Kryzys i patologia

Kiedy za Atlantykiem wybuchł kryzys, a jego skutki zaczął odczuwać niemalże cały świat uwikłany w amerykańską finansjerę, tutaj w Polsce do ostatniej chwili zaprzeczano, aby amerykański krach mógł mieć jakikolwiek wpływ na naszą gospodarkę.
Do powiedzenia, nie wiadomo czemu, mieli najwięcej politycy. Dlaczego akurat oni a nie ekonomiści zapewniali nas o niewzruszalności wręcz obojętności polskich sektorów gospodarki na wydarzenia za oceanem, trudno zrozumieć. Podobnie jak trudno zrozumieć rzucane (niczym słowa na wiatr) gwarancje przedstawicieli banków o bezpieczeństwie depozytów w polskich oddziałach niepolskich korporacji finansowych, tak jakby Polska była krajem całkowicie wolnym od jakichkolwiek powiązań gospodarczych, ekonomicznych i gospodarczych.

Od tamtych wydarzeń minął jakiś czas. I co się okazuje? A mianowicie to, że tylko uwikłany w brudne gierki polityk nie jest w stanie przewidzieć zależności działających w ekonomii; okazuje się że bankier który nas zapewniał kłamał , być może jeszcze bardziej niż wspomniany polityk.
O ile można zrozumieć bankiera o tyle niezrozumiała jest postawa polityka: bankiera interes w tym aby jak największa ilość i wysokość depozytów była w banku. Polityk póki co kryje się za hasłem populizmu mówiąc, że na tym polega polityczna gra. Jednak taki stan trwał nie będzie wiecznie: Kampania “Polityku nie ryzykuj” jest pewnym symptomem nadchodzących zmian, jest nadzieją, że skończy się bezkarność polityków, którzy jak dotąd zajmują się miczurinowską metodą składania obietnic gruszek na wierzbie…

Świat nie stoi w miejscu, zmienia się. Stara przebrzmiała formuła demokracji (obecna demokracja i sms są do dupy) podlega powolnym przemianom; potrzeba taka wynika z dotychczasowej zawodności i niesprawdzalności systemu, przed którym został rozwinięty transparent z napisem: demokracja
W tym systemie sprawowania władzy, w systemie aktualnej ordynacji wyborczej, najlepiej czują się różnej maści polityczni krętacze.
Ten system obejmuje niemalże wszystkie sektory życia publicznego. Jedynym wyjątkiem jest tutaj weterynaria, która od dawien dawana została w całości sprywatyzowana i nie rzuca się na ochłapy pomocy publicznej.

Tutaj warto nadmienić, że z tej formy pomocy (pomoc publiczna) korzystali i nadal korzystają podmioty, które z samej tylko ustawy czytając ją literalnie, na taką pomoc liczyć nie mogą. A jednak wciąż jest inaczej.
Po to zapewne istnieje “dziurawe prawo”, aby sobie dowolnie zinterpretować ‘to i owo’ na wyłączną korzyść, aby wyciągać po pieniądze pomocy której udziela tzw. państwo. Tutaj drobna uwaga: te, jak i wszystkie inne pieniądze, którym ‘obraca’ państwo, to są pieniądze społeczeństwa, gdyż państwo nie jest podmiotem, który wytwarza jakiekolwiek środki, może nimi jedynie dobrze lub mniej dobrze (w przypadku polskim – źle) rozporządzać (sic.).

Jedynym wyjściem z obecnego impasu skostniałej starej formuły jaką jest obecny kształt demokracji jest powrót do początków demokracji ateńskiej, która faktycznie odwoływała się do głosu ludu…

Współczesnym odpowiednikiem, póki co bardzo niepopularnym, „umierającej” formuły byłaby demokracja deliberatywna.
Byłby to zarazem koniec systemu popierającego partyjniactwo.

Obecny kryzys może, i zapewne tak się stanie, wywołać przysłowiowego wilka z lasu. Spowoduje, że zanim nastąpią jakiekolwiek zmiany to na fali społecznego niezadowolenia po raz kolejny wypłynie populistyczna partia, być może nawet prezesa Kaczyńskiego lub zupełnie nowa formacja zbudowana naprędce wykorzystując zastaną sytuację. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Leppera i jego “Samoobrony” za czasów rządów aferałów, „baronów” z SLD.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Marku!

Państwo wszędzie działa nieefektywnie jeśli chodzi o zarządzanie pieniędzmi. Poza tym państwo może mieć własne dochody inne niż podatki.

A rozwiązaniem jest wprowadzenie zróżnicowanego statusu dla mieszkańców. Jak pan Tomasz zrobi mój tekst o Państwie, to będę miał dokąd odsyłać.:)

Pozdrawiam


Panie Jerzy

cierpliwie poczekam za tekście o państwie

Pozdrawiam


Panie Marku

Odniosę się tylko do pierwszej części Pana notki. Przyznaję bez bicia – dalej czytać nie zdzierżyłem.
—-
“Do powiedzenia, nie wiadomo czemu, mieli najwięcej politycy. Dlaczego akurat oni a nie ekonomiści zapewniali nas o niewzruszalności wręcz obojętności polskich sektorów gospodarki na wydarzenia za oceanem, trudno zrozumieć.”

Ekonomiści zapewniali o tym samym. Od Balcerowicza zaczynając na Gomółce kończąc. Pierwszy w ogóle kryzysu nie zauważył a drugi jeszcze parę tygodni temu zapewniał, że to tylko kryzys finansowy, który się za parę tygodni skończy.
—-

“Podobnie jak trudno zrozumieć rzucane (niczym słowa na wiatr) gwarancje przedstawicieli banków o bezpieczeństwie depozytów w polskich oddziałach niepolskich korporacji finansowych, tak jakby Polska była krajem całkowicie wolnym od jakichkolwiek powiązań gospodarczych, ekonomicznych i gospodarczych.”

Niech Pan poczyta polskie prawo bankowe i ustawy o NBP oraz KNF a dostanie Pan odpowiedź. Ale podpowiem: “niepolskim korporacjom finansowym” (póki naszą walutą jest złotówka), wolno z tego kraju wyprowadzić tylko dywidendę. Muszą też utrzymywać odpowiedni poziom depozytów (których nie mogą wyprowadzić za granicę), który nie pozwala na swobodny lewar (czytaj: nie pozwala na dowolne angażowanie się w instrumenty wysokiego ryzyka). Tyle w wielkim skrócie i łopatologicznie.
—-

Zanim się powieszę z żałości nad stanem wiedzy tych, którzy kwestionują demokrację ze względu na rzekomą głupotę innych obywateli tego kraju (bo przecież nie swoją), pozdrawiam.


Panie Kaziku

taki wiatr się zerwał nad ranem, że aż mnie ciarki przeszły: powiesił się czy nie?
pozdrawiam :)
No ale w końcu to wolny (...) kraj


Panie Marku

Sprawy dwie. Pierwsza dotycząca wypowiedzi polityków i ekonomistów. Ja to powiedział pewien znany Winston – jedyne czego powinniśmy się bać, to strach. Strach ma wielkie oczy. Nie oszukujmy się – społeczeństwo en masse jest bardzo podatne na sugestie prowadzące do paniki. A panika to najgorszy wróg gospodarki o solidnych podstawach.
Nie oszukujmy sie – zarówno Tusk jak i Balcerowicz doskonale wiedzieli, jakie bedą konsekwencje kryzysu finansowego. Mają dane z pierwszej ręki, w dodatku zwyczajnie są w ekonomii od nas lepsi (lub mają lepszych obok siebie, którzy ich o rzeczywistości informują). Ale ich podstawowym zadaniem na chwilę wybuchu paniki na giełdach i informacjach o bankructwie Islandii było WYLEWANIE OLIWY NA WZBURZONE MORZE. I to własnie było robione. Z całkiem niezłym skutkiem. Paniki nie było, masowego wycofywania depozytów też, sciągania pożyczek z rynku z uwagi na “wyciek” depozytów uniknęliśmy. Żaden Bank nie upadł, żaden nie stał się ofiarą medialnie sterowanej paniki, choć zakusy – choćby na PEKAO były. Spoleczeństwo uspokoiło się, oswoiło z myślą, że będzie gorzej, trudniej, mniej. Zaczynamy mówić o tym, że zwolni eksport (recesja u sąsiadów). Ze koniec szaleństwa kredytów hipotecznych spowolni branżę budowlaną. Że wzrośnie bezrobocie. Ograniczone bedą inwestycje. Czyli, że czeka nas normalne w gospodarce rynkowej spowolnienie, moze nawet przejściowy regres.
I wie Pan co – ja to wolę docenić polityków i ekonomistów, którzy myślą z wyprzedzeniem, nawet jeśli posuwają sie do przemilczeń i – co tu mówić, kłamstw, niż miałbym oglądać z wnętrza świata finansowego jak system pada spalony bezsensowną paniką, bo Pan Premier postanowił być szczery i społeczenstwo w panikę wpędził. Bo to, że tu i w paru innych miejscach kilka osób ma podstawową wiedzę ekonomiczną, nie jest reprezentatywne en masse…

Co do banków – córek zagranicznych instytucji. To zasadniczo Pan Kazimierz napisał wszystko, dodać jedynie muszę, że taka córka może oczywiście położyć się z powodu kłopotów matki. Fundusz gwarancyjny wypłaci wówczas to co trzeba i w wysokości jak trzeba. Niemniej sam fakt “wywrotki” może być pretekstem i sygnałem do “porzucania” banków zagranicznych i masowego udawania się klientów do “państwowego” PKO BP. W myśl zasady – panstwo swojemu upaść nie da. Co znowu spowoduje “położenie” całkiem zdrowych instytucji finansowych. Panika, Panie Marku… Niczego tak bardzo się nie boimy jak właśnie tej strasznej pani…

Pozdrawiam bez cienia paniki.


Subskrybuj zawartość