aaa taki klimacik?
To ja jako gospodarz postaram się w miarę jasno wyłuszczyć w czym rzecz.:)
No to szczerze. Raz tam byłem w środku. Paskudne miejsce, klaustrofobiczne. Nieco ufryzowana pierwsza połowa lat 90. Następny etap “brania spraw w swoje ręce”. Po polówkach i szczękach.
Pełna zgoda.
Wyrok. Komornik. Oczywistość.
Ale jak zauważyłaś, ja piszę o czym innym. O formie egzekucji praw. Absolutnie kuriozalnej.
Południowoamerykańskiej.
Funkcjonariusz państwowy przy pełnej akceptacji liberalnej władzy samorządowej wynajmuje bandę zakapiorów do spuszczenia wpierdol kupcom, handlarzom, przekupniom czy cwaniakom. Wszystko mi jedno jak ich się nazwie. To pikuś.
Komornikowi nie asystuje, jak to się zazwyczaj praktykuje, państwowa policja, której uprawnienia i wyszkolenie są zdecydowanie większe, a prywatna agencja ochrony pana umoczonego w słynną aferę korupcyjną w COSie.
Zadaję pytanie; kto płaci tym kilkuset łysym? Kto legitymizuje takie działania?
Zresztą jak się okazało faceci tak byli ciency, że
bajzel przez nich zrobiony i tak musiała sprzątać Policja.
Dyletanctwo full wypas.
Pytam, czy to było nieodzowne?
Jeśli niekoniecznie, to w jaki sposób liberalna władza samorządowa próbowała rozwiązać problem miejsc pracy tej soli liberalnej ziemi, kombatantów wolnego rynku?
Wysyłając ją kilkadziesiąt kilometrów za miasto, by detal konkurował z hurtem?
Liberalne jaja.
Skąd więc ten nagły pośpiech?
Bo jakoś trudno uwierzyć, by nazajutrz rozpoczęła się w tym miejscu budowa zapowiadanego Muzeum.
Żeby zacząć budować muzeum, wypadałoby najpierw przeciągnąć w tym miejscu drugą linię metra. A tej jeszcze nie zaczęto. Nawet jej plany nie są jeszcze kompletne.
Zostało więc trochę czasu, by w sposób cywilizowany zmierzyć się ze sprawą.
A nie robić zadymę na całe miasto.
Dyletanctwo polityczne full wypas.
Gretchen,
aaa taki klimacik?
To ja jako gospodarz postaram się w miarę jasno wyłuszczyć w czym rzecz.:)
No to szczerze. Raz tam byłem w środku. Paskudne miejsce, klaustrofobiczne. Nieco ufryzowana pierwsza połowa lat 90. Następny etap “brania spraw w swoje ręce”. Po polówkach i szczękach.
Pełna zgoda.
Wyrok. Komornik. Oczywistość.
Ale jak zauważyłaś, ja piszę o czym innym. O formie egzekucji praw. Absolutnie kuriozalnej.
Południowoamerykańskiej.
Funkcjonariusz państwowy przy pełnej akceptacji liberalnej władzy samorządowej wynajmuje bandę zakapiorów do spuszczenia wpierdol kupcom, handlarzom, przekupniom czy cwaniakom. Wszystko mi jedno jak ich się nazwie. To pikuś.
Komornikowi nie asystuje, jak to się zazwyczaj praktykuje, państwowa policja, której uprawnienia i wyszkolenie są zdecydowanie większe, a prywatna agencja ochrony pana umoczonego w słynną aferę korupcyjną w COSie.
Zadaję pytanie; kto płaci tym kilkuset łysym? Kto legitymizuje takie działania?
Zresztą jak się okazało faceci tak byli ciency, że
bajzel przez nich zrobiony i tak musiała sprzątać Policja.
Dyletanctwo full wypas.
Pytam, czy to było nieodzowne?
Jeśli niekoniecznie, to w jaki sposób liberalna władza samorządowa próbowała rozwiązać problem miejsc pracy tej soli liberalnej ziemi, kombatantów wolnego rynku?
Wysyłając ją kilkadziesiąt kilometrów za miasto, by detal konkurował z hurtem?
Liberalne jaja.
Skąd więc ten nagły pośpiech?
Bo jakoś trudno uwierzyć, by nazajutrz rozpoczęła się w tym miejscu budowa zapowiadanego Muzeum.
Żeby zacząć budować muzeum, wypadałoby najpierw przeciągnąć w tym miejscu drugą linię metra. A tej jeszcze nie zaczęto. Nawet jej plany nie są jeszcze kompletne.
Zostało więc trochę czasu, by w sposób cywilizowany zmierzyć się ze sprawą.
A nie robić zadymę na całe miasto.
Dyletanctwo polityczne full wypas.
Amen
Pozdrawiam serdecznie
yassa (gość) -- 22.07.2009 - 22:04