‘Więcej nie trzeba; jesteście już, prawda, konserwatystami. Poza tym róbta, co chceta, byle was na drógi dzień głowa nie bolała.’
Jak rozumiem, byłaby o ironia na tych, co myslą ze jak 4 wczesniej wymienione pkt spelniają, to konserwatystami są. Ta ironia, jak rozumiem, świadczyla o tym, ze wedlug pana oni tymi konserwatystami nie są...
Odpisałem więc panu (pokretnie), ze te cztery pkt spelniam, ale za konserwatyste uwazac sie nie mam zamiaru.
Pan na to, ze wniosek ok ale wnioskowanie błędne.
Wiec poprosiłem o wyprowadzenie z bledu.
Pan na to zapytał sie o zwiazki homoseksualne * coby wykazać po mojej odpowiedzi, że konserwatyzm to duzo wiecej niż te 4 punkty…
Ja wiec panu najpierw rzeczywiscie pokrętnie ale potem juz jasniej napisałem jaki jest moj do tego stosunek. W skrocie moznaby to okreslic tak: jestem przeciw czemuś co moznaby nawzać związkami homoseksualnymi ale popieralbym rozwiazanie ktore nazwalbym na ten moment roboczo “zwiazami majątkowymi”.
Innymi slowy nie dalbym homoseksualistom prawa do zawierania malzenstw ale dalbym im (ale nie tylko im) mozliwosc zycia w jakiejs usankcjonowanej prawnie wspolnocie majatkowej.
tyle w skrocie – chyba pana własciwie rozumiałem?...
A wracając do sedna, znaczy o co mi chodzi…
Nie pisze tego dlatego, że w jakikolwiek sposob aspiruję do grupy ludzi uwazajacych sie za konserwtystow. Moj stosunek do wszelkich ideologii tego typu jest w miarę jasny – nie ma sensu się czegokolwiek kurczowo trzymać i tyle.
Trzymając się jakiejś ideologii utracić można istotę sprawy, czyli to po co ideologie powstają. A ideologie, tak rozumiem, powstają najczęściej po to, żeby dawać ludziom kierunki własciwego życia i po to, żeby to życie ułatwiać, czy tam czynić znośniejszym. Uwazam wiec, ze nie ma jedynej slusznej ideologii, ktora najlpiej by to czyniła i dlatego też najlepiej szukać najlepszego rozwiązania każdego konkretnego problemu nie będąc przy tym ograniczanym przez wlasne kurczowe trzymanie się... W niektórych sprawach najlepiej jest postąpić jak konserwatysta w innych jak liberał a w jeszcze innych jak socjalista a w następnych jeszcze zupelnie inaczej po nowemu…
Główna moja myśl jest więc w tym wszystkim taka: nawet jakbym w odpowiedzi na wszystkie pana pytania odpowiadał panu tak jak odpowiadać powinien według pana prawdziwy konserwatysta, to ja nigdy takim czy innym konserwatystą nie będę z powodów które częściowo już opisałem powyżej.
To tyle przydługiej wypowiedzi, ktorej miało juz nie być – napisałem to dlatego, że może mimo różnych orbit uda się nam trochę lepiej zrozumieć...
pozdrawiam i dobrej nocy życzę
*oraz o lustrację i dekomunizację, co dopiero teraz to zobaczyłem :-) – jesli o te dwie rzeczy chodzi to jestem za, choc nie uwazam, ze to by wiele w naszym zyciu spoleczno-politycznym zmienilo… To już jednak inna bajka.
panie Referencie
Napisał pan na koncu swojego tekstu:
‘Więcej nie trzeba; jesteście już, prawda, konserwatystami. Poza tym róbta, co chceta, byle was na drógi dzień głowa nie bolała.’
Jak rozumiem, byłaby o ironia na tych, co myslą ze jak 4 wczesniej wymienione pkt spelniają, to konserwatystami są. Ta ironia, jak rozumiem, świadczyla o tym, ze wedlug pana oni tymi konserwatystami nie są...
Odpisałem więc panu (pokretnie), ze te cztery pkt spelniam, ale za konserwatyste uwazac sie nie mam zamiaru.
Pan na to, ze wniosek ok ale wnioskowanie błędne.
Wiec poprosiłem o wyprowadzenie z bledu.
Pan na to zapytał sie o zwiazki homoseksualne * coby wykazać po mojej odpowiedzi, że konserwatyzm to duzo wiecej niż te 4 punkty…
Ja wiec panu najpierw rzeczywiscie pokrętnie ale potem juz jasniej napisałem jaki jest moj do tego stosunek. W skrocie moznaby to okreslic tak: jestem przeciw czemuś co moznaby nawzać związkami homoseksualnymi ale popieralbym rozwiazanie ktore nazwalbym na ten moment roboczo “zwiazami majątkowymi”.
Innymi slowy nie dalbym homoseksualistom prawa do zawierania malzenstw ale dalbym im (ale nie tylko im) mozliwosc zycia w jakiejs usankcjonowanej prawnie wspolnocie majatkowej.
tyle w skrocie – chyba pana własciwie rozumiałem?...
A wracając do sedna, znaczy o co mi chodzi…
Nie pisze tego dlatego, że w jakikolwiek sposob aspiruję do grupy ludzi uwazajacych sie za konserwtystow. Moj stosunek do wszelkich ideologii tego typu jest w miarę jasny – nie ma sensu się czegokolwiek kurczowo trzymać i tyle.
Trzymając się jakiejś ideologii utracić można istotę sprawy, czyli to po co ideologie powstają. A ideologie, tak rozumiem, powstają najczęściej po to, żeby dawać ludziom kierunki własciwego życia i po to, żeby to życie ułatwiać, czy tam czynić znośniejszym. Uwazam wiec, ze nie ma jedynej slusznej ideologii, ktora najlpiej by to czyniła i dlatego też najlepiej szukać najlepszego rozwiązania każdego konkretnego problemu nie będąc przy tym ograniczanym przez wlasne kurczowe trzymanie się... W niektórych sprawach najlepiej jest postąpić jak konserwatysta w innych jak liberał a w jeszcze innych jak socjalista a w następnych jeszcze zupelnie inaczej po nowemu…
Główna moja myśl jest więc w tym wszystkim taka: nawet jakbym w odpowiedzi na wszystkie pana pytania odpowiadał panu tak jak odpowiadać powinien według pana prawdziwy konserwatysta, to ja nigdy takim czy innym konserwatystą nie będę z powodów które częściowo już opisałem powyżej.
To tyle przydługiej wypowiedzi, ktorej miało juz nie być – napisałem to dlatego, że może mimo różnych orbit uda się nam trochę lepiej zrozumieć...
pozdrawiam i dobrej nocy życzę
*oraz o lustrację i dekomunizację, co dopiero teraz to zobaczyłem :-) – jesli o te dwie rzeczy chodzi to jestem za, choc nie uwazam, ze to by wiele w naszym zyciu spoleczno-politycznym zmienilo… To już jednak inna bajka.
Jacek Ka. -- 15.11.2008 - 22:13