Proces Franza (2)

...na szczęście niekoniecznie trzeba rozumieć wiersze, które się kocha.
[Bohdan Zadura]

Słońce delikatnie przesunęło się w prawą stronę i skryło się za potężną sosną rosnącą na granicy z sąsiednim domem. Za to ptaki nabierały coraz to większej ochoty na swoje poranne figle. Ćwierkały wesoło przelatując nisko nad ziemią, aby upolować swoje pierwsze przysmaki.
Franz uśmiechnął się delikatnie.
Hm, pomyślał tylko w duchu: odwieczne prawo buszu.

Skoro słońce już nie chciało jemu służyć po tej stronie domu, postanowił wrócić do środka.
Wpierw odwiedził łazienkę, spojrzał w lustro i po chwili wahania postanowił, że ogoli się ...kiedyś.

W kuchni zaparzył kubek mocnej kawy. I wrócił do swego pokoju.
Od niechcenia rzucił okiem na pojemnik, w którym leżały lekarstwa.
Całkiem spora dawka jak na jedną osobę pomyślał, po czym zerknął na dokumentację medyczną, jaka leżała przed jego nosem na biurku.
Kilka dokumentów z pieczątkami przychodni i szpitali: pośród nich dwa wypisy z oddziałów ratunkowych, na które trafił 4 maja z incydentem kardiologicznym. Wtedy niejako przy okazji wykonano szczegółowe badania, które wykryły inne poważniejsze niedoskonałości jak: skrzywienie kręgosłupa w odcinku piersiowym i lędźwiowym – skolioza dolnej części kręgosłupa. Do tego należy dodać wieloletnie problemy z nerkami (kamica) i kilka pomniejszych wahnięć od normy, a to w górę a to dół.

Hm, Franz znowu na chwilę się zamyślił. Tym razem na jego twarzy nie było widać tego tajemniczego uśmieszku; zarysował się zaledwie lekko widoczny grymas, skrzywienie.
Jak daleko, jak długo w takim stanie uda się uciekać przed tamtymi?

Usiadł na krześle. Komputer już pracował pełną parą. Kliknął na pocztę i szybko przeleciał kilka linijek odpowiedzi jaka nadeszła od jednego ze znajomych. Nie spodziewał się żadnej innej jak tej, którą właśnie przeczytał:

Jezusie, to pętla jest…/ Której sam się boję./ Nie potrafię ci pomóc. / Sam zaczynam uciekać./ Może nowe życie?/ Bez meldunku, adresu, pitu, niku./ Tak też się daje żyć./ Pozdr.

Była to odpowiedź na jego list jaki wysłał do tamtego za namową ich wspólnego znajomego. Raz jeszcze zaczął czytać swój list, aby dociec co takiego groźnego w nim jest, że odpowiadający aż tak stanowczo zareagował:

Wysłałem Tobie wiadomość za pośrednictwem formularza na … Nie wiem, czy korzystasz z tamtej poczty dlatego raz jeszcze przesyłam Tobie tamtą wiadomość na Twój adres poczty e-mail.
Na zapytanie S. ws mojej decyzji o zamknięciu witryny odpowiedziałem swoimi argumentami, które Go osadziły w granicach moich realiów, a te nie są całkiem fajne, nawet wcale nie są fajne, przeciwnie są bardzo niekorzystne.
S. zasugerował, abym się z Tobą skontaktował odnośnie ewentualnej pomocy. Wahałem się do dziś zważywszy na Twój/Wasz osobisty problem.
Nie lubię i nie potrafię prosić. Jednak mając na uwadze moją sytuację i zagwarantowany pobyt w izolacji więziennej próbuję uniknąć pójścia tam. Słuchaj, aby zbytnio nie gmatwać napiszę to co S., który stwierdził, abym nie dał się zamknąć i się ukrywał tyle ile trzeba.

...

Franz zamknął oczy. Widział niewzruszoną, jakby odwirowaną od wszelkich emocji twarz sędziego, który wygłaszał uzasadnienie do uniewinniającego wyroku. To ustne uzasadnienie Franz nagrał na dyktafon, aby mieć na … pamiątkę.

„Sąd zauważa iż oskarżony Franz w sposób nie budzący wątpliwości udowodnił, że został pomówiony przez rodzinę (5 osób) K. których do złożenia fałszywych zeznań nakłonili funkcjonariusze tutejszej policji prowadzący sprawę. Z analizy zebranych dowodów bezpośrednich z przesłuchań świadków i złożonych wyjaśnień przez samego oskarżonego Franza sąd ustalił, że świadkowie nie byli w stanie sformułować swoich zeznań, które złożyli do protokołów na komendzie policji i podpisali, każde z osobna, jako własne. Sąd potwierdza tym samym wersję oskarżonego, który od samego początki konsekwentnie twierdził że jest to zmowa, która ma go pogrążyć jako redaktora w oczach lokalnej społeczności. Oskarżony, zdaniem sądu, trafnie podniósł sprawę iż to prowadzący i nadzorujący sprawę nakazali świadkom zeznawać tak, a nie inaczej. Sąd również skrupulatnie zbadał sprawę zawierania umów pomiędzy biurem Franza a jego klientami. Umowy w żadnym względzie nie mogą zostać uznane jako niekorzystniej dla jakiejkolwiek ze stron. Oskarżony dołożył staranności aby sfinalizować treść zawartych umów i w tym przypadku sąd również nie dopatrzył się żadnych uchybień które mogłyby stanowić podstawę za naruszenie prawa. Również zastanawiającym jest fakt, że świadkowie w przeważającej części swych zeznań złożonych do protokołu nie potrafili konsekwentnie obronić przed obliczem sądu plącząc się w składanych wyjaśnieniach. … W takiej sytuacji i w tych okolicznościach, po dogłębnym zbadaniu całości materiału i przesłuchaniu wszystkich świadków sąd wydaje wyrok uniewinniający oskarżonego F. od zarzucanych jemu czynów i informuje jednocześnie, że wyrok nie jest prawomocny, a stronom przysługuje prawo złożenia apelacji do sądu okręgowego za pośrednictwem sądu,który wydał niniejszy wyrok, na co strony mają 14 dni licząc od dnia publikacji wyroku.”

Takie uzasadnienie usłyszał wtedy na początku wiosny 2006 roku. Inne otrzymał na piśmie.
Jednak wtedy nie mógł z tym uzasadnieniem na piśmie udać się do sądu, gdyż... przebywał w areszcie.

Z treści uzasadniania, uniewinniającego od postawionych jemu zarzutów, wynikało, że to policja znacząco przyczyniła się do wyjaśnienia plączących się w zeznaniach świadków.

Franz kolejny raz w swoim życiu był świadkiem wyszlachetniania się policjantów, ot tak z dnia na dzień.
Na myśl o tamtym pobycie w areszcie i nowej perspektywie, na jego twarzy zagościł smutek.

Rzucił okiem na ekran monitora, z uwagą przyjrzał się fotografii i rzekł:
A mogliśmy Mała

Przewinął się film ze szpuli na szpulę. Cdn.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Marku

Czytam.

Znam przekleństwo prawdy, w pionach i poziomach.

Czołowe zderzenie, ale da się z tego wyjść. Nie z takich rzeczy…

Ile razy można umrzeć, nadal żyjąc?

Budzisz się, wstajesz, jesteś. Gówno świat rozumie, ale jesteś ze sobą, swoją prawdą, sobą. Trwasz i czekasz.

Jak jaszczurka na kamieniu.


Szanowna Gretchen

uśmiecha mnie Pani.
thx :-))


Panie Marku

Bardzo proszę. Uśmiech jest bezcenny.


Panie Marku!

Czekam na ciąg dalszy.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość