B. jechał samochodem do szpitala, gdy nagle poczuł silne uderzenie w kark i przez kilka sekund nie wiedział co się stało. Po chwili ochłonął i zatrzymał, toczący się wciąż powoli, samochód. Zrozumiał też, że został uderzony z tyłu przez inne auto.
Masując zawzięcie obolały kark, B. wysiadł z samochodu i skierował się drżącym krokiem w stronę sprawcy i jego auta. Kierowcą okazał się Pakistańczyk po kielichu. Jako świadkowie pojawiły się dwie Rosjanki. Czyli: Pakistańczyk rąbnął Polaka, świadkami Rosjanki, wszystko to w centrum Dublina w Irlandii.
W międzyczasie B. wyciągnął z rozbitego auta „za szmaty” Pakistańczyka, który niepostrzeżenie pakował się z powrotem za kierownicę. B. miał niejasne uczucie, że w celu niezwłocznego oddalenia się z miejsca zdarzenia. Wtedy pojawił się kolejny świadek- Irlandczyk, lekko wytatuowany, z celtyckim krzyżem na szyi, który zupełnie bezwiednie okazał się bohaterem następnej części opowieści bo, gdy B. telefonował na Gardai (Irlandzką policję) Pakistańczyk zdołał dostać się za kierownicę i ruszyć z piskiem opon. Irlandczyk z krzyżem, stał wtedy przed samochodem i starając się zatrzymać uciekającego… wskoczył na maskę trzymając się kurczowo, czego tylko mógł! Uciekający, nie przerywając jazdy, rozpędzał się coraz bardziej i po przejechaniu 200m z pasażerem na masce auta… zniknął za pierwszym zakrętem.
B. zdębiał po raz pierwszy.
Do tej chwili podobne sceny widział jedynie w kinie. Ucieczka Pakistańczyka zakończyła się dwie ulice dalej, gdy jego samochód zatrzymał patrol Gardai na… rowerach. Kierowca został skuty i odwieziony na posterunek. Postawiono mu cztery zarzuty: jazdę pod wpływem alkoholu, spowodowanie kolizji drogowej, ucieczkę z miejsca wypadku, i narażenie zdrowia i zycia innych osób. Pewnie pójdzie siedzieć. B. wtedy tego jeszcze nie wiedział. Otrzepał się, rozmasował kark i w te pędy do szpitala bo pół godziny wcześniej, żona B. zadzwoniła, że już czas, że się zaczęło. Na szczęście do szpitala było blisko i B. wpadł zziajany nieco na porodówkę. Kilka godzin później, żona B. wydała na świat chłopca.
Wtedy B. zdębiał po raz drugi.
Wcześniej małżeństwo B. było zapewniane, że urodzi się dziewczynka, więc z przyjemnością zaopatrywali się w różowe śpioszki, kaftaniki w kwiatki i sukienki z falbankami. Gdy więc położna wykąpała malucha płci męskiej i poprosiła o ciuszki, B. drapiąc się w głowę, wyciągnął z torby różowe body w kwiatki. Położna zdębiała, B. się śmiał, żona odpoczywała.
(B. ma niniejszym dwie rzeczy do zakomunikowania. Po pierwsze, powyższe zdarzenia, jakkolwiek wyglądać mogą na literacko ubarwione, zdarzyły się naprawdę. Po drugie, w związku z pasją B. do inwestycji zamierza rozszerzyć zakres badań o inwestycje dla dzieci. B. świadomie pisze, że dla dzieci a nie w dzieci. Różnica jest zasadnicza- proszę samemu się zastanowić jaka.)
komentarze
Panie B!
gratulacje – za młodego i za fajny tekst przy okazji…
Pozdrawiam w kolorze blue!
merlot -- 10.06.2008 - 23:18Blokserze
Gratulacje dla Pana B., a zwłaszcza dla Pani B.
A opis – zaiście piękny. Chłopiec pewnie będzie ciągle prosił o opowieść: “A jak to było, jak się rodziłem?” Będzie miał czego słuchać. Irlandczyk niesamowity.
Dziś urodziła mi się siostrzenica. Z tej okazji udałam się na poszukiwanie jakiegoś prezentu urodzinowego – niemal wszystko różowe. Strasznie te maluszkowe ciuszki są nacechowane płciowo. Koleżanka opowiadała, że jej amerykańska teściowa z dumą po długich poszukiwaniach znalazła dla jej córeczki nie różowy sweterek. Był żółto-różowy.
Pozdrawiam serdecznie
julll -- 10.06.2008 - 23:32merlocie
samo życie!
kułak i spekulant
Bloxer -- 10.06.2008 - 23:38A ja czekam
na trzeciego wnuka (chyba, że wyjdzie wnuczka i śpioszki będą od czapy).
Może dziś w nocy, może jutro, może później…
Czekamy.
merlot -- 10.06.2008 - 23:38merlocie
to ja (jako kułak i spekulant) proponuję wymianę śpioszków w barterze, jeśli się jednak wnuczka urodzi:)
pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 10.06.2008 - 23:57julll
nacechowanie płciowe jest, ale ja się nie przejmuję: sam mam 2 koszule różowe:)
dzięki i pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 10.06.2008 - 23:58Kułaku,
zobaczymy, jak się sprawy wyklarują...
merlot -- 11.06.2008 - 00:06to był jeno...
żart sytuacyjny- proszę nie zwracać uwagi. Na pewno będzie wnuk.
pozdr.
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 00:24Panie Bloxerze,
gratulacje najszczersze, choć przyznam, że skłonny byłbym je przekazać głownie Szanownej Pańskiej Małżonce. I dzieckowi.
Dla Pana, poza bólem w karku, to w zasadzie czysta przyjemność była…
A problematyka inwestycji dla dziecka ciekawa.
Z czasów, gdy bywałem cześciej na pl.biznes.banki, pamiętam, że każde pytanie o tego typu inwestycje było zbywane sugestią, że należy inwestować w dzieci (nauka, języki itp).
Z ciekawością przeczytam Pańskie opinie na ten temat.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 11.06.2008 - 06:53Panie Bloxerze,
GRATULACJE! Tylko niech się Pan nie da nabrać, że będzie Pan mężczyzną prawdziwym, jak do syna dorzuci Pan dom i jaguara… :) Tekst BOMBA!
Andrzej F. Kleina -- 11.06.2008 - 07:18Pozdrawiam…
Bloxerze
Fajnie mieć coś do (o!)powiedzenia.
Jeszcze fajniej, umieć to tak opowiedzieć.
Pozdrawiam, i życzę ciekawych doinwestowań dla dzieci
MarekPl -- 11.06.2008 - 07:32Panie Yayco
Małżonka dziękuje.
A’propos inwestycji to pytań sam mam wiele i szukam odpowiedzi. Dla mnie podstawowym rozróżnieniem jest DLA, a nie W. Inwestujemy W spółkę oczekująć dywidendy i zwyżki cen akcji w przyszłości, aby potem sprzedać. Od dziecka nie wymagamy zwrotu finansowego i na pewno nie sprzedajemy:) Inwestycja więc DLA dziecka- to ono ma czerpać korzyści z naszego zainwestowania.
Edukacja, jasne że tak, ale jaka? Czy taka żeby wyrosło na biernego konsumenta i szczytem ambicji było wykształcić się, aby dostać lepszą pracę, płacę i jeszcze więcej konsumować? Tylko tego się uczy w szkole.
Wreszcie polisy ubezpieczeniowe (np. posagowe). Przeanalizuję je nieco, choć po pobieżnym spojrzeniu podejrzewam, że będzie to raczej krytyka.
No, ale zobaczymy o czym to będzie- na razie chłopina na ledwie 6 dni. Na razie więc przyzwyczajamy się do nocnych szycht:)
Pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 09:04Panie Andrzeju
mieszkać jest gdzie (jak Pan zerknie na moje poprzednie teksty- większość o nieruchomościach), auto jest choć nie “Jago” i do tego lekko potłuczone przez Pakistańczyka.
Dzięki wielkie.
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 09:06Panie Marku,
Dzień był na prawdę do zapamiętania:)
Pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 09:07Gratulacje
No i pozdrowienia dla Bloxera juniora:)
grześ -- 11.06.2008 - 09:40A tekst wciągający.
Bloxer
gratulki:)
a Pan Andrzej o drzewie i jego posadzeniu zapomniał :)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 09:59max
no tak, drzewa faktycznie nie ma:)
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 10:48Panie Bloxerze,
teraz to jest lekko.
Ja ciągle mam w pamięci uporczywe prasowanie tetrowych pieluch.
Ale naprawdę męczące było dopiero ząbkowanie…
A co do inwestycji, to przyszło mi do głowy (w silnym związku z niedawną koncepcją pana Lorenzo), że dobrze by było, gdyby na TXT pojawiło się trochę tekstów poradniczych.
O pieniądzach i to niekoniecznie dużych.
O inwestycjach dla dzieci. O wyborze kart kredytowych i innych kart płatniczych. O oszczędzaniu dla zwykłego człowieka. O bankach marmurkowych i internetowych. O podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Takie tam…
Jak znajdę w sobie trochę cierpliwości, to może sam napiszę o kartach, w kontekście wyjazdów wakacyjnych.
Co Pan sądzi o takim pomyśle?
Pozdrawiam serdecznie
PS O inwestycjach w dzieci myślę podobnie jak Pan. Staram się mylić obowiązków rodzicielskich (dookreślonych możliwościami) i inwestycji.
yayco -- 11.06.2008 - 11:03Szanowny Bloxerze
I jak tu nie być optymistą?:-)) Serdeczne gratulacje
i pozdrowienia (oraz tudzież gratulacje) dla Małżonki
Lorenzo -- 11.06.2008 - 11:12Panie yayco
Zgadzam się- tetry używamy tylko do odbekiwania:) No, ząbkowanie będzie pewnie po staremu, niestety:-(
Co do tekstów poradniczych, to chętnie się włączę w miarę możliwości i ograniczonej wiedzy.
Dobrze by było, gdyby te teksty, były widoczne i pod ręką, bo w odróżnieniu od naszych bierzących komentarzy, nie będą miały cech przemijającego niusu. No ale po to, trzeba będzie się uśmiechnąć do Igły i Sergiusza:)
Lojalnie ostrzegam, że będę pisał o tym, jak NIE być konsumentem, jak dążyć do wolności finansowej, jak NIE pracować na etacie, jak zarabiając coraz więcej, wydawać coraz mniej. Więc wszystko pod prąd, (nieco:)
Tak, popieram inicjatywę. Jak Pan chce to zrobić?
Pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 11:17Gratulacje za pierworodnego!
Moja pierworodna rodziła się 16 grudnia 1981 roku – w trzecim dniu stanu wojennego. Telefony wyłączone, więc pobiegłem po umówionego kolegę z “maluchem”, ale ten okazał się nieobecny. Biegiem więc do pobliskiej wojewódzkiej komendy milicji, przy bramie chronionej przez spasionych zabiurkowców ubranych w moro i kałasznikowy. Na ich grzeczne pytanie: “Czego?!” wysapałem, że żona rodzi, więc dopuścili mnie do przedsionka gdzie wiadomość o wydarzeniu podana została radiem gdzieś... Kazali iść, bo zaraz przyjadą – pytałem więc, kto – czy karetka czy suka.
Przyjechała karetka i pilelęgniarz wjeżdżając windą na trzecie piętro uwięził się w kabinie! Pół kamienicy radziło mu, jak się ma uwolnić, co się udało po kwadransie. Żona zeszła schodami! Powieźli ją w nieznane a ja dopiero rano pojechałem do szpitala wojskowego, w którym miała rodzić, ale w którym jej nie było, bo szpital nie przyjmował cywilów, gdyż czekał na setki rannych żołnierzy, broniących PRL przed uzbrojonymi bojówkami Solidarniści. Po kilku łączeniach radiowych – telefony przecież nie działały – zlokalizowano żonę w centrum miasta, w szpitalu komunalnym. Dotarłem tam w południe. Nikogo nie wpuszczano! Przy bramie wystałem się w kolejce do telefonu na portierni, z którego łączono się z różnymi oddziałami i dyżurna pilęgniarka położnictwa poinformowała mnie o narodzinach córy!
jotesz -- 11.06.2008 - 11:33Panie Bloxerze,
ja (a N jeszcze bardziej) bardzo lubię być konsumentem, ale jestem w tej mierze tolerancyjny dosyć. Tym bardziej, że z wiekiem do konsumpcyjności przyplątalo mi się sknerstwo.
Na razie to pomysł. Poza inspiracją intelektualną Pana Lorenzo, błąka mi się po umie wspomnienie pani Gretchen i jej problemów z piecykiem.
Pomyślałem sobie, że takie zapiski Jak kupowałem telewizor i dlaczego mam zamazany obraz, albo Jak wybierałem konto w banku i czego nie zrozumiałem, mimo wyższego wykształcenia mają walor podwójny. Mieszczą się w poetyce bloga i jednocześnie mogą dostarczać użytecznych informacji. A w każdym razie, mogą nastrajać do pytań.
Może być też drugi nurt, a mianowicie: Pomóżcie dobrzy ludzie, bo chciałbym się ubezpieczyć na życie, a nie bardzo rozumiem, dlaczego muszę umrzeć, żeby dostać pieniądze. Takie wpisy byłyby raczej opisem jakiejś sytuacji, niezbędnym do postawienia pytań.
Jak się zbiorę, bo jestem aktualnie bardzo rozrzucony, to napiszę tekst o tym jak laik finansowy (niejaki N) wybiera karty płatnicze i dlaczego ma ich za dużo.
Spodziewam się, że komentarze będą wytykać onemu N błędy w myśleniu i zwracać uwagę innych, aby nie powtarzali jego błędów. Pomoc fachowca, który choćby pojęcia podstawowe wyjaśni tak, aby były zrozumiale, będzie tutaj niezastąpiona.
Myślę, że charakter TXT bardziej sugeruje takie właśnie, osobiste spojrzenie.
Jeśli ktoś będzie zainteresowany i będzie zadawał pytania, to może dojdziemy do bardziej uogólnionych i pouczających rezultatów.
Ponadto byłoby to pewnym oddechem od ideologii naszych codziennych, gdybyśmy mogli się popisać gospodarnością życiową i poddać ją ocenie innych.
Pozdrawiam starannie
yayco -- 11.06.2008 - 11:36Panie Yayco
prasowanie tetry?
o masakro, szczerze to nigdy tego nie robilismy z żoną, w sumie to wiem dlaczego (bynajmniej nie z lenistwa)
z tego co pamiętam dzieci sa wtedy bardziej “alergiczne”, tak nam z testów na żywych organizmach wyszło:)
co do porad- jak najbardziej
trzeba tylko zmienić status forum na widoczne na SG bo inaczej pies z kulawa nie zajrzy :(
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 11:40Szanowny Panie Yayco™
Były w zamierzchłych czasach (których nawet Pan Igła nie pamięta) takie wynalazki w Polszcze, które nazywały się kalendarzami. I nie idzie mi tu wcale o znany nam kalendarz do zrywania, choć po części i w nim kontynuowano tradycję tych, o ktorych wspominam powyżej.
Były to po prostu poradniki, a w nich wszystko o: robieniu konfitur (mniam!), gotowaniu rozlicznych potraw, produkcji kosmetyków na własny użytek etc. Gdzieś pod koniec bodaj lat 80-tych XX w. patent ten odświeżyła niejaka Babcia Alina.
Więc może Pan Sergiusz stworzy folder pn. Kalendarz TXT, a w nim będą zamieszczane rozliczne porady i opisy doświadczeń Konfederatów. Początkowo jak leci, a potem – w miarę formowania się poszczegolnych rozdziałów/tematów – nastapi podział na segmenty. Wtedy będzie można już stworzyć siatkę haseł z odrębną wyszukiwarką. A przy okazji i Pan Maciejowski będzie mial pole do popisu z nową, textowiskową formą kompendium wiedzy wszelakiej czyli textopedii.
Pozdrawiam niesmiało i serdecznie zarazem
Lorenzo -- 11.06.2008 - 11:54Panie Maxie,
doktryna wtenczas była taka, że to prasowanie, to ono bakterie zabija. To w kwestii pieluch.
A co do porad, to myślę, że jak, dajmy na to i dla budującego przykładu, Pan Szanowny napisze poradę, to ona tak samo będzie poczytną, jak przepis na pstrąga (przepraszam, że się nie pojawilem osobowo, ale musiałem przewalczyć w sobie ochotę do wpisania sobie na stale sygnaturki).
Pozdrawiam w sensie ścisłym
yayco -- 11.06.2008 - 11:57Panie Lorenzo,
najsampierw mnie Pan ucieszył swoim pomysłem, ale na koniec nieco zmroził.
Myśle sobie tak, że najpierw niech taki tekst, choć jeden, powstanie, a potem się będzie do Sergiusza apelować. Bo na razie to do kalendarza jedynie smakoszek jest pasujący.
Pozdrawiam niebanalnie
yayco -- 11.06.2008 - 11:56O, przypomniałem sobie, Panie Yayco,
co miałem Panu wczoraj poradzić na uporczywy ból głowy, co nieźle nadawałoby sie do działki pt.“zdrowie”. Gdy głowa więc boli, szczególnie z przodu, w okolicach skroni (choć nie tylko), należy zacząć delikatnie masować palcami skronie ruchem okrężnym, zawężającym ku środkowi, wzmacniając jednocześnie nacisk. A potem “odchodzić” od środka, zmniejszając ten nacisk.
Po kilku takich cyklach ból się z pewnościa zmniejszy.
Nastpnym razem napiszę, jak przy pomocy środków naturalnych zwalczać katar (i ból) zatok.
Pozdrawiam wiedząco
Lorenzo -- 11.06.2008 - 12:00joteszu
ale wyjąłeś najpierw opornik z klapy, mam nadzieję? :) Jednak ci milicjanci to ludzkie były:0 karetkę przysłali:)
pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 12:00zaczyna mnie się podobać...
...w ten sposób wikipedia powstała- nikt nie wie wszystkiego ale każdy wie coś (innego) i się dzieli wiedzą tą, chętnie. Komentarze uszczegółowią poradę, zweryfykują i będzie dobrze:)
pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 12:05Panie Lorenzo,
obawiam się, że na mój ból głowy (co niest niejakim eufemizmem) pomóc by mogła zalecana niegdyś, w Teatrzyku “Zielona Gęś”, “amputacja odnośniej części ciała”.
Nie mniej jednak dziękuje, oczekując na normalny ból głowy, który pozwoli mi uzdrowić się praktycznie
Pozdrawiam a la Polonaise
yayco -- 11.06.2008 - 12:09Panie Bloxer!
Opornik miałem wpięty, gdym żonę szukał w szpitalu wojskowy. Wdarłem się do środka, bo przyszła po mnie na wartownię koleżanka dentystka. To ona zobaczyła opornik i zbiegło się kilkunastu lekarzy, by ogłądać tę nową ozdobę! A uzbrojona milicja niczego na szczęście nie przysyłała, tylko radiowo zawadomiła pogotowie. Radio łączyło wszystko…
A potem tetra, pranie, prasowanie, kąpiele i wszystkie atrakcje świeżego ojcostwa. Tyle że córa przyszła 16 a więc w połowie miesiąca i kartki na wszystko mogliśmy dopiero dostać od pierwszego. Na szczęście ojcowie jezuici z naszej parafii kazali się zgłosić po wszystko, co trzeba!
jotesz -- 11.06.2008 - 12:18:)
Ma Pan jakies takie fatalistyczne podejście, Panie Yayco.
A gdyby tak powiedzieć sobie, że to mi pomoże? Wie Pan, te prądy w naszych głowach, to one niekiedy dziwnie łażą, więc czemu nie spróbować? A może przyczyna leży także w zatokach, hę?
Pozdrawiam zachęcająco, nie tupiąc przy tym
Lorenzo -- 11.06.2008 - 12:20Panie Yayco, Lorenzo, Bloxerze
nie będe ukrywał, ale myślę z grzesiem (choc on o tym jeszcze nie wie, zanczy wie ale jeszcze nie wie co :)) nad pewna ciekawą koncepcją oczywiscie w ramach TXT, ale nasampierw musi powstać pierwszy tekst żeby można było gadać o tym co dalej
pozdrawiam tajemniczo
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 12:22Szanowny i szczęśliwy Panie Bloxerze
A jak komentarze uszczegółowią i zweryfikują, to je potem można dokleić do tekstu hasła/porady, żeby daleko później nie latać. Zreszta mam gdzieś w archiwum techniczne założenia hasła.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 11.06.2008 - 12:27Panie Lorenzo
ja czekam na Pańską poradę o zwalczaniu bólu zatok. Wydaje mi się, że to byłoby całkiem zacne otwarcie kalendarza. A przepis na ból głowy wypróbuję przy najbliższej okazji, która, obawiam się, nastąpi już niedługo.
pozdrawiam serdecznie
julll -- 11.06.2008 - 12:40Szanowna Pani Julll
Recepta stara, w stosowaniu nieco trudna. Oto należy przygotowac sobie grubą szmatkę z lnu (żadnych sztucznych materiałów), zetrzeć swieżego chranu sporo. Nasmarować czoło w okolicach zatok grubą warstwą tłustego kremu (może być nivea). Następnie w szmatkę zawinąć utarty chrzan i zawiązać na zatokach. Będzie gorąco, może nawet trochę piec (jak za bardzo, to nasmarować raz jeszcze i dodać kolejna warstwę materiału) – po to ten krem, by nie sparzyć skóry. Najlepiej taką operację przeprowadzić na noc.
Katar zacznie spływać niczym woda już po dwóch-trzech godzinach, a nawet wcześniej (zależy od osobnika).
Przepis pochodzi od naszych prababek.
W ten sposób unikamy chemii i antybiotyków.
Pozrawiam serdecznie zdrowia życząc
Lorenzo -- 11.06.2008 - 13:07Szanowny Panie Lorenzo
To może dla mnie (raczej dla synka) poradę na czkawkę jakąś Pan zna? Dostaje po każdym posiłku.
pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 11.06.2008 - 13:38Panie Blokserze!
To może go Pan przestraszy? ;)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.06.2008 - 14:01Panie Bloxer, Drodzy Państwo!
Najsampierw najlepsze życzenia dla całej rodziny Pana Bloxera, w nowym, powiększonym składzie :)
Jak wiadomo, człowiek jest najbardziej kreatywny w dzieciństwie, ale widzę, że Konfederatom kreatywność z wiekiem wcale nie przechodzi, a nawet wręcz przeciwnie. To super!
W takim razie kilka nowości i zmian:
1. na stronie głównej mamy dwa nowe działy: kartki z kalendarza oraz ogłoszenia drobne – zobaczcie tam na objaśnienia wstępne.
2. w edycji notek, w ramach dostępnych kategorii zostały dodane nie tylko obie wyżej wymienione, ale także “bez ogródek” oraz “od kuchni”.
Po paru miesiącach doświadczeń mam wrażenie, że forum się nie sprawdza, ponieważ wizualnie i tak przypomina notki na blogach, a przy tym jest nieco na uboczu.
Dodatkowo wielu z Was i tak pisało notki “smakoszkowe” i “ogrodnicze” w ramach blogów, co tylko potęgowało zamieszanie i zagubienie czytelnicze.
Forum nadaje się do dyskusji wewnętrznych, ogłoszeń redakcyjnych oraz imprez typu pojedynki blogerów, i na te cele forum zostawimy, jednak tematy ogrodowe i kuchenne dajemy odtąd jako notki na blogach i już.
Co Państwo na to?
pozdrawiam!
Admin -- 11.06.2008 - 14:07na czkawkę
ale to raczej u większych dzieci: podać trochę cukru na czubku łyżeczki, albo coś słodkiego, np. miód – czkawka mija natychmiast.
porada testowana na dzieciach, w tym cudzych :)
Admin -- 11.06.2008 - 14:11Admin
może być:)
w praniu i tak wyjdzie co się przyda:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 14:14słowo o (pod)kategoriach tematycznych
będziemy je dodawać w miarę potrzeb, a na początek wystarczy wybrać kategorię główną, np. ogłoszenia drobne, dodając stosowne tagi, dzięki którym później zrobimy łatwy w nawigacji katalog.
Admin -- 11.06.2008 - 14:19Admin
najdłuższe wątki- IMHO z miesiąca
popularne wątki zastapiłbym wydłużeniem “rozmowy na txt i nowe notki- które ukazują się tylko bez logowania
i coś jeszcze, ale mi uciekło…
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 14:38Max
Najdłuźsze wątki są na początek z tygodnia, dzięki czemu szybciej się zmieniają na stronie startowej, tym bardziej, że domyślnie na startowej są wyświetlane tylko trzy, a po resztę trzeba kliknąć na więcej. Zobaczę jak to zadziała przy zmianie z tygodnia na miesiąc.
Popularne wątki mają się pokazywać tylko na stronach kategorii tematycznych (linki z nawigatora) i tylko w domyślnym zielonym szablonie (tak widzą TXT niezalogowani). Jest to umyślna promocja czasem dawnych a dużych dyskusji w konkretnym kontekście (kategorii tematycznej).
Z kolei “rozmowy na TXT” i skrócona wersja nowych notek pokazuje się tylko na stronie startowej. Na blogach po lewej nie ma już tych dwóch bloków, a zamiast nich jest jedna dłuźsza lista nowych notek (bez względu na kategorię), plus losowo promowane notki z kuchni/ogrodu oraz z fotoblogów.
Rozumiem, że Twoja sugestia dotyczy wydłużenia listy aktywnych rozmów na stronie startowej? Bo listy nowych notek na startowej nie ma sensu chyba wydłużać, skoro i tak większość jest promowana, a lista jest na startowej tylko pomocnicza dla pokazania nowych notek niepromowanych.
pozdrawiam
Admin -- 11.06.2008 - 15:03Admin
dokładnie tak jak piszesz.
Ale skor Cie złapałem :) to pomeczę o jedną sprawę:
czy jak sobie klikne w max naprzykład i widze wszystkie notki, nie dałoby się zrobić tak jak np. na blox.pl maja że dzielą się na kategorie?
IMHO łatwiej dotrzeć do “specyfiki” wpisów autora
p.s jak się czepiać to na całego:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 15:16Max
Pewnie dałoby się to zrobić... pomyślę jak i zrobię :)
Admin -- 11.06.2008 - 15:25Super
w takiej formie jak jest w zupełności wystarczy- znaczy w formie listy:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.06.2008 - 15:36panie Lorenzo
dziękuję za przepis. Co prawda o chrzan trudno, ale jeśli zatoki miałby nie boleć, to może się jakiś znajdzie (pewne nawet u rodziców w ogródku, tyle, że łobuzersko twardo rośnie i korzenia wyjąć z ziemi nie jest łatwo)
pozdrawiam serdecznie
julll -- 11.06.2008 - 21:35Bloxer
Gratulacje oraz pozdrowienia dla żony i juniora.
A co to różowy to jakiś gorszy kolor? Ja miałem różową piżamę. Po dwóch miesiącach z wszystkiego wyrośnie, a w te dwa miesiące mu się orientacja nie zmieni.
ps. pozdrowienia dla pana z celtykiem
sajonara -- 12.06.2008 - 14:23