Czy jest sens trwania przy udawanej polityce? Czy możemy cokolwiek zmienić, aby ta ‘polityka’ nią stała się naprawdę? Aby nie było to tylko dyskutowanie o przypadkach dziwnego Kazia, co to był przez chwilę premierem ,którego odwołano na czyjeś wyraźne życzenie!
Lub, co jeszcze bardziej dziwne, aby jakaś tam Kazia próbowała obtłumaczac, co i jak z wolnością lesbijek i wersją hardrockowej odmienności – pedałów? Albo, co uważam za totalną porażkę mediów, zajmować się w głównych serwisach przypadkami i przypadłościami Anety K., Łyżwińskiego i reszty obmierzłych typów. Pfe.
Pytam się, po co tkwić w spisku zawiązanym ponad naszymi głowami?
Nowa inicjatywa zazwyczaj jest skądś inspirowana, cel wiadomy – przejąć część tego lub innego elektoratu. Takie wzajemne sobie podbierania ludzi, którym w pewnym momencie wydaje się, że są ważni gdyż politykierzy zwracają się do nich. Nic bardziej mylnego. Ten czy inny polityk show jest tylko grą. Brudną grą w zielone. Tutaj mam wątpliwości, dolar poleciał ostro na twarz.
Co może przeciętny obywatel? Nic. A co może nieprzeciętny obywatel? Też nic? O! jakie to przykre, jakie rozczarowujące. To dlaczego ci przeciętni i nieprzeciętni obywatele lubią być manipulowani? Tak było od zawsze, czy to zawsze jest od jakiegoś czasu? Od kiedy?
Przypatruję się rozmaitym inicjatywom. Jest ich nawet kilka. Powstały nowe portale internetowe z forami dyskusyjnymi, na których można prowadzić rozmowy. Jakie są te rozmowy Polaków każdy zainteresowany widzi. Początki są nawet zachęcające, ale w miarę upływu czasu zapał jakby słabnie, ludzie się szybko zniechęcają, odchodzą, przechodzą na drugą stronę, szukają, albo rezygnują w ogóle. Ot taki los. A po jakimś czasie, ten czy ów prowadzący serwis taki, czy jaki inny bądź, dochodzi do smutnej konstatacji, że biznes się nie opłaca, że niewypał, klapa. Co odważniejsi próbując utrzymać przy życiu – powołaną do tego – inicjatywę, proszą o wsparcie. I słusznie. W słusznej sprawie trzeba się zwracać o pomoc. Skoro to tak łatwo przychodzi politykierom, to dlaczego inicjatywy obywatelskie nie miałyby z tej formy wsparcia korzystać?
Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że byli, są i będą ludzie, dla których dyskusja o polityce jest wszystkim. Nikogo nie uznaję za oszołomów, ale niektórych z nich postrzegam jako dużych chłopców, co to nie byli w wojsku, a jednak na co dzień paradują w uniformach mających przypominać wojskowy mundur. Taka tęsknota, próba dowartościowania, podkreślenia czegoś co w istocie, zwłaszcza w natłoku innych spraw, nie jest ważne? Nawet nie jest zauważane, a jeśli to z tym szczególnym spojrzeniem, lub wymownym gestem pukania się w czoło.
Obszary mające jakiekolwiek polityczne znaczenie zostały dokładnie obsadzone przez odpowiednich ‘polityków’. Każda inicjatywa obywatelska z góry jest skazana na niepowodzenie. Chyba, że jej zamysłem jest osiągniecie innego celu. Np. całkowitą eliminację z obiegu przedstawicieli takich ugrupowań, które nie myślą obecnymi kategoriami poprawności politycznej lewej strony, środka czy prawej strony. Jedno wielkie bagno.
Tutaj pod tą szerokością geograficzną, z aktualną szerokością polityczną, bez sienkiewiczowskiego dzieła nic się wskóra.
Czasami bywa, że się odchodzi i wraca, po to by wreszcie odejść na zawsze.
Samouk
Kurwa mać – zaklął w duchu
przecież jestem ledwo co samoukiem
Samouk – zaznaczył tłustym drukiem.
komentarze
Panie Marku!
Inicjatywy obywatelskie mają szanse pod warunkiem, że stoi za nimi ktoś zdeterminowany.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.06.2008 - 15:07