisie.

Gdybym musiał wybierać między Jarkiem a Donaldem, wybrałbym … emigrację.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

jestem pod wrażeniem

bojowe wpisy panu ostatnio wychodzą. Dość pitu-pitu i wreszcie mocne walenie bez łeb. To lubię. Czekam na kiboli, ale pewnie się nie doczekam.


Obawiam się,

że ma Pan rację :))


Niedawno widziałem sondaż

z którego wynikało, że do parlamentu łapie się tylko PiS i PO. Sondażom nie wierzę, ale taka wizja z deka mnie przeraziła.
Choć jakby tak się wznieść troszkę wyżej to niby teraz jest lepiej? Dziwnie mnie to uspokoiło


Szanowny Sajonaro

mnie też dziwnie uspokajają takie meldunki, czuję się z lekka jak po srodkach uśmierzających ból, ale co będzie jak środek przestanie działać?
Podoba mi się ten wizerunek, uspokaja mnie całkowicie :)) http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=9974721

Troszkę, nie wiadomo czemu, przypomina mi Marka Kamińskiego wracającego z bieguna zimna


Idzie Pan na wojnę, Panie Marku?

A sprzymierzeńcy gdzie? A giermkowie, podwody, cyrulik?

Pozdrawiam zaniepokojony


Szanowny Panie Lorenzo

przyznam, że mnie (znowu) nosi kiedy patrzę na ten cały cyrk od lewa do prawa, jaki odgrywają na naszych oczach.

Wie Pan dobrze, Panie Lorenzo, że lepiej polec w pojedynkę w boju nierównym niż iść na zatracenie z nieudolnym wojskiem, po kórym tylko wdowy będą jęczeć...

Cóż mam do stacenia, co mi zostało, czym ryzykuję?

Pozdrawiam :))


Panie Marku

powiem tyle ostro, jako że w tym pieknym mieście bywam zawodowo to drugi już raz pisze że wielce oczekuję na dalszy ciąg

a szmat drogi za Panem…szacuneczek

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Marku

Szczerze powiedziawszy, to pańskie doniesienia brzmią, jak głos sensata.
Bo co mo burmistrz Przemyśla do PGNiG-e?

Napisz pan, jak człowiek, o co chodzi?


Igło złoteńki

tak jak napisałem – podam w innym wpisie te wspólne przenikanie się inetresów, różnych interesów.
Jednak nie stwierdziłem w swoim wpisie, że ten pan miał/ma powiązania z PGNiG :))
I nie wspominałem nic o burmistrzu Przemyśla
Kłaniam się


Panie Marku!

Czekam na konkrety, choć nie wątpię, że ma Pan to i owo już przygotowane.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość