Panie Jerzy

Panie Jerzy

jjmaciejowski

Nie wiem, w co wierzą niewierzący, a w co wierzący. Są to ogromne populacje i zapewne są wewnętrznie zróżnicowane.

Trywializuje Pan moją wypowiedź ad absurdum – szkoda. A przecież chodzi o zrozumienie jednej ważnej przesłanki. Dla osoby niewierzącej argumenty płynące z wiary są niedorzeczne. Tak jakbym Pan kazał mi wierzyć w ufoludki, bo Pan jest przekony w ich istnienie. My rozmawiamy o tym co istnieje i jest zbadane. I inna rzecz. Po co Pan wchodzi na teren religii w dyskusji skoro wierzący to ogromne pupulacje i wewnętrznie zróżnicowane. Argument wiary więc będzie żadnym. Bo można wierzyć w ufo i w Boga. I to sprawa indywidualna w co się wierzy. Stąd kilka razy już prosiłem Pana aby Pan nie mieszał religii do tego co jest zbadane i potwierdzone empirycznie.

Pańskie przekonanie, że poród jest „tylko” oddzieleniem od organizmu matki jest niczym nie poparte. To jest największy przełom w rozwoju organizmu. Przestaje odżywiać się substancjami odżywczymi z krwi ciężarnej, przestaje tą drogą oddychać i wydalać do jej krwi produkty przemiany materii, a zaczyna czynić to za pomocą ust i przewodu pokarmowego, nosa, ust i płuc oraz nerek i pęcherza moczowego. Jest to przejście z trybu pasożyta, do trybu zwierzęcia wszystkożernego.

Jedno drugiego nie wyklucza. Przecież zdaje Pan sobie sprawę – jeśli Pan używa swojej inteligencji – że od momentu zapłodnienia zachodzi bardzo dynamiczny okres rozwojowy: ściśle określony i zdeterminowany. Zatem w tym procesie moment wyjścia dziecka poza organizm matki nie jest ani mniejszym ani większym przełomem w jego życiu. Dla kogoś większym przełomem może być np. wejście w okres pełnoletniości albo inicjacja seksualna . A więc jest to ocena względna i indywidualna którą fazę rozwoju życia osoby ludzkiej uznać za bardziej przełomową. I to zależy także pod jakim względem: biologicznym, medycznym, prawnym, pod względem sposobu oddychania, odżywiania.. . Bo np. pod względem genetycznym nie zachodzi żadna zmiana od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem, gdy istota ludzka ma już swój określony kod genetyczny który determinuje jej rozwój aż do śmierci. Dla mnie osobiście większym przełomem niż fakt wyjścia poza organizm matki jest moment śmierci.

Jakieś 90% poronień odbywa się w takim czasie, gdy kobieta nie ma świadomości, że jej jajeczko zostało zapłodnione. Gdzie są akty „urodzenia” dla tych istot „ludzkich”?

Jak Pan zauważył ja rozmawiam z Panem o tym co jest, a nie o tym czego nie ma. Pan chce rozmawiać o tym czego nie ma, mimo, że “ono jest” i zostało potwierdzone: naukowo i prawnie. Także w materii aktu urodzenia wydawanego w przypadku o którym pisałem.
Stosując Pana argumentację, można byłoby powiedzieć, że na ziemi nie mieszkają ludzie gdyż nie widziano ich na Marsie i innych planetach.. .

Rodzice nie ma obowiązku ani pochowania dziecka które urodziło się martwe, nie muszą wtedy odbierać również aktu urodzenia. Wtedy jego ciało jest utylizowane jako odpad medyczny. W tym względzie Państwo pozostawia wolną wolę rodzicom. Więc proszę mnie nie pytać gdzie są akty urodzenia. Ja chciałem go uzyskać i go uzyskałem. Więc potwierdzam to, co jest.
Genaralnie prawo służy do ochrony życia i jest narzędziem z którego można skorzystać. W przypadku o którym piszę nie ma obowiązku z jego korzystania w każdym przypadku. Prawo w tym względzie szanuje wybór rodzica i jego odpowiedzialność moralną.

Gdyby istnienie tego aktu miało jakikolwiek wpływ na istotę problemu, to co z plemionami niepiśmiennymi, gdzie żadnych aktów nie ma? Oni nie są ludźmi? Proszę się przez chwilę zastanowić nad tym, co wynika z Pańskich słów…

Znowu Pan mnie nie czyta. Ja pisałem co najmniej dwukrotnie o tym, że akt urodzin( dokument ) nie nadaje statusu człowieka ale go potwierdza. A to oznacza, że człowiek urodzony któremu zginie akt urodzenia nie przestaje być człowiekiem. A Pan chce tutaj imputować mi, że posiadanie aktu urodzenia nadaje status człowieka jego posiadaczowi. A jego brak, świadczy o byciu istotą nie ludzką. Niech Pan nie zachowuje się tak, jakby w tym momencie przyłączył się do dyskusji. Przecież usilnie zachęcam Pana po poruszaniu się po terenie nauk przyrodnicznych a nie religii a teraz papierkologii – w zakresie potwierdzenia zycia istoty ludzkiej od momentu poczęcie.
To ograniczenie się do nauk przyrodniczych postuluje nie dlatego, że argumenty religijne lub prawne są nieważne. Ale dlatego, że nauki empiryczne są najprostrzym potwierdzeniem odnoszącym się do doświadczenia empirycznego pozwalające na badanie interdyscyplinarne.

....każde inne przedstawianie Boga jest rzutowaniem na Niego cech ludzkich, co jest próbą sprowadzenia Go do wymiaru ludzkiego. Oczywiście można wierzyć, że Bóg jest taki czy inny. Tyle, że powoływanie się na konsekwencje tej wiary nie jest zgodne ze standardami nauki.

Prosiłem Pan kilkukrotnie aby nie używał w tej dyskusji argumentów religijnych, gdyż kwestie początku człowieka rostrzygnęły nauki przyrodnicze. Nie ma takiej potrzeby. A poza jeśli chce Pan być ambasadorem Boga Katolików, proszę trzymać się Objawienia Biblijnego. Bo na tym źródle opiera on swoją naukę. Chyba, że Pan mówi o innych źródłach. OK. Ale to i tak pozostanie kwestią wiary której podzielania nikt nie ma obowiązku. Dlatego postuluję po raz kolejny aby nie mieszać w religii. Choć w tym przypadku akurat teologia jest zbieżna z naukami przyrodnicznymi. A więc nie mamy rozbieżności ale zbieżność.

Jeśli ja piszę, że gdyby Bóg chciał byśmy byli obdarzeni duszą od momentu poczęcia, to byśmy byli torbaczami, to jest to argument logiczny, a nie religijny. Ponieważ to jest wynik rozumowania i nie zależy od tego, jaką naturę ma Bóg. Może być na przykład rodzaju żeńskiego, albo nie mieć żadnego rodzaju. Może być dobry, sprawiedliwy albo mściwy. Te cechy nie zmienią istoty mojego stwierdzenia. Natomiast, gdyby wykazać, że podobieństwo człowieka do Boga ma charakter iluzoryczny, to Pańskie rozumowanie bierze w łeb. Widzi Pan różnicę w argumentacji? Moja jest oparta na analizie danych. Pańska na Pańskich przekonaniach. Ma Pan do tego prawo, tylko trudno do takiego stanowiska przekonać kogoś, kto nie podziela Pańskiej wiary. :)

A co to ma do rzeczy w temacie naszej rozmowy? Obawiam, że Pan “odlatuje” w jakimś dziwnym kierunku. Bo prawda o stworzeniu człowieka na obraz Boży to fundament nauczania Kościoła. A pochodzi ta prawda z Księgi Rodzaju. I jest przedmiotem wiary.

Zaś istnienie człowieka nie jest przedmiotem wiary ale zbadanym i opisanym faktem. Kwestie duszy jest kwestią wiary a nie potwierdzenia/wykluczenia przez nauki przyrodnicze. Niech Pan nie włącza do dyskusji tego typu wątków bo to tylko rozmydla rozmowę.

p.s.
Zauważam, że jestem niekonsekwentny, gdyż już chyba dwa razy napisałem o tym, że już nie będę pisał. W gruncie rzeczy sprawa jest rostrzygnięta nie przeze mnie ale naukę. Ale z drugiej strony lubię z Panem się spierać/niezgadzać/zgadzać. Więc nasza rozmowa pewnie może trwać dłużej i dłużej.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Dobro albo Prawda- polemika z posłem Migalskim. By: poldek34 (30 komentarzy) 25 kwiecień, 2012 - 11:11