Krótka książka, którą zabrałem w podróż, właśnie się skończyła. Deklamator Gajusz Albucjusz Sylus, kiedyś podobno żywy i piszący, zmarł był pod koniec finalnego rozdziału, zgodnie z jeszcze wcześniejszą zapowiedzią autora, zawartą w pierwszych zdaniach. Spośród opisujących moment śmierci Albucjusza sentencji, jak sądzę hipotetycznych – przypisanych przez autora innym deklamatorom, najlepsza jest ta: “Zaczynam milczenie, którego nie przerwę”.
Albucjusz uważał, że “im bardziej bruka swój styl, tym bardziej rośnie jego moc”. Autor przywołuje zapewne zmyśloną wypowiedź Albucjusza: “Nie podchodź do mych stronic. Czuć je wychodkiem”, i opatruje ją komentarzem: “Utrzymywał, że prześladują go wulgarne słowa (sordida verba) i musi je wypędzić”. W innej części książki autor pisze tak: “Albucjusz Sylus mącił spokój rzymskiego romansu. Lubił grube słowa, pospolite rzeczy, realistyczne albo zadziwiające szczegóły. Gdy któregoś dnia zapytano Albucjusza, co należy rozumieć przez «sermo cotidianus» (codzienny język), odpowiedział: «Nie ma nic piękniejszego niż umieścić w deklamacji zdanie, które sprawi kłopot wypowiadającemu je mówcy». To kryterium brudu: poczucie zażenowania upewnia nas o jego obecności. Tymczasem trzeba podejść do tego, co brudne, podnieść to i wpleść w dzieło sztuki. To, co najniższe, staje się najbardziej poruszające”.
Chyba dlatego autor, idąc śladami swego bohatera, nie zawahał się przypisać Juliuszowi Cezarowi następującej myśli: “I oto za wszystkie me trudy rekompensatą jest nuda. Nie ożywia mnie już nawet nienawiść do rywali. Mój kutas zestarzał się i wypuszcza tylko kilka wymęczonych kropel. Wszystko, co robię, otwiera się na nicość albo bezmierną przestrzeń. Coraz bardziej otacza mnie pustka. Kiedy przyjrzę się dokładniej tym, którzy mi się podobają, czytam w ich oczach strach”.
Kiedy ja – referent, czytając książkę autora, gdzie Albucjusz bezwolnie pozwala narratorowi, żeby ten stworzył dla Juliusza Cezara możliwość wypowiedzi, tego samego Juliusza, który nie cenił sztuki Albucjusza i jak podobno było wiadomo – vice versa, wówczas, prawda, ja, pomyślałem ostrożnie, żeby tylko nie uchybić Świętu, czy ten fragment nie pasuje do naszych, ale – jeszcze raz zastrzegę – bez obrazy…, do naszych Piotra i Judasza. Piotra po długiej drodze ostatecznie wiszącego na krzyżu; Judasza obwieszonego własną ręką wkrótce po wszystkim. Jeden czuł strach swój i być może innych, których zostawił; co widział drugi – nie wiem, ale może to samo? Czy się nudzili? Co to jest ten strach? Czy mieli nadzieję, że bez nich sobie poradzą? Liczne pytania.
A Albucjusz, co dalej z Albucjuszem? Albucjusz został beneficjentem bardzo przyzwoitej prozy; nieomal deklamacji. Autor podsumowuje jego życie już we wstępie; znowu powołując się na, jak sądzę, hipotetyczną wypowiedź jednego z grona przyjaciół. “Życie Albucjusza Sylusa zostało określone zatem przez Anneusza Senekę jako «longa inquietatio». Wieczne nieukojenie. Ale to tylko kalambury. Rzymianie uwielbiali gry słów. Widzieli w nich znaki bogów: rzutem kości zastępowali przypadek”. Piękna sentencja; “wieczne nieukojenie” wyczerpuje opowieść z krótkiej książki, którą zabrałem w podróż.
Wieczne nieukojenie to być może tyle co saudade.
—————————————————————————-
Pozdrawiam w Wielki Piątek. Dziś bez zdjęć.
komentarze
Wieczne nieukojenie to być może tyle co saudade
Może trzeba się pocieszać jak Hiszpanie:
Menos mal, que nos queda Portugal (Jeszcze nie jest tak źle, bo zawsze jest przecież Portugalia)
A Albucjusz intryguje sklonnością do verba et vitae sordida,
Agawa -- 10.04.2009 - 13:18Prowokator?
Czy twórca literatury niepokoju?
Referencie
Pascal Quignard?
Artur M. Nicpoń -- 10.04.2009 - 13:25Referencie
Autor, ani jego teksty, nie będzie miał żadnej mocy jeśli pod powierzchnią najbardziej zbrukanego stylu nie będzie treści. Nie będzie myśli.
Pozdrawiam.
Magia -- 10.04.2009 - 13:35Pewnie
czytał tego całego Albucjusza marszałek Zych skoro w Sejmie publicznie wyznał, że w tym miejscu mu staje…
;)
silent wings
silent wings -- 10.04.2009 - 13:52Senioresz pasażejrosz
Pogodasz zesrajżejrosz i deszczejrosz napierdajelejrosz (pardąsz). Anfornatalejrosz. Szkodosz.
referent
PS. Nicpoń – jesz, jesz, jesz.
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 15:59A-ha, Referencie...
Wal się. Może być, że winem.
No.
Magia -- 10.04.2009 - 16:17-->Magia
Co to znaczy, “wal się”?
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 16:20Referencie
Spytaj Albucjusza, może podpowie.
Cześć!
Magia -- 10.04.2009 - 16:40-->Magia
Do widzenia.
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 16:41Referencie
Pan rżnie głupa z siebie czy ze mnie?
Taka a nie inna książka, z którą się Pan urlopuje, może być przypadkiem. Pański tekst przypadkiem nie jest.
Oczywiście może Pan wrzasnąć: Ależ nie, ty głupia kobieto!”; może się Pan okopać, oflagować i co tam Pan jeszcze sobie winszuje.
Starałam się tylko dostosować do wytycznych Ablucjusza, czyli sprawdzić czy “im bardziej zbrukam swój styl, tym bardziej wzrośnie jego moc”.
Coś nie tak?
Magia -- 10.04.2009 - 17:04-->Magia
Tak, a wczoraj wzywałem do niszczenia zabytków; do malowania po murach.
Tekst jest zaproszeniem do rozmowy na różne tematy; oczywiście jeśli będą warunki i osoby. Niech Pani sobie poszuka innego miejsca na wyładowanie prywatnych emocji. Nie potrafię Pani tym razem pomóc. Są Święta.
referent
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 17:10:)
Hipokryta…
Proszę jeszcze rzucić granat. :)
Oj, Referencie…
I tak Panu życzę dobrych Świąt.
(bez odbioru)
[edit] Argument z emocji (moich, podobno) też nie świadczy najlepiej o Pana zdolności do rozmowy, do której Pan (rzekomo) zaprasza. Gdybym była wredna, to powiedziałabym, że takim samym argumentem posługiwali się Sowieci lecząc psychiatrycznie tych, którzy ośmielili się mieć zdanie przeciwne do wytycznych partii jedynie słusznej.
Magia -- 10.04.2009 - 18:41Panie Referencie
To Pan podal ton, to pierwsze la.
Agawa -- 10.04.2009 - 18:43Wpadamy, przeglądamy partyturę, próbujemy rozszyfrowac i czekamy na szefa orkiestry.
A Pan po portugalsku(?)
Verba sordida:(
Panie Referencie,
to się robi podejrzana sprawa, bo 15 godzin temu dostałem maila na adres redakcji TXT o takiej treści:
Gostaria de saber se este quadro da “Ultima Ceia” é o original ou cópia?
W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś spam, ale po chwili dotarło do mnie, że nie ma w tym mailu żadnych linków typu buy viagra online, tylko jedno, intrygujące i na czasie pytanie, do tego napisane w języku, który Pan akurat słyszy teraz wokół, na ulicy itd.
Co Pan powie na ten niezupełnie off-topic ?
s e r g i u s z -- 10.04.2009 - 18:51-->Agawa
To Pan podal ton, to pierwsze la.
Wpadamy, przeglądamy partyturę, próbujemy rozszyfrowac i czekamy na szefa orkiestry.
A Pan po portugalsku(?)
Verba sordida:(
Tak, po portugalsku :) Senioresz pasażejrosz.
referent
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 19:41-->Sergiusz
Z tego co zrozumiałem, to reklama nowej linii metra. Zapytam jeszcze referentowej, ale raczej się nie mylę :)
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 19:45Referencie
Graszjasz!
Przypomina mi się taka sytuacja, z Sylwestra jakieś 4 lata temu. Kolesie poszli do kibelka przypudrowac noski amfa, bo we łbach mieli już tak lekko po litrze a tu dopiero 2 w nocy.
No to snuff snuff uachacha!
Wracają na salę.
A amfa powoduje, że człowiek dostaje czegos w rodzaju szczękościsku. Nie amfa zażywana w normalnych dawkach, ale taka zaciagnięta po pijaku dała efekt portugalski.
Podchodzi koles do żony i pyta:
Kochanie, żatszaańczysz?
Referencie, co ci tam będę wymyślał jakieś zyczenia świąteczne. Mam nadzieję, że wiesz, czego ja ci życzę. Ukłony dla Referentowej!
Artur M. Nicpoń -- 10.04.2009 - 20:00Wesołych Świąt Wielkiejnocy!
-->A. Nicpoń
Pozdrawiam i radosnych Świąt! Wszystkiego dobrego :) Obrigado, prawda…
Portugalski jest odlotowy i bez wspomagania; nie wiem, kto go wymyślił. Pozdrawiam (urlopowo),
referent
referent Bulzacki (gość) -- 10.04.2009 - 20:12