Kiedyś na spotkaniu mediów chrześcijańskich w Wiśle u braci Ewangelików spotkałem kilku Zielonoświątkowców z Gorzowa Wielkopolskiego. Pokazali mi taki biuletyn który wydawali.
Zielonoświątkowcy słyną z tego, że mają charyzmatycznych nauczycieli.
Jednak, chcę się podzielić tym co mnie dotknęło i uświadomiło to czego niedostatek czuję na Mszach Św w Kościele Katolickim.
W jednym z biuletynów znalazłem zdanie: “mówić do wiernych – głosić kazanie to nic innego jak Karmić Ciało Chrystusa”.
To świetna metafora która nawiązuje do tego co Jezus mówił do słuchaczy o tym, że są Ciałem mistycznym w którym Jezus jest głową a wierzący częściami tego ciała.
I właśnie chodzi o karmienie.
Sam po sobie wiem, że aby nie “ostygnąć i nie zapomnieć” jest najważniejsze “karmienie” przez czytanie tekstów Pisma św. tych podnoszących na duchu, tych budujących – chociażby tego z Izajasz jaki zamieściłem na blogu. Dla mnie to tekst ważny który autentycznie w depresji, blazie, w stanie kompletnego zdołowania lub problemów z domu, zawodowych, itp mnie wzmacnia i daje siłę... .
A metafora “karmienia” jest trafna gdyż tak jak karmię się jedzeniem zwykłym by moje mięśnia mogłby ruszać się, bym mógł funkcjonować, jeździć rowerem tak właśnie karmienie Ducha, na ogromne znaczenie do tego jaki jestem w przeciwnościach, zniechęceniu, a także to, czy moje życie duchowe się rozwija czy nie.
Jestem częścią Ciała mistycznego i potrzebuję pokarmu tak jak ciało fizyczne. Czytając teksty budujące doświadczam właśnie pewnego posilenia, wzmocnienia i nabrania siły do codzienności.
Mam dwa ciała które karmić muszę aby nie umarły: ciało fizyczne i duchowe które pozostanie gdyż niezniszczalne… .
I jeszcze wracając do Kościoła Katolickiego, należę do parafii w której jest kilku księży i często wyłączam się na kazaniach. Tylko dwóch z nich porywa na kazaniach a na pozostałych myśli wędrują wszędzie… . Jakby nie czuję się nakarmiony ich słowem. NIe czuję się wzmocniony.
Pamiętam jak mieszkałem w Krakowie – lubiłem chodzić do Dominikanów na Stolarską własnie ze względu na króciutkie ale nizwykle treściwe kazania. To budowało i starczało na cały tydzień.
Teraz mieszkam w innej paraii w Opolu i nudzę się często… . Czy mam odchodzić od Kościoła?
Nie, nic tych rzeczy gdyż bycie w Kościele to coś więcej niż kazanie. A poza tym jestem dorosły duchowo i sam sobie strawę dla ciała duchowego potrafię przyrządzić tak jak potrafię przyżądzić obiad dla swojej rodziny.
Dorosłość zobowiązuje do samodzielności i w dziedzinie ducha. Więc przyrządzam sobie dania duchowe poprzez lekturę tekstów Pisma św. Mam soją Biblię z pozakreślanymi urywkami na które wpadałem przez piętnaście lat ją czytając. Otwieram ją i karmię się. Czytam komentarze w necie o tej tematyce, modlę się – może nie jakoś szablonowo – pacierz, czy coś takiego. Raczej krótko. Jezu Ufam Tobie, swoimi słowami. Najczęściej z dziećmi razem jak idą spać... .
Tak sobie myślę, że dorośli w życiu duchowym muszą być samodzielni tak jak w sprawach ciała. A z ekspertów korzystają tak jak z smochodem. Dużo rzeczy jestem w stanie sam naprawić ale jak coś powazniejszego idę do mechanika. Wiec wartość dostępu do Księdza jest ogromna gdyż owszem mogę być samodzielny sam ale do pewnej granicy. Potem tylko ON może mi pomóc…. .
I fajna jest ta świadomość posiadania dwóch ciał: zmysłowego i duchowego. To drugie “pała” w człowieku gdy zostanie dobrze nasycone, nakarmione.
A jeszcze najfajniejsze jest to, że one same tworzą pewną jedność w człowieku.
Można snuć analogie dalej: ciało fizyczne cierpi gdy go uderzę, ale gdy też coś źle zrobię, cierpi ciało duchowe…. .
Życie to znalezienie złotego środka na to aby znaleźć harmonię pomiędzy ciałem duchowym a fizycznym. Na pewno przykazania pełnią taką funkcję.
No i najważniejsze. Sam Bóg karmi swoim Ciałem moje małe ciało duchowe w Komunii św. Tego pokarmu nie można porównać z niczym…. .
No i jeszcze to, że ciało fizyczne czasem “próbuje” zdominować mnie jako osobę... . :-)))
A seksualność? Piękna sprawa. Tam ciało duchowe i fizyczne w jedności potrafią czynić cuda – przekazywać życie, cieszyć się jednością w miłości z odnalezioną drugą połówką... .
Można by tak jeszcze porównywać i pisać... .
MIłego dnia.
A teraz już spadam naprawdę bo mnie żona zabije za to siedzenie w txt. Idę malować dzieciakom sypialnię.
S
komentarze
To jest problem
miałkość tych kazań to pośredni dowód braku wiary u księży.
Dymitr Bagiński -- 28.07.2008 - 21:46Wyobrażam sobie, że gdybym był kapłanem – a więc poświęciłbym temu życie – tobym się do i do kazań przykładał. Tymczasem większość kazań jest wygłaszanych “na odwal się”, jak przykry obowiązek.
I nie chodzi o to, że nie każdy potrafi mówić. Był do niedawna w mojej parafii dosyć młody ksiądz, kazania miał proste, wręcz prymitywne – że aż się czasem człowiek irytował i nie zgadzał z nimi, ale przynajmniej były żarliwe. Widać było, że facet daje z siebie wszystko. Teraz jest nowy wikary, kazania ma dobre, ale na sen.
Dymitrze
Na szczęście oprócz kiepskiego kazania jest jeszcze Ewangelia, czytania i Eucharystia.
A Wiara przede wszystkim. Dlatego aby “odnaleźć się”, musiałem kiedyś pojechać poza parafię się rekolekcjonować.. . Zl
No cóż, kiedyś słyszałem, ze księża w czyśćcu “za karę” słuchają swoich kazań... .
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 28.07.2008 - 23:38Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.
To Duch jest w tobie?
A na rekolekcję, dlatego, jeździsz do innej parafii?
A gdzie kładziesz na tacę?
Czyli co z ofiarą?
Kłamiesz?
Igła -- 29.07.2008 - 15:58Czyli jesteś hipokrytą, czy jakoś tak?
Ech Igła
jak już coś napiszesz to słabi człowieka.
W którym z przykazań pisze o dawaniu na tacę, hę?
Datki na tacę czy do skarbony to już dobrowolność. A na tacę daję jak mam. Jak nie mam nie daję.
A na rekolekcje jeżdżę z potrzeby serca.
Jest coś w tym, że aby dokonać remanentu życia trza opuścić codzienność i udać się na stronę.
Jezus szedł na pustynię. Takie rekolekcje wyjazdowe to właśnie takie wyjście na “pustynię” i porzucenie na jakiś czas codziennych spraw.
P.S.
Igła, jak mówię że zawsze kłamię, to mówię prawdę czy też kłamię?
Pozdrawiam! :-)
p.s.2.
miło, że wpadłeś, dawno Cię nie było. A pamiętam, żeś pierwszy skomentował mój pierwszy wpis w tekstowisku. :-)
************************
poldek34 -- 29.07.2008 - 18:42Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.
Poldku
W którym z przykazań pisze o dawaniu na tacę, hę?
Niestety jest takie przykazanie – kościelne, z tych nowych. Coś o materialnym wspieraniu parafii czy jakoś tak.
Dymitr Bagiński -- 29.07.2008 - 21:55Ono zastąpiło stare przykazanie, gdzie była mowa, że “w czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać”.
Symboliczne.
Dymitrze
Masz rację Dymitrze. Zmieniono:
1.
W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych.
2.
Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty.
3.
Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię Świętą.
4.
Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach.
5.
Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła.
Taca nie wyczerpuje potrzeb Kościoła – nie powiedziałem, że nie daję ale daję kiedy mam.
Na każdy cel w parafii zbierane są osobno datki z zaznaczeniem na jaki. Zazwyczaj – w moich parafiach bywało różnie. W rodzinnej w małej wiosce Ksiądz miał kajet i pisał kto dał a kto nie dał. Ale to było 30 lat temu.
Przeszedłem 3 parafię w swoim życiu.
W 2 – każda rodzina deklarowała na rok ile złotych wpłaci na potrzeby Kła i jaką kwotę w którym kwartale. Zazwyczaj ta deklaracja była dawana księdzu przy kolędzie. Na początku roku zebrawszy te deklaracje rada parafialna wiedziała ile ma w kasie i na jaką inwestycję i jaki kredyt może sobie pozwolić. Ale to też nie było obowiązkowe ale z serca.
w 3 obecnej, Proboszcz ogłasza cel zabiórki i do skarbony lub puszek się daje – wg możliwości domowego budżetu.
Pan Igła sugeruje, że chodząc do innego Kościoła na Mszę nie daję na tacę w parafii jak rozumiem. Jak nie jestem w parafii w niedzielę to nie daję. Ale to nie znaczy, że nie uczestniczę w finansowych akcjach w parafii. “Taca” to zupełnie co innego niż zbiórki extra. Z tacy zaz
wyczaj pieniądze idą na utrzymanie Kościoła – tzw. media…. .
A wsparcie potrzeb Kościoła to pojęcie szerokie i głębokie. Nie jest powiedziane ile, jak itp. Jest to obowiązek jednak trzeba zaznaczyć, że są takie rodziny których nie stać a które korzystają z pomocy parafii – nie należę do takich.
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 29.07.2008 - 23:30Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.
Poldku, co do tych kazań,
to po prostu umiejętność głoszenia kazań czy w ogóle gadania z sensem jest darem czy talentem.
Nie ma tego każdy ksiądz, ba, nie ma go pewnie większość.
I w sumie trudno się tego nauczyć (choć wiadomo, że trza pracować), trudno też mieć pretensje do księdza, że nie wygłasza porywających kazań, bo np. może on być świetnym organizatorem. prowadzić działalność charytatywna /antyalkoholową, jakś tam inną.
A kzania wygłaszac drętwe czy nudne.
Inna sprawa, długość kazań, mój ksiądz od religii w liceum, dominikanin zresztą, opowiadał zawsze,m że pierwsze 5 minut kazania to dla Boga, drugie 5 minut dla ludzi, trzecie 5 to już dla diabła:)
I że kazanie to tak około 10 minut powinno trwać.
trochę przesadzone, bo jak ktoś ma świetnie przygotowane kzanie, to i 20 minut się słucha z zainteresowaniem.
Tylko, że jak pewnie obaj wiemy, mało takich.
A o księżach i kazaniach . in. świetnie napisał kiedyś Zetor, nie wiem czy kojarzysz, więc podrzucam:
http://tekstowisko.com/zetor/52727.html
I ciekawa dyskusja pod tekstem.
pzdr
grześ -- 04.08.2008 - 16:41nowe stare przykazanie
To przykazanie o wsparciu amterialym nie zastąpilo przykazania o “nie urządzaniu zabaw”. Tamto jest dziś w brzmieniu nieco ogólniejszym – posty zachowywać.
“nowe” przyakanie jako żywo przypomina stare przykazanie kościelne, które wspominała moja babcia: “dziesięcinę Kościołowi wiernie oddawać”.
W PRLu je wycofano, uznając dobrowolność ofiar (taca) wyniszczonego okupacją i socjalizmem społeczeństwa. Dziś w zasadzie przywrocono…
Ciekawym nota bene, kto Kościołowi daje “dziesięcinę” — 10% dochodu. Niech będzie, że po odliczeniu pozostałych podatków i składek…
Znajdzie się taki? ;)
PS. Kwestia parafii w dużych miastach jest kłopotliwa.
odys -- 05.08.2008 - 02:02Zwłaszcza przy częstych przeprowadzkach.
Grześ
Owszem – nie każdy jest wybitnym mówcą, jednak aby być dobrym organizatorem nie trzeba być Księdzem a głoszenie Słowa Bożego to coś czego świeccy robić nie mogą ale mogą być organizatorami.
Wg mnie łatwo rozpoznać kaznodzieję który mówi o życiu duchowym bo je prowadzi i się nim dzieli od tego który przynudza bo nie za bardzo ma o czym mówić... . Przeczyta trochę, tu, trochę tam… . i kazanie gotowe. Gdy tymczasem można przeczytać tu i tam i powiedzieć świetne kazanie. Ale czytać trzeba umieć i trzeba wiedzieć z czym “to” połączyć.
Może ostro oceniam księży którzy mówią kiepskie kazania i nudzą ludzi ale duchowni są niezastąpieni w niektórych funkcjach i przedwszystkim w nich powinni być profesjonalistami – po to są kapłanami przecież.
To tak, jakbym jako pracownik w firmie budowlanej odstawiał fuszerkę i usprawiedliwiał to tym, że przecież świetnie znam się na muzyce.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 05.08.2008 - 13:11Już kończę remont ale nie będę bywał przez jakiś czas jeszcze rzadziej – zmieniam komputer a pomiędzy zmianą nie będę miał PC.
Odys?
dziesięcina? Pierwsze słyszę.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 05.08.2008 - 13:12Już kończę remont ale nie będę bywał przez jakiś czas jeszcze rzadziej – zmieniam komputer a pomiędzy zmianą nie będę miał PC.
Poldku,
W sumie to mam wrażenie, że rola księdza nie ogranicza się do mówienia kazań, ba myślę, że to nawet nie jest najwążniejsze w jego posłudze.
Już ważniejsze dużo choćby jest jak on spowiada.
I jak żyje:)
jak wspólpracuje z ludźmi itd.
A co do tego:
“Owszem – nie każdy jest wybitnym mówcą, jednak aby być dobrym organizatorem nie trzeba być Księdzem a głoszenie Słowa Bożego to coś czego świeccy robić nie mogą ale mogą być organizatorami.”
Oj mogą, mogą, czasem rtobią to lepiej.
grześ -- 05.08.2008 - 16:48I słowem i przykładem.
Dziesięcina
Ja to naprawdę pamiętam od mojej babci, co ciekawe z czasów, kiedy byłem dość młodociany i nie do końca kumałem zwrot. Bodaj padło przy okazji trenowania przed I komunią.
Znacznie później trafiłem na zjawisko gdzieś w książce historycznej, no i jeszcze o tym w samej Biblii. Tradycja dziesięciny kościelnej jest starsza niż sam Kościół.
Postanowiłem wyszukać, i dość się zdziwiłem, że google wypluwa mnóstwo tekstów rozstrząsających ostatnie zmiany przykazań kościelnych, ale na ich brzmienie sprzed ostatniego soboru choćby — natrafić nie sposób.
Może wpisywałem złe tagi — ale może to przykład na polski katolicyzm, który choć lubi być konserwatywny, jest zupełnie nie zainteresowany własną historią. Może to i jakiś celowy zabieg nauczycieli, którzy wolą nie mieszać ludziom w głowach wiedzą, że Kościół w jakiejkolwiek kwestii zmieniał nauczanie…
W każdym razie — udało mi się znależć to: http://www.lutownica.dominikanie.pl:80/nopo/przykazania_koscielne_10.htm
skądinąd interesująca strona.
Ten zacny Dominikanin pisze, że 6 przykazanie, w kształcie który zapamiętałem od babci, zniesiono w Kongresówce w latach 60 XIXw. To o tyle dziwne, że moja babcia urodziła się z 60 lat później. Ale wieś tradycją stała, zwłaszcza na wschodzie, więc może się w praktyce uchowało dłużej…
Sory, że tak przynudzam, już kończę.
Taka ciekawostka, a daje do myślenia IMHO.
PS. Nieprawda, co słusznie punktuje Grześ, że świeccy nie mogą głosić Słowa. Nie mogą jedynie sprawować sakramentów. Reszta – to już kwestia przyjętego klerykalnego obyczaju.
odys -- 05.08.2008 - 23:31Odysie
dzięki za tę wrzutkę z dziesięciną.
Natomiast co do głoszenia Słowa.
w KK kazania podczas Mszy św. mogą głosić kapłani i diakoni.
pozdr.
************************
poldek34 -- 06.08.2008 - 10:56Już kończę remont ale nie będę bywał przez jakiś czas jeszcze rzadziej – zmieniam komputer a pomiędzy zmianą nie będę miał PC.
Poldek
...diakoni także świeccy
prezes,traktor,redaktor
max -- 06.08.2008 - 11:11Poldku
Max słusznie prawi, a warto dodać, że głoszenie Słowa odbywa się nie tylko w ramach homilii. Jest nawet w Polsce sporo świeckich katechetów czy katechistów jak się mawia gdzie niegdzie.
odys -- 06.08.2008 - 21:40Odys
.. czasem na szczęście.
:-)))
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 06.08.2008 - 21:44Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Max
W Polsce nie ma ich wielu. Ale rzeczywiście bywają. Ciekawe jest to, że diakoni świeccy utrzymują się nie z posługi ale z pracy… .
W Europie już diakonów świeckich jest dużo więcej.
Pozdro!
************************
poldek34 -- 06.08.2008 - 21:46Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Jak czytam notki Terlikowskiego
to myślę, że on byłby dobrym kaznodzieją (może jest?).
Dymitr Bagiński -- 09.08.2008 - 09:33Dymitrze
Terlikowski jest jedynie wyrazistym publicystą. Natomiast kaznodzieja to ktoś kto występuje w imieniu… , w imieniu Boga. Kaznodzieja to misjonarz.
Terlikowski jest publicystą opisującym rzeczywistość. Publicystą nie kryjącym swoich przekonań światopoglądowych.
Pozdrawiam.
************************
Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
poldek34 -- 09.08.2008 - 09:48Terlikowski
Opisuje swoje przekonania światopoglądowe. Przez pryzmat rzeczywistości.
odys -- 11.08.2008 - 23:35Nawet jak wywiad przeprowadza, nawet z takim Komorowskim — to mu wciska swoje tezy. Aż się biedaczek nie ma jak opędzić.
Odys
nie masz wrażenia – które ja mam – że Terlikowski punktuje jako filozof i publicysta niejednoznaczności w postępowaniu osób publicznych jeśli chodzi o te decyzje, wypowiedzi które dotyczą nauczania Kościoła – a te publiczne osoby deklarują się jako Katolicy.
To samo dotyczy także osób ze świecznika w Kościele.
Ja cię cieszę, że taki Terlikowski jest, który jak “Kabaret moralnego niepokoju” – złe słowo kabaret, gdyż nie uważam za kabareciarza Terlikowskiego – nakłuwa wrzody hipokryzji i ignorancji w życiu publicznym.
Jest emocjonalny – jest. Ale to jedyny argument do zdezauowania publicystyki Terlikowskiego.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 12.08.2008 - 11:27Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
@
Opisuje swoje przekonania światopoglądowe. Przez pryzmat rzeczywistości.
Nawet jak wywiad przeprowadza, nawet z takim Komorowskim — to mu wciska swoje tezy. Aż się biedaczek nie ma jak opędzić.
W pewnym sensie kaznodzieja “wciska” słuchaczom swoje tezy, więc Terlikowskiego można uznać za kaznodzieję.
Dymitr Bagiński -- 12.08.2008 - 17:29Hm,
czy Terlikowski nakłuwa wrzody hipokryzji?
Jak dla mnie, to on propaguje swoją wizję świata, czasem niebezpiecznie zbliżając się do narzucania jej.
W mojej klasyfikacji kiedyś na błaznów i misjonarzy to stuprocentowy misjonarz.
szanuje go za wierność poglądom i uczciwość (np. nie waha się mówić, że coś w Kościele jest złe jeśli tak uważa), ale jakoś mam wrażenie, że brak mu zrozumienia czy wrażliwości na ludzkie poczynania.
Taki surowy moralista.
Czesto akurat to moraliści okazują się najwiekszymi hipokrytami.
W sumie.
Nie wiem, mam wrażenie, że Terlikowskiego można szanować, zgadzać się z nim, ale trudno polubic chyba.
Przynajmniej Terlikowskiego ,,publicznego”, bo może prywatnie jest inny.
Już bardziej ,,ludzki” bywał Paliwoda choć ześwirowany totalnie.
pzdr
grześ -- 12.08.2008 - 23:13Poldku
Terlikowski rzeczywiście piętnuje rozbieżności szeroko pojętej sfery publicznej z wąsko pojętą etyką chrześcijańską. Czynili tak kaznodzieje od zamierzchłych czasów. Dymitr Bagiński ma słuszność. I Grześ, nazywając go surowym moralistą.
Czy ja mówię, że źle, że taki Terlikowski jest?
Ja mówię, że mnie drażni.
odys -- 12.08.2008 - 22:18I że obawiam się, iż więcej ludzi on zrazi niż zapali do Chrystusa w Kościele. Bo przedstawianie Chrystusa przez pryzmat prawa — to najgorszy z możliwych sposobów. A świadectwa żywej wiary w jego tekstach — nie widzę.
Grześ, Odys, Dymitr
Z tym lubieniem lub nie – macie rację. Jest bardzo emocjonalny w tym co mówi i to dzieli słuchaczy błyskawicznie na dwa obozy:
a. sympatycy lub zgadzający się z jego poglądami a drażniący ich jego styl mówienia
b. przeciwnicy-nielubiący
Mogę jedynie mówić o swoich odczuciach gdyż nie chciałbym w jakiś sposób go promować lub odwrotnie.
Jest on filozofem. Wyrazistym jeśli chodzi o prezentowanie poglądów. Ma najczęściej rację – choć mógłby mówić spokojniej co nie wkurzałoby nawet Odysa.
Ja sam u siebie widzę podobną cechę. Zapalam się i skaczą mi emocje gdy widzę, że ktoś nie akceptuje logicznego ciągu rozumowania. Potrafię ponoć mówić bardzo jednoznacznie i z taką emocją która może irytować.
Powiem szczerze, że uczy mnie moja żona tego aby oczywistych oczywistości nie mówić jak “pan prezes” z pretensją, że inni mają inny punkt widzenia.
W pracy bardzo ta zdolność mi pomaga w prowadzeniu szkoleń, prezentacji, wystąpieniach publicznych zawodowo – ludzie lubią moje szkolenia.
Jednak żona mnie szlifuje – czemu się poddaję, gdyż dobra komunikacja to klucz do…. .
Więc doskonały nie jestem. Myślę, że podobnie jest z Terlikowskim. Wiele trzeba czasem pokory aby nawet posiadając dużą wiedzę więcej słuchać niż wygłaszać oczywiste oczywistości, że “głąby nie umieją rozumować”. :-)))
Czy jest misjonarzem? Jeśli Terlikowski jest misjonarzem, to nim jest zarówno NIesiołowski, i każdy polityk lubiący emocjonalnie i jednoznacznie mówić. Dla mnie styl wypowiedzi i wyrażanie jasne myśli to nie misjonarstwo.
Czy przyznawać się do swojej wiary to już misjonarstwo? Wg mnie nie.
Gdyż gdyby tak było to pewnie i o mnie – tak jak o Terlikowskim – pewnie myślicie “misjonarz”. A wcale się za takiego nie uważam. Gdyż jest różnica pomiędzy dzieleniem się a misjonarzowaniem – nawracaniem kogoś.
Pozdrawiam i może temat pociągniemy dalej? Robi się ciekawie.
************************
poldek34 -- 12.08.2008 - 22:39Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
JEszcze jedno
#odys
ale przecież Kościół to nie Terlikowski więc nie wierzę w to, że on czyni krecią robotę. Jeśli ktoś uczciwie szuka i krytykuje to nie uzależnia swojego stosunku do Kła tylko przez pryzma Jego.
Chyba, że szuka pretekstu do swojego dystansu. Jeśli tak to jeśli nie Terlikowski to inny “dyżurny się znajdzie”. Nie ma doskonałych…
Pzdr.
************************
poldek34 -- 12.08.2008 - 22:43Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Poldku
Czemu się wzbraniasz i tłumaczysz z opinii misjonarza? Każdy chrześcijanin ma nim być. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii. Chrześcijanie są ludem królewskim i kapłańskim co znaczy, że to na nas spoczywa odpowiedzialność za przedstawienie ludziom Boga. Rzecz jasna można stawiać na świadectwo życia lub na bezpośrednie głoszenie. Każdy ma swoją drogę realizacji powołania misyjnego.
Rzecz w tym, że Terlikowski bardziej głosi dokrynę, etykę, pewną filozofię właśnie, pod szyldem katolicyzmu. Przez to fałszuje obraz chrześcijaństwa — jakby to był li tylko system etyczno-filozoficzny. O to mam do niego pretensje — nie o to, że jest zbyt ostry. Np. lubię bardzo ostrą publicystykę chrześcijańską Grzegorza Górnego i Frondy.
Oczywiście, że sam Terlikowski to nie Kościół. Ale człowiek od Kościoła oddalony być może poznaje go w dużej mierze przez teksty popularnego publicysty. Ktoś, kto wziął się za publiczne wykładanie zasad chrześcijaństwa — wziął na siebie dużą odpowiedzialność.
PS. Może i Terlikowski skończył filozofię, ale nie czyni go to filozofem. Na takie miano nie każdy zasługuje, IMHO.
odys -- 13.08.2008 - 17:09odys
w sensie szerokim – jak mówisz – każdy ochrzczony jest apostołem.
Natomiast w stosunku do Terlikowskiego są określenia MIsjonarz czy kaznodzieja. Rozumiem, ze są to określenia w “cudzym-słowiu”.
W sumie akceptuję formę Terlikowskiego – gdyż głupot nie gada. A to, że emocjonalny? Gorsze jest to co punktuje w wypowiedziach. To rzeczywiście jest antyświadectwem i gorszy. No ale pewnie nie jednego kole, że taki redaktor bardziej oczytany i bezkompromisowy niż tzw autorytety dyżurne. Chociażby to o czym pisałem – wypowiedź Kopaczowej i komentarz ks.Bonieckiego.
Czy wykłada zasady chrześcijaństwa? Tal No to dobrze, że w dyskusjach o aborcji, eutanazji wypowiada się zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego. Gdyby było inaczej to byłoby źle. A skoro ktoś go nie lubi ? Czy aż ważne jest lubienie lub nielubienie? Poczytaj stary testament i np. Jeremiasza. Zobacz jaki on był. MIlczeć nie mógł. A jak sam przyznajesz Terlikowski ma misję szeroko pojętą – jak ja, ty wynikającą z chrztu św. Skoro ma wiedzę więc milczeć nie może.
Pozdrawiam.
poldek34 -- 13.08.2008 - 21:02************************
Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Poldku
W sumie akceptuję formę Terlikowskiego – gdyż głupot nie gada. A to, że emocjonalny?
POWTARZAM (po raz kolejny). Nie chodzi mi w najmniejszym stopniu o emocjonalność. Zresztą nie zauważyłem, by i innym krytykom T. chodziło o to.
Stary Testament od Nowego tym się różni, że znał prawo, ale nie znał miłosierdzia.
odys -- 14.08.2008 - 09:06Odys
nie zna miłosierdzia?
Po czym tak wnioskujesz. Gdyż ja nie zauważyłem w warstwie werbalnej czegoś podobnego.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 14.08.2008 - 12:42Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Poldku
Stary Testament przepowiada Boga w pełni, jednak nie zmienia to faktu, że powstał przed przyjściem na świat Syna.
A to dopiero zmartwychwstanie Chrystusa niesie Dobrą Nowinę o bezmiarze Boskiego miłosierdzia.
odys -- 14.08.2008 - 17:50