Twoja opinia na temat szans L. Kaczyńskiego to dziś standard. Podkreślam: DZIŚ. A do wyborów pozostał jeszcze niemal ROK, czyli całe 11 miesięcy DROGIPRZEZ MĘKĘ PŁEMIEŁA TUSKA. Drogi wyboistej, pełnej dziur budżetowych i zasadzek. Tusk będzie musiał poruszać się w coraz bardziej wrogim otoczeniu, w rzeczywistości, której skrzeku nie zagłuszą już nawet pogadanki wesołego Januszka ani dziarskie pokrzykiwania Stefka. Chłopaki wystrzelali już wszystkie naboje i teraz tylko nudzą. Są niczym zgrana, skrzypiąca płyta. Słuchać się tego nie da. Mój kolega, działacz PO, mówi mi ostatnio, że sam jest zaskoczony tym, że jego partyja ma jeszcze tak wysokie notowania po tych wszystkich przejściach i nie za bardzo już dowierza sondażom. Moim zdaniem słusznie. Pamiętasz, jak w czasie poprzedniej kampanii prezydenckiej jeden z sondaży przeprowadzonych na kilka dni przed głosowaniem wskazywał dla Lecha Kaczyńskiego poparcie na poziomie 38%, a dla Tuska chyba przeszło 60%? Żyjemy w całkowicie wirtualnej rzeczywistości, ale głosujemy realnie. Komuniści i ich symatycy tak w tej chwili nienawidzą Tuska i PO, że moim zdaniem mogą po raz kolejny pójść zagłosować w drugiej turze na Lecha Kaczynskiego jako na mniejsze zło. Ostatnio rozmawiałem z pewnym znajomym, który się zastanawiał, dlaczego (a podawalismy konkretne przykłady spośród swoich wspólnych znajomych) tylu byłych “ludzi peerelu” to dziś sympatycy Kaczyńskich. I stwierdziliśmy razem, że prawdopodobnie przyciągają ich do PiSu takie sprawy: sojalne elementy programu, propaństwowość, szacunek dla prawa i w ogóle reguł porządkujących świat, krytyka balcerowiczowskiej rzeczywistości, antyliberalne deklaracje. To takie azymuty kierunkujące polityczne wybory ludzi, dla których dzisiejsza rzeczywistość jest trudna do zaakceptowania mimo, że statystycznie mają lepiej od średniej. Sądzę, że na nich też liczą Kaczyńscy. No i na tradycyjni patriotyczny i katolicki elektorat. Czy to wystaczy do pokonania partii oszustów? Jeśli młodzieńczego elektoratu nie uda się platfusom poderwać jakimś kolejnym hasłem “zabierz babci dowód”, to wystarczy. Ja liczę jeszcze na to, że Kamiński i w ogóle PiS mają w zanadrzu jeszcze mocniejsze karty od afery hazardowej i stoczniowej. Wiadomo, że mocne karty trzyma się na koniec. Chodzi tylko o to, by umieć ich użyć. No i dawni oraz obecni “przyjaciele” Tuska też nie zasypują gruszek w popiele. Mimo to będzie raczej trudno.
Cóż, dla kiełbasy podwawelskiej najstraszniejsza była, jest i pozostanie kacza grypa. Świńska jest ok.
A co do tekstowiskowych klimatów, myślisz, że ja za kołnierz wylewam. Właśnie spełniam kolejną szklaneczkę. Wiesz, jaki jestem spragniony po norweskim lecie. :)
Cześć Yassa
Twoja opinia na temat szans L. Kaczyńskiego to dziś standard. Podkreślam: DZIŚ. A do wyborów pozostał jeszcze niemal ROK, czyli całe 11 miesięcy DROGI PRZEZ MĘKĘ PŁEMIEŁA TUSKA. Drogi wyboistej, pełnej dziur budżetowych i zasadzek. Tusk będzie musiał poruszać się w coraz bardziej wrogim otoczeniu, w rzeczywistości, której skrzeku nie zagłuszą już nawet pogadanki wesołego Januszka ani dziarskie pokrzykiwania Stefka. Chłopaki wystrzelali już wszystkie naboje i teraz tylko nudzą. Są niczym zgrana, skrzypiąca płyta. Słuchać się tego nie da. Mój kolega, działacz PO, mówi mi ostatnio, że sam jest zaskoczony tym, że jego partyja ma jeszcze tak wysokie notowania po tych wszystkich przejściach i nie za bardzo już dowierza sondażom. Moim zdaniem słusznie. Pamiętasz, jak w czasie poprzedniej kampanii prezydenckiej jeden z sondaży przeprowadzonych na kilka dni przed głosowaniem wskazywał dla Lecha Kaczyńskiego poparcie na poziomie 38%, a dla Tuska chyba przeszło 60%? Żyjemy w całkowicie wirtualnej rzeczywistości, ale głosujemy realnie. Komuniści i ich symatycy tak w tej chwili nienawidzą Tuska i PO, że moim zdaniem mogą po raz kolejny pójść zagłosować w drugiej turze na Lecha Kaczynskiego jako na mniejsze zło. Ostatnio rozmawiałem z pewnym znajomym, który się zastanawiał, dlaczego (a podawalismy konkretne przykłady spośród swoich wspólnych znajomych) tylu byłych “ludzi peerelu” to dziś sympatycy Kaczyńskich. I stwierdziliśmy razem, że prawdopodobnie przyciągają ich do PiSu takie sprawy: sojalne elementy programu, propaństwowość, szacunek dla prawa i w ogóle reguł porządkujących świat, krytyka balcerowiczowskiej rzeczywistości, antyliberalne deklaracje. To takie azymuty kierunkujące polityczne wybory ludzi, dla których dzisiejsza rzeczywistość jest trudna do zaakceptowania mimo, że statystycznie mają lepiej od średniej. Sądzę, że na nich też liczą Kaczyńscy. No i na tradycyjni patriotyczny i katolicki elektorat. Czy to wystaczy do pokonania partii oszustów? Jeśli młodzieńczego elektoratu nie uda się platfusom poderwać jakimś kolejnym hasłem “zabierz babci dowód”, to wystarczy. Ja liczę jeszcze na to, że Kamiński i w ogóle PiS mają w zanadrzu jeszcze mocniejsze karty od afery hazardowej i stoczniowej. Wiadomo, że mocne karty trzyma się na koniec. Chodzi tylko o to, by umieć ich użyć. No i dawni oraz obecni “przyjaciele” Tuska też nie zasypują gruszek w popiele. Mimo to będzie raczej trudno.
Cóż, dla kiełbasy podwawelskiej najstraszniejsza była, jest i pozostanie kacza grypa. Świńska jest ok.
A co do tekstowiskowych klimatów, myślisz, że ja za kołnierz wylewam. Właśnie spełniam kolejną szklaneczkę. Wiesz, jaki jestem spragniony po norweskim lecie. :)
pozdr.
Kisiel -- 18.12.2009 - 00:49