Ten pan z budowy. Powiastka pierwsza

Praca.
Często jest tak, że jest i zdarza się, że nagle jej nie ma.

Płaca.
Dobrze, kiedy otrzymujemy ją regularnie i na czas, ale bywa, że jeszcze częściej jej nie ma pomimo wykonania pracy.

Fachowcy.
Ci od dobrej roboty i ci od siedmiu boleści.

Czy zatem prawdziwie brzmi zdanie: jaka praca taka płaca?

Akurat tak się przytrafiło, że miałem to szczęście w życiu, że na swojej zawodowej drodze spotykałam dobrych fachowców.
Było ich naprawdę wielu. Pilnie się im przyglądałem i chłonąłem to co mieli do powiedzenia. Całą swoją uwagę skupiałem na poznaniu i zrozumieniu tajników fachu tego, czy innego.
Kilka takich posiadłem w stopniu nie mniej niż dobrym.
Nie zabieram się za to czego nie potrafię.
I tak.
Buty zanoszę do szewca, choć na upartego też bym mógł, ale po co, a zegarek do zegarmistrza.
Fachowcy są od tego, aby to oni wykonywali, to za co im z przyjemnością zapłacę bez marudzenia, że tu nie trzyma, a tam krzywo, a to koślawo i nie działa jak trzeba.

Praca dla mnie ma szczególną wartość. Jest wszystkim tym czym być powinna. Zaznaczę zaraz na wstępie, że nie jestem pracoholikiem, choć potrafię w domu po pracy o niej rozmyślać, zwłaszcza kiedy pojawia się jakaś szczególna trudność, nad którą muszę się pochylić bardziej niż trzeba. Praca przynosi mi zadowolenie i jest podstawą właściwej postawy życiowej, decyduje o moim bycie.

Mogę nieskromnie powiedzieć, że ten dar od losu jakim byli wspomniani wyżej fachowcy od dobrej roboty, wykorzystałem właściwie, znam się na dobrej robocie. I nie ważne, czy będzie to złożenie ogrodu (najbardziej lubię zakładać ogrody zimowe. Wpierw kasuję, a potem czekam na śnieg: spadnie albo go dowiozą :) ) z systemem nawadniającym, czy remont kapitalny mieszkania, a nawet domu.

Bo prawdziwy fachowiec to taki, który podwinie rękawy i łbem nie zarzuci, a pomyśli w jakiej kolejności ma to zrobić, od czego zacząć i na czym skończyć.

Fachowiec, to nie ten co weźmie pięć dych i skoczy do dyskontu kupić wiaderko, szpachelkę, młotek i dwa pędzle, w tym jeden okrągły: takiemu fałszywie też może się wydawać, że skoro ma już narzędzia , to za drugie pięć dych założy sobie firmę i rozkręci interes.

Takich fachowców też spotykałem na swoje drodze. Już na samą myśl o nich skóra mi ciepnie.
Oj tak! Napoprawiałem się po takich, że szkoda gadać. Tacy to nawet średni posprzątać nie potrafią.

Tacy fachowcy , to jednak mają coś w sobie (pomijając zupełny brak znajomości tego czy innego rzemiosła), to mają ze dwa wiaderka hurra optymizmu i dziwacznego przeświadczenia, że jakoś to będzie.
Centymetr w lewo lub prawo, dla nich nie stanowi nie rzutuje.
Że krzywo?
Albo, że coś się nie zgadza z projektem?

Nieważne. Grunt to dzień wypłaty! I zaraz, pełni optymizmu i z jeszcze większym zapałem, biorą się do następnej roboty, aby ludziom spie$dolić ich marzenia na wspaniałe cztery kąty.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

A propos

panów z budowy, no bo czemu od razu chamów:), to ja mam zawsze takie dziwne wrażenie, jak widzę te wszystkie osoby remontujące/naprawiające chodniki czy drogi u mnie w mieście i nie tylko.

Więc tzw. roboty publiczne czy iknterwencyjne, otóż zazwyczaj na miejscu pracy jest z 7 osób, z tego jeden, max dwu pracuje, jeden gada przez telefon, kolejnych 2 gada ze sobą i pali papirosy, kolejny coś je, kolejny stoli w oddali oparty o łopatę czy cuś i kontempluje świat, jeszczez jeden se spaceruje bez celu itd

Zawsze się zastanawiam, jak oni płacą tym panom, że im zupełnie nie zależy na tempie prac?

Dziwne, jakby wszyscy u nas tak pracowali, to by było ciekawie i nic by chyba nie funkcjonowało poprawnie.

Pozdrawiam i sorki, że trochę nie na temat.


gracja i technika na budowie


Nie rozumiem

dlaczego – cham? Że z budowy to tak ma, czy o co chodzi?
Chamów ci u nas dostatek, w każdym zawodzie. I bez zawodu też.
Pozdrawiam


Krysko, niezłe:)

to drugie początkowo mnie bawiło bardzo, ale trochę za długie:)
No i na żywo takie klimaty sa lepsze:), jak się zoabserwuje i podłsucha.


ja zazdroszczę

wszystkim co mają fach w ręku


Subskrybuj zawartość