Niestety tak to wygląda, jak Pan w ostatnim komentarzu wyraził. Gdy nie poruszamy kwestii życia niedorobionego, to gwiazdy wydają się te same. Niemniej jakakolwiek wzmianka na ten temat powoduje zupełną zmianę Pańskiego sposobu dyskusji. Z racjonalnego przechodzi Pan na ideologiczny. Te gwiazdy są zupełnie nie moje. Niczego na to nie poradzę.
Pozdrawiam
Muszę zaprotestować przeciw temu co Pan wypisuje.
Pańskie prawo protestować.
1. Zycie niedorobione – co to za język? W jakiej terminologii medycznej ma on oparcie?
To jest rozsądna przeciwwaga dla terminu „dzieci nienarodzone”. Nie ma żadnego naukowego uzasadnienia używania innego terminu niż płód. Zawsze Pan tak pisze o płodzie?
2. Wysuwa zarzut ideologizacji. To ja stronię od argumentów światopoglądowych a Pan cały czas wchodzi na teren religii i światopoglądu. Zacytowałem Panu opinię profesjonalistów w tej dziedzinie. Nie raczył Pan nawet zmierzyć się z ich stwierdzeniami.
To, że ma się tytuł profesora, świadczy jedynie o tym, że umie się robić karierę naukową i nic ponadto. Nie zwalnia to z uzależnienia od ideologii. Pan zadał sobie trud znalezienia cytatów potwierdzających Pańskie poglądy. Dyskusja z tymi poglądami trwa między nami od zawsze, więc nie widzę powodu, by analizować wyrwane z kontekstu wypowiedzi osób trzecich. Przytoczyłem Panu postać pani profesor Środa, której zdanie jest przeciwne do cytowanych przez Pana. Czy sądzi Pan, że jest to jedyny profesor o takich poglądach? Tyle, że mnie się nie chce wyszukiwać stwierdzenia potwierdzające moje poglądy. Proszę to samemu zrobić. Ja nie muszę dotykać rozpalonego garnka by wiedzieć, że parzy, natomiast Pan wydaje się mieć kłopoty z przyjęciem informacji nawet wtedy, gdy dowody są niepodważalne.
3. To ja w dyskusji powołuję się na naukowców a nie Pan.
W sprawie „pokoju na świecie” laureat Nobla w dziedzinie fizyki jest takim samym specjalistą jak sprzątaczka sprzątająca salę, w której wręczono mu nagrodę. Niemniej wszystkim się wydaje, że jego zdanie jest warte więcej. Jest to czyste złudzenie. (Naukowiec to nie to samo co profesor. :) )
5. Co do gwiazd – szkoda, że nie rozumie Pan( albo nie chce rozumieć ) tego, że to była metafora.
Szkoda, że mnie Pan nie docenia. :)
Prezentuje Pan postawę stroniącą od wiedzy naukowej posługując się komunałami vide “życie niedorobione”.
Wybrał Pan taką postawę. Ale to poziom opisywania konkretnej rzeczywistości który kojarzy mi się z tym, co uosabia zjawisko znane jako ignorancja.
Pańska analiza mojej osoby jest tyle zabawna, co nietrafiona.
Przyznam, że jestem rozczarowany Pana podejściem do zagadnienia i rzetelnością w podejściu do tematu. Pan prezentuje swoje przekonania które nie mają oparcia w nauce. W czym mają oparcie nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć.
Pańskie przekonania mają takie samo oparcie w nauce jak to, które zarzuca Pan mnie, czyli żadne. Pewnie dlatego nie może Pan obalić żadnego z moich argumentów na rzecz uznania moment narodzin za kluczowy dla człowieczeństwa. Moje argumenty oparte są o wiedzę, choć Pan tego nie chce przyjąć do wiadomości. (Jak tam szukanie polityka, który odniósł sukces mówiąc prawdę?)
Przerzucanie się przez Pana z jednej sprawy na drugą, gdy tylko pojawia się problem w argumentacji, świadczy o braku argumentów z Pana strony. Powoływanie się na profesorów, jest typowym odwoływaniem się do autorytetu zewnętrznego. Problem polega na tym, że dla mnie ci profesorowie autorytetami nie są. Zbyt dużo wiem o przekrętach robionych przez pracowników nauki.
Panie Staszku!
Panie Jerzy.
Niestety tak to wygląda, jak Pan w ostatnim komentarzu wyraził. Gdy nie poruszamy kwestii życia niedorobionego, to gwiazdy wydają się te same. Niemniej jakakolwiek wzmianka na ten temat powoduje zupełną zmianę Pańskiego sposobu dyskusji. Z racjonalnego przechodzi Pan na ideologiczny. Te gwiazdy są zupełnie nie moje. Niczego na to nie poradzę.
Pozdrawiam
Muszę zaprotestować przeciw temu co Pan wypisuje.
Pańskie prawo protestować.
1. Zycie niedorobione – co to za język? W jakiej terminologii medycznej ma on oparcie?
To jest rozsądna przeciwwaga dla terminu „dzieci nienarodzone”. Nie ma żadnego naukowego uzasadnienia używania innego terminu niż płód. Zawsze Pan tak pisze o płodzie?
2. Wysuwa zarzut ideologizacji. To ja stronię od argumentów światopoglądowych a Pan cały czas wchodzi na teren religii i światopoglądu. Zacytowałem Panu opinię profesjonalistów w tej dziedzinie. Nie raczył Pan nawet zmierzyć się z ich stwierdzeniami.
To, że ma się tytuł profesora, świadczy jedynie o tym, że umie się robić karierę naukową i nic ponadto. Nie zwalnia to z uzależnienia od ideologii. Pan zadał sobie trud znalezienia cytatów potwierdzających Pańskie poglądy. Dyskusja z tymi poglądami trwa między nami od zawsze, więc nie widzę powodu, by analizować wyrwane z kontekstu wypowiedzi osób trzecich. Przytoczyłem Panu postać pani profesor Środa, której zdanie jest przeciwne do cytowanych przez Pana. Czy sądzi Pan, że jest to jedyny profesor o takich poglądach? Tyle, że mnie się nie chce wyszukiwać stwierdzenia potwierdzające moje poglądy. Proszę to samemu zrobić. Ja nie muszę dotykać rozpalonego garnka by wiedzieć, że parzy, natomiast Pan wydaje się mieć kłopoty z przyjęciem informacji nawet wtedy, gdy dowody są niepodważalne.
3. To ja w dyskusji powołuję się na naukowców a nie Pan.
W sprawie „pokoju na świecie” laureat Nobla w dziedzinie fizyki jest takim samym specjalistą jak sprzątaczka sprzątająca salę, w której wręczono mu nagrodę. Niemniej wszystkim się wydaje, że jego zdanie jest warte więcej. Jest to czyste złudzenie. (Naukowiec to nie to samo co profesor. :) )
5. Co do gwiazd – szkoda, że nie rozumie Pan( albo nie chce rozumieć ) tego, że to była metafora.
Szkoda, że mnie Pan nie docenia. :)
Prezentuje Pan postawę stroniącą od wiedzy naukowej posługując się komunałami vide “życie niedorobione”.
Wybrał Pan taką postawę. Ale to poziom opisywania konkretnej rzeczywistości który kojarzy mi się z tym, co uosabia zjawisko znane jako ignorancja.
Pańska analiza mojej osoby jest tyle zabawna, co nietrafiona.
Przyznam, że jestem rozczarowany Pana podejściem do zagadnienia i rzetelnością w podejściu do tematu. Pan prezentuje swoje przekonania które nie mają oparcia w nauce. W czym mają oparcie nie wiem i nawet nie chcę wiedzieć.
Pańskie przekonania mają takie samo oparcie w nauce jak to, które zarzuca Pan mnie, czyli żadne. Pewnie dlatego nie może Pan obalić żadnego z moich argumentów na rzecz uznania moment narodzin za kluczowy dla człowieczeństwa. Moje argumenty oparte są o wiedzę, choć Pan tego nie chce przyjąć do wiadomości. (Jak tam szukanie polityka, który odniósł sukces mówiąc prawdę?)
Przerzucanie się przez Pana z jednej sprawy na drugą, gdy tylko pojawia się problem w argumentacji, świadczy o braku argumentów z Pana strony. Powoływanie się na profesorów, jest typowym odwoływaniem się do autorytetu zewnętrznego. Problem polega na tym, że dla mnie ci profesorowie autorytetami nie są. Zbyt dużo wiem o przekrętach robionych przez pracowników nauki.
Ukłony.
**********************
Drążę tunel.. .
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.05.2012 - 17:54