Przez wiele lat, jedną z najbardziej jadowitych i niemiłych dla człowieka, natomiast nader często powtarzanych paremii prawniczych była ta, która mówiła o tym, że zasłanianie się nieznajomością prawa jest bezskuteczne. Co najmniej.
Nieważne, czy pisano ją radykalnie ( ignorantia iuris nocet ), czy łagodnie ( ignorantia iuris non excusat ), czy formalnie ( ignorantia legis neminem excusat ), oznaczała ona jedno i to samo. Niemożność do opowiadania, że się nie wiedziało, że tego, albo tamtego nie wolno, albo, że coś tam trzeba było zrobić i już!
Oczywiście, jak wiele innych pomników dawnej kultury jest on dziś raczej zabytkiem, niż rzeczywistością. Dzisiaj uzasadniona ignorantia iuris jest brana pod uwagę. Nawet przez tak wymagając gałąź prawa jak prawo karne. Naprawdę. Można to sprawdzić.
Trzeba jednak dodać, że mówiąc najdelikatniej, dopuszczalna i usprawiedliwiona nieznajomość prawa, chroni tylko nielicznych. Z grubsza rzecz biorąc, tych, od których się nie wymaga szczególnej kompetencji intelektualnej.
W naszym, pięknym, a jednocześnie tak surowo doświadczonym przez historię i ignorantów, kraju, są dwie co najmniej zbiorowości, od których nie wymaga się żadnej kompetencji. Pisał już o ich związkach Pan Lorenzo, więc nie powinno być dla nikogo dziwne, że mam na myśli polityków i dziennikarzy. Od kilku dni mamy prawdziwy festiwal niekompetencji, publicznie obnoszonej w mediach. Okazuje się nagle, że dziennikarze są stroną procesową. Okazuje się, że każdy może wejść na miejsce czynności procesowych, jeśli zostanie wezwany przez rodzinę osoby poddanej przeszukaniu. Prawem człowieka jest obecność ekipy telewizyjnej, w każdym miejscu, które sobie ona upodoba.
Ten błyskotliwy festyn ignorancji, oparty jest zawsze na tym samym, nihilistycznym przekonaniu, że jeśli nam się coś podoba, to jest dozwolone, a jeśli nie – to koniecznie jest zakazane. Bzdura.
Polskie prawo między innymi dlatego jest tak złe jak, jest (a jest), że w stopniu, nie znanym żadnej innej nowoczesnej demokracji, do tworzenia prawa dopuszczono profanów – polityków. Polska media dlatego są tak złe jak są (a są), że nadal rządzi nimi zasada, którą Jacek Kleyff wyśpiewał w piosence Telewizja już w latach siedemdziesiątych. Już ją cytowałem, ale jak powiedział pewien filozof, co warto powiedzieć raz jeden, to warto i powtórzyć:
W telewizji czterej znawcy
Od nawozów i od świata
Orzekają, co się zdarzy
W Gwatemali za trzy lata
Jest całkowicie obojętne, czy ignoranci się nie znają na nawozach, na kodeksie postępowania karnego, na szkodliwości narkotyków miękkich , na feminizmie, biopaliwach, czy na Rosji. Wolność, w ich interpretacji, polega na nieograniczonym i nieograniczanym prawie opowiadania każdej bzdury, jaka wynika z ich nierozumu , albo (w wersji dla zwolenników teorii spiskowych) z zalecenia ich politycznych nauczycieli (czasem zresztą wyczerpujących znamiona charakteryzujące osobę najbliższą, w rozumieniu art. 115 § 11 kodeksu karnego).
Może tak ma być. Nie wiem. To, co mnie martwi i o czym bardzo często piszę, w mniej lub bardziej zawoalowanej formie, to rozpanoszenie ignorancji na Tekstowisku. Mam w nosie blogosferę, salony i onety. Martwi mnie Tekstowisko, na którym parada ignorantów przekracza granice mojej wytrzymałości. Jeni nie lubią parad miłości, a inni parad ignorantów. Nietolerancja nie jedno ma imię.
Rozumiem frustrację, choć zastanawiam się czasem ile czasu można być sfrustrowanym. Rozumiem też i to, że nie każdy się musi znać na wszystkim. Ja nie znam się na uzależnieniach, biopaliwach i warzywach ogrodowych kwitnących. Jak się zastanowić bliżej, to ja się na niczym nie znam. Dlatego piszę rzeczy ulotne i oparte na moich wrażeniach i doświadczeniach empirycznych . O tym, co słyszałem i widziałem i czytałem.
Najbardziej chyba rozumiem to, że wiedza jest trudna. Często droga. Ale mam wrażenie, że niektórym się chce, a niektórym nie. Nie sądzę, żeby Pani Magia była prawniczką. Nie ten styl i nie ten temperament. A jednak chce jej się sięgać do źródeł, do przepisów, zawartych w aktach prawnych. Więcej, chce jej się ciągnąć trudne czasem, bo zbudowane jak powieść szkatułkowa, związki między poszczególnymi przepisami.
Nie Jej jednej się chce, byłbym niesprawiedliwy tylko ją wywlekając na piedestał. Tak sobie Ją wywlokłem, dla przykładu. Mógłbym wskazać jeszcze kilka osób, ale jak napisze o Pani Gretchen i jej kompetencji, to Pan Igłą się znowu zarumieni. Jak chłopczyk niedorosły. A jak wskaże na jakiegoś faceta, to zaraz się okaże, że jestem podejrzany. A nie chcę. Możliwe, że napiszę kiedyś tekst o poecie, który się nazywał Federico García Lorca i wolałbym, żeby moje przywiązanie do historycznie nawykniętego heteroseksualizmu nie było poddawane w wątpliwość. Więc wszystkich merytorycznych Panów i Panie przepraszam, ale nie dziś ich pochwalę.
Czasem, gdy czytam TXT, to odnoszę wrażenie, że czas w miejscu stanął. Koncepcje ekonomiczne, historiozoficzne, medyczne przypominają mi nauki z lat mojej młodości. Przyznaję nawet, że oczekiwałem na objawienie się współczesnego ucznia Łysenki, ale kandydat gdzieś się zgubił.
I będę się upierał. To jest lenistwo. Więcej nawet, to jest to złe lenistwo: gnuśność, albo acedia, która jest jednym z Grzechów Głównych. Grzech lenistwa intelektualnego prowadzi nas do niezrozumienia świata, w którym żyjemy, a jeśli ktoś woli orientację jednostkową bardziej: do solipsyzmu, w którym cały świat wydaje się nam kreacją naszego umysłu. Jest tak samo prosty, albo tak samo pokęcony. Ale nasz i naszą naszością przesycony. Na pohybel innym. Zwłaszcza innym na pohybel.
Ignorancja szkodzi, bo za nią idzie obraza i gniew. Ignorant uważa, że ktoś, kto pokazuje mu, że się myli, godzi w podstawy świata. Reaguje agresją. Jak to zwykle, w przypadkach frustracyjnych zwłaszcza, bywa.
I jeszcze chciałbym zaznaczyć, że nie każdą ignorancję mam za szkodliwą. Cenię taką, która popycha ku wiedzy, ku zadawaniu pytań. Człowiek nie może znać się na wszystkim. Ten, który wie, że się na czymś nie zna, nie będzie swojej niewiedzy głosił, jako prawdy objawionej. Prędzej spróbuje się dowiedzieć. Dopuści wielość opinii. Dostrzeże ograniczenia poznawcze i potrzebę wiedzy fachowej.
Wczoraj się całkiem połamało Tekstowisko na kilka godzin. Bardzo mi to przeszkadzało, bo wczoraj nie mogłem sam nic napisać. Z różnych przyczyn.
Cały dzień czekałem, aż na TXT pokaże się, choć jeden tekst, choć cień tekstu, o zmarłej w poniedziałek wielkiej Polce – Irenie Sendlerowej. Nie doczekałem się.
Ja jestem jawnym i świadomym ignorantem w tych kwestiach. Nie mam ani wiedzy, ani osobistego kontekstu, aby pisać o jej dokonaniach.
Jest mi przykro, że TXT wypełniały ostatnio przepychanki i pyskówki dotyczące marginaliów, pokazujące zazwyczaj arogancką ignorancję pyskujących.
Dlatego ten skromny tekst poświęcam pamięci Ireny Sendlerowej.
komentarze
dobra, idę do dom
witam się tylko, poczytam w słusznym czasie
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 16:29Panie Maxie,
Pan to tylko bezproduktywny ruch w sieci wrzechświatowej produkujesz!
Pozdrawiam mimo to
yayco -- 14.05.2008 - 16:30Szanowny Panie Yayco
Chciałem zacytować pewne zdanie łacińskie, ale mi coś odrzuciło, więc po polsku: otworzyłem Panski tekst, przeczytałem i zadumałem się.
Pozdrawiam smutno (coś mi dzis się to zbyt często zdarza)
Lorenzo -- 14.05.2008 - 16:31Panie Lorenzo,
smutek Pański wydaje mi się niezasadny.
Tym bardziej, że Pana teksty najnowsze bardzo są dobrej jakości. Muszę przyznać, że nawet wolę te bez obrazków. Gdybym ten najnowszy przeczytał wcześniej, to może ton mojego też byłby bardziej optymistyczny.
Ja nie umiem uprawiać publicystyki, a bardzo lubię mądrą publicystykę.
Pozdrawiam, zachęcając do uśmiechu
yayco -- 14.05.2008 - 16:37Panie Yayco
Napisał Pan coś, co i ja chciałam napisać.
Też czekałam na tekst o Pani Irenie Sendlerowej. Z podobnych do Pańskich powodów go nie napisałam sama.
Uznałam, że to coś nieokreślonego co mnie ogarnia kiedy myślę o Niej i o tym co zrobiła nie jest wystarczające do napisania mądrego tekstu.
Jak czytam sobie różne rzeczy na txt, tak mniej więcej od dwóch czy może trzech dni to zastanawiam się jak to jest, że można się ze swoją niewiedzą czy ignorancją obnosić tak tryumfalnie i bezkrytycznie.
I tego nie widzieć...
Gretchen -- 14.05.2008 - 16:38Panie Yayco, tylko co do jednego aspektu, bo przeczytałem
z braku czasu pobieżnie, ale wrócę:)
też czekałem, że ktoś napisze i szkoda było, że nikt nie napisał o Irenie Sendlerowej.
Tyle, że ja tak jak pan nie czułem się na siłach, by coś o tym napisać, bo co poza banałami mógłbym?
A niekoniecznie chciałem w takiej sprawie pisać banały.
P.S. No i z tą ignorancją, jakbym się za bardzo swoją przejmował, to o czym mógłbym pisać?
Tylko o niczym.
Od dawna nie piszem o polityce, bo się nie znam i mnie nudzi.Na ekonomii się nie znam, sprawy społeczne mnie nie interesują zbyt, analiz tworzyć nie potrafiem.
Literackie kawałki wychodzą mi kiczowate.
Zostaje tylko szeroko pojęta kultura i smęcenie.
No, ale to w sumie ciągle jest nudne.
Więc możem powinienem zamilknąć?
A do katalogu grzechów piszących obok ignorancji dochodzą zła wola, nieumiejętność przzynania się do błędu w dyskusji), niechlusjtwo językowe,błędy różnego rodzaju, banalność, powierzchowność.
Kurde, trza chyba milczeć.
Albo opracować sobie jeden metakomentarz i go dopracować maksymalnie, a tekstów nie tworzyć, by sobie oszczędzić wstydu a innym nieprzyjemności czytania (to o mnie, inni niech się nie sugerują:)
pzdr
grześ -- 14.05.2008 - 16:40Szanowny Panie Yayco
Nie wypada mi się publicznie puszyć [;-))], więc tylko tytulem wyjasnienia: po prostu muszę się nauczyć wklejania obrazków, bo czuje się wobec innych Konfederatów trochę jak kaleka.
Pozdrawiam, już uśmiechnięty
Lorenzo -- 14.05.2008 - 16:41Hm,ale
czyy to nie jest błędne koło?
grześ -- 14.05.2008 - 16:41Ubolewamy, że nitk nie napisał o pani sendlerowej, że sami nie umiemy, a o innych tekstowiczach piszemy, że grzeszą ignorancją.
Więc zapytam, kto ten tekst miał napisać?
Ja, na ten przykład, nie znam się na redagowaniu
a powinienem.
Teraz ćwiczę się w używaniu słowa – przepraszam.
Jeżeli chodzi o panią Sendlerową, to jest mi wstyd.
Wiem o niej, może od 2 lat, mimo, że wiele, wiele wiem.
Kolejna Polka/Polak, która będzie ograbiona przez polityków, po swojej śmierci.
Być może to jest przyczyną milczenia?
A może własna małość w obliczu wielkości?
Igła -- 14.05.2008 - 16:44...
...
Magia -- 26.09.2008 - 01:36Pani Gretchen,
świadomość własnej ignorancji jest rzadką cechą. Co więcej przykrą dla człowieka, bo prowadzącą do różnych dysonansów, co to Pani wie, a ja rozumiem (choć z trudem). Poręczniej jest zakładać, że wiemy wszystko doskonale, a ci co wiedzą lepiej są głupi. Albo jeżdżą na rowerach.
A co obnoszenia się – niech Pani zaczeka, jak napiszę tekst o chciejstwie moralnym. Tylko nie wiem, czy i kiedy go napiszę, więc na krzesełku proszę nie przysiadać, oczekując.
Pozdrawiam transmutacyjnie
yayco -- 14.05.2008 - 16:45Panie Yayco
Za późno.
Przysiadłam i oczekuję.
Pozdrawiam zatem wyczekująco choć z pozycji niewygodnej
Gretchen -- 14.05.2008 - 16:49Panie Grzesiu,
ale Pan manifestacyjnie się z ignorancją obnosi i raczej nie narzuca swoich obrazów świata innym. Forma, którą Pan sobie narzuca prowadzi to powstawania utworów, o złożonej strukturze narracyjnej, pokazującej dwoistą pozycję narratora – obserwatora, który rozdarty między potocznym sein i artystowskim sollen...
Sam Pan widzi, że Pańskie smęcenie pewien walor ma. Można o nim napisać całkiem długi i nudny tekst. Z użyciem trudnych słów. Ale mi się nie chce.
Dobrze Pan wie, co miałem na myśli i uporczywie kręci. Tyle powiem.
Pozdrawiam dekonstruktywistycznie
yayco -- 14.05.2008 - 16:53Pani Gretchen,
nie chcę pytać o sanitarne potrzeby, ale czy aby ktoś Panią nakarmi chociaż?
Pozdrawiam z fałszywą troskliwością
yayco -- 14.05.2008 - 16:53Pani Yayco
Masz Pan rację we wszystkiem. Dodać można na łez otarcie, ze ignorancja towarzyszy rodzajowi ludzkiemu od zawsze. Drzewiej tylko bardziej kryła się po katach, bo dostępu nie miała, jak obecnie, do mediów, internetu. Mógł taki ignorant szkody czynić w wąskim kręgu ludzi, teraz zaś huja dusza. Ale jest z tym trochę jak z zepsuciem młodzieży. Od wieków starsi narzekali na młodych i upadek obyczajów – co jednak nie spowodowało nigdy jakiegoś Armagedonu. Tak też powszechność ignorancji takiego skutku zapewne nie wywoła (chyba, że skończy się boska cierpliwość...)
Jackmal
Jackmal -- 14.05.2008 - 16:54Panie Lorenzo,
Pan, przede wszystkim, powinien sobie kupić prawdziwy aparat, bo te krajobrazy nie zasługują na taką masakrę telefoniczną, proszę Pana.
Pozdrawiam stanowczo
yayco -- 14.05.2008 - 16:56Panie Jackmalu
Ja przynajmniej pańska literówkę potraktowałem jako całkiem udany koment.
I się podłaczam.
teraz zaś huja dusza.
Igła -- 14.05.2008 - 16:57Panie Yayco
Ja twarda i zawzięta kobieta jestem (niekiedy) z czego wnoszę, że dam sobie radę choćby i bez pożywienia.
Pozdrawiam z nosem dumnie zadartym do góry
Gretchen -- 14.05.2008 - 16:57Panie Grzesiu,
też się na tej myśli (o błędnym kole), złapałem, jak przeczytałem Pana i Pani Gretchen wpisy tutejsze.
No to przynajmniej napisaliśmy, że to jakoś dla nas ważne było. Dobre i to.
Pozdrawiam
yayco -- 14.05.2008 - 16:58Panie Jackmalu
Już mnie Pan Igła ubiegł cholera, ale w takim razie podłączam się do tego do czego On się podłączył.
Cudnie ta literówka wyszła.
Gretchen -- 14.05.2008 - 16:59Panie Igło,
pewnie trochę tak jest, jak Pan pisze.
Ale choćby dlatego, choćby jednym zdaniem, warto wspomnieć, że to był Ktoś Ważny.
Ktoś, kto właśnie odszedł.
Pozdrawiam, zachęcając do dalszych, uporczywych ćwiczeń
yayco -- 14.05.2008 - 17:00Szanowna Gretchen
Proszę się nie literować.
Igła -- 14.05.2008 - 17:02Ja nie jestem cholera ino choleryk.
Panie Yayco oraz Grzesiu
I ja się na tej błędnie kołującej myśli złapałam.
Pocieszyłam się jednakże tym, że wbrew temu co się czasem myśli człowiek niektóry nie jest aż tak bardzo sam.
A jeszcze jak w dobrym towarzystwie to już jest pięknie, nawet jeśli odrobinę smutku w tle majaczy.
Gretchen -- 14.05.2008 - 17:03Panie Igło
odkąd dowiedziałam się, że Pan myśląc o mnie grzeszy to już sama nie wiem…
Gretchen -- 14.05.2008 - 17:04Pani Magio,
no coś mi tu jakimś trzeciorzędnym kauzyperdą śmierdziało. Ale to nieistotne, bo mi chodziło o sklonność do siegania do źródel i umiejętność (oraz chęć) ich wykorzystywania. Przykro mi, że akurat na prawnika padło. Nie lubię ich, jak kotów.
A ignorantia iuris to tylko mała zatoczka jest, w oceanie ignorancji, pani Magio.
Pozdrawiam, udzielając pochwały z wpisaniem do akt osobowych
yayco -- 14.05.2008 - 17:04Panie Igło
Rzec można była to literówka freudowska.
Jackmal
Jackmal -- 14.05.2008 - 17:07Panie Yayco
Wczoraj sczytałem to co było w Dzienniku.
Co ja mogę więcej, jeżeli tam kolejne nowiny były.
Panie, toć u nas więcej takich Bohatyrowiczów żyło.
I nie o liczbę ocalonych idzie.
Tylko o zasadę.
Oni zrobili swoje i nie stanęli do wyścigu szczurów jak było już po zawodach a świadectwo dali.
I w każdym pokoleniu tak jest.
Hetman Polny tylko Czarniecki sam pośledniego rodu będąc, boć tylko karmazyn rzekł – “JAM NIE Z SOLI ANI Z ROLI INO Z TEGO CO MNIE BOLI”
A może to esencja polskości jest?
Igła -- 14.05.2008 - 17:09Panie Jackmalu,
sam Pan widzi, jak Pana specjaliści od ortografii obskoczyli. Ja też błąd w tym tekście uczyniłem, ale Dobry Człowiek, bez wyciągania rzeczy na powierzchnię, uwagę moją na błąd zwrócił i do konwalidacji doprowadził (Bóg Zapłać we wnukach, Panie Lorenzo). A ci proszę, jacy wszyscy zaraz kompetentni.
I w tym, co Pan pisze jest racja. Kłopot jednak w tym, że dawniejsza ignorancja często się brała z niedostępności wiedzy.
Dzisiejsza ma zaś początek (i koniec zazwyczaj też) w pogardzie dla wiedzy.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 14.05.2008 - 17:10Pani Gretchen,
ja nie chcę tu popadać w prymitywne kolokwializmy, ale proszę tak się nie zadzierać, bo jak Pani dłużej posiedzi, to się Pani coś odparzy, a jak pogłoduje Pani sobie, to może coś Pani szanownej opaść.
Pozdrawiam, prezentując orientację prospołeczną (w ujęciu podgórecczykowskim)
yayco -- 14.05.2008 - 17:13Jackmalu & Gretchen
OK
Igła -- 14.05.2008 - 17:16Myślę o was leżąc na kozetce.
Grunt, że dobrze nawet jeśli grzesznie.
Panie Igło,
co do gazet to nie wiem, bo rzadko poza pierwszą się przebijam stronę. Ze względu na dotykającą mnie natychmiast, swoistą mieszankę śmiechu kompulsywnego i strachu panicznego.
A co do Czarnieckiego, hetmana, to proszę pamiętać, że on miał te przewagi, że po pierwsze posiadał srebrne gardło, więc był względnie samodzielny finansowo, po drugie zaś – z racji tego gardła niewyraźnie mówił i mógł sobie na więcej pozwolić.
Pozdrawiam zachowawczo
yayco -- 14.05.2008 - 17:18Panie Yayco
Dziękuję za troskę.
Przypuszczam jednak, że trochę będę się wiercić jako niecierpliwa więc odparzenia mi nie zagrażają.
Muszę jednak dokładnie przemyśleć kwestie pożywienia w poruszanym przez Pana kontekście.
Pozdrawiam obmyślając strategię
Gretchen -- 14.05.2008 - 17:24Pani Gretchen,
to niech Pani sobie obmyśla, bo ja (w kontekście Pana Igły) wpadłem na pomysł kolejnego odcinka o chciejstwie: chciejstwo płciowe.
Tylko, że ja już (od wieku mojego i ogólnego w tym zakresie postępu) nie mam kompetencji, więc jakby ktoś chciał skorzystać z licencji, to chętnie odstąpię.
Pozdrawiam, rozglądając się za licencjobiorcami
yayco -- 14.05.2008 - 17:30Panie Yayco
od razu mówię, że ja się nie nadaję.
Pozdrawiam zaciekawiona czy ktoś weźmie a jeszcze bardziej – kto…
Gretchen -- 14.05.2008 - 17:38To co ten
cały Yayco wypisuje, to pszę Państwa już dawno w Wysokich Obcasach i innej postepowej publicystyce opisane zostało, nawet prrzez psorki rozmaite.
Jako chciejstwo&niemożność wieku średniego, wyższego.
Oraz opowiadactwo.
Pt. – Ja, jako były.
I tyle.
Co jak na załączonym obrazku jest jak na dłoni.
Igła -- 14.05.2008 - 18:24Zaczyna z górnego “C” a jak kończy?
No właśnie
Jak, za przeproszeniem, bywszy premier.
Panie Igło,
Pan cierpi na zjawisko przeniesienia, proszę Pana.
Ja średni wiek z rozrzewnieniem wspominam, proszę Pana. Nawet czasem, ze starości, zapominam, że komuniści (łajdacząca się ich mać) wtedy rządzili.
A większość tym postępowych to też znam. Im ta postępowość z wiekiem przyszła. Zazwyczaj.
Pozdrawiam współczująco
yayco -- 14.05.2008 - 18:29Panie Yayco,
posprawdzałem testy, przeczytałem więc w całości.
No i w sumie o mej ignorancji świadczy, że nie mam nic więcej do dodania, no może poza rytualnym i stałym wyrażeniem uznania dla autora i docenieniem klasy tekstu, , no, ale ileż można o tym gadać.
Więc tylko co do jednego fragmentu takie skojarzenie mnie dopadło.
,,uż ją cytowałem, ale jak powiedział pewien filozof, co warto powiedzieć raz jeden, to warto i powtórzyć:”
Hm, a Niemcy mówią, że to co raz,to tak jakby tego nie było.
grześ -- 14.05.2008 - 18:43Einmal ist keinmal.
Więc dobrze, że pan powtórzył
:)
Szanowny Pani Yayco
Zacznę od p. Sendlerowej. Nie będę oryginalny i powtórzę, że byla to osoba wyjątkowa, m.in. dlatego, że dokonawszy swych czynów, potraktowala je jako rzecz normalną w tych strasznych czasach, którą my możemy uznac za bohaterstwo. I jak to rzeczami normalnymi (a przez innych uznawanymi za bohaterstwo) w jej mniemaniu bylo, uznala że nie musi się tym chwalić permanentnie. I za to też jej chwala. Wystarczy więc pamietać. Tylko tyle i aż tyle.
Zaś co do ignorancji wynikać ona może również z nadmiaru, rzeklbym obfitości, wiedzy. Z olbrzymiej ilości źródel tej wiedzy. Tak wielkiej, że czlowiek traci wlaściwie rozeznanie, co jest wiedzą, a co humbugiem. I niektórzy, w mniemaniu o swej wielkiej potencji, sądzą, że są w stanie dotrzeć do wszystkich źródel i zweryfikować wszystkie otrzymane informacje. I tylko przez zwykla pomylkę mylą niekiedy wiedzę z humbugiem.
Pozdrawiam pojednawczo
Lorenzo -- 14.05.2008 - 18:44Panie Yayco
A węch pan jeszcze masz?
Bzy pachną.
Tak, jak onegdaj, jakeśmy komunikiem przez podolskie jary szli, na wiosenne manewry
I od wschodnich, kałmuckich a nawet od Tuwy stepów wiater zapachy gnał.
I konie parskały wtedy.
Igła -- 14.05.2008 - 18:44Panie Grzesiu,
niech sobie już Pan ten rytuał daruje.
Z tym filozofem to mam gorzej, bo nie pamiętam, który tak powiedział, a nie che mi się szukać u Diogenesa Laertiosa. Lenistwo, proszę Pana. Oraz oczywista ignorancja. Poniekąd
Pozdrawiam notorycznie
yayco -- 14.05.2008 - 19:20Panie Yayco
jak widać mielenie powietrza internetowego spowodowało pewnien fermant, dobre i to
komentowanie bez senu ma nie tylko walor statystyczny ale tez zacnie promuje dyskusje
generalnie wszyscy się oglądali , powiedziane zostało mało no ale dobre i to
pozdrawiam kajając swoją nieświadomą ignorancję
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 19:22Panie Lorenzo,
dlatego się cieszę, że choćby tak z boku, ale pokazujemy, że pamiętamy. Wolę to od akademii.
A w kwestii ignorancji się trochę zgodzę, a trochę nie. Dobra świadomość ignorancji pojawia się wtedy, gdy rozumiemy, że wszystkiej wiedzy nie da się ogarnąć. Człowiek umny uznaje swoje ograniczenie i stara się znaleźć jakąś metodę poznania. Wycina sobie kawałki, znaczy ścieżki, wybiera nauczycieli. Takie tam.
Inni żrą wszystko i chorują na niestrawność.
Ale najgorsi są tacy, co gardzą wiedzą, na piedestał stawiając swoje “wydaje mi się”. Romantyczni nihiliści, psiakrew. Gorsze to niż pisariewszczyzna.
Pozdrawiam delimitacyjnie
yayco -- 14.05.2008 - 19:26Panie Igło, wiosenny
jak Panu tak wschodem wieje, to ja mam dla Pana obrazek śliczny i z dedykacją serdeczną.
Kreślę się nierówno
yayco -- 14.05.2008 - 19:29Panie Maksie,
toż to żart był niewinny.
Wolę dobrą z Panem rozmowę o niczym, niż pseudouczone dialogi ignorantów.
Wpadaj Pan często, ale czasem przepuść Grzesia pierwszym, bo on i bez tego melancholik i germanista
Pozdrawiam terytorialnie
yayco -- 14.05.2008 - 19:33Naszego?
O Maryjo, a za co?
Może panu o jego koguty chodzi?
Na kapłony przerabiane?
P.S. Na boku&w domyśle.
Igła -- 14.05.2008 - 19:35Wszak on i Gretchen po tym samym placu się przechadzają/li.
Czy to ma związek?
Matko, toć to spisek.
Max, chyba chcesz dołączyć do Igły szanownego,
bo i twoje komentarze jak Igły właściwie lekko niezrozumiałe się stają.
grześ -- 14.05.2008 - 19:42pzdr
Grześ to pierwsyz bywać nie będzie
znaczy Maxowi już chyba dożywotnio ten zaszczyt odstąpię:)
grześ -- 14.05.2008 - 19:44(Choć ostatnio RRK się dziwowała, że ja to pierwszy zazwyczaj teksty komentujem)
No a pierwszy nie będę, bo wiosna, trza czasem z domu wyjść, no i semestr sie kończy więc trochę tyż pracy jest różnej.
Szanowny Panie Yayco
Dla ilustracji problemu zapodam anegdotkę: Otóż pewnego dnia zanioslem w prezencie ówczesnemu rektorowi UJ, profesorowi Aleksandrowi Kojowi (wybitnemu biochemikowi i biologowi molekularnemu), nowowydany taksonomiczny slownik biologiczny lacińsko-polski i polsko-laciński. Profesor zajrzal do środka i po chwili stwierdzil: “nareszcie wiem, o czym mówią moi koledzy zajmujący się innymi dziedzinami biologi”.
Pozdrawiam krotochwilnie
Lorenzo -- 14.05.2008 - 19:46Panie Igło,
znowu Pan widzisz obrazy.
Ale z placami to masz Pan rację. Poniekąd.
Ja na Ochocie pomieszkiwałem trzydzieści lat temu, z okładem. Pani Gretchen teraz. Place faktycznie są z grubsza te same. Nawet niektóre ulice się zgadzają.
Pozdrawiam klasycznie, podkreślając, że koty to dranie
yayco -- 14.05.2008 - 19:49Panie Yayco
gdzieżbym smiał inaczej myśleć:)
co i nie zmienia faktu że w teorii marketnigu bezpośredniego (no i nie tylko w sumie) funkcjonują te ignorancje i ich ideologiczni przeciwnicy kompetencje , zaczyna się tak: nieświadoma niekompetencja…a dalej pewnie Pan słyszał to nie nudzę:)
co do zaproszenia, to niesmiało wtrącę że już nawet nie pytam czy można, tylko piszę aż zacznie pan moderować komentarze, a wtedy to zapytam
pozdrawiam z niewielką domieszką dezynwoltury
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 19:51Panie Grzesiu,
ładnie się tak pracą, przed społecznym obowiązkiem, zasłaniać?
Pozdrawiam cywilizowanie
yayco -- 14.05.2008 - 19:52Panie Lorenzo,
to właśnie przykład doskonałego wyznaczenia granic swojemu poznaniu.
Pozdrawiam stagnacyjnie
yayco -- 14.05.2008 - 19:54Panie Maxie,
ja się na marketingu nie znam. A raczej znam tak, jako wilcy na myśliwych. Więc nie zrozumiałem za bardzo, o czym Pan do mnie rozmawia. Ale posłuchać zawsze warto.
Pozostaję w nasłuchu
yayco -- 14.05.2008 - 19:57grzesiu
no ale weź ten komentarz na warsztat i napisz czego nie rozumiesz?
lub przyznaj berz bicia żeś zazdrośnik okrutny:)
a jak coś zacznę pisać z błędami i będziesz musiał się na tym skupić i cały sens odpłynie w niebyt z ortograficzną otoczką, panimajesz?
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 20:00przyznaję się
wstyd mi własnej ignorancji jeśli chodzi o Irenę Sendlerową.
sajonara -- 14.05.2008 - 20:09Posypuję łeb popiołem i kuląc uszy zmykam.
Max, od pisania
z błędami jest Poldek, nie przywłaszczaj sobie cudzych zasług:)
pzdr
grześ -- 14.05.2008 - 20:11grzesiu
słuchaj, jak bedziesz fikał to możesz mieć jeszcze jednego łobuza do poprawek
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 20:19A propos Sendlerowej
Jak obiło mi się o uszy, że zmarła, włączyłem Interię i nic tam o Sendlerowej nie było. Uznałem, że się przesłyszałem…
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 14.05.2008 - 20:50Widzi Pan, Panie Dymitrze,
są rzeczy, które nie obchodzą Internetu. Pewnie w Interii tak właśnie sądzą.
Dobrze, że są i tacy jak Pan, co mają to w nosie i robią dobrze swoją robotę.
Dobrze, że mają gdzie.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 14.05.2008 - 20:56Panie Yayco
zajęty byłem notką-poradnikiem to wracam teraz we właściwe sobie miejsce:)
w skrócie, kiedyś ktoś wyodrębnił w komunikacji i zachowaniach
międzyludzkich cztery (bodajże, bo tylko te zapamiętałem jakby co) możliwości. Są to:
1.nieświadoma niekompetencja
2.nieświadoma kompetencja
3.świadoma niekompetencja
4.świadoma kompetencja
i teraz ja to z reguły odnosze do marketingu ale do życia i np. wiedzy z zakresu prawa też pasuje. Przykład.
Dziennikarz od wszystkiego – gwatemalarz to świadomy niekompetent – wie taki ludź że farmazony na każdy temat plecie, ale gada. No i wie że gada.
Ja np. w zakresie prawa jestem świadomym niekompetentem bo wiem że tego nie znam (że nie gadam to moja świadomość wg. tej teorii działa)
itd. pełna analogia
na txt jak dla mnie , ba w rozmowie najwazniejsze jest to aby być świadomym niekompetentem od wszystkiego
p.s najlepiej mają nieświadomi niekompetenci, takich pełno i im nie przetłumaczysz, chociaż czasem bywają zabawni:)
mogłem coś tam pomieszać ale jak cos to proszę Gretchen o poprawkę
ufff
max -- 14.05.2008 - 21:36Prezes , Traktor, Redaktor
Panie Maxie,
ładnie i obrazowo Pan to wyłożył.
I ma Pan rację. Nieświadomy ignorant (proszę wybaczyć, ale mam nawyki formalne i nie mogę użyć słowa kompetencja w sensie marketingowym, bo by mi żyłka pękła) jest zabawny. Do czasu. Potem już tylko irytuje. Na dodatek taki typek zwykle jeszcze jest obrażalski.
Wadą przytoczonej przez Pana klasyfikacji jest to, że nie odróżnia świadomego ignoranta, który wkurza ludzi swoim ględzeniem głupot, od świadomego ignoranta, który będąc świadomym, pyta i słucha, zamiast się mądrzyć.
Ale coś tu na rzeczy jest.
Co prawda nie wiem jak się zachowa Pani Magia, gdy się dowie, że jest nieświadomie kompetentna, ale to już nie moje zmartwienie.
Pozdrawiam ewaluacyjnie
yayco -- 14.05.2008 - 21:49Max
Ja się uważam za kompetentną tylko w jednej dziedzinie i to jest moja praca.
No i teraz patrz Maxie, jak to widzę:
Jestem kompetentna więc uznaję swoją niekompetencję, bo wybrałam sobie ten rodzaj filozofii pracy, czyli zdobyłam kompetencję do braku kompetencji.
Ja się sporo w życiu uczyłam, ale żeby te wszystkie lata doprowadziły mnie do miejca, w którym nie zaprzeczając swojej wiedzy świadmonie ją odrzucam?
Mówię Ci Maxie, niesamowite przeżycie.
W mojej działce wiodącej, że tak to ładnie nazwę, jestem maleńką mniejszością co powoduje szok poznawczy moich pacjentów.
Reasumując: niczego Ci nie zamierzam wytykać.
Co z pewnością, oprócz powyższych argumentów merytorycznych, wynika ze zwyczajnej sympatii.
Bo przecież z drugiej strony patrząc potrafię w punktach komuś wyłożyć różne tam.
Ale zrzucam to zawsze na moje pierwsze wykształcenie, które niekiedy się odzywa nie znosząc sprzeciwu.
Pozdrawiam składając się w całość (nie bez trudu chwilami)...
Gretchen -- 14.05.2008 - 21:52No tym razem, Panie Yayco,
toś Pan kolosalnie sobie nagrabil. Pani Magia nieświadomie kompetentna? To by ją stawialo gdzieś na szpicy lańcucha pokarmowego. Pan wie, co ona teraz z Panem zrobi? Albo z Pana? Pan Yayco w auszpiku na przyklad, hi, hi:-))
Pozdrawiam niepohamowanie
Lorenzo -- 14.05.2008 - 21:58Hmm,
Wadą przytoczonej przez Pana klasyfikacji jest to, że nie odróżnia świadomego ignoranta, który wkurza ludzi swoim ględzeniem głupot, od świadomego ignoranta, który będąc świadomym, pyta i słucha, zamiast się mądrzyć.
zgadza się, teoria dotyczy w zasadzie sprzedaży i takich tam sztuczek manipulacyjnych (NLP w duuuzym uproszczeniu)
co moim zdaniem wcale nie przeszkadza rozwinąć tego cytowanego punktu o to co Pan rozpisał, wystarczy drzewko z możliwościami rozłożyć i wszystko elegancko bedzie pasowało
chociaż to Dziennikarz od wszystkiego – gwatemalarz to świadomy niekompetent – wie taki ludź że farmazony na każdy temat plecie, ale gada. No i wie że gada.
Ja np. w zakresie prawa jestem świadomym niekompetentem bo wiem że tego nie znam (że nie gadam to moja świadomość wg. tej teorii działa)
jest bardzo bliskie Pana oczekiwaniom (to za duże słowo, wiem), niejako da się rozwinąć i wpasować
co do Magii Ulubionej, nie wiem jak zareaguje, dla mnie to byłby komplenent:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 21:59Pani Getchen,
Pani mnie przeraża!
yayco -- 14.05.2008 - 22:00Gretchen
Nieźle, dwa razy przeczytałem
Myślę że wiem o co Ci chodzi, ale pewności nie mam
no i co teraz, czy to nie kładzie się jakoś na Twojej pracy? Czy nie czujesz związanych ze swoją świadomością ograniczeń?
Ciekawe to wszystko…
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 22:05Panie Yayco
A czymże to moja skromna osoba może Pana przerazić?
Gretchen -- 14.05.2008 - 22:06Panie Maxie,
to nie takie proste, bo mimo, że wedle Pana klasyfikacji oba byty, blisko siebie na drzewie siedzą, to jak się im przyglądnąć, to sprezentują zasadniczo przeciwstawne krańce rozmaitych continuów. Z jednej strony może mieć Pan uczonego świadowmego swej cząstkowej kompetencji (a zatem ignoranta świadomego), a z drugiej idiotę, co przeczytał jedną książkę i myśli, że wie wszystko.
Z jednej strony może mieć Pan osobę otwartą na wiedzę, bo świadomą jej braku, z drugiej zaś, cynicznego oportunistę, który wie, że nie ma wiedzy, ale podejrzewa (słusznie zazwyczaj), że przypadłość tą dzieli z większością społeczeństwa.
I jeszcze jedno, co zresztą zostało już wspomniane, ale marginalnie. Nie ma ścisłego iunctim między ignorancją, a niekompetencją. Można być wybitnie kompetentnym w wąskim zakresie i świadomym swej ignorancji (patrz – anegdota pana Lorenzo); można też być kompetentnym poprzez świadomość swojej ignorancji (patrz – trudny formalnie wywód Pani Gretchen).
Innymi słowy, potrzebny byłby nam chętny ignorant, aby rozpocząć systematyczne studia nad ignorancją. Dobrze by było, aby był do tej roboty kompetentny.
Pozostaję, popijając ziółka
yayco -- 14.05.2008 - 22:12Pani Gretchen,
Pan Max to wyjaśnił. W grzecznych słowach.
Poprzestańmy na tym.
Pozdrawiam, zastanawiając się
yayco -- 14.05.2008 - 22:14Max
Wiesz, to jest temat ocean…
Jak mi się kiedyś zbierze to o tym napiszę więcej, ale sama nie wiem czy taki moment nastąpi.
Tak teraz myślę pod wpływem Twojego pytania, że jest mnóstwo momentów w których moja świadomość mnie ogranicza.
Za dużo wiem, ale to jeszcze drobiazg. Za dużo czuję i zbyt często się to potwierdza.
W tym wszystkim wciąż uznaję, że nie wiem lepiej. Że chcę poddawać w wątpliwość to co we mnie jest wobec tego co jest rzeczywistością drugiego człowieka, który z ważnych dla siebie powodów siada w fotelu obok.
Masz rację, że ciekawe to wszystko.
Pozdrawiam rozmyślając co mogłoby mnie skłonić do napisania o tym odrębnie…
Gretchen -- 14.05.2008 - 22:19Panie Yayco
A czy te ziółka są bezalkoholowe?
hi hi
Gretchen -- 14.05.2008 - 22:21Pani Gretchen,
te akurat nie są.
Ale mam też inne. Na rano.
Pozdrawiam, rozważając kwestię sekciarstwa
yayco -- 14.05.2008 - 22:25Panie Yayco
No wiedziałam.
Wie Pan, że słowo zioło różnie się kojarzy? :)
A o co chodzi z tym sekciarstwem? Bo nie chciałabym żeby coś mnie ominęło…
Pozdrawiam Pana oczekująco
Gretchen -- 14.05.2008 - 22:30Panie Yayco
myślę że kategorie należałoby w miarę mozliwości zobiektywizować, tzn. tego co
przeczytał jedną książke nie nazwałbym “świadomym”, gdyż jest on takim w
mniemaniu własnym a nie np. ogółu świadomych w danej materii, tylko sposobu za
bardzo nie znam na zobiektywizowanie, tym bardziej że naukowo nie badamy:)
dla mnie on byłby nieświadomym niekompetentem vel ignorantem
widze tu oczywiście pewna słabość wywodu spowodowaną brakiem obiektywnego rozsądzenia co jest kompetencją, jak ją zmierzyć itp., a może nie?
zastanawiam się
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 22:32Panie Maxie,
moim ulubionym ignorantem jest Kubuś Puchatek.
Jednocześnie, jak pokazały doświadczenia, których mu los nie szczędził, po wielokroć okazywał się niezmiernie kompetentny. Na przykład, w kwestii bieguna.
W badaniach empirycznych, kompetentnym badaczem może być tylko ten, kto jest zarazem przedmiotow kompetentny jak i świadom swojej ignorancji. Każdy inny jest jedynie zakłóceniem procesu badawczego.
Trudne to jest.
Zresztą dla dobra wywodu, może lepiej posługiwać się pojęciami ignorancji subiektywnej i ignorancji obiektywnej?
Otrzymamy wtedy zastawiający układ:
1. Ignorant subiektywny i obiektywny zarazem.
2. Ignorant subiektywny nie będący obiektywnie ignorantem.
3. Ignorant obiektywny, który nie doświadcza poczucia subiektywnej ignorancji.
4. Osoba, która nie jest ani subiektywnym ani obiektywnym ignorantem.
Jak widać, będzie tu wiele problemów z zakresu psychologii społecznej (ignorancja subiektywna) i socjologii (ignorancja obiektywna). Pojawi się problem pomiaru i skalowania.
Oczywiście, dla dalszych badań na ignorancją niezbędne byłoby wyznaczenie przedmiotowych pól ignorancji, bo jest oczywiste, że oprócz rzadkich (choć pociesznych) ignorantów uniwersalnych, będę też szczegółowi.
Ciekawa to jest problematyka i bardzo perspektywiczna. Na dodatek badacze, którzy podejmą trud stosowny, zawsze będą mieli pod dostatkiem materiału badawczego.
Pozdrawiam metodologicznie, myśląc nad wnioskiem o grant
yayco -- 15.05.2008 - 07:04Pani Gretchen,
tylko Pani zgadła, proszę się nie podszywać. To raz.
Mnie się słowo zioło kojarzy z Herbapolem, jak ktoś ma inne skojarzenia, to nie moja jest to sprawa. To dwa.
Co do sekciarstwa, to nie ma to związku z TXT. Na razie. Ale pewnie kiedyś się ten temat pojawi. Wolę być psychicznie przygotowany. To trzy.
Pozdrawiam, nie mogąc się nadziwić
yayco -- 14.05.2008 - 22:55babskiejciekawości świata, przejawianej przez niektórych ludziPanie Yayco
do jutra (to juz za parę minut)
zastanowię się jutro, dzisiaj już mnie to przerosło:)
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 14.05.2008 - 22:57Dobranoc Panie Maxie,
chyba nie tylko Pana, bo tekst jakby zniknął. Pewnie ktoś go zarchiwizował dla przyszłych pokoleń.
Pozdrawiam i też idę spać
yayco -- 14.05.2008 - 23:02Wszyscy poszli sobie....
Przeczytałam wszyściutko.
RRK -- 15.05.2008 - 01:14Noc. Cisza. Kot mruczy przez sen.
Podwinęłam nogi po turecku i mogę pomyśleć....
Dziekuję Wam wszystkim…
Dobrych snów.
Panie Yayco Szanowny, Szanowni Zebrani
To będzie nudny komentarz nie na temat, proszę o wybaczenie.
Notka spadła z jedynki na skutek połączonej winy Pana Yayco, oprogramowania TXT oraz mojej. Wina Pana Yayco (nieświadoma) polega na tym, że raczył był coś zmienić/poprawić w notce już po zawieszeniu jej na jedynce.
Wina oprogramowania (nieświadoma?) polega na tym, że zawiera w sobie ukrytego strażnika, który demontuje notkę z jedynki automatycznie jeśli Autor coś w niej zmieni. I wcale nie musi to być złośliwe wstawienie do tekstu jakiegoś wywrotowego hasła itp. Wystarczy zmiana przecinka.
Wina moja (świadoma) polega na tym, że dotąd nie wiem, gdzie ten strażnik jest ukryty i jak go… hmm.. zneutralizować. Nie wiem zaś tylko dlatego, że dotąd nie chciało mi się, nie znalazłem czasu itp. by się tym zająć.
Jest jeszcze wina Igły, bo poszedł spać w czasie, gdy mnie nie było online, oraz wina nowego zmiennika, którego też akurat zabrakło, przez co nie było komu notki zawiesić na nowo.
Jednym słowem spisek archiwizacyjny :)
Dzień dobry Państwu!
mówił Sergiusz
Admin -- 15.05.2008 - 03:24Szanowny Panie Yayco
Uff,wreszcie przebrnąłem przez wpis i komentarze.Trwało to długo.
W tym czasie zdążyłem wypić kawę i wypalić kilka papierosów.
W rozważaniu Pańskiego tekstu udało mi się do przygotowywanej herbaty,posiadajacej juz wszystkie potrzebne składniki oprócz wody gotującej,wlać zimną wodę mineralną,co to niby rozpuszczalnikiem proszku być miała.
Pański test poruszył mnie bardzo mocno.Nie żałuję czasu do jego zrozumienia i refleksji.
Przekonany jestem,żeś Pan słusznie przejechał się po Nas Konfederatach,wyłączajac z tego grona Magię,Gretchen i Lorenza!
Się należało się!
Ślicznie dziękuję za to,że ponownie mogłem sie czegoś nauczyć.
Zenek -- 15.05.2008 - 05:02Jesteś Pan niedościgniony!
Pozdrawiam serdecznie
Pani Renato,
Miło, że Pani wpadła
Pozdrawiam
yayco -- 15.05.2008 - 06:55Szanowny Adminie,
źle to widzę. Co więcej: mam wątpliwości.
Co do zasady to zapewne jest tak, jak Pan napisał. Tyle tylko, że ja poprawki (drobne) wprowadzałem wielokrotnie i nic to obecności tekstu nie czyniło. Więc ten strażnik jakiś przebierny jest.
Pozdrawiam
yayco -- 15.05.2008 - 06:57Panie Zenku,
chyba Pan mnie nie zrozumiał. Co do intencji. To że wymieniłem (tak, albo inaczej) kilka osób, to wcale nie znaczy, że resztę mam za ignorantów. Nic z tych rzeczy. Po prostu Ci mi się nawinęli, pewnie dlatego, że trochę lepiej rozumiem co piszą i o czym.
I proszę zauważyć, że ja nie krytykuję ignorancji, ani ignorantów, jako takich. Ani nawet ignorantów piszących. Krytykuję tylko jeden ich rodzaj.
Pozdrawiam
yayco -- 15.05.2008 - 07:03Panie Yayco
nie odniosę się na poważnie do komentarza teraz, bo nie mam za wiele czasu, napisze tak: Kubuś- zdecydowanie tak.
a może się odniosę:
wszystko przyjmuje bez uwag, podział bardzo interesujący, mysle że Nieoceniona Gretchen jak by znalazła chwilkę, uzupełniłaby to (o ile dla potrzeb txt to wymaga, bo nie wiem), ale na wstęp do starań o grant jak znalazł
p.s podoba mi się w tej Pańskiej notce to że jest fantastycznie duży współczynnik komentarzy to odwiedzin, bardzo mi się to podoba nawet
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 15.05.2008 - 08:13Witam Panie Yayco
ja jedynie wpadłem postawic krzyzyk na liscie jako swiadomy ignorant – w jakiej kwestii bym nie mial czegos do powiedzenia, zawsze widzę że są lepsi. w znaczeniu – mniej leniwi. szczytem niezdobytym jest w tej kwestii oczywiscie Magia. stracilem nadzieje na dorównanie. co tez jest swiadectwem lenistwa.
Griszeq -- 15.05.2008 - 08:41dlatego jakoś ostatnio nastawiam sie albo na czytanie, albo na komentowanie w wadze papierowej/piórkowej.
brakowalo mi mocnego tekstu o IS. a tych o sluzbach i reszcie glupot to nawet nie czytam.
pozdrawiam w oparach ignorancji.
Dzień dobry Panie Griszqu
A co to jest (są?) IS?
Pozdrawiam oszłomiony mą ignorancją
Lorenzo -- 15.05.2008 - 09:00...
...
Magia -- 26.09.2008 - 01:38Panie Lorenzo oszołomiony
chodziło mi oczywiście o Irene Sendlerowa. Przepraszam za ten skrót. Ponieważ ja mam ostatnio do czynienia z… hmmm…. małością ludzką, to moje obezwładnienie wobec tak cichego i nie oczekujacego oklasków bohaterstwa jeszcze się pogłębia…
Griszeq -- 15.05.2008 - 09:16A Pan jest jedną z nielicznych osób, które (w mojej opinii) mogłyby na taki tekst sobie pozwolić.
Pozdrawiam.
Magio przestępna (przestępująca???)
i o to chodzi. ja nie twierdzę, ze Ty sie na wszystkim znasz. wiem natomiast (nie podejrzewam, tylko właśnie wiem), że pisząc masz ku temu podstawy, analizy, szereg opinii, danych, określonych powiązań. i nawet jeśli się mylisz, to mylisz się “kompetentnie”. odpowiadasz za to, co mówisz.
wyczuwam w Tobie pozytywistyczny pęd do wiedzy. mi go brak. w Twojej skali. Przy niektorych to ja jestem kopalnią wiedzy. W każdym razie tak sie pocieszam.
dlatego cieszę sie, że nieczesto jesteśmy po różnych stronach barykady. pozwala mi to unikać sromoty ;-)))).
Griszeq -- 15.05.2008 - 09:21PAnie yayco
mówiąc językiem Grzesia “smęci Pan”.
Rozczula się Pan za tym, że nikt nie napisał o śp. Sendlerowej – skoro Pan odczuwał “głód” informacji, mógł Pan sięgnąć do informacji których dużo w necie i coś napisać....
Jakoś txt się bierze z sumy jakości jaką prezentujemy my wszyscy we wpisach jak i dyskusjach.
Więc też – jakoś mnie irytują posty dotyczące pisania o pisaniu – czyli w gruncie rzeczy zajmowanie się “samym sobą”.
Co do ignorancji. Błędy się zdarzają gdyż nie wszyscy są prawnikami, a prawnicy nie znają się na wszystkim, itd.
Problem dotyczy niczego innego( wg mnie ) jak używanego języka w pisaniu swoich stanowisk.
To, że ktoś nie jest prawnikiem wcale nie oznacza, że zna się na wszystkim, tak jak to, że ktoś zapytał prawnika wcale nie oznacza, że odkrył Prawdę.
Oczywiście “czapki z głów” – jak mawia Pitera – przed tym kto szuka ale na opini pierwszego lepszego prawnika nie buduje teorii rzeczywistości.
Rzecz jednak dotyczy języka. To, że ktoś zapytał prawnika nie oznacza, że posiadł wiedzę pełną... – gdyż wystarczy, że nie zna wszystkich okoliczności albo jednej ważnej a już wypowiedź prawnika bierze w łeb.
Więc ja osobiście cenię ludzi którzy mając rację – zostawiają jeszcze margines na to aby jej nie mieć ze względu na nieznajomość wszystkich okoliczności zdarzenia.
A nawet napisanie postu na zasadzie “kija w mrowisko” mogłoby powodować “głód poznania” zamiast “szał etykietowania”.
Nawet częściowe zaspokojenie tego głodu przez “zapytanie prawnika” nie oznacza przecież paszportu dla etykietowania.
Minimum dobrej woli – i Jakość “sama się” tworzy.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 15.05.2008 - 11:22“Kto pyta nie błądzi…”
Za czym kolejka ta stoi?
“głód poznania” zamiast “szał etykietowania” – super ta fraza.
Widze, ze kaznodzieja TXT uratowal sytuacje na watku, dorzucajac troche pieprzu. Trafnie Panie Poldek. Bo juz myslalem ze mnie zemdli od czytania. Skad Wy bierzecie tyle cukru? Zapasy z czasow PRL? Lukrowy odjazd tu panuje.
Zalaczam pozdrowienia landrynkowe od bezczelnego ignoranta uczulonego na cukier. Tak bywa.
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 12:11TZS
polecam wizyte na TXT od kuchni i poczytanie o bakłażanie albo innej wyrazistej potrawie. moze mdłości miną.
proponuje także uświadomienie sobie prostego faktu: nikt do czytania nie zmusza. co wiecej – zachęcam do wykazania sie ostrym jak brzytwa intelektem, jezykiem i czymkolwiek tam jeszcze i pokazania gromadzicielom cukru jak nalezy pisać. moze zachwyceni “Walczacym z mdłosciami”, przerzucą sie z cukru na chrzan?
chyba ze to zwykle biadolenie – wowczas prosze nie zawracać glowy sobie i dupy nam.
Pozdrawiam.
Griszeq -- 15.05.2008 - 14:12Cała torebka landrynek.
TZS,
a może coś do powiedzenia masz?
Bo to to słabe jest.
nawet jak bez cukru.
pzdr
grześ -- 15.05.2008 - 14:35Panie z poczuciem…!
Zgłaszam się do badań w charakterze półświadomego ignoranta.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.05.2008 - 14:51Griszeq i grześ
Ho, ho! Panowie, ostrożnie, bo Wam się lukrowane uśmiechy rozpuszczą z tych nerw. Panu Griszeq już się nawet całkiem rozpuścił. Coś mało odporni jesteście. I jacyś odzwyczajeni od kontaktu z trollem. Ma tu ktoś kieszonkowy poradnik “Troll for Dummies”? Przydałby się, bo troll TZS aż się kula ze śmiechu, czytając takie nerwowe reakcje na swój zarzut “lukrowatości” TXT. Zgoda, że nie ma nakazu czytania, ale Panowie nic a nic nie kumacie intencji trolla TZS. Na tacy Wam nie podam. Myśleć proszę samodzielnie. Będzie tylko jedna podpowiedź: im więcej lukru, tym mniej życia i mniej czytelników. Zerknijcie sobie na licznik gości. To jest prosta droga do getta. Nie chodzi wcale o chrzan i agresję. Chodzi o to, że w kuchni nie można stosować tylko cukru. Pieprz i sól to podstawa. Troll nie ma zamiaru tu nikogo pouczać. Troll ma tylko zamiar pobudzić do myślenia. Z samego gadania wiele nie wynika. A obrażać się na opinie trolla? Spokojnie, to tylko pieprz :-)
Pozdr
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 14:56TZS,
gdzie ty widzisz nerwowość w moich wpisach, zwykła ocena twojego tekstu, tyle, że negatywna, jak ktoś pisze dobrze, to mu czasem rzucam pozytywną.
A ja nie muszę być odporny na kogokolwiek, bo jak z kimś nie chcę gadać, to go olewam czyli ignoruję i tyle.
Twoje intencje tyż mnie nie interesująmmożes zmiec najgorsze, jak napiszesz coś ciekawego albo bedziesz rzetelnie gadał, to mi się o spodoba, intencje nie są zaś ważne.
Co do licznika gości, takich tam i innych, ja tu się zajmuję pisaniem i tyle.
A czy ktoś mnie pobuda do myślenia, decyduję sam o tym, w tej chwili nic mnie nie pobudza, bo jest za gorąco .
pzdr
grześ -- 15.05.2008 - 15:02grześ
Gorąco? Przeciwnie. Zimno, zimno. Bardzo zimno nawet.
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 15:09No to gdzie ty w Skandynawii mieszkasz, Trollu szanowny?
U mnie jest gorąco i w dodatku świeci sałońce, więc muszę się w pokoju chronić przed nim poprzez rolety tzw.
Zazdroszczę chłodu.
grześ -- 15.05.2008 - 15:20TZS
nie jesteś trollem. oczywiscie kazdy ma swoja wizje trolla, ale nic trollowego jeszcze nie zrobiles. nick nie starczy. zaufaj mi – do trolla nikt by tu nie napisal slowa.
co do pieprzu – stosuje ta zasade w kuchni jako kiepski kucharz – gotuje gorąco i ostro i wszyscy mówia ze jest super. w pisaniu sprawdza sie to jednak kiepsko.
samym pieprzem furury na txt zrobic sie nie da, paru juz sie przekonalo. pokaz dobre pioro (ostre jesli chcesz), to zarobisz uznanie i dyskutantow.
intencje masz dobre. ale dobrymi intencjami to pieklo jest wybrukowane.
pozdrawiam z rozpuszczonym usmiechem na ustach pelnych landrynek.
Griszeq -- 15.05.2008 - 15:28grześ
Ja oczywiscie, dokladnie w Norwegii, w lesie na polnocy, do tego. Taki los trolla. Warunki pracy malo sprzyjajace byciu cieplym w kontaktach. Jednak moj komentarz nie dotyczyl temperatury. Nie znasz zabawy w chowane przedmioty i zgadywanki?
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 15:29Trollu, jasne, że znam,
ale lubię być dwuznaczny, co inteligentny troll wyczuć powinien:)
grześ -- 15.05.2008 - 15:35Pani Magio,
doświadczyła Pani na sobie naznaczenia społecznego. Ma Pani za swoje.
Pozdrawiam
yayco -- 15.05.2008 - 15:35Griszeq
Nieładnie kwestionować cudzą tożsamość. Jestem Trollem Zdalnie Sterowanym, niezależnie od tego, co sobie uważasz. Nie interesuje mnie też niczyje uznanie ani furora, o nic nie zabiegam dla siebie. Dziwne, co? Z tym piekłem toś palnął. Trolla piekłem straszyć ;-)
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 15:40Ci co tu byli i pieprzu używali a ich już nie ma, to ja ich widziałem. Ale to nie był żaden pieprz. Najwyżej pieprzenie. To wielka różnica, zaufaj mi :-)
Szanowny Panie Poldku,
ze względu na oryginalną formę Pana wypowiedzi pozwolę sobie cytować Pana, odpowiadając.
mówiąc językiem Grzesia “smęci Pan”.
Przykro mi, że nie zaspokajam Pańskich potrzeb formalnych i treściowych. Pozwolę sobie jednak zaznaczyć, że nie ma obowiązku czytania tego, co piszę, a już na pewno ja Pana nie będę do tego namawiał. Gdzież bym śmiał.
Rozczula się Pan za tym, że nikt nie napisał o śp. Sendlerowej – skoro Pan odczuwał “głód” informacji, mógł Pan sięgnąć do informacji których dużo w necie i coś napisać....
Panie Poldku. Po pierwsze, obawiam się, że nie rozumie Pan zwrotu „rozczulać się”, którym się Pan posługuje. Po drugie, nie bardzo rozumiem, co to znaczy „rozczulać się za czymś”. Po trzecie, nie wiem, na jakiej podstawie przypisuje mi Pan to uczucie.
Czułem się rozczarowany. Czy rozumie Pan różnicę?
Dodam też, że nie odczuwałem głodu informacji, tylko nieobecność tego tematu na txt. To jest co innego. Dodam jeszcze, że nie traktuję internetu jako źródła informacji. Mam inne. Taka praca.
Zwracam też Panu uwagę, że jeżeli ktoś odczuwa głód informacji, to raczej winien czytać, a nie od razu pisać. Kiedy się robi odwrotnie, to się pisze głupoty. Proszę się nad tym zastanowić. Na przyszłość.
Jakoś txt się bierze z sumy jakości jaką prezentujemy my wszyscy we wpisach jak i dyskusjach.
To jest Pańska opinia, której nie podzielam. Nie wiem zresztą czy pisząc „jakoś”, nie chciał Pan czasem napisać „jakość”. Nie ma to zresztą większego znaczenia, bo moje zdanie jest inne niż obydwa (ewentualne) Pańskie.
Więc też – jakoś mnie irytują posty dotyczące pisania o pisaniu – czyli w gruncie rzeczy zajmowanie się “samym sobą”.
Raz jeszcze mi przykro, że Pan się umęczył. Proszę sobie na przyszłość darować. Pomijając to, że metapisanie, nie jest pisaniem o sobie, to akurat ten tekst jest bardziej o Panu i Panu podobnych. A Pan nie jest mną. Czy to klarowne?
Co do ignorancji. Błędy się zdarzają gdyż nie wszyscy są prawnikami, a prawnicy nie znają się na wszystkim, itd.
Ten tekst nie jest wyłącznie o prawie. Jest o tym, że niektórzy ignoranci nie dość, że czynią ze swej niewiedzy cnotę, to na dodatek mają pretensje do nieignorantów, o to, że tamci coś wiedzą. Tak jak Pan teraz.
Problem dotyczy niczego innego( wg mnie ) jak używanego języka w pisaniu swoich stanowisk.
Tego zdania nie zrozumiałem, więc go nie skomentuję. Gdyby Pan pisał po polsku, to by było łatwiej.
To, że ktoś nie jest prawnikiem wcale nie oznacza, że zna się na wszystkim, tak jak to, że ktoś zapytał prawnika wcale nie oznacza, że odkrył Prawdę.
Ma Pan rację, dokładnie tak jak pan napisał (choć nie wiem, czy Pan chciał to napisać): to, że ktoś nie jest prawnikiem, wcale nie oznacza, że zna się na wszystkim. Więcej powiem, Panie Poldku, znam nieprawników, którzy nie znają się na niczym. Prawników zresztą też takich znam.
Myślę też, że można dopuścić, że jeżeli ktoś zapytał prawnika, to dzięki temu wie więcej niż ten, który nie zapytał. Proszę wybaczyć, ale nie wiem, co to jest „Prawda” (przez duże „P”) i co to ma wspólnego z pytaniem prawnika. Jak rozumiem, Pana zdaniem w kwestiach prawnych lepiej się prawników nie pytać. Kogo zatem? Listonosza?
Oczywiście “czapki z głów” – jak mawia Pitera – przed tym kto szuka ale na opini pierwszego lepszego prawnika nie buduje teorii rzeczywistości.
Pani Pitera musi być dla Pana ważną osobą, skoro ciągle się Pan na nią powołuje. Nie wiem co prawda jaki ma ona związek z prawnikami (poza tym, że jej syn ukończył studia prawnicze), ale skoro musi się Pan wspierać jej autorytetem, to nic na to nie poradzę.
Czy mógłby mi Pan zdradzić skąd Pan wie, że to musi być koniecznie „pierwszy lepszy”? Ja znam kilku lepszych. Znam nawet kilku pierwszych. Prezesów. Żart taki. Jeśli Pan nie zrozumiał, to przepraszam.
Rzecz jednak dotyczy języka. To, że ktoś zapytał prawnika nie oznacza, że posiadł wiedzę pełną... – gdyż wystarczy, że nie zna wszystkich okoliczności albo jednej ważnej a już wypowiedź prawnika bierze w łeb.
To prawda, ale częściowa, bo ktoś taki zna przynajmniej stan prawny regulujący dane kwestie. I to jest jego przewaga nad kimś, kto ani nie zna stanu prawnego, ani nie zna wszystkich okoliczności, ale za to się mądrzy. Jaki to ma związek z językiem nie wiem, ale to moja wina, bo zawsze problemy semiotyczne traktowałem po macoszemu.
Więc ja osobiście cenię ludzi którzy mając rację – zostawiają jeszcze margines na to aby jej nie mieć ze względu na nieznajomość wszystkich okoliczności zdarzenia.
A ja, Panie Poldku, cenię ludzi, którzy nie gadają o rzeczach, o których nie mają pojęcia. Dla których, wydaje mi się, nie zastępuje wiedzy.
A nawet napisanie postu na zasadzie “kija w mrowisko” mogłoby powodować “głód poznania” zamiast “szał etykietowania”.
Tutaj znowu niewiele rozumiem. Dlaczego chce Pan kijem pobudzać apetyt? Dlaczego gadanie głupot ma zachęcać do szukania informacji? Czy Pana zdaniem napisanie komuś, kto się nie zna, że się nie zna, jest etykietowaniem? A może to prawda jest? Przez małe „p”.
Nawet częściowe zaspokojenie tego głodu przez “zapytanie prawnika” nie oznacza przecież paszportu dla etykietowania.
Tu się w pełni zgadzam. Dodam tylko, że nie pytanie nikogo też nie daje żadnych paszportów. Ani uprawnień. Nic nie daje. Jak ktoś ignorantem był, tak ignorantem został. Żaden tytuł do sławy.
*Minimum dobrej woli – i Jakość “sama się” tworzy.*
Nie, proszę Pana. Potrzeba ciężkiej pracy. I wiedzy. Dobra wola jest niezbędna, aby szukać informacji. Jeżeli dobrej woli wystarcza tylko na pisanie głupot, to nie jest ona nic warta.
No chyba, że Pan jest wyznawcą marksizmu i spodziewa się, że mu ilość przejdzie w jakość. Nie żywiłbym nadziei, na Pana miejscu.
“Kto pyta nie błądzi…”
Na koniec, pragnę zwrócić Pańską uwagę, ze osoba podpisująca swoje teksty takim mottem, nie powinna mieć za złe innym, że pytają. Choćby i prawników.
Pozdrawiam, mając nadzieję na wyczerpanie dyskusji
yayco -- 15.05.2008 - 23:15Panie Trollu,
można być trollem i mieć z tego radochę. Taka jest istota trollowania.
W dzisiejszych czasach, nie takich rzeczy się ludzie nie wstydzą. Jeden mój znajomy, to nawet jeździ francuskim samochodem.
Ale trochę konsekwencji by sie Panu przydało. Jeśli jest Pan uczulony na cukier, to czemu sie Pan pławi w lukrze, mało tego powraca do tego pławienia co i raz?
Albo Pan jest kłamczuszkiem, albo masochistą. Współczuje. Tak czy inaczej.
I polecam inne blogi, gdzie nie będzie Panu tak nieprzyjemnie
Pozdrawiam, zalewając wysłodkami
PS Oczywiście mógłby Pan coś zaradzić i stworzyć własnego bloga, gdzie ostrość poglądów szła by o lepsze z ironią i sarkazmem, oraz bezkompromisową krytyką społeczną, równie ostro siekącą wszystkich, którzy na sieczenie zasłużą.
Proszę spróbować.
yayco -- 15.05.2008 - 15:53...
...
Magia -- 26.09.2008 - 01:40Magio
I tak masz szczęście. Kiedy ostatni zapytałam o kwestie prawne prawnika, skończyło się dla mnie niezłą awanturą, a w końcu i gwałtownym rozejściem się dróg, bo osoba z którą miałam w pewnej kwestii współdziałać – prawników nie lubiła.
Z tym pytaniem prawników to jednak trzeba uważać!
julll -- 15.05.2008 - 16:40Yayco
Czyta Pan nieuważnie. Chyba. Troll piszący bloga? No wie Pan? Jestem pasożytem. Przeszkadzam. Zakłócam. Święty spokój zakłócam, proszę Pana. Póki się wieko nie domknie, trwa życie. Świętego spokoju i niebiańskiej słodyczy będzie później w/g zasług. Póki co, jesteśmy na Ziemi, czyli w czyśćcu. Nie ma lekko.
Pozdr
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 17:43Pani Julll,
ja też prawników nie lubię, jak kotów!
Ale inaczej niż względem kotów, nie mam na nich alergii.
Pięciu złotych bym prawnikowi nie pożyczył, ale zawsze wolę takiego spytać, czy dobrze wyobrażam sobie swój status iuris w określonej sytuacji.
Zresztą, to chyba zasada uniwersalna. Znam znakomitego mediewistę (bez brody), który kiedyś wypił mi w łazience wodę toaletową. Ale jak potrzebuję porady w kwestii Grzegorza VII i protoreformacji, to chyba jednak zwrócę się do niego. Przedtem zaś kupię pól litra, bo to taniej wychodzi niż moja ulubiona woda toaletowa.
Pozdrawiam współczująco
yayco -- 15.05.2008 - 17:47Innymi słowy Panie Trollu,
przyszedł Pan sikać na dywan.
OK, proszę się nie krępować.
Pozwoli Pan jednak, że od tej pory będę Pana ignorował.
Nie mam czasu dla trolli.
yayco -- 15.05.2008 - 17:49Yayco
Kulą w płot. Nie przyszedłem nasikać na dywan. Nie domagam się też niczyjej uwagi. Net to wolny kraj. W gruncie rzeczy odezwałem się do dyskutantów raczej niż do Gospodarza, więc może Pan mnie ignorować, niech się Pan nie krępuje. Nic a nic. Mi to nie przeszkadza, jestem nawykły.
Pozdr
Troll Zdalnie Sterowany -- 15.05.2008 - 18:07Panie Griszqu,
jakoś, w tym lukrze się cukrując, zapomniałem się przywitać zwrotnie.
Ja niby też nie czytam, ale dostrzegam.
I żeby było jasne: ja uważam, że na te tematy też trzeba pisać. I o służbach i o Tusku nawet. Co węcej, wcale nie jestem dziś pewien, kto ma rację. (no może poza dziennikarzami z TVP, bo oni nie mają, na pewno).
Natomiast tłok i ścisk tych tematów jest zabawny. Jakby małe dzieci po kilku miesiącach stania w kącie dostały nagle bębenki i trąbki.
A opowiadane tam półprawdy i nieprawdy jeżą włos na głowie.
Ale przecież to tylko wysyp. Na co dzień łatwiej to przełknąć, bo występuje w małych dawkach.
I wcale nie jest to cecha jednej tylko opcji politycznej. Choć przyznam, że trochę tęsknię za obecnością na TXT jakiegoś lewaka ignoranta. Było by zabawniej.
Jak ktoś pisze, że “wydaje mu się , że…”, to zawsze mam ochotę odpowiedzieć,usenetową modą:
- Masz rację, wydaje Ci się.
Pozdrawiam, jakoś, tak w ogóle
yayco -- 15.05.2008 - 18:26...
...
Magia -- 26.09.2008 - 01:40Panie Yayco
alergii na koty mogę Panu współczuć. Doświadczenie mi podpowiada, że nawet osoby neutralnie lub niechętnie nastawione do kotów, po mniej lub bardziej przypadkowym przyjęciu takiego pod dach, szybko dają się owinąć wokół jego pazurka. Czego ofiarą i ja się stałam. No, ale jak się takim nie dać?
Osoba, której nie odpowiadało moje zainteresowanie moim status iuris, jak Pan to ładnie określił, niewątpliwie była alergikiem. I nie na koty, a przynajmniej, nie tylko. Szczęśliwie było – minęło. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Pozdrawiam z zastanowieniem nad zawartością swojej szafki łazienkowej
p.s. szczęśliwie flakoniki z płynami, które są mi drogie, są raczej zakończone psiukaczem, co utrudniałoby ewentualną konsumpcję
julll -- 15.05.2008 - 19:41Magio
mało kto nigdy w zaperzenie nie wpada, słuchać zawsze potrafi i odpowiadać sensownie. Czasem wzięcie poprawki na to ułatwia utrzymanie pozytywnego stosunku do świata i rozmówców. A to, że ktoś zaraz po przeczytaniu odpowie gupotę, to nie znaczy, że za 10 minut na spokojnie się nie zastanowi i coś tam na złączach nie zaskoczy. A do popełnionej gupoty to już w ogóle sztuka się przyznać. Chociaż czasem takie długie równoległe monologi są upiornie męczące, jak nic z nich nowego nie wynika. Sztuka, takie zamknąć.
Choć łatwo mi pisać, jak sama nie jestem społecznie naznaczona.
Pozdrawiam wieczornie
julll -- 15.05.2008 - 19:51Panie Yayco
Co ja tu widzę u Pana! Świat się kończy!
Nie dość, że Troll Zdalnie Sterowany zachęcony przez Pana do oddawania moczu na dywan, odmawia stanowczo (w razie czego przesunęłabym krzesełko), to jeszcze Pani Julll koty tu Panu przywlekła. hi hi
A!
I jeszcze Giszeq się doczłapał od telewizora siłą oderwany chyba, czy od czego tam.
Gretchen -- 15.05.2008 - 20:44Pani Jull
ładne kocięta. Ja w wieku nastolatka oswoiłem o przywlokłem dwa koty polne: OGROMNE!
Jeden śnieżno-biały – cudo. A taki pieszczoch, że aż miło. Jak ja lubiłem zimą trzymać na rękach takiego wielgasa i czuć to mruczenie jak silnika diesla…. , :-)
ALe biedak szczura upolował i się go najadł po czym wyzionął ducha. Szkoda było.. .
Drugi natomiast zachował charakter dzikusa. BYł szarobury – równiez ogromny. Miał zupełnie inny temperament. Pieszoch nie lubił, na rękach nie przesiadywał. Lubił wskakiwać na piec i być w dystansie do ludzi. Ale uwielbiał polować na myszy i różne takie tam na wieskim podwórku, w komorze i stodole…. .
Mieszkał z nami krócej niż ten biały bo sobie poszedł po roku i nie wrócił.
Koty to fajne zwierzaki. Trochę terapeutyczne – uspokajające… .
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 15.05.2008 - 20:53“Kto pyta nie błądzi…”
Pani Julll,
ładne bestie. Aż człowiek zaczyna żałować.
Zresztą, co tu ukrywać, ja się przyzwyczaiłem, ale Dziecko, alergiczne jak ja, ciągle boleje.
Ciesze się , że ten alergik przeminął Pani. Alergicy, to dranie są.
Pozdrawiam, gapiąc się na tego ciemnego
yayco -- 15.05.2008 - 21:00Pani Gretchen,
a pani znowuż z tym lukrem!
A Pana Griszqa się proszę nie czepiać. Właśnie obejrzałem dwa alergiczne odcinki o doktorze Housie i mi się nasiliły objawy. Kto wie, co oglądał pan Griszeq?
Pozdrawiam, omijając krzesełko
yayco -- 15.05.2008 - 21:02Z jakim lukrem!
To miał być cięty, złośliwy komentarz. Ostry jak brzytwa.
I czy ja się kogokolwiek czepiam?
Skądże.
Pozdrawiam gorzko
Gretchen -- 15.05.2008 - 21:07Pani Gretchen,
już sam fakt, że czyta Pani “grafomańskie wygibasy językowe”, źle o Pani świadczy.
I nie ma się co tłumaczyć, proszę Pani.
Pozdrawiam, robiąc grafomański mostek
yayco -- 15.05.2008 - 21:11koty
Czy koty terapeutyczne? Na pewno pogadać jest z kim – rudas przychodzi pożegnać się na dobranoc, daje znać, kiedy trzeba iść spać, całuje po nosie, chodzi za mną wiernie niczym pies. I gaduła straszny. Kotka to rozkoszniak straszny, bardziej energiczna jest. Godzinami o nich można.
Ale tymczasem głupio mi się zrobiło, przez mój paskudny brak empatii. Mam wyrzuty sumienia, bo nie dość, że sprowadzam nielubiane koty w tutejsze progi (co one Panu mogły zrobić?), to jeszcze słyszę to kichanie straszliwe i widzę oczy załzawione. Mea culpa.
Może lepiej już skończę z tymi kotami
Pozostaję z wyrzutami sumienia
julll -- 15.05.2008 - 21:15Panie Yayco
No wiem przecież, wiem.
Naprawdę trudno mi znaleźć coś co mogłoby świadczyć o mnie porównywalnie choć źle.
Bo przecież wredny charakter to pikuś, taki maleńki.
Natomiast Pan już z tym lukrem to przesadza – nagle koty się Panu wydają interesujące, żeby nie powiedzieć miłe a wszyscy już w całym internecie wiedzą, żeś Pan wróg zdeklarowany tych jakże uroczych stworzeń.
Pozdrawiam zniesmaczona
Gretchen -- 15.05.2008 - 21:17Pani Julll,
ja nie mam żalu. Wcale. Po prawdzie, to mogę z taką bestyją wytrzymać kilka godzin. Żyć bym pod jednym dachem nie mógł, ale co do zasady, to trochę z tą moja niechęcią do kotów przesadzam.
Mam nieco koci charakter. Może dlatego nie lubię nadmiernej konkurencji?
Pozdrawiam, wychylając się zza szczelnej zasłony
yayco -- 15.05.2008 - 21:22Panie Yayco
Alergicy nie są aż tacy źli. Mam jednego w domu. Idzie wytrzymać. Zwłaszcza dopóki alergia go nie złapie.
pozdrawiam (z lekkim, empatycznym, swędzeniem w nosie)
julll -- 15.05.2008 - 21:26Widzi Pani, Pani Gretchen, z tymi kotami,
to wszystko dla formy tylko.
Czy ja powiedziałem “intersujące”?
To może przejęzyczyłem się.
Interesujące to są rysie i tygrysy. W szczególności: tygrysy usuryjskie.
A co do lukru, to postanowiłem rzucić dotychczasową robotę i robić krówki ciągutki.
Pozdrawiam , zalewając melasą
yayco -- 15.05.2008 - 21:29Pani Julll,
dziękuję za dobre słowo.
Mojej ulubionej alergiczce wywaliło węzły i jutro nie pójdzie do szkoły. Przejawia ambiwalentne odczucia.
Pozdrawiam, trochę pokasłując
yayco -- 15.05.2008 - 21:32Panie z poczuciem…!
Rewelacyjnie rozjechał Pan pana Stanisława. Miodzio! Moje gratulacje!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.05.2008 - 23:04P.Jerzy
Poldek żyje i ma się dobrze. Nie odpowiedział gdyż Yayco dał do zrozumienia, że nie życzy sobie na kontynuację konwersacji.
No więc nie rozjechany ale ucięty wątek który nie mógł się niestety rozwinąć.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 15.05.2008 - 23:20“Kto pyta nie błądzi…”
Panie Stanisławie!
Przecież Pan jest tak odporny na krytykę, że Pan nawet nie widzi, że po tym walcu, to już nie ma mowy o dyskusji.
Proszę mi wierzyć, że argumenty autora tego blogu są w dziesiątkę i może Pan krzyczeć, że nic się nie stało. Tylko po co zwracać na siebie uwagę po takiej porażce. Został Pan rozwałkowany intelektualnie. Bardzo żałuję, że nie przeze mnie, bo zaraz bym poszedł do pani Renaty, żeby jej dla symetrii dołożyć.
Ona też by nie przyjęła do wiadomości, że została rozwałkowana. No cóż, są Państwo czasem bardzo podobni.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.05.2008 - 23:51Panie Jerzy
Rozwałkować trzeba umieć.
Ale przede wszystkim trzeba mieć walek.
Pan Yayco ma.
Pan nie.
Powiem więcej – próbę rozwałkowania mnie przez Pana Yayco przyjęłabym, co najwyżej tu i ówdzie starając sie jakieś wypukłości ocalić.
Bo on to walkowanie robi po coś, a ja chcialabym się ewentualnie dowiedzieć po co.
Pan niestety, tego nie wie.
Ot i wszystko.
Pozdrawiam jeszcze nie rozwałkowana
RRK -- 16.05.2008 - 02:31For All
poniewaz spodziewam sie tu wszystkich ktorych lubie, wykorzystam notke Pana Yayco do przekazania prywatnego info o wyjezdzie na pare dni na nurkowania we fiordach. wiem, ze to chamstwo troche tak prywatnie offtopicowac, ale kazdy ma troche trolla w sobie.
Griszeq -- 16.05.2008 - 09:34bedzie mi na te 10 dni Panstwa brakowac.
pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Panie Yayco!
Jestem ignorantem w wielu dziedzinach, ale staram się nim nie być w dziedzinie człowieczeństwa naszego powszedniego. Końcowa dedykacja Waszmościnej notatki jest tym, z czym gorąco się solidaryzuję! Pani Irena Sendlerowa jest (trudno przecież i nieprawdziwie napisać: była…) takim przykładem Polki, że każdemu z nas daje wielką radość odczuwania dumy z tego, że jesteśmy rodakami tak Wspaniałej Postaci i jednocześnie zwykłego, skromnego człowieka.
Pojawiła się inicjatywa, by budowanemu Muzeum Żydów Polskich nadać jej imię. Uważam to za wspaniały pomysł, który będę gorąco popierać. W czasach, gdy często odczuwam wstyd za pobratymców, Pani Irena daje nam ciągle nadzieję!
jotesz -- 16.05.2008 - 09:56Dziękuję za to przypomnienie. Myślę też, że nikt z nas nie przeoczył jej śmierci a dla wielu z nas nie była ona obojętnym odejściem…
Rany boskie, Panie Griszqu!
To już nie ma Pan gdzie nurkować? Tam przecież zimno jest. Nie lepiej w wannie, tak w 27 stopniach C.? I kawę mogą jeszcze podać.
Pozdrawiam zaniepokojony
Lorenzo -- 16.05.2008 - 10:01Griszeq
No też coś. Nurkowanie we fiordach.
Prywatny offtopic to drobiazg w porównaniu.
Że też Pan tu wyjeżdża z czymś takim.
Phi!
Gretchen -- 16.05.2008 - 10:01dodam skromnie...
...że napisałem mój komentarz zupełnie nie poświęcając czasu komentarzom – odniosłem się tylko do Pańskiej notatki. Potem jednak zajrzałem na ostatnie komenty, potem zdumiało mnie, że przy takiej notce wyszła jakakolwiek kontrowersja aż doszedłem do “rozwałkowania” Wielce Szanownego Pana Poldka Niech Go Niebiosa Mają W Opiece…
Nie będę się zupełnie odnosić do przedmiotu sporu. Mam natomiast złość do TXT, odczuwaną od dawna, którą wreszcie wyrażę! Ten mechanizm cytowania z pionową szarą kreseczką po lewej jest o kant dupy do rozbicia!!! Przecież ten instrument kradnie początki linijek i ni cholery się nie rozumie albo traci czas, próbując dodać w myślach ubytki! Chyba, że u wszystkich konfederatów wszystko w porządku a tylko u mnie żre początki?
jotesz -- 16.05.2008 - 11:34jotesz
to przez IE…
max -- 16.05.2008 - 10:44Prezes , Traktor, Redaktor
Szanowny Panie Yayco
Już jestem wiedzący w kwestii, o którą Pan pytał. Gdzie mam odpowiedzieć? Oczywiście będzie to opinia subiektywna, oparta na informacjach uzyskanych m.in. od absolwentów.
Pozdrawiam wiedząco
Lorenzo -- 16.05.2008 - 11:03Panie Griszqu,
już inni wyrazili lęk i nerwowość pana wyjazdem.
Ja dodam, że mnie nerki na samą myśl rozbolały.
Zrób Pan tam zdjęcia śliczne, którymi potem będziesz zdobywał serca i umysły
Miłej zabawy i szczęśliwego powrotu!
yayco -- 16.05.2008 - 12:35Panie Joteszu,
inicjatywa, o której Pan wspomina wydaje się istotnie godna poparcia, dobrze, że Pan o tym napisał, bo jakoś mi to umknęło.
Bardzo też podoba mi się Pana ambicja aby nie być ignorantem w dziedzinie człowieczeństwa powszedniego. Też się staram, a określenie jest wyjątkowo wręcz celne.
Co do cytowań, to ja nie mam takich problemów, zaś w tym wypadku forma ta wydała mi się najbardziej adekwatna do zamiaru jaki miałem.
Choć zwykle staram się unikać, bo powtarzanie czegoś, co każdy może przeczytać uważam za zbędne. Są jednak sytuacje wyjątkowe
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 16.05.2008 - 12:40Panie Lorenzo,
dziękuję z góry. I chyba najlepiej prywatnie. Po co angażować innych prywatnymi sprawami.
Pozostaję w pokłonach
yayco -- 16.05.2008 - 12:42Szanowny Panie Yayco!
Ależ moja uwaga nie odnosiła się do tego, że Sz. Pan cytuje – to czynność ze wszech miar godna szacunku. Mnie denerwuje wielce, do stopnia wkurzenia niemal, że mechanizm stosowany w TXT jest taki, że, przynajmniej na moich komputerach, początki cytowanych przy linijce zdań są pożerane przez jakiegoś skrzata tekstowiskowego! Niech zostawi te początki i szcza do mleka chłopom, jak inne wredne skrzaty…
jotesz -- 16.05.2008 - 12:47:(
Panie Joteszu!
Załóż Pan sobie Fajerfoksa. Nie będzie Pan miał problemów.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.05.2008 - 12:52Panie Joteszu,
dziny jakiś to objaw, którego żadna z moich przeglądarek ( Maxthon na silniku IE 7, Firefox, Safari) nie umie powtórzyć.
Jak uruchomiłem gołego IE 7 (nie polecam), to też nie pokazał takiego błędu, o którym Pan pisze, więc Pan MAX nie ma racji.
Dziwne to dosyć.
A czego Pan używa, bo to może wiele wyjaśniać?
Pozdrawiam
yayco -- 16.05.2008 - 13:03Muszę wesprzeć Pana Jotesza
na moim maku tex jest takie zjawisko, że w przypadku odpowiedzi (ale niektorych, tylko wtedy gdy używa tej opcji z kreska pionową z lewej strony) Pana Poldka, równie zjada początki słów z lewej.
Nie powiem czego używam, bo nie wiem. Aha, Safari mam na pewno i też mi sie tak robi. Bodaj w niektórych przypadkach u Pana Jerzego również.
Pozdrawiam sobie współczując
Lorenzo -- 16.05.2008 - 13:56Szanowni....
...używam Microsoft Internet Explorer, zarówno w domu jak i poza nim. Tylko w TXT i tylko przy cytatach “przykreskowych” żre mi początki. Nie będę niczego ruszał z tego powodu, bo poza tym zjawiskiem wszystko jest O.K.
jotesz -- 16.05.2008 - 14:10Da się żyć z tą niedogodnością...
Panie Yayco
wystarczy obsługiawć taka ramotę jak IE 6 i problem
gotowy:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 16.05.2008 - 14:15Panie Maxie,
może i tak. Ale to chyba nie jest przymusowe?
Zresztą proszę zauważyć, że Pan Lorenzo ma takie coś na Ogryzku.
Też pewnie jakiemś zabytkowym.
Tak to już jest z zabytkową technologią
Pozdrawiam, interesując się pomocą społeczną
yayco -- 16.05.2008 - 14:46Panie Yayco
w domu nie:))
w domu to safari najlepiej mi się ostatnio sprawdzało
(po wrzuceniu aktualizacji)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 16.05.2008 - 14:53No wie Pan, Panie Yayco,
mój Ogryzek zabytkowym? Przecież sam go, nieomal tymi ręcami z Niemiec przywoziłem przed rokiem. I był calkiem nowy, w fabrycznym pudełku. Nawet się dziwiłem, bo szafki typowej dla peceta znależć nie mogłem, a okazało się, że to pudełko 20×20×6cm robi za komputer. Chyba że przyjmiemy, iż to Niemcy są zabytkowe, co samo w sobie ciekawą teorią być może. Przy czym nie mam na myśli budowli oczywiście.
Pozdrawiam zaciekawiony
Lorenzo -- 16.05.2008 - 14:56Panie Maxie,
jeśli Pan używa MS Windows, to niech Pan uważa. Safari dla Windows jest najbardziej dziurawą (choć szybką, fakt) przeglądarką jaka obecnie istnieje.
Ale cóż warte jest życie bez odrobiny ryzyka, prawda?
Pozdrawiam
yayco -- 16.05.2008 - 15:08Panie Lorenzo,
to nie czas i miejsce, a ja nie jestem obiektywny. Ale powiem tak: ogromna przyjazność dla użytkownika, z jakiej znane są produkty z Ogryzkiem, ich bezpieczeństwo, stabilność, i inne takie (zwłaszcza zaś , że są ŁADNE), została czymś okupiona.
W Pana przypadku – tym, że Panu literki zjada. Moim zdaniem, tanio Panu wyszło.
Pozdrawiam zawistnie nieco
yayco -- 16.05.2008 - 15:12Ryzyko jest piękne
kiedyś przez kilka miesięcy nie korzystałem z żadnego antyvirusa (lenistwo nie pozwalało mni na instalację, choc na płytce miałem), no ale teraz już nie szaleję w tej materii,
co do sawanny chyba nie jest na tyle popularna coby sie chciało hackerom mnie napadać...
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 16.05.2008 - 15:15Nie dam sobie głowy obciąć, Panie Yayco,
(bo generalnie nie lubię, jak mi coś obcinają), ale efekt, o którym rozmawiamy, pojawia się również i u mnie w domu, na normalnym laptopie Toshiby (Windows).
Pozdrawiam niekumacie
Lorenzo -- 16.05.2008 - 15:30Lorenzo
a ta Toshiba to nie masz wrażenia że odlatuje Ci czasem w przestworza? Znaczy sie ja takie wrażenie miałem jak znajoma pokazała i uruchomiła to cudo , hę?
pozdrawiam zawadiacko
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 16.05.2008 - 15:34No mam,
ale ja ją wtedy w ucho, żeby jej sie nie wydawało:-))
Lorenzo -- 16.05.2008 - 15:53Obawiam się Panowie,
że powinniście otworzyć nowy wątek samopomocowy.
Wtedy Panu Maxowi wyjaśnię, ze dziury są dziurami, niezależnie od popularności przeglądarki.
A Panu Panie Lorenzo, że ten sam objaw może wynikać z rożnych chorób.
Pozdrawiam, wracając do etycznego wymiaru pomocy socjalnej
yayco -- 16.05.2008 - 16:12Panie z poczuciem…!
może i tak. Ale to chyba nie jest przymusowe?
Zresztą proszę zauważyć, że Pan Lorenzo ma takie coś na Ogryzku.
Też pewnie jakimś zabytkowym.
Tak to już jest z zabytkową technologią
Pozdrawiam, interesując się pomocą społeczną
Gdyby Pan wiedział jak zabytkowy jest PC z uindousami w stosunku do tego ogryzka, to by się Pan ze wstydu pod ziemię zapadł.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.05.2008 - 14:55Panie Joteszu!
...używam Microsoft Internet Explorer, zarówno w domu jak i poza nim. Tylko w TXT i tylko przy cytatach “przykreskowych” żre mi początki. Nie będę niczego ruszał z tego powodu, bo poza tym zjawiskiem wszystko jest O.K.
Da się żyć z tą niedogodnością...
Używanie produktów majkrosoftu niesie tylko jedno zagrożenie. Wszystko może się posypać. Firma Apple przeszła z własnego systemu na system oparty o jądro juniksowe tylko dlatego, że zainstalowanie przeglądarki majkrosoftowej wywalało system. Nawet gdy nie była odpalona!
Przynajmniej tak twierdzi Stiw Woźniak.
Pozdrowienia
Jerzy Maciejowski -- 17.05.2008 - 15:03Panie Yayco, Jotesz
krótko, Sergiusz cos pogmerał i poprawiło się na IE 6, mała rzecz a cieszy,
max -- 21.05.2008 - 15:01Prezes , Traktor, Redaktor