Czas płynie. On, znaczy się czas, tak ma, że nie ma czasu czekać; raz idzie, raz biegnie innym razem się wlecze i nigdy nie wiadomo dlaczego…
W imię ojca i syna i ducha świętego – ręce myliły znak kreślonego krzyża.
zdrowaś maryjo łaskiś pełna – przed oczami stawała mi ciotka, na którą mówili Maryja, była zdrowa , to pewnie dla tego…
Modliłem się patrząc na święty obrazek Matki Boskiej – i, jak pamiętam, nigdy nazbyt żarliwie i nie wiedziałem dlaczego.
Czy dlatego, że przerażał mnie ściszony głos starowin wpatrzonych w migoczący ogień świec? Irytował mnie ich taniec, kiedy chciałem aby płomienie stały nieruchomo one nie stały, a kiedy pragnąłem aby zatańczyły – stały jak martwe. Wtedy te ognie były jak ta starsza pani i ten starszy pan, kiedy spali, a potem gdzieś ich zabrali obcy ludzie…
Bałem się tych starych pomarszczonych głów opatulonych dziwnymi chustami. Oczy w nich były takie jakieś puste, wygasłe przypominały mi studnię, do której z ciekawości zajrzałem. Usta tych kobiet były pomarszczone i zaciśnięte. a z nich wydobywały się dziwne zaklęcia. I te ręce, które bezwiednie przebierały paciorki różańca; ich ręce przypominały mi świece oblepione woskiem
- Jeszcze jednak dziesiątka – mówiła moja Babcia przerywając na chwilę swoje poranne modlitwy, kiedy zauważała, że się niecierpliwie wiercę. Ile tych dziesiątek w życiu słyszałem? Nie wiem, tak jak nie wiedziałem jak je liczyć. Dla mnie było ważne, że na końcu wisiał krzyżyk.
Babcia była inna niż tamte stare małe, dziwne pomarszczone kobiety, których się bałem i nigdy nie patrzyłem im proso w oczy, kiedy jakaś na mnie spoglądała, a kiedy któraś mówiła: o jaki ładny chłopiec – myślałem, że chce mnie zaczarować abym był też taki brzydki i stary, myślałem że są czarownicami. Wtedy widziałem wiele czarownic…
Babcia była inna, była taka kochana i nie była taka jak tamte, mała, i wcale nie była pomarszczona, a ręce mojej Babci nie przypominałem mi nacieków z wosku świec.
Niepokoił mnie ogień świec, szmer słów, których nie rozumiałem nic a nic.
Z niecierpliwością oczekiwałem na amen. Kiedy następował wiedziałem, że już jestem wolny, że mogę wreszcie pójść do wesołych odgłosów jakie dobiegały do wewnątrz ciemnego pokoju, w którym od klęczenia na wypastowanych deskach podłogi strasznie bolały mnie kolana. Zawsze bolały mnie kolana, kiedy klęczałem a niekiedy drętwiały mi nogi. Nie rozumiałem dlaczego tamci wszyscy, którzy potrafili wiekami klęczeć, nie narzekali. Widać nie lubili, jak ja, biegać.
Będąc tam z nimi czułem niepokój. Nie wiem dlaczego zacząłem się bać tego domu po drugiej stronie piaszczystej drogi, która zamieniała się wielką rzekę po każdym deszczu.
Pamiętaj, to jest święty obrazek, Bóg wszystko widzi – mówili mi: babcia, mama, ci dziwni ludzie, a potem ksiądz na lekcjach religii.
Nie jeden raz się zdarzyło, że z dziecięcego łakomstwa zajrzałem do szafy, aby coś słodkiego wyszperać, wziąć i zjeść. Jaka wtedy towarzyszyła mi radość, że odkryłem skarb prawdziwy na dnie pudełka, które wyszukałem pośród przeróżnych toreb, torebek i pudełek.
Ledwo co zdążyłem przełknąć ostatni kęs smakowitego ciasta, lub przełknąć łyk upitej śmietany, a już radość pryskała – pojawił się niepokój, wkradał się nagle, gdyż odchodząc napotykałem Boga, który wisiał na ścianie.
No tak teraz się wyda. Powiedzieć czy nie, że podkradłem? – pytałem sam siebie
Nie powiem, grzech – nie kradnij.
Powiem, nakrzyczą od rożnych, że łakomstwo, że coś tam coś i też grzech. Wszędzie tylko grzech i tego nie wolno i nie wolno tamtego.
Ze strachem patrzyłem w obrazek święty na ścianie. Tak, wtedy wiedziałem, że Bóg widzi – miał taką surową minę i zdawało się, że mi palcem grozi. Bóg wszystko widzi i Bóg jest po stronie tych starszych, a zwłaszcza po stronie tatusia.
(...)
Za jakiś czas spadł ciepły deszcz; boso chodziłem po kałużach piaszczystej drogi. Kijem wytyczałem nowe szlaki robiąc strumyki od jednej do drugiej kałuży. Podróżowałem wraz z obłokami na niebie.
Kiedyś będę dorosły, a wtedy
komentarze
małolata
...
nutka -- 02.05.2009 - 23:48Pozdrawiam serdecznie.
i tu też mam podobne w pamięci
Wszystko co przeżywamy, zostawia ślad na zawsze. Kody, niewidzialne odciski każdego niesprawiedliwego sznura od żelazka…
Kari66 (gość) -- 05.05.2009 - 18:03Pozdrawiam.
jaworzyna
Hm, ciekawie się cyzta, szczególnie,
że w sumie nie odczuwałem nic podobnego w dzieciństwie.
Pozdrówka.
grześ (gość) -- 06.05.2009 - 09:56Hm,
(Non) sensowny to jestem ja:) tu.
Proszę nie naśladować mnie.
Pozdrawiam nonsensownie.
grześ -- 11.05.2009 - 09:54