Pańskie dykteryjki są typowym lewackim mydleniem oczu, które sprowadza się do tego, że:
1) Nieważne kto zaczął, ale zaczęli Żydzi
2) Izrael jako strona silniejsza musi robić ustępstwa na rzecz strony słabszej (Arabów)
I dodaje pan lekką ręką:
Izrael jest państwem kolonialnym, od 40 lat zniewalającym i duszącym mieszkańców Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. Tymczasem od 40 lat nie doprowadziło to do rozwiązania konfliktu.
Proszę Pana. Na temat kto zaczął istotnie można wiele dyskutować, ale prawda jest taka, że o ile Izrael wypróbowywał wiele strategii rozwiązania sporu, wliczając formułem “Pokój za Ziemię” to odpowiedź strony arabskiej zawsze była taka sama – rakiety Kassam i bomby w autobusach. Żydzi mają długoletnie doświadczenie w tej wojnie i “kolonialna strategia” o której pan mówi jest dla nich niczym innym jak strategią przeżycia skoro druga strona nie uznaje kompromisów a porozumienia pokojowe zawiera tylko po to, żeby wykorzystać czas na przegrupowanie sił i kontynuowanie terroru. Proszę sobie przypomnieć, że Żydzi nie zawsze byli stroną silniejszą. Były czasy, kiedy żywioł arabski nieomal starł ich z ziemi palestyńskiej i to właśnie było impulsem dla jednostronnego ogłoszenia niepodległego państwa Żydowskiego na Bliskim Wschodzie, co spotkało się z natychmiastową reakcją sprzymierzonych sił arabskich i wybuchem wojny 48/49.
Tak – w tej sytuacji uważam, że najlepsze byłoby “starożytne” rozwiązanie – bo któraś ze stron musi ponieść miażdżącą klęskę, ocierającą się o fizyczną zagładę całej ludności, żeby konflikt wreszcie wygasł. I jeśli o mnie chodzi – to nie jest dla mnie aż takie ważne kto wygra, chociaż sercem jestm po stronie Żydów.
@xipetotec
A pocałuj mnie pan – wiesz gdzie…
Pańskie dykteryjki są typowym lewackim mydleniem oczu, które sprowadza się do tego, że:
1) Nieważne kto zaczął, ale zaczęli Żydzi
2) Izrael jako strona silniejsza musi robić ustępstwa na rzecz strony słabszej (Arabów)
I dodaje pan lekką ręką:
Izrael jest państwem kolonialnym, od 40 lat zniewalającym i duszącym mieszkańców Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. Tymczasem od 40 lat nie doprowadziło to do rozwiązania konfliktu.
Proszę Pana. Na temat kto zaczął istotnie można wiele dyskutować, ale prawda jest taka, że o ile Izrael wypróbowywał wiele strategii rozwiązania sporu, wliczając formułem “Pokój za Ziemię” to odpowiedź strony arabskiej zawsze była taka sama – rakiety Kassam i bomby w autobusach. Żydzi mają długoletnie doświadczenie w tej wojnie i “kolonialna strategia” o której pan mówi jest dla nich niczym innym jak strategią przeżycia skoro druga strona nie uznaje kompromisów a porozumienia pokojowe zawiera tylko po to, żeby wykorzystać czas na przegrupowanie sił i kontynuowanie terroru. Proszę sobie przypomnieć, że Żydzi nie zawsze byli stroną silniejszą. Były czasy, kiedy żywioł arabski nieomal starł ich z ziemi palestyńskiej i to właśnie było impulsem dla jednostronnego ogłoszenia niepodległego państwa Żydowskiego na Bliskim Wschodzie, co spotkało się z natychmiastową reakcją sprzymierzonych sił arabskich i wybuchem wojny 48/49.
Tak – w tej sytuacji uważam, że najlepsze byłoby “starożytne” rozwiązanie – bo któraś ze stron musi ponieść miażdżącą klęskę, ocierającą się o fizyczną zagładę całej ludności, żeby konflikt wreszcie wygasł. I jeśli o mnie chodzi – to nie jest dla mnie aż takie ważne kto wygra, chociaż sercem jestm po stronie Żydów.
Zbigniew P. Szczęsny -- 18.01.2009 - 14:50