Po srebrnej nici odbitego światła
w lusterku wstecznym młodości
po gobelinie utkanym z porannej rosy
w otwartym oknie upiętej pajęczyny
gdzieś na obrzeżach – nie na końcu świata
intymnych wyobrażeń o jeszcze zdarzeniach
miłość w tajemnym ogrodzie
bez amuletów – spełnieni
idziemy razem nie spiesząc się wcale
Podnoszę krople – łzy szczęścia
i łyk pragnienia
dziś przyszłość uplatam z nici spełnianych marzeń
maltański sokół wzbija się z błękitu twych oczu
Gdy cię dotykam pamięć omdlewa
Jesteś więc jestem – zostań i ja zostanę