Jeśli dziś około południa ktoś zauważy mężczyznę przebranego za bikiniarza z lat pięćdziesiątych, w przydługim prochowcu w kolorze – liść brzozy prześwietlany majowym słońcem, będę to ja – referent, incognito kupujący zamek do drzwi łazienki. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że mam zamiar pójść do sklepu z zamkami do drzwi łazienki. Gdzie to jest? Na pewno w Warszawie, ale poza tym… No, nie mam pojęcia, możecie spodziewać się mnie wszędzie.
Ostateczna rozgrywka jest blisko, biorę się do reperowania, choć opierałem się stosunkowo długo, z wykorzystaniem chwytów poniżej pasa, prawda, włącznie. Dobra jest moja referentowa, doceniam. Wyrozumiała i dobra.
Wziąłem dzień urlopu na żądanie, nabuzowałem się jak pomocnik murarza, przypuszczam, że naprawa takiego zamka nie pójdzie jednak łatwo. Poza tym będzie to w moim życiu okoliczność tak niezwykła (no, że będę szykował, a nie psuł...), że nie może obejść się bez ceremonii i stosownego omówienia moich zasług. A do tego potrzebny jest czas…
Chciałbym w tej sytuacji wejść w drogę tej całej manifie, prawda… Na mój skromny widok, to mnie jest potrzebna manifa. W referacie zatrudniłem więcej referentek niż referentów. Powoli zaczynam żałować, prawda, bo jeśli choć przez moment mnie nie ma (jak dziś), od razu zaczynają organizować kawki, ciastka, zdjęcia przynoszą i kłócą się przy tym, że normalny człowiek zupełnie nie wie o co chodzi. Nie powiem, porządnie też pracują, prawda, ale czy ktoś widział referentów oglądających zdjęcia z urlopu albo używających słowa “botki”? (Przy okazji, co to jest ten “botki”?). Zatem, prawda, bez żartów. Ale czy ja mam pretensje, prawda… Nie mam, poniekąd nie mam.
Referentowa mówi: “Kochany, bo wezwę ślusarza”, prawda, że tak powiem… Do tego doszło… Ale czy ja się wykręcam, czy zrzucam z siebie odpowiedzialność? Skąd. Biorę dzień wolnego, a jak będzie potrzeba tydzień wezmę nawet (chciałem od razu wziąć tydzień, ale referentowa nie pozwoliła; już tylko ona we mnie wierzy), i do boju – szykować, naprawiać, remontować, prawda… Szał doskonałości. Już widzę co by się działo, gdybym powiedział, że umówię się z krawcową Jolą albo będę codziennie odwiedzał panie w maglu, jeśli… prawda, coś tam nie teges ze spodniami i chustką do nosa. Ooo… już widzę!
Mnie, mnie manifa jest potrzebna! Albo jakiś manif. Protestuję przeciwko manifom beze mnie! Precz z naruszaniem moich praw osobistych, tworzeniem nierówności i wtórną dyskryminacją. A teraz wychodzę po zamek. Czołem,
wasz referent
komentarze
A może Referetowi na uszy padło z przepracowania?
Może słowo, które wydaje mu sie że usłyszał, nie brzmiało “botki” lecz “Botti”?
A Botti (Chris na niego wołają) to proszę Pana Referenta cudownie trąbi. Wcale sie nie dziwię, że wywołuje takie emocje w Referecie.
No i teraz niestety, nie mam wyboru, muszę wkleić jutubka (pardą)
Nie jest to odpowiednia muzyka na manifę, ale cóż, może będzie mi wybaczone :P
!!
Delilah -- 09.03.2009 - 10:03-->Delilah
Może być, że o chłopach gadają, prawda… Jak to się mówi, kogut z kurnika, kury rajcują, prawa…
A z trąbienia, to mi się najbardziej podoba hejnał z Krakowa… I nawet nie tyle on mi się podoba, że jest hejnał, ale że z miasta Krakowa, rzecz jasna.
Pozdrawiam feministycznie i pozdrawiająco,
referent Bulzacki -- 09.03.2009 - 12:13referent
Panie Referencie
Podziwiam, podziwiam lecz nie o tym chciałam.
Wedle mojego (skromnego przecież) widzenia kwestii, to Panu nie potrzebny jest manif, a już w szczególności żadna tam manifa.
Wyciszenie i skupienie – oto co byłoby przydatne, przed ostatecznym rozwiązaniem Sprawy Zamka Łazienkowego.
Ostatecznym? Dobrze zrozumiałam?
Bo skoro już ma Pan ten urlop na żądanie to proszę zadbać o komfort działania. Tymczasem ja widzę, że Pan się na referat ogląda. Myśli co referentki i referenci tam robią, co jedzą, co oglądają. To może całkowicie zablokować Pańskie działania, że tak powiem.
Może się Pan zdenerwować, żeby nie powiedzieć poddać, na ostatniej prostej.
Zmoblilizował Pan jakże potrzebną energię, wziął wolny dzień. Szkoda by było stracić tak wiele z zainwestowanego, bo przecież sam Pan przeczuwa trudności.
One mogą się pojawić.
Zamek może się okazać oporny, ten zepsuty. Może jest związany ze swoim dotychczasowym miejscem. Może nie chce go opuszczać.
Jest wiele aspektów.
Tymczasem Pan chciałby się zgubić w tłumie ludzi, a tu trzeba stanąć oko w oko z zamkiem. Ha, właściwie dwoma zamkami.
Nie zazdroszczę Panu więc tym bardziej trzymam za Pana kciuki. Będzie dobrze.
Z pewnością będzie dobrze.
Gretchen -- 09.03.2009 - 13:37Referencie
3maj się dzielnie!
I aby ten zamek pasował do drzwi łazienki, a nie przypadkiem do spodni, przy których coś nie tegez z kantami, czy innymi filozofami… :)
MarekPl -- 09.03.2009 - 13:53Referencie
no rzecz jasna dobra manifa nie jest zła. Manif zaś ma w sobie pierwiastek zrozumienia dla płci meskiej. Dotychczas dyskryminowanej.
Niemniej jednak oczekuję wysypu niemęskoosobowych form wyrazu.
Pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 09.03.2009 - 16:05Referent
przepadł?
Igła -- 09.03.2009 - 17:49A może ogarnęła go manifa, jako kosmopolitycznego bikiniarza a potem dopadli narodowi demokraci z bejsbolem?
Przed robotą...
... z zamkiem, przydaje się postrugać kawałek drewna kozikiem. Żeby ręce się nie trzęsły do roboty.
O ile pamiętam z trzeciego bodaj wieczoru Starszych Panów.
odys -- 09.03.2009 - 18:21Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma
‘Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka – głupstwo, bo odrosną, ale głos – majątek!
Mężczyzna przebrany za bikiniarza z lat pięćdziesiątych, w przydługim prochowcu w kolorze – liść brzozy prześwietlany majowym słońcem.
Z klamką w dłoni?
I jak tu się nie martwić?
Mam nadzieje że pełne niepokoju popołudnie skończy sie tak :
Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze…
Agawa -- 09.03.2009 - 18:31“Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!”
A pan słowik słodko ćwierka: “Wybacz moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!” ‘
-->All
Witam wszystkich ulubionych gości i pragnę donieść, że… fiasko.
Poszedłem, prawda, kupić zamek; fakt, że dosyć późno. Nieważne. Kiedy wychodziłem było w miarę w porę, czyli wporzo, niestety sklep zamknęli o… 17:00! Pod sklepem byłem o 17:00, sklep zamknęli o 17:00… zwariować, prawda, można. Czy aby nie za wcześnie zamknęli sklep? Zadzwoniłem już w tej sprawie do referentowej, napuściłem ją na dziada ze sklepu. Moim zdaniem zamknął za wcześnie, w dodatku nie otwierał, kiedy pukałem w szybę.
W tej sytuacji nie mam przyrządu do zamontowania. A przyrząd jest nie byle jaki, bo poprzedni zamek pochodził jeszcze z międzywojnia i gabaryty ma kapryśne. Jeśli nie chce się robić w drewnie, trzeba, prawda, pochodzić...
Ależ pech. Następne podejście w środę.
Mam też newsa w sprawie manify. Otóż spotkałem w autobusie zagubioną manifa-stantkę. Rozmawiała przez telefon, informując kogoś tam, że było 3000 ludzi, różne pokolenia, muzyka, klimat, że fajnie było, prawda; przyszli dorośli, kobiety, mężczyźni (na oko połowa staffu), dzieci, psy przyszły, prawda… Było czadowo. Referentowa wyprowadziła mnie z autobusu na najbliższym przystanku, bo – podobno, chociaż ja się do niczego nie przyznaję – komentowałem i nie było to pod nosem. A co ja na to poradzę, że nie co dzień widzę takie dziwo! Znikąd zrozumienia…
Pozdrawiam,
referent Bulzacki -- 09.03.2009 - 18:38referent
Żałuję że nie byłem
przyszli dorośli, kobiety, mężczyźni (na oko połowa staffu), dzieci, psy przyszły, prawda…
Już widzę oczyma duszy mojej te dzieci, kobiety i mężczyzn, wszystkich z psami…
I każdy/każda/każde obowiązkowo z szufelką, w którą psie pozostałości, prawda, zbiera…
I te maleńkie flagi polskie, to tu to tam wetknięte…
Ech, chorą mam wyobraźnię, to chyba gorączka.
odys -- 09.03.2009 - 18:47-->Odys
Z mojego punktu widzenia na manifie powinno być jednak więcej kobiet. Po co mężczyźni na manifie? No, chyba żeby zebrać bęcki, prawda. Poza kobietami geje, lesbijki, Murzyni, Indianie, łysi, prawda… ich wszystkich bym tam widział. Każdy, kto jest tłamszony i dyskryminowany przez mainstreamową opinię publiczną i kołtuńską paternalistyczną (często samczą) większość powinien przyjść wykrzyczeć swoją krzywdę. A gdyby manifę przedstawić oczami blogerów, to powinni w niej (manifie) uczestniczyć zawodowi dziennikarze, Michnik i Kaczyński. Dziennikarze bo sssfołocz i nieprofesjonalne kmioty, Michnik bo szatan i komuch, a Kaczyński bo brzydki i mu na pewno z gęby śmierdzi. No!
Czołem,
referent Bulzacki -- 09.03.2009 - 18:56referent
Referent
Jeszcze nie naprawiłeś? Co z Ciebie za chłop? Uważaj, bo referentowa w końcu zawezwie ślusarza!
Dymitr Bagiński -- 09.03.2009 - 19:57Ukłony.
Referencie
Psów.
Najwięcej powinno być.
Dyskryminowane są one przecież przez mejnstrimową ludzkość.
odys -- 09.03.2009 - 20:56Panie Referencie
Proszę się nie katować. W gruncie rzeczy to dobrze wyszło, bo wyszło jak Pan przewidział. Miała być katastrofa i jest.
Gdyby wszystko się udało, mógłby Pan stracić w ludzkich oczach, na wiarygodności i umiejętności przewidywania.
Czym wobec tego jest nowy zamek, w miejscu starego?
Można pomyśleć jeszcze głębiej, że taki nowy zamek równać miałby się z tym dotychczasowym?
Nie żartujmy. Będzie się świecił i zwracał na siebie uwagę. Narzucał się.
Ale żeby o 17.00 zamykać sklep otwarty do 17.00? Niepojęte.
Jestem tym wszystkim wstrząśnięta.
Gretchen -- 09.03.2009 - 21:09Ja ten zamek pamietam
Już kiedyś podejrzany mi się wydawał.
I to z jaką wystudiowaną obojętnością pani Referentowa go traktowała.
I dziwnym trafem to zawsze było sąsiada słychać za drzwiami.
I to ciekawe, że pani Referentowa, tak wychodzi, eskortowała cię w drodze do sklepu?
Igła -- 09.03.2009 - 21:36-->Igła
Referentowa kazała się zapytać, więc pytam, prawda…, o jakim sąsiedzie waść mówisz, bo ona się do ciebie może pofatygować, jeśli będzie trzeba… prawda… No, nie wiem, ja bym, prawda, uważał...
Prawdą natomiast jest, że byłem eskortowany, bo – cytuję – “Boję się, że na Ursynów pojedziesz”. Ale nie upilnowała! Jak wspominałem, sklep zamknęli podstępem i nieprzepisowo, wobec czego nie mogłem nabyć drogą kupna-sprzedaży asortymentu.
referent
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 09:34-->Gretchen
Też tak mówiłem: “Kochana, czym jest jeden zamek wobec wieczności? Zostawmy go jak jest…” Nie przeszło. Podejmę próbę naprawy w środę; tak mi się ułożył grafik. Zobaczymy; zrelacjonuję.
referent
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 09:35-->D. Bagiński
Dzięki, prawda. Napić się, najeść, z dziewuchami pożartować... do tego się nadaję. Zamka nie teges.. Ale będę jeszcze próbował!
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 09:37-->Odys
Psów i kotów. Bo znowu będzie dyskryminacja.
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 09:38Lecę
do pracy.
referent
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 15:5910.03.2009 - 15:59 do pracy!?
to referat całodobowy?
Maszyna jest zdziwiona.
Maszyna TXT -- 10.03.2009 - 18:42-->txt
Wygląda jakby dniówka trwała minutę! To mi dopiero referat! :-) Tak… Nieszczęśliwie postawiłem przecinek i musiałem dokonać korekty, stąd przesunięcie, prawda, w czasie. Ale dziękuję maszynie za czujność. “Czujny jak pies podwójny”, to jest hasło dla maszyny.
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 18:47