Do Puchatka przyszedł Kłapouchy i ponuro powiedział:
- wiedziałem, że to się tak skończy… – Co się skończy, Kłapouszku – spytał przyjaźnie Puchatek – I jak? – Tak, że nas wyrzucą z Kanonu, Puchatku. Na zawsze. A dzieci przestaną nas kochać i w ogóle przestaniemy być potrzebni.
Kubuś Puchatek zamyślił się głęboko, machinalnie wygrzebując resztki miodu z kolejnej baryłki. – Nie martw się, Kłapouszku. Nigdy mi do głowy nie przyszło, że jesteśmy w jakimś Kanonie. Przecież mieszkamy w Stumilowym Lesie. I jesteśmy bardzo, bardzo potrzebni. Rozejrzyj się dookoła.
Kłapouchy rozejrzał się i burknął: – Tak Kubusiu, to prawda. Ale moje Ego cierpi.
Puchatek nie odpowiedział. Żadnego Ego w okolicy nie spotkał, tym bardziej cierpiącego.
No, ale był przecież misiem o Bardzo Małym Rozumku.
komentarze
Coś Panu powiem, Panie Merlocie Szanowny,
z tym ego to tak jak z poniedzialkiem. W odpowiedniej konfiguracji zdarzeń kaca maja niemal wszyscy (przy czym kac niekoniecznie musi byc spowodowany produktami rektyfikacji); co do zdarzeń to teź nie musza być one rzeczywiste, niekiedy moga byc wyimaginowane. A poniedzialku nie da sie przesunąc na wtorek… czy coś da sie zrobic z ego nie wiem – to Panowie Kleina i Maciejowski są specjalistami w tej kwestii. Nam maluczkim może się tylko coś wydawać :-))
Pozdrawiam piątkowo
Lorenzo -- 11.04.2008 - 07:46Kubusiowi to nie zaszkodzi
Polskim dzieciom na pewno.
A w ogóle jak czytam coś takiego to zaczynam wierzyć w istnienie wrogiego “układu”...
Delilah -- 11.04.2008 - 08:38E tam, panie Merlocie,
dramatyzuje pan totalnie.
Tu trza zupełnie inną optykę mieć.
Nie ,,Kubuś” potrzebuje kanonu, tylko ewentualnie kanon ,,Kubusia”.
,,Kubuś Puchatek” jest wieczny i na kanony się żadne nie ogląda.
Ja np. zupełnie nie kojarzę, by ,Puchatek” był mą lekturą w podstawówce, nie pamiętam tego, pamiętam za to, że czyutałem go sam wielokrotnie, i chyba przed zaczęciem szkoły, i w czasach podstawówki, i nawet chyba jeszczo w jakieś wakacje w LO.
A nawet gdzieś w czasie studiów, gdy wracałem do kilku lektur dzieciństwa, zmobilizowany przez siostrę, która tyż wracała.
I pewnie jeszczo przeczytam ,,Kubusia Puchatka” nieraz, a kanon, czym jest kanon, zapytam.
Może zresztą napisze, bo chyba swe teksty salonowe skasowałem, gdzie opracowywałem własną listę lektur kiedyś.
pzdr
grześ -- 11.04.2008 - 08:53Dokładnie jak pisze grześ
Kubusia dzieci znaja zanim trafią do podstawówki czy przedkola. Jak maja mądrych rodziców, a w tym przypadku to jest powszechna praktyka wierz mnie na słowo
pozdrawiam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.04.2008 - 08:59Max, no zapomniałem
dodać właśnie, że pewnie przed szkołą to nie tyle sam czytałem, co mama mi czytała.
Bo w sumie z cąłego rodzeńsdtwa to ja najgłupszy byłem (i tak zostało, he, he) i czytać nauczyłem się później niż reszta więc gdzieś w wokolicach 6, 7 lat.
Znaczy w tzw. zerówce.
Ale później liczbą przeczytanych książek chyba przeskoczyłem , brata na pewno, siostrę pewnie tyż:)
Pzdr
grześ -- 11.04.2008 - 09:16:)
Grześ ma szczególny talent rozśmieszania mnie:)))
Delilah -- 11.04.2008 - 09:20grześ, dość tego słodzenia
wykształciuchowaty mamusi-synku, mamusia czytała- no proszę i za rączke do przedszkola, tak? Kanapki czy na obiadek do domu?
to był atak:)
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.04.2008 - 09:21Eeeee, a dlaczego niby?
Węszę w tym jakiś podstęp.
grześ -- 11.04.2008 - 09:22Wszystko co pisałem, było śmiertelnie poważne:)
No może nie śmiertelnie, ale powazne.
He, he, Maxie, taki atak to słaby jest
Majora nie zadowolisz tym.:)
grześ -- 11.04.2008 - 09:23Pysiu Miętowy
ustosunkuj się do oskarżeń!
bez uśmiechu
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 11.04.2008 - 09:27He, he,
do tak powąznych oskarżeń to musże linię obrony przemyśleć, a że własnier wychodzę do pracxy, więc może póxnym popołudniem/wieczorem.
grześ -- 11.04.2008 - 09:28pzdr
Grzesiu, przepraszam, że zaprzeczę stanowczo!
To nie ja dramatyzuję, tylko Kłapouchy. On tak już ma.
Puchatek nie odpowiedział. Żadnego Ego w okolicy nie spotkał, tym bardziej cierpiącego.
Ja, podobnie jak Puchatek, w 200% podzielam Twoje zdanie, a właściwie to Ty podzielasz nasze. (Lepiej brzmi z punku widzenia Ego).
merlot
merlot -- 11.04.2008 - 16:50Po głupim misiu nie będę płakał, ale...
kto się poważył tknąć Bełzę? Przecież to antypolski spisek, po cichutku nas z patriotyzmu odzierają
sajonara -- 11.04.2008 - 18:11Sajonaro
Wyobraź sobie, że w wielu krajach nie ma Kanonu.
Owszem, nauczyciel co jakiś czas, od niechcenia mówi, co warto by przeczytać w związku z aktualnym etapem nauki. I zaraz dodaje, że byłby bardzo ciekaw, co, obok lub zamiast przedstawionych tytułów chciałbyś zaproponować sam. Ty – uczeń. I dlaczego.
A żeby było jeszcze straszniej, inny nauczyciel, dwie przecznice dalej, proponuje własne ulubione lektury swoim wychowankom.
Nie wolałbyś tej formuły u nas, tu i teraz?
merlot
PS. A od misia się odwal, troglodyto;-)
merlot -- 11.04.2008 - 18:29Ja to właściwie wolę , żeby Kubusia nie było w tym..
jak mu tam… KANONIE :)
Marzy mi się także , żeby pozostał sobą zamiast występować w głupich filmikach i przedstawieniach. No, po prostu nie przystoi klasykowi :)
nemo49 -- 11.04.2008 - 18:39nemo
Firma Disney będzie się w piekle smażyć ad infinitum (i to bez protekcji Poldka) za to co zrobiła z Puchatkiem.
Ja wolę żeby w ogóle nie było tego jak mu tam… Kanona:)
pozdrowieństwo serderczne
merlot -- 11.04.2008 - 19:01Tak, tak !
*rozwala Kanona na kawałki i tak sobie myśli czy nie pójść do Sowy Przemądrzałej i zapytać czy da sie zrobić z tych kawałków nową beczułkę *
Ukłony
nemo49 -- 11.04.2008 - 19:18Panie Lorenzo!
Czy Pan mnie nie obraża? Ja nie jestem frojdystą.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.04.2008 - 20:36Pani Doroto!
Czy Pani nie przeczyta dzieciom Kubusia Puchatka lub Chatki Puchatka tylko dlatego, że wypadły z kanonu? Ja proponuję zlikwidować kanon. Będzie lepiej.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.04.2008 - 20:39Panie Sajonaro!
Miś nie był głupi tylko o bardzo małym rozumku. To jest subtelna różnica i niech Pan nie sądzi książki na podstawie pierdół Disneja. To należy przeczytać.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.04.2008 - 20:46Ja? Pana obrażać?
Panie Jerzy! A skądże! Posilkując się tkwiącym gdzies glęboko we mnie atawistycznym lękiem wobec ludzi zajmujących się zawodowo duszą wyrazilem jedynie swój szacunek dla Panów profesji wyuczonej (w przypadku p. Kleiny) oraz wyuczonej i wykonywanej w Panskim wydaniu.
Pozdrawiam zaniepokojony
Lorenzo -- 11.04.2008 - 21:13głupi miś
to uszatek. Wiem. Czytałem książki Milne, ale chciałem być kontrowersyjny:)
merlot>> mogę sobie wyobrazić, że nie ma kanonu, wręcz chciałbym, żeby tak było i u nas. Dzisiaj robi się z nauczyciela pożytecznego idiotę, ale przecież to ludzie wykształceni i powinni sobie sami dobierać własny kanon.
W zasadzie dzisiaj też mogliby, bo nikt nie sprawdza czy realizowany jest program. Może warto byłoby dopowiedzieć, ze program to wskazówka, a nie wyrocznia.
sajonara -- 12.04.2008 - 11:33Nie jest tak dobrze
z tymi nauczycielami.
To ludzie wykształceni w specyficzny sposób. I często korzystający z tego wykształcenia bardzo oportunistycznie, po najmniejszej linii oporu.
Bez poczucia misji, bez satysfakcji z bycia Nauczycielem, bez satysfakcji z kasy.
Tacy nauczyciele nie lubią dzieci i nie lubią literatury.
Odbębniają robotę. Bo coś trzeba w życiu robić, nie?
merlot -- 12.04.2008 - 11:51problem selekcji negatywnej
Tu jest właśnie problem, że w dużej mierze do szkół trafiają ludzie nieudolni albo wariaci, a większość kadry po przejściu sztafety z awansami siada na laurach i wykazuje tumiwisizm oraz oby przetrwać do wakacji. Teraz rząd znosząc pomostówki chce zostawić w szkołach to zblazowane towarzystwo.
Niestety system jest taki, ze trzeba być wariatem do kwadratu by zapało starczało więcej niż na kilka lat.
sajonara -- 12.04.2008 - 12:01A tak jeszcze apropos
,,Kubusia” to żyjemy w matriksie, bo to nie żaden ,,Kubuś” tylko Fredzia Phi-Phi.
(ukazało się takie tłumaczenie kilka/kilkanasci elat temu)
Bo Winnie to podobno imię żeńskie właściwie.
Pamiętam, że omawialiśmy ten przypadek i jeszcze kilka związanym z ,,Puchatkiem” na tłumaczeniach na 4 roku.
Pzdr
grześ -- 12.04.2008 - 12:56Grzegoro Fuj-Fuj!
miej litość na moim ciśnieniem!
Fredzia to na szczęście zamknięty rozdział. I niech tak zostanie.
merlot -- 12.04.2008 - 13:58Winnie = Winniefred
Znam to tłumaczenie (nie dało się czytać),ale w kreskówkach anglojęzycznych nibyFredzia mówi raczej męskim głosem. MYślę, że to sprawa dla Sowińskiej.
sajonara -- 12.04.2008 - 14:02Sajonaro,
Jak już musisz w tej ponurej sprawie:
Winnie (Winniefried) to imię żeńskie, które mały Krzyś nadał swojemu misiowi, nie zastanawiając się w ogóle nad walką płci. Książka opisuje dzieje misia, który z definicji płci nie posiada, ale jako teddy bear jest rodzaju męskiego i mówi się o nim per He.
Nic więcej się w tej sprawie nie wymyśli.
merlot -- 12.04.2008 - 14:17Jak byłem mały miałem traktor, zetor wprawdzie, ale go nazwałem Matylda bo mi tak pasowało. Ze wzgłędu na kolorki: jaskrawo zielone błotniki i fotel, sentymentalnie różowa cała reszta. Typowy Matylda.
Nie grzebać przy Misiu!
Tożsamość Puchatka jest ustalona i nienaruszalna!
Może i lepiej dla niego, że z całą bandą opuszczą kanon (Kanon), bo do czego może doprowadzić nadmierne wystawianie się na widok publiczny lepiej nie myśleć.
Po opuszczeniu kanonu (Kanonu) z podniesionym łebkiem, Kubuś może przyjąć pozycję outsidera.
Gretchen -- 12.04.2008 - 14:30Panie Merlot
Faktycznie Matylda, niezaprzeczalnie.
Pozdrawiam ucieszona podobieństwem skojarzeń :)
Gretchen -- 12.04.2008 - 14:31- Sowo
krewni i znajomi Królika mówią, że mogę przyjąć Pozycję Outsidera.
merlot -- 12.04.2008 - 14:37Czy Ty znasz jakiegoś Outsidera w naszym lesie?
I do czego służy Pozycja, którą on ma mi dać?
Czy to się je?
Misiu o Bardzo Małym Rozumku
Pozycja outsidera nie jest Małym CoNieco. Wiem, że poczujesz się rozczarowany ale zjeść tego nijak się nie da.
Znanym w naszym lesie outsiderem jest Kłapouchy.
Ze wszystkich dziwnych pozycji jakie potrafi przyjąć, pozycja outsidera jest najczęściej widywaną u niego.
Gdybyś się zdecydował Puchatku na tę pozycję, to pamiętaj że ona służy do wielu rzeczy, ale może cię zmęczyć w końcu.
Najczęściej służy do zamaskowania się. Jeśli zależałoby ci na czymś a bałbyś się, że tego nie dostaniesz to ukryty pod tą pozycją, możesz udawać, że nigdy by ci do głowy nie przyszło myśleć o czymś takim.
Możesz też sobie na więcej pozwolić zamaskowany outsiderstwem i nikt się do ciebie nie czepnie, bo i tak wszyscy już będą wiedzieć, żeś dziwak.
Jest też wada, dość poważna – może się zdarzyć, że zostaniesz gdzieś wbryknięty.
hu… hu….hu….hu
Gretchen -- 12.04.2008 - 15:21Panie Lorenzo!
Ja sobie jestem psychologiem teoretykiem. Mnie interesuje model umysłu i mam tu pewne osiągnięcia. Natomiast praktyka jest mi bliska, ale niestety nie sprzedaję spokoju sumienia, więc mało kto decyduje się skorzystać.
Tutaj jestem komentatorem, a nie psychologiem. Proszę mi wierzyć, że lepszą robotę psychologiczną zrobiła tu Grtchen w stosunku do Merlota.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.04.2008 - 16:41Coś dzisiaj za bardzo jestem rozlatany, Panie Jerzy,
więc niezbyt kontroluję (?) sytuację. Czy Pański koment z 17.41 oznacza, że należy bieżyć w sukurs Panu Merlotowi, powodowany męskim szowinizmem lub zwyklym poczuciem wspólnoty plci?
Pozdrawiam zaniepokojony (juz po raz kolejny dzisiaj)
Lorenzo -- 12.04.2008 - 16:55Panie Lorenzo!
Myślę, że pan Tomasz da sobie radę. On chyba marzył o czymś takim. (Żeby kobieta się nim bliżej zajęła.)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.04.2008 - 16:59Panie Lorenzo,
Dywagacje w trójkącie Gretchen-Jerzy-oraz WSP opisał był już Szekspir w pewnej krotochwili pt. Komedia Omyłek.
Ja się od tego odcinam stanowczo, a Kubuś porzucił Sowę i udał się do Tygrysa, aby dać się wbryknąć.
Bo on też lubi tę zabawę. Co najmniej tak jak Maleństwo.
merlot -- 12.04.2008 - 17:04