Przeciwności i ...... - opatrzność do bólu drobiazgowa.

Kilka dni temu przeczytałem zupełnie przypadkowo jeden akapit z Księgi Przysłów. A po piątkowych wydarzeniach wróciłem do niego – gdyż wydaje się, że świetnie do niego(te wydaarzenia) pasują.

Zdanie brzmi:

Z całego serca Panu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku. Poznawaj Go na każdej swej drodze, a On twe ścieżki wyrówna.

Przysłów 3,5-6

A w piątek właśnie przeżyłem to na własnej skórze.

1. Miałem zaplanowany wyjazd do Wrocławia – spotkanie o 17.00.
2. Okazało się, że dzień wcześniej skończył mi się przegląd samochodu

Więc w piątek zacząłem od stracji diagnostycznej:

8.30 -> pan diagosta odesłał mnie z kwitkiem gdyż ręczny hamulec wg niego kiepski… .
9.15 = 13.30 wizyta u mechanika – przy okazji remont hamulców samochodu: tarcze, bębny, klocki, wymiana oleju -> jak już u mechanika to wszystko robić, po co drugi raz do niego wracać.
14.00 wizyta u diagnosty. Powiedział, że wszystko wporzo i kazał iść zapłacić. Po moim powrocie odparł, że moje prawe światło świeci za wysoko wg niego i ruchome lusterko wsteczne w samochodzie… jest za ruchome – odesłał mnie z kwitkiem.Jesli wada zniknie dostanę wpis do dowodu, że auto sprawne. Odjechałem wkurzony.
14.30. – odwiozłem żonę do pracy
15.00 -> obniżam reflektor na podwórku i usztywniam lusterko.
15.10 -> kurier przywozi mi nawigację samochodową którą miał przywieźć juro…
15.50 -> jadę do diagnosty: ten wszystko skrupulatnie sprawdza będąc pewny, że coś znajdzie (tak to wyglądało) jednak nie znalazł
15.30 wyjeżdżam do Wrocławia i w korkach uruchamiam nawigację – udało się!
17.30 – dotoczyłem się na spóxnione spotkanie z półgodzinnym opóźnieniem
17.40 -> otrzymuję adres pod który mam się wstawić, wklepuję go do nawigacji i po 30 minutach znajduję się w umówionym miejscu.

Reszta to już miły wieczór w towarzystwie dobrych znajomych. Dużo ciekawych i ważnych, potrzebnych rozmów…. .

Ale gdyby nie “dziwny diagnosta” nie odebrałbym nawigacji i miałbym spore kłopoty na odnalezienie miejsca spotkania które uległo w międzyczasie zmianie.
Innymi słowy doagnosta utrudniał a kurier ułatwił... .
Spotkanie było nadzwyczaj owocne, miłe, i przyjemne. To nic, że wróciłem po północy… . Warto było.

Wniosek:

Nie należy polegac na swoim rozumie i nie złożeczyć na diagnostów, lecz przyjąć rzeczy takie jakie są w dziękczynieniu Bogu który troszczy się o “policzone na naszej głowie włosy”.
Nawet jak nasz rozsądek każe narzekać i mieć pretensje do “diagnosty” który może chciał “w łapę” nalezy zachować spokój bo “Pan wszystko może” a mój rozsądek wobec jego rozsądku to jak mrówka i słoń.

Wszystko było przeciw wyjazdowi do Wrocławia – już się łamałem aby to wszystko odwołać. Jednak upór sprawił, że warto było a Pan nawet dzień wczesniej kuriera “wysłał” z nawigacją abym mógł dojechać w kompletnie nieznany rejon Wrocławia…. .

Pan współdzieła we wszystkim dla dobra tych którzy Go miłują..... – taka jest prawda z tego dnia. :-)))
Z tym, że walkę z samym sobą trza odbyć by konsekwentnie zrealizować to co się zaplanowało. Nawet wbrew “diagnoście”.

p.s.
Taki nie niedzielny wpis ale ni mogłem wobec tego wydarzenia przejśc obojętnie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm,

“Z całego serca Panu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku. Poznawaj Go na każdej swej drodze, a On twe ścieżki wyrówna.”

Hm, a co mają zrobic ci, co ani na rozsądku nie polegają ani zaufać nie umieją?
Ni Panu, ni sobie.
Lipa, co?

Pozdrówka.


Poldku, (off topic)

mógłbyś jakieś zdanie jeszcze wstawić przed cytatem? Bo tak jak jest, to nie mogę dać na stronę główną, gdyż ramka cytatu tam wskoczy. Dzięki z góry.


Grześ

tecumseh

“Z całego serca Panu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku. Poznawaj Go na każdej swej drodze, a On twe ścieżki wyrówna.”

Hm, a co mają zrobic ci, co ani na rozsądku nie polegają ani zaufać nie umieją?
Ni Panu, ni sobie.
Lipa, co?

Pozdrówka.

Grześ,
zauważ, że Ci co rzekomo nie polegają na swoim rozsądku własnie na “nim” polegają. Gdyż odrzucając swój rozsądek ujawniają właśnie działanie wg rozsądku – pytanie jakiego?

Ci którzy zaufać nie umieją moga przynajmniej dać szansę Opatrzności. A dokladniej mówiąc chyba powinni otworzyć szerzej oczy wokół siebie, gdyż Opatrznośc Boża działa tak samo – wobec każdego człowieka – dla dobra człowieka. I nie ustaje w tym aby go “wyrwać z pęt otchłani”. Sęk w tym, że człowiek może mieć “inne swoje plany” więc nie zauważa albo nie chce zauwazyć opatrznościowych wydarzeń i posunięć Boga.

A przecież w Biblii można wyczytać “Bóg we wszystkim współdziała dla dobra tych, ktorzy Go miłują. A więc pewność mamy, że dla człowieka Bożego nie ma sytuacji bez wyjścia, gdyż wszystko słuzy dla jego dobra. Nawet chwilowe doświadczenie cierpienia, pecha, itp. To wszystko Bóg potrafi – tym którzy Go miłiują – obrocić na korzyść.

Pozdr.

************************
....zabiegany jestem, bo wielu “Ma-tysiaka” chce.. .


"Kto narzeka

ten Boga obraża”

Tak mawiała moja babcia i ja staram się nie obrażać, ale kiepsko czasami idzie.

Tak mi się skojarzyło po przeczytaniu tego wpisu.

ps. Nie wystarczy wierzyć w Boga jeszcze trzeba wierzyć Mu.
To jeszcze jedna mądrość mojej babci


Sajo.... .

..jeszcze trzeba wierzyć Mu.

I to jest wg mnie sedno. Gdyż wierzą, że Bóg jest nawet Ci którzy mu nie ufają i się buntują wobec niego.
Zaś uwierzyć Mu to już konkretna relacja i płaszczyzna porozumienia. Dobrego porozumienia.

:-)))

p.s.
A z wierzących babć się “coponiektórzy” nabijają jak nie zagłosują na “mnajmądrzejszą partię..”. A one mądrzejsze często niż nie jedna partia razem wzięta…. .

Pozdrawiam!

************************
....zabiegany jestem, bo wielu “Ma-tysiaka” chce.. .


Subskrybuj zawartość