Od-uzależniam się

Nie wiem dokładnie, ale sam na sobie raz jeszcze sprawdzę, jak można żyć bez komputera połączonego ze światem kablem, czy za pomocą bezprzewodowego łącza. Myśl do głowy wpadła tak nagle jak czasem wpada zabłąkana kula.

Muszę się oderwać od tego cholernego wirtualnego świata, który staje się bardziej realny niż kolejne obietnice poprawy ludzkiego życia.

Tyle lat spędzonych przed monitorem, przy klawiaturze! Brr, strach myśleć. Tyle rozmaitych bzdur zupełnie nikomu nieprzydatnych napisałem! I po co? Zapytuję sam siebie.

Postanowiłem. Sam siebie od-uzależnię. Wyzwolę się poprzez pracę, fizyczną przy łopacie na budowie – szerokość geograficzna nie ma większego znaczenia.
Tyle, ile lat spędziłem, przy żmudnym układaniu pieprzonych literek, tyle lat spędzić muszę na odszukaniu tamtego siebie zginając kark przy układaniu marmurowych posadzek i kładzeniu kolorowych tynków. Artystycznie odbudować wypalone wnętrze.

Tyle, nic więcej. Może jeszcze tylko to:

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wyzwolenie

to ułuda, nawet przez pracę fizyczną:), więc prosże się nie od-uzależniać, bo i po co.
Bez uzaleznień nie ma życia.:)
I dzięki za piosenkę.

pzdr


"Od-uzależniam się"

taaaa jasne :)

“won’t get fooled again”


Panie Marku,

bez przesadyzmu :)
Najważniejsze są proporcje.

Serdecznie pozdrawiam…


Panie Marku

będzie się Pan łączył telepatycznie? To przełom w necie!

Pozdrawiam zazdrośnie


Panie Marku!

Uniezależnij się Pan, ale po polsku! A jak to będzie po angielsku?

Pozdrawiam


Panowie

dziękuję, bardzo dziękuję, za miłe słowa.
Czasem tutaj wpadnę, zajrzę, być może skomentuję, pochwalę zachwycę się kolejnym tekstem, zdaniem, słowem, obrazem lub dźwiękiem. .. Może
Nie zwijam żagli, nie odpływam w niebytu przestrzeń
Tylko chcę poprzez pracę odpocząć, i zmaterializować swoje marzenia.
Otrzymałem pierwsze zlecenia.
Napisałem (wczoraj) taki niewielki tekst, który (być może*) wkleję jeszcze dziś na odchodne.

  • “Być może”.

Mój Boże, pamiętam! Druga, albo trzecia klasa podstawówki, na Dzień Kobiet kupiłem swojej kochanej Mamie taki flakonik perfum…
Cieszyła się. Pamiętam, że tę buteleczkę długo widziałem na toaletce. Kiedy skończyła się jej zawartość wlała do niej wody! Przedłużyła jej żywotność.
Ciekawe, czy pośród tych wszystkich dzisiejszych zapachów rozpoznałbym tamten?


Witam.

Tak!!!


Hm, panie Marku,

nie czas z powrotem się zacząć uzależniać?
Bo już jakos długo pan nie pisze.

Pozdrówka.


No właśnie, panie Marku?

Co się dzieje?
Mam przeczucie, że coś nie tego. Tym bardziej wróć, człeniu:-)

Human Bazooka


Subskrybuj zawartość