Ostatnimi czasy urodził się w mej głowie pewien tekst, nazwijmy go “esejem społecznym”. Zamieszczam kawałek w ramach prowokacji. Od razu zastrzegam, że nie jestem feministką.
Otóż wyjątkowo ciekawymi zachowaniami godowymi wykazuje się samiec człowieka rozumnego (Homo sapiens sapiens), który brak pięknego ogona, bujnej grzywy (pominąwszy różnego rodzaju subkultury) czy powabnego głosu rekompensuje sobie zdobyczami techniki o jakich zwierzęta nie mogą nawet śnić. Dlatego też w ruch idą środki lokomocji – w wersji słabszej: rowery i hulajnogi (nierzadko stuningowane), w wersji hardcore’owej: samochody marek wszelakich ( często, gęsto pożyczone od starszych przedstawicieli podgatunku lub innych członków stada, popularnie zwanych „kumplami” ). I tu przedstawicieli brakującego ogniwa między szympansami a wyższym podgatunkiem Kobiet (do tej tezy doszedł już sam Wujaszek Darwin, ale z jasnym przyczyn nie mógł jej opublikować w swoim dziele „O powstaniu gatunków”) podzielić można na kilka podtypów.
Pierwszy, zwany Twardym Tradycjonalistą, porusza się zazwyczaj samochodem pamiętającym jeszcze dobrobyt epoki Gierka poskładanym z bazarowowo-allegrowych części, podczas podróży nieustannie towarzyszy mu Mieczysław Fogg i seksowny wąsik w stylu „nowoczesny przywódca państwa zachodniego”. Ze strony samiczek spotyka się najczęściej z uśmiechem politowania, który jednak błędnie interpretuje jako wyraz zainteresowania, co sprawia, że ten typ samca jest wyjątkowo odporny na perswazję ustną, przymus bezpośredni, a pozbycie się go graniczy z cudem.
Drugi typ, Beztroski Lansiarz, braki pewności siebie oraz niskie umiejętności rekompensuje sobie potężnym wozem, którego długość jest odwrotnie proporcjonalna do…...tak, do pojemności puszki mózgowej. Zawsze otwarta szyba ( w wersji all inclusive – szyberdach ), zimny łokieć kuszący swą obsceniczną nagością, ciemne okulary i ogłuszająca muzyka, będąca prawdopodobnie pozostałością (atawizmem) po dętych koncertach ludzi pierwotnych ( w szczególności Homo neandertalensis, z którym to wyżej opisany typ dzieli wiele cech morfologicznych ), płynąca z niemalże dyskotekowych kolumn – to cechy gatunkowe tego typu. Należy szczególnie uważać na posiadaczy starych beemek, manifestujących swoją siłę, zdrowie oraz wysoki poziom testosteronu poprzez częste wizyty na siłowni oraz odpicowany dresik, pełniący tu funkcję podobną do kolorowego upierzenia papug. Stosowana strategia reprodukcyjna – udawanie twardziela, prymitywa i bezpośredniość, co najczęściej wyraża się słowami znanego utworu muzycznego – „Będę brał cię, w aucie…” – który to jest cudem artystycznej twórczości tej grupy. Wykazują szczególne powinowactwo do długonogich samic o jasnym umaszczeniu i niebieskich oczach. Wciąż nie wiadomo, dlaczego.
Kolejny, już przedostatni podgatunek – Słodki Miś. Tak, ależ dokładnie, ulubiona marka samochodu – Fiat Panda, auto przestronne, wygodne, rodzinne, idealnie korespondujące z jego podświadomym poszukiwaniem stabilizacji i miłości. A więc – mężczyzna metafizyczny, któremu w przyrodzie odpowiada forma pośrednia między leniwcem a wyważonym słoniem. Zupełnie przeciwnie do wcześniejszego typu, pragmatycznego jaguara-myśliwego, wyruszającego na polowania ciemną nocą i rzucającego się na bezbronne gazele, Słodki Miś wybiera samice, które potrafią docenić jego wrażliwą naturę, a jednocześnie będące na tyle silnymi, by podać lewarek, gdy ulubiony samochód Misia-Pysia złapie gumę. Na poszukiwania wyrusza popołudniu, gdy jego organizm osiąga maksimum sprawności psychofizycznej, resztę dnia przesypia przyczepiony do oparcia akademickiego fotela, śniąc słodko i błogo o Tej Jedynej. Stosowana taktyka – „Na oczy”, coś, co można by przyrównać do wzroku Kota w Butach ze znanej produkcji firmy DreamWorks, przy czym osobnik ten dodatkowo podkreśla, jak często był raniony przez inne kobiety. Przyciągany jest przez samice niezależne, otwarcie manifestujące swe, zupełnie inne od misiowych, argumenty.
Wreszcie typ ostatni, poszukiwany przez wszystkie samice świata, ba, nawet Galaktyki – Intelektualista, gatunek na wymarciu, wpisany do Czerwonej Księgi Zwierząt. Niezwykle wybredny w doborze partnerki, rzadko reprodukuje, porusza się najczęściej samochodem marki Citroen w towarzystwie koncertów skrzypcowych Haydna lub Brahmsa, zdystansowany i wiecznie ironiczny ( Ubi mel, ibi fel, jak mawiali starożytni ) obiekt westchnień samic w każdym wieku, pod warunkiem, że nie należą do typu jasnowłosych długonogich. Unika miejsc, w których znaleźć można poprzednio opisane typy, bytuje w ciemnych zakamarkach bibliotek uniwersyteckich i oper, towarzyszek życia poszukuje na specjalistycznych forach internetowych, kontestując przy tym portale społecznościowe, największym marzeniem jest dla niego posiadanie dziecka i wspólne wychowanie go z samicą. Wybiera osobniczki ładne (liczą się dla niego klasyczne proporcje), inteligentne, unika jednak kobiet nadmiernie wyzwolonych, feministek, „lewaczek”, wreszcie dam inteligentniejszych od niego. Zazwyczaj na końcu okazuje się być homoseksualistą.
Jako że natura nie obdarzyła samca Homo sapiens sapiens (popularnie zwanego: w wieku młodzieńczym – „chłopakiem”, w stadium imago – „mężczyzną”, kolokwialnie – „facetem”, „chłopem” lub w wersji ekstremalnej – „ciachem”, tudzież „starym dziadem”) ani wielkim intelektem, ani specjalną urodą, ani żadnymi innymi wielkimi talentami, koniecznym dla niego stało się nadmierne manifestowanie tych pozostałości dawnej siły i witalności, które choć w formie skarłowaciałej i upośledzonej, ale jednak, ku uciesze samiczek, pozostały jeszcze tu i ówdzie w męskim organizmie. Ewentualnym poszukiwaczkom radzę zaopatrzyć się w dobry mikroskop lub co najmniej lupę oraz aparat rentgenowski, zastrzegam, że zbędne jest poszukiwanie tychże cech w okolicach mózgoczaszki ewentualnego partnera – tam nic nie uległo zmianie jeszcze od czasów Homo habilis, a może i od jeszcze dawniej, nie zostało to zbadane, ponieważ zachowane resztki męskich mózgów są zbyt małe, by móc nawet pobrać próbki. Dodatkową degenerację komórek nerwowych powoduje stałe używanie telefonu komórkowego oraz wizyty na siłowni, które mają na celu poprawienie samopoczucia osobnika męskiego, objawiającego się w radosnej wędrówce po piwo po skończonym treningu.
Piwo to nieodłączny przyjaciel samca Homo sapiens sapiens – zabiera je ze sobą niemal wszędzie, tuż obok pilota do telewizora, topi w nim smutki, frustracje, w skrajnych przypadkach rozmawia z butelką lub puszką, które, notabene, są rodzaju żeńskiego. Płyn ten zgrabnie nadrabia straty aminokwasowe, które samiec wydatkuje na „bajerowanie lasek” – fraza ta w tym przypadku oznacza kolokwialne, odpowiednie do jego kondycji umysłowej określenie na wdrażanie strategii rozrodczej w życie. Bynajmniej, nie zanotowano dużych strat energetycznych związanych z procesami myślenia i przetwarzania informacji, co jest fenomenem w przypadku naczelnych, choć zostało stwierdzone już w kilkunastu przypadków u badanych goryli. Jedyną różnicą jest tu poruszana już przez autorkę ważka kwestia wierności – samice goryla na ogół pozostają wierne swoim partnerom, samice Homo sapiens sapiens nie mają jednak innego wyboru, pozostawione sam na sam z doborem naturalnym i stawiające na szali dobro swojego potomstwa, są zmuszone zdradzać. W obliczu niedoboru odpowiedniego materiału genetycznego, samice XXI wieku zostały postawione przed nienaturalnym dla nich wyborem, który niesie za sobą ogromne poświęcenia i działanie wbrew tradycji. Muszą jednak złożyć tę ofiarę w imię lepszego jutra.
Nie jest jednak tak źle. Samice powinny dziękować samcom za malejącą liczbę przedstawicieli grupy niereprodukującej w ogóle – tzw. metroseksualnych, którzy całość swojej wiedzy o erotyce czerpią z popularnego wśród mężczyzn dziennika „Metro” oraz za to, iż nie są jeszcze zmuszone ani do partenogenezy, ani do bolesnego pożerania własnego partnera, który na pewno nie stanowi smacznego kąska…W życiu czasem trzeba pójść na kompromis i zacisnąć zęby w imię przetrwania gatunku.
komentarze
ooooo, zapowiada się ciekawie bardzo tekst,
na razie tylko przeleciałem go, że tak się kolokwialnie wyrażę:)
I skorzystam z okazji, podrzucając wpis Defendo:
http://defendo.wordpress.com/2009/04/21/o-mezczyznach-nieco-niepewnie/
I ciekawą dyskusję pod wpisem.
P.S. Wróce skomentować merytorycznie ale pewnie dopiero później, zresztą ambitne komenty o tej porze nie powstają, a o wieczorno-nocnej:)
pzdr
grześ (gość) -- 09.05.2009 - 15:44Dzięki
grześ jak zawsze pozytywny :)
cierńcyprysu -- 09.05.2009 - 19:24Ten wąs
ten trzos, ten pląsik?
Titina, ach Titina…
Odsłaniam klatę, podkoszulkę...
A tam:
Rokitowa z wąsem, Lis w pułapce, Kalisz w tomacie…
Niesiołowski pochylony nad ustawą..
To mnie najbardziej rozśmieszyło..
Towarzystwo przy grilu.
Igła -- 09.05.2009 - 20:10Na grilu ustawa zasadnicza, nad nią pochyla się jakiś Zoll...
Igło
jakżeż się cieszę, że udało mi się Ciebie rozbawić
cierńcyprysu -- 09.05.2009 - 20:42Panie igło, klate to ostatnio
odsłonił Olejniczak na okładce “Wprost”, ciekawe jakim samochodem jeździ:), ze tak do tekstu autorki nawiążę.
grześ (gość) -- 09.05.2009 - 21:25re: O Mężczyznach
ogólnie siwy dym….
starałem się samemu sklasyfikować......
:D
no kurde….
i nawet samochód jakiś taki nie standardowy???
:D
powinnaś rozszerzyć zakres…
jurek.cy -- 09.05.2009 - 21:42Jurku
popracuję nad tym… :) Dorzucę parę marek, ale obawiam się, że wtedy z tego tekstu zrobi się prosta wyliczanka.
Grzesiu – toż tylko odpiął dwa guziczki… :D
cierńcyprysu -- 10.05.2009 - 14:05pamietaj
o marce PROTON :D
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 10.05.2009 - 14:50skad nick??
w pewenym momencie wydawalo mi sie ze cie znam….........
bardzo dobrze…...
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 10.05.2009 - 15:33Cóż,
etymologia tego nicku to moja tajemnica…a czemuż, skąd to pytanie? Nie, nie ma on nic wspólnego z tym czterowierszem…
cierńcyprysu -- 10.05.2009 - 19:18Cierniu
Momentami zabawne. W większości przerysowane. Tak miało być?
Wyobraź sobie wielkiego wzrostem kierowcę całkiem małego fiata. Wyobraź sobie siedzącego obok niego wielkiego wzrostem pasażera. Wyobraź sobie dwie kobiety, również słusznego wzrostu na tylnym siedzeniu tego całkiem małego fiata wymieszane z plecakami. Co widzisz?
Mogę się zgodzić, że stare be-em-ki czy zramolałe golfy są ulubionymi markami męskich pajaców. Coś ulubionego muszą mieć i mają.
Gołe łokcie, dudniące basami techno albo inny hip-hop to jest to, co pajace lubią najbardziej.
Ale…
Nie lubiliby tego gdyby nie… niekoniecznie długonogie blondynki. To uproszczenie.
Licentia poetica?
Miotasz się w archetypach i stereotypach.
To też zamierzone?
A jeśli Ci powiem, że przesterowanie rodu męskiego w stronę metro i homo to nie ewolucyjny przypadek?
Nie uwierzysz.
A jeśli Ci powiem, że przesterowanie kobiet w stronę wyzwolenia było zaplanowane i sfinansowane?
Nie uwierzysz.
Ja też nie wierzę.
W to, co napisałaś.
Dobitny przykład mam w domu.
Wielki facet w wielkim, wygodnym i funkcjonalnym samochodzie.
Bez łokcia za szybą. Bez basowego umta-umta.
Normalka.
Pozdro.
Magia -- 10.05.2009 - 20:18re: O Mężczyznach
Na mężczyznach to ja się nie znam, na kobietach jeszcze mniej…
defendo -- 10.05.2009 - 21:01W naszej postseksualnej epoce czuję się jednak w obowiązku bronić mężczyzn. Tak łatwo oddali nam wszystkie, kiedyś zastrzeżone tylko dla nich, rewiry ;)
Magio
Miało być przerysowane, nawet bardzo. Szkoda, że z góry zakładasz moją biologiczną niewiedzę, bo akurat ewolucjonizm wraz ze swoimi tajnikami, jak i problem genu homoseksualizmu, czy presji środowiska, są mi znane.
cierńcyprysu -- 11.05.2009 - 12:20Aj tam, Cierniu
Musi, że źle napisałam komentarz.
Z przyjmowania założeń już wyrosłam. To by było jak pisanie pod tezę, czy cóś.
Poza tym, i to jest chyba najważniejsze, przecież ja Cię nie znam. To niby jak?
A w temacie.
Zawsze zapala mi się lampka ostrzegawcza kiedy za kierownicą auta siedzi facet w kapeluszu. Już nawet wymyśliłam dlaczego ta lampka się zapala, bo mnie to denerwowało. To “światełko”.
Otóż, dojszłam do wiekopomnego wniosku, że facet-kierowca siedzi jakby kij połknął, żeby ten kapelusz nie zmienił miejsca swojego położenia. Skutkuje to tym, że chłop nie patrzy w żadne lusterka ino jedzie wpieriod.
A mnie światełko się zapala w głowie. Kurde.
Pzdr.
Magia -- 11.05.2009 - 12:59Kapelusze
To może widzialas J.M.Rokitę? Mnie się światełko zapala, gdy mężczyzna wie, co to jest zalotka fo rzęs. Mój kolega kiedyś stwierdził, że to taka “lokówka do rzęs”.
cierńcyprysu -- 12.05.2009 - 18:49Szanowna Pani!
Niestety to co Pani napisała o mężczyznach, a w szczególności o ich inteligencji świadczy o totalnej nieznajomości tematu. Robi Pani coś takiego, jak Janusz Korwin-Mikke tylko w drugą stronę.
Jako odreagowanie frustracji, tekst być może spełnia swoją rolę, niemniej generalnie świadczy o braku kompetencji. Jak chce Pani polemizować, to proponuję żeby znalazła Pani w swojej klasyfikacji miejsce dla mnie. Jako „specjalistka” nie powinna mieć Pani problemów. Aby Pani ułatwić podam, że chętnie bym jeździł BMW i mogłoby być nawet używane. Oczekuję „uczonego” wywodu. :)
Mimo wszystko pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.05.2009 - 17:27Szanowna Pani!
Po przeczytaniu poprzedniego Pani wpisu już mnie nie drażni Pani pewność siebie w ocenianiu innych. Już tylko bawi. W końcu młodość ma swoje prawa…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.05.2009 - 19:07Panie Jerzy,
proszę nie trollować złośliwie! ;-)
s e r g i u s z -- 17.05.2009 - 18:15:)
Właśnie! Prosze nie dostarczać radości innym użytkownikom!
cierńcyprysu -- 18.05.2009 - 18:28No w koncu przeczytałem
dokładnie, oczywiście mnie siem podoba, szczególnie ta klasyfikacja samochodowa, bo później już jakoś tekst momentami nużący się staje.
No ale kto widział, by facet taki krytyczny i szowinistyczny tekst pochwalił doszczętnie:)?
Więc nie chwalę.
A w ogóle mam pytanie, co szanowna Cierń sądzi o kierowcach terenówek różnych, mozna jednego przedstawiciela wraz z jego samochodem obaczyć tu
Tylko prosze mi go nie obmawiać, acz ogólnie gatunku tegoż mi zabrakło:)
No i w ogóle zaprotestować mi trzeba, że faceci nie mają powabnego głosu?
No co też Cierń gada, nie wiem, jak tam Cierniowi znani mężczyźni, ale np. piszący te słowa nie tak dawno od przedstawicielki płci przeciwnej, zresztą zza Wielkiej Wody:), dowiedział się, że ma “velvet voice” (tak to się pisze?), w każdym razie aksamitny, cokolwiek miało by to znaczyć, ale na pewno to komplement był, no.
Dowiedział się, że jeszcze miał “meaningful comments’, ale w to nie uwierzył zbyt.
A w ogóle stwierdzam, że ja to do samochodowej klasyfikacji nie pasuję, ciekawe dlaczego, może dlatego, że samochodu nie mam?
No pewnie tak.
Jak zakupię, to się podzielę z Cierniem przemyśleniami, oczywiście samokrytycznymi.
Pozdrawiam, dziękując za słówko “lansiarz”, urocze jest:)
grześ (gość) -- 27.05.2009 - 06:31Drogi grzesiu,
jak zawsze miło czytało mi się Twój komentarz :)
A więc, odnoszę się do niego:
1) Kierowcy terenówek, razem z nadmienionym przez Ciebie, są generalnie okej. A stwierdzam tak, bo nie znam ich zbyt wielu :);
2) Faceci, przynajmniej niektórzy, mają powabne głosy. Znam takich dwóch – ich głosy to po prostu śpiew anielski…o jednym krążą plotki, że gdy mówi, meble wpadają w rezonans i drżą. Ale sama nie byłam świadkiem. ;);
3)Przedstawicielka zza Wielkiej Wody na pewno miała rację :);
4) Czekam na uwagi samochodowe :);
5) Nie ma za co dziękować :) Lans-a-lotów Ci u nas dostatek.
Pozdrawiam i dziękuję za wszystko,
CC :)
cierńcyprysu -- 27.05.2009 - 11:12(coby pozostać anonimową)
Nie ma to jak anonimość, fakt, właśnie
myśle nad tekstem o tej anonimowości.
grześ (gość) -- 27.05.2009 - 11:19co do innych punktów szczególnie z punktem trzecim się zgadzam.
No.
A dlaczego myślisz nad anonimowością?
Uważasz, że to błąd, że chcę zachować anonimowość?
cierńcyprysu -- 27.05.2009 - 15:50Nie, no co ty,
zresztą zjarzyj do mojego tekstu, no.
A o anonimości ostatnio myślę w związku ze sprawą Kataryny i aferą “Dziennika”.
pzdr
grześ -- 27.05.2009 - 16:17A, tak
czytałam Twój tekst, dobry swoją drogą. :) Anonimowość dzisiaj jest wszędzie, czasem to przykre, czasem pomocne.
cierńcyprysu -- 27.05.2009 - 16:27Pani Cierniu!
Najbardziej anonimowi jesteśmy w tłumie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.05.2009 - 19:40re: O Mężczyznach
Na kobietach to ja się nie znam, na mężczyznach – jeszcze mniej. Jakoś tak dziwnie mi się wydaje, że ludzie nie poddają się klasyfikacjom, uwielbiają wyłazić z szufladek.
defendo -- 27.05.2009 - 20:00Koty też przecież mają swoje charaktery. I psy.
Klasyfikowanie i szufladkowanie zapewne ułatwia życie(sama to robię), jak stereotypizowanie(boszzz..koszmarny wyraz), ale jest przyczyną “wielu groźnych chorób” – w tym zaniechiwania najsensowniejszych partnerów.
Anonimowość? W moim wypadku trudna – wystaję, zwłaszcza w szpilkach, które kocham wbrew rozsądkowi ;)
Czasem jednakowoż
warto pobawić się w takie szufladkowanie, żeby zobaczyć, jak bardzo przejaskrawione są takie próby kategoryzowania ludzi.
cierńcyprysu -- 28.05.2009 - 14:22Co do anonimowości – ja zawsze mam tak, że gdy chcę pozostać anonimowa, to zawsze mnie ktoś pozna. Często ktoś, kogo nie znam ja.
re: O Mężczyznach
przeczytal i zglupial bo sie odnalesc nie mogl znaczy ze cala rodzina pomarla ide na cmentarz zobaczyc czy wszyscy koledzy pogineli,
ps
najlepsze auto terenowe to auto sluzbowe :)
wierny fan cyprussu niekonicznie cierni
klopsik (gość) -- 24.06.2009 - 19:58