Czytając de Mello

Czytam sobie dyskusję od pewnego czasu o wierze i religii na TXT i teksty różne, szczególnie ciekawie czyta się komentarze u Sergiusza Nawet się tam udzielałem chwilę, ale sobie myślę, że jak zwykle nie umiem wyrazić tego, co myślę i że wolę gadać nieswoimi słowami. A akurat będąc w bibliotece zaopatrzyłem się w “Śpiew ptaka” i “Minutę nonsensu” .Tak mnie jakoś znowu naszło, wiem, straszny jestem.
Więc poczytajcie trochę:) i wy.
Trochę to mój komentarz do wspomnianej dyskusji, trochę na jej marginesie, taki głos z offu:), obserwatora, nie uczestnika.
I człeka religijnie mało zaangażowanego w cokolwiek.
Czy w wiarę czy w niewiarę:)
Taki nijaki jestem.

Wszystkie cytaty i historyjki pochodzą ze “Śpiewu ptaka” Anthony deMello.

Diabeł i jego przyjaciel

Pewnego razu wyszedł diabeł na spacer z przyjacielem.
Nagle zobaczył przed sobą człowieka,
który pochylony nad ziemią usiłował coś zbierać. – Czego szuka ten człowiek? – zapytał diabła przyjaciel. – Okruchów Prawdy – odpowiedział diabeł. – I nie niepokoi cię to? – znów zapytał przyjaciel. – Ani trochę – odpowiedział diabeł. – Pozwolę mu zrobić z tego wierzenie religijne.

Wierzenie religijne jest jak drogowskaz wskazujący drogę do Prawdy.
Ludzie, którzy upierają się, aby pozostawać przy drogowskazie, doznają przeszkody
w postępowaniu ku Prawdzie, gdyż mają fałszywe uczucie, że już ją posiadają.

Potwór z rzeki

Kapłan pewnej wsi nie mógł
spokojnie się modlić z powodu dzieci,
które bawiły się pod jego oknem. By się od nich uwolnić, krzyknął: – Jest taki straszny potwór na dole przy rzece.
Pobiegnijcie tam, a będziecie mogły zobaczyć,
jak mu bucha ogień z nozdrzy !
Wkrótce już wszyscy mieszkańcy wsi usłyszeli
o straszliwej zjawie i biegli ku rzece.
Kiedy kapłan to zobaczył, dołączył do tłumu.
Kierując się, zdyszany, ku rzece, mówił do siebie:
“Co prawda, to ja wymyśliłem tę historię. Ale
nigdy nic nie wiadomo…”

Znacznie łatwiej jest wierzyć w bogów, których sami stworzyliśmy,
jeśli jesteśmy zdolni przekonać innych o ich istnieniu.

Kot pewnego guru

Co wieczór, gdy guru zasiadał do odprawiania nabożeństwa,
łaził tamtędy kot należący do aśramu, rozpraszając wiernych.
Dlatego guru polecił, by kota związywać
podczas nabożeństwa.
Długo po śmierci guru nadal związywano kota
w czasie wieczornego nabożeństwa,
a gdy kot w końcu umarł, sprowadzono do aśramu
innego kota, aby móc go związywać
w czasie wieczornego nabożeństwa.
Wieki później uczniowie guru pisali wielce uczone traktaty
o istotnej roli kota w należytym odprawianiu nabożeństwa.

Pociecha dla diabła

Starożytna legenda chrześcijańska:

Kiedy Syn Boży został przybity do krzyża i oddał ducha, zstąpił prosto z krzyża
do piekła i uwolnił wszystkich grzeszników, którzy cierpieli tam męki.
I diabeł zasmucił się i płakał, gdyż myślał, że nie będzie już miał
więcej grzeszników w piekle. Wtedy powiedział Bóg: – Nie płacz, będę musiał ci wysłać wszystkich tych świętych ludzi,
którzy mają upodobanie w samoświadomości swej dobroci i we własnym
przekonaniu o potępieniu grzeszników.
I piekło znowu się napełni na całe pokolenia, aż przyjdę powtórnie.

Jezus na meczu piłkarskim

Jezus Chrystus nam powiedział, że nigdy nie był na meczu piłkarskim.
Tak więc z przyjaciółmi zabraliśmy go, by zobaczył choć jeden.
Walka była zaciekła między drużyną protestanckich
“Uderzeniowców” i katolickich “Krzyżowców”.
Jako pierwsi strzelili “Krzyżowcy”.
Jezus oklaskiwał entuzjastycznie i wyrzucił w górę kapelusz.
Potem strzelili “Uderzeniowcy” i Jezus znowu
klaskał z entuzjazmem i znowu rzucił w górę kapelusz.
To, zdaje się, zmieszało pewnego człowieka za nami.
Trącił Jezusa w ramię i zapytał: – Za którą drużyną pan kibicuje, dobry człowieku? – Ja? – odpowiedział Jezus wyraźnie podniecony meczem. – Nie kibicuję za nikim. Po prostu cieszy mnie gra.
Mężczyzna zwrócił się do swego sąsiada i mruknął: – Hm, ateista.

W drodze do domu krótko poinformowaliśmy Jezusa o aktualnej sytuacji religijnej na świecie. – Ciekawe, co się dzieje z osobami religijnymi na świecie, Panie – mówiliśmy mu. – Ciągle
im się wydaje, że Bóg jest po ich stronie i że jest przeciwko innym.
Jezus przytaknął. – Właśnie dlatego nie popieram żadnych religii, tylko ludzi – powiedział. – Ludzie są ważniejsi
od religii. Człowiek jest ważniejszy niż szabat. – Powinieneś uważać na to, co mówisz – ostrzegł go jeden z nas. – Już raz Cię ukrzyżowali za mówienie podobnych rzeczy, nie pamiętasz? – Tak – i to właśnie religijni ludzie – odpowiedział Jezus z ironicznym uśmiechem.

Nienawiść religijna

Turysta rzekł do przewodnika: – Ma pan rację, że czuje się pan dumny ze swego miasta.
To, co wywarło na mnie szczególne wrażenie, to liczba kościołów tutaj.
Z pewnością tutejsi ludzie muszą bardzo kochać Boga. – No cóż – odparł cynicznie przewodnik – być może,
kochają Boga, ale nie ma najmniejszych wątpliwości,
że się wzajemnie śmiertelnie nienawidzą.

To mi przypomina pewną dziewczynkę, którą zapytano, kto to są poganie.
Odpowiedziała: “Poganie to ludzie, którzy nie kłócą się z przyczyn religijnych”

Więcej tu można poczytać albo po prostu wybrać się do biblioteki, no:)

http://www.wienmar.republika.pl/demello.htm

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Grześ

:-))))

Opowiastki z De Mello piękne. Lubię go, bo on “chodzi swoimi drogami”, tzn.nie to, że nie korzysta z przewodników ale korzysta z nich lecz przeżywa to po swojemu – osobliwie i do bólu szczerze. Osobliwy Jezuita żyjący haryzmatem przewodnika/pośrednika – św. Ignacego Loyoli.

Na jego przykładzie(jego małych dziełek) widać( i to zachwyca), że można przezywać swoją wiarę wg siebie – nie tracąc swojej jedyności i tożsamości. To widać było jeszcze ostrzej w Janie Pawle II.
Wiara świętych ludzi ubogaca ich osobowość i świat wokół nich a nie ogranicza ich i rzeczywistości wokół nich.

Na kanwie “po co komu wiara”, pisemka De Mello pokazują co jest w Wierze istotą a co przypadłością. Można wierzyć i “wierzyć “ = mozna wierzyć w “obrzędy” a można w ich formie odnajdywać taką głębię, że w głowie się kręci. Wszystko zależy od szczerości poszukiwań i determinacji… – tak mi się wydaje. A nadewszystko od zdolności do bezinteresowności = bezinteresownego szukania.
Szukać by “bardziej być”, a nie szukać “by być więcej niż inni….” .

Pozdrawiam!

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Poldku, no fakt,

deMello pośredników czy przewodników nie odrzuca, acz jest wobec nich bardzo krytyczny.

I wobec tych, którzy kierują się tylko słowami pośredników i wierzą w nie jak w objawienie.

Pamiętasz opowieść i głupcu, który gdy mistrz pokazuje Księżyc widzi palec tylko?

A o tym szukaniu i obrzędach pieknie napisałeś:)


Taki nijaki

Czyli jak zwykle :-D
Pozdrawiam sarkastycznie


Grześ

No i potwierdza sie moja opinia, że cały ten deMello to opowiastki w sam raz dla licealistek.


Jachoo, ano tak,

rację masz.
Prawie jak zwykle:)


Artur, e tam,

że do ciebie nie przemawia to nie znaczy że wartości nie ma.

Ja tendencyjnie wybrałem podobne do siebie i z pewnym przesłaniem fragmenty, ale śą i dużo ciekawsze.

A czy teksty proste, mądre i w dodatku pięknie się czytajace sa dla licelaistek?
No pewnie też:)
Zresztą co ty masz przeciw licealistkom:)


P.S.

Luknij tu:

http://tekstowisko.com/tagi/de-mello.html

Dyskusje były pod trzema tekstami i krtycznie też było, że dla licealistek iitd

Niestety stare teksty są niekomentowalne (acz podobno to chwilowe, jak mi Sergiusz pisał) więc nie dodasz na razie nic od siebie.


De Mello jest dla licealistek i dla grzesia

Licealista Nicpoń czytuje myśli Pinocheta.


Oj, ale jakie to ma znaczenie?

Ja czytam różne rzeczy, Nicpoń czyta inne, ktoś tam czyta jeszcze inne.
Normalka, nuda by była, gdyby każdego zachwycało to samo i to samo czytał.

pzdr


grześ

przyłączam się, chociaż nie jestem już licealistką, a szkoda :)


>grześ

Ty czytasz De Mello i jesteś dobrym człowiekiem, który raczej nie liczy na to kiedy zakwitną szubienice i będzie można legalnie strzelać do fascynatów Tupac Amaru. :)


No wiesz,

Tupacowi Amaru i jego fascynatom to ja bym jeszcze pomógł:)
Jak i Juarezowi, Marcosowi czy innym indiańskim bojownikom o wolność.

A powazniej, myślisz że z tego co kto czyta można stwierdzić, że on dobry czy zły jest?
Czy na podstawie tego, co pisze?

Ja tam jako miłośnik twórczości de Sade’a to w sumie na dobrego się nie nadaję:)


>grześ

Poniekąd. Ja nawet nie wiem czy on czyta tego Pinoczeta, pewnie zna go z obrazków i forum Frondy. Łorewa.

Mogę jednakoż przypuszczać, że lektura De Mello raczej uodparnia na swędzenie rąk do wieszania, tudzież strzelania ludziom w potylicę (raczej, bo Hitler też lubił małe dzieci i miał psa).

A tak ad rem to ja widzę duże powinowactwo pomiędzy De Mello a x. Twardowskim.


Subskrybuj zawartość