Środa Śląska po raz kolejny – nie ostatni co wynika z korespondencji pomiędzy poszkodowanymi a rozmaitymi instytucjami jak: Sąd Rejonowy w Środzie Śląskiej, przy którym działa komornik Masternak; sądy: okręgowy, apelacyjny, prokuratury wszystkich szczebli w powiecie, okręgu i kraju.
Tym razem sprawa dwóch panów, którzy padli ofiarami lokalnego egzekutora w osobie komornika Masternaka.
Sprawa pierwsza dotyczy pana Jana Iwanowskiego, który w dniu 02 stycznia 2009 roku złożył, do Prezesa Sądu Rejonowego w Środzie Śl., zażalenie (Zażalenie dłużnika) na działanie Sądu Rejonowego Wydział I Cywilny w tymże mieście w przedmiocie sporządzenia planu podziału sumy uzyskanej z egzekucji z nieruchomości (Sygn. akt ICo 754/06).
W uzasadnieniu pan Iwanowski żali się na działanie organu komorniczego i nadzorującego go organu sądowego. Obu tym organom zarzuca brak dbałości o interes stron postępowania polegający m.in. na celowe wydłużanie procesu podziału sum należnych wierzycielom, co automatycznie obciąża dłużnika kosztami przewlekłego niespójnego działania tych organów.
Z dokumentów – postanowienie Sądu Rejonowego w Środzie Śl. z dnia 28 stycznia 2008 r. – wynika, że postępowanie egzekucyjne zostało zakończone poprzez przysądzenie prawomocnym postanowieniu sądu.
Komornik dopiero 30 lipca 2008 roku wydaje postanowienie o ustaleniu kosztów postępowania egzekucyjnego dla KM 1263/06, KM 2100/05. KM 1230/07. W postanowieniach określa kwoty wyegzekwowane dla poszczególnych wierzycieli i jednocześnie przydziela sobie odpowiednie kwoty za prowadzone postępowanie.
Z powyższego wynika, że podział sumy uzyskanej z przeprowadzonego postępowania egzekucyjnego został wykonany.
Z pisma sądowego (Sygn. akt ICo 754/06) wynika jednak zgoła inny fakt, a mianowicie taki iż pomimo tak długiego upływu czasu od wykonania egzekucji, poprzez którą komornik wyegzekwował należne kwoty, te nie zostały wierzycielom w żaden sposób przekazane lecz mimo tego komornik zdążył wypłacić sobie kwoty własnego wynagrodzenia.
Pan Iwanowski wielokrotnie zwracał się pisemnie z wnioskami o wydanie rozliczenia wyegzekwowanych kwot, z tej i innych licytacji prowadzonych przez Masternaka, lecz do dnia dzisiejszego – 07 stycznia 2009 – nie otrzymał stosownej informacji.
Żalący się zapytuje w swym piśmie Prezesa Sądu, czy dlatego nie otrzymał stosownego rozliczenia, gdyż na światło dzienne wyszłyby okoliczności i osoby, które brały udział w tych kwazi licytacjach?
Czy dlatego, że licytacja miała charakter jawnego rabunku, który przeprowadzono na jego mieniu przez tak zwany układ średzki ?
W dalszej części zażalenia poszkodowany przedstawia mechanizm złodziejskich sztuczek, które mają na celu ukrycie faktycznych sum uzyskanych z licytacji oraz dokonanego zdaniem Iwanowskiego rozdawnictwa pośród lokalnych biznesmenów stojących ponad prawem.
Na przykład kradzież plonu – zebranie żniwa rzepaku z ponad 100 ha na kwotę około 400 tysięcy złotych – do dziś Iwanowski nie otrzymał żadnego rozliczenia, zupełnie tak jakby tego rzepaku nigdy nie było. Dowody oraz świadkowie jednak są.
Drugim przykładem jest sprzedanie działki o charakterze przemysłowym z ważnym pozwoleniem na budowę za śmieszną kwotę 40 zł za m, która nabywa lokalny przedsiębiorca zajmujący się obrotem paliw, który pomimo braku stosownych pozwoleń rozpoczyna proces inwestycyjny. a właściwe organy kontroli pozostały bezczynne. Należy wskazać że wartość gruntów działek sąsiadujących przy drodze krajowej jest dziesięciokrotnie wyższa, wynosi ok. 400 zł za m kw.
Dowodem istnienia prawdziwego pecha jaki prześladuje Iwanowskiego jest pominięcie istnienia sadu o areale 40 ha, którego nie zauważa Sędzia Wizytator Sądu Okręgowego, który miał za zadanie zbadanie prawidłowości wyceny nieruchomości rolnej położonej przy drodze powiatowej.
Jak pech to pech. Zainteresowani zastanawiają się czy to były licytacje, czy pospolita kradzież ?
Może na to pytanie odpowiedzi tym razem udzieli Prezes Sądu, lub Ministerstwo Sprawiedliwości, do którego skierowane zostały zażalenia?
Jak będzie, czas pokaże.
Druga sprawa dotyczy dokonanej przez komornika Masternaka kradzieży urządzenia załadowawczego TUR-6 o wartości ok. 15.000 złotych na szkodę Celińskiego, który 14 czerwca 2004 r. złożył zawiadomienie o kradzieży w KPP w Środzie Śl.
Śledztwo jednak zostało umorzone, a zatwierdził je prokurator P.R. J. Graboń.
W sprawie pana Celińskiego już wkrótce ukaże się reportaż przedstwiający dziwne przypadki zrządzenia losu, lub dosłownie – działanie układu panującej sitwy w ARR.
komentarze
uuuu
co za historia, że takie dziwne rzeczy dzieją się na świecie
markopolo -- 08.01.2009 - 15:40