Robię pasztet, któren ma mojej rodzinie starczyć na tydzień.
Na śniadanie, kolację.
Do zapiekanek, z chrzanem albo musztardą ( tak najbardziej lubię, porządny plaster pasztetu posmarowanego czemciś i pajda chleba i ogórek kwaszony albo /i cykorii listki, albo/i grzybek marynowany).
Można wtedy wyżyć.
No ale najpierw trza go ukręcić obrawszy kostki.
I doprawić.
I upiec.
I schłodzić.
Panie Merlocie
Robię pasztet, któren ma mojej rodzinie starczyć na tydzień.
Na śniadanie, kolację.
Do zapiekanek, z chrzanem albo musztardą ( tak najbardziej lubię, porządny plaster pasztetu posmarowanego czemciś i pajda chleba i ogórek kwaszony albo /i cykorii listki, albo/i grzybek marynowany).
Można wtedy wyżyć.
No ale najpierw trza go ukręcić obrawszy kostki.
I doprawić.
I upiec.
I schłodzić.
Bez tego się nie da.
Znaczy, tylko łykając ślinkę.
To idę obierać kostki.
Igła -- 11.10.2008 - 14:01