Dziś robimy w mielonym…

Karczmarz stoi przed swoim zakładem pracy i wygląda gości na lunch, spóźniony o pół doby, jako że minęła właśnie północ.

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Wow, karczmarz wrócił:)

cudownie, więcej póxniej, jak wytrzeźwieję.

:)


Hm, przeczytałem

pysznie się zapowiada i wygląda, żebym ja to jeszcze umiał zrobić:)

Merlocie, a czy karczmarza wynająć można na jakieś specjalne okazje?

:)

Pozdrówka nocne.


Merlocie,

zajrzałem do tego ekskluzywnego miejsca, kolejnego przystanku naszej zakładowej wycieczki.
Tak tam dystyngowanie i romantycznie…

Zapewne to Arkadia i Nieborów?:))

Pozdrawiam, życząc dobrej nocy


jak zrobię to padlinożercy znajomi powinni być zachwyceni

pozdrawiam
__________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos


Tomku!

Mam ochotę skorzystać z przepisu…

Pozdrawiam


Szanowni konsumenci,

i Ty, lewacki weganie! (O ile dobrze zapamiętałem nazwę ostatniego hobby Docenta)...

Dziękuję za wizytę w karczmie, nie zapraszam częściej, bo ostatnio mi się nie chce gotować.

A Yassie, w podzięce za zorganizowanie autokaru, odwdzięczę się krótką historią wzlotu i upadku karczmy w Nieborowie, która tak naprawdę nazywała się “Gospoda GS”:

Lokal ten odwiedzały dwie grupy społeczne: małorolni rolnicy i jaśnie państwo*. Jaśnie państwo zamieszkiwali sezonowo Pałac, a małorolni, wręcz przeciwnie, okolice. Jedni i drudzy gustowali w skromnych, niewyszukanych potrawach, typu lorneta z meduzą. A na drugie kaszanka pod szklaneczkę destylatu.

Idylla trwała do momentu pojawienia się karczmarza z ambicjami (skąd my to znamy). Facet był nabuzowany i wprowadził do jadłospisu ekstrawaganckie dania, licząc, że jaśnie państwo będą zachwyceni i zostawią w karczmie więcej kasy.

Przeliczył się. Jaśnie państwo solidarnie z małorolnymi zbojkotowali nową władzę i wyprowadzili się do sąsiędniej instytucji, która gwarantowała kultywowanie ich kulinarnych upodobań...

Pozdrawiam wszystkich!

*Jaśnie Państwo – grupa społeczna składająca się z artystów, naukowców i innych pracowników szeroko pojętej kultury, którzy wypoczywali w Pałacu Radziwiłłów w Nieborowie w latach Gomułki i Gierka.


>merlocie

wegetarianinie :) zsiadłe mleczko od szczęśliwej krowy sąsiadów to jednak zbyt duża pokusa :

_________________________________________________________________
“Cała siła fotografii ulicznej opiera się na zdjęciach zrobionych bez pozwolenia”
Gilbert Duclos


Dzienks Merlocie za gomułkowską opowiastkę,

moja wycieczka zakładowa to dokładnie te same klimaty:

Wczoraj przeniknąłem przez karczemne lustro i jakbym skorzystał z wehikułu czasu!

Szafa grająca po drugiej stronie żałośnie łkała: ... ale to już było było…

Znowu spotkałem znajomą Dętą Orkiestrę OSP, która kiedyś w wyniku doznanej iluminacji uznała się za Filharmoników Berlińskich.

A że nie była w stanie zdzierżyć autostopów zgarnianych przez kierowcę, to wyciszała się nadąsana…wyciszała…wyciszała…

Zwłaszcza, że ta niewyrobiona hałastra, mało wyczulona na kunszt i wirtuozerię dętych ochotników pożarników, rozsiadała się bezczelnie z tyłu i chichrała z tej całej tromtadracji.

Nie ma się co dziwić, że uczestnicy naszej wycieczki, w końcu nie wytrzymali i solidarnie opuścili autokar.

Przy okazji zatrzaskując drzwi pojazdu przed nosem Piccolo-Flecistki. Pewnie z powodu jej nadmiernych i nieznośnych improwizacji.
Na piccolo flecie tak się wyrywała!!! Przed Trąbę?
Pomyślałby kto?
Trzeba znać swe miejsce w szyku!

I jeszcze jednej takiej… Puzonistki, co nie pasowała.
Nie pasowała, bo puzon to raczej męski instrument.
A poza tym, ta to stale myliła krok…
Ooo właśnie, myliła krok!

Po czym te Trąby, Fagoty i Tuby powlokły się już samodzielnie, z buta, bez pole, na zkuśki, do tej całej Arkadii i Nieborowa.

Trochę je rozumiem. Nie jest miło przebyłaś w niemiłym towarzystwie. Po którym nie wiadomo czego się spodziewać. No i te dwuznaczne uśmiechy…

A przecież każdy by chciał być Filharmonikiem Berlińskim.
A już najbardziej strażak-ochotnik spod Grójca. Nawet jeśli jest Kontrafagotem.

Słowem, fajnie było tam wpaść, usłyszeć znowu ten sam, stary (dawniej też stary) repertuar.
Wprawdzie, z nadal wkradającym się gdzieniegdzie fałszem, ale o tym szaaa…
Po co babcie denerwować?

Za tę chwilę wzruszeń dziękuję Ci Merlocie, pozdrawiając przy tym serdecznie

Ps.
Nazwy instrumentów dętych użyte zostały z premedytacją.
Zwłaszcza fagot i kontrafagot.
Ale to już uwaga dla bardziej zorientowanych w lengłiczidiomach i nie tylko.:)


Yasso

Do Nieborowa zjeżdżał swojego czasu “książęcy kwiat studencki” i to nie mielone były, bynajmniej, zachętą. Ale to dawno temu było, więc – nieprawda. :)

Filharmonicy Berlińscy pod Grójcem?! Ło matko! Niech kto zadmie w róg! (Może być jeleni.)

Oj….


Merlocie

Co to jest lorneta z meduzą?


Agawo,

Z historii literatury PRL:

Zestaw trzyczęściowy, serwowany domyślnie przez kelnerów rozlicznych knajp warszawskich (poczynając od świetlanej pamięci “Kameralnej”), czołówce polskich literatów, malarzy, muzyków itp.

Zestaw składał się z dwóch “literatek” (nazwa nieprzypadkowa) wypełnionych przezroczystym płynem (lorneta) i talerzyka z porcją galarety z nóżek (meduza, z racji okrągłego kształtu i wewnętrznego rozdygotania).

Następne zamówienie brzmiało:
– jeszcze jedną lornetę panie Franiu (imię przypadkowe), ale bez meduzy! –

W większości knajp w PRLu, dla zachowania narodu w trzeźwości obowiązywał zakaz sprzedawania wódki w kieliszkach o pojemności powyżej 50 gram.

Stoliki bardziej ambitnych konsumentów przypominały laboratorium analityczne, z niezliczoną ilością probówek…


Magio, wyluzuj,:)

jeśli wyłożenie pryncypialnej ulicy Grybowa kostką Bauma oraz odmalowanie kilku fasad budynków przy niej spowodować może wrażenie, że żyje się nam już prawie tak jak w Austrii, to równie dobrze podgrójeccy OSP dęciarze mogą uważać się za filharmoników berlińskich.

Jeśli wiesz o czym ja mówię...:))

Pozdrawiam


Yasso

No tak. ;) Uwierzyłam też, że von Karajan zmartwychwstał a Abbado odwołał emeryturę. I to wszystko w zbożnym celu: umuzykalnienie Grójca i okolic! :)

Pozdrawiam rzępoląc cichutko…


A Karczmarz to faktycznie tylko w "mielonych" robi

Sprawozdanie z czynienia tego żarła kręci się szybciej niż oko ludzkie przewiduje. Dla czytania. Dziewięć obrazków w 1,5 sek.
(I po co był mi kurs czytania “szybkiego” skoro “mielone” zapodają jeszcze szybciej? Magia, gupia jesteś. CBDO.)


Z założenia ma to być zdecydowanie

Slow Food w postaci dosłownej, więc Twoja reklamacja jest niestosowna.

Spróbuj ściągnąć i zainstalować takie coś z takim czymś od wujka Adobe’go…

Pomaga na oczopląs, podobno.


Mi nic nie lata,

znaczy dobrze działa, acz kiedyś mi latało.
Znaczy ten tój wynalazek.

Pozdrówka.


O matko,

merlot, Ty to lubisz komplikować. Mielone da się zrobić znacznie prościej.

Wiem, bo kiedyś wypadło mi zadebiutować z tą potrawą, w eleganckich dżinsach, koszuli i jedwabnej kamizelce, co by nakarmić matkę i dwa głodne dziecka :) Kiedy się jako opiekunka zatrudniałam. Strój wynikał z tego, że wieczorem musiałam iść do innej roboty.

Hyhy, o Nieborowie to ja mogę długo :) Bywało się, bywało… Aktualnie, jak wynika z wczorajszego meldunku, piją tam rumianek.

Tylko nie wiem, kto Trąba, a kto flet?

pozdrawiam niemuzykalnie


Ja jak robiłem pierwszy raz mielone,

to wyszły mi w takiej postaci jakbym mięso smażył do spaghetti:0, znaczy wszystko się rozwaliło i pomieszało, ale tę prytę zjadłem jakoś (student zje wszystko:)), od tamtego czasu jednak nie próbowałem więcej porywać się na te potrawę:)


Mnie się udały,

ale już nic nie pamiętam, tylko tyle, że trzeba było łapy w trakcie polewać zimną wodą.

Lubię mięcho, ale nie lubię go przyrządzać, więc jem raczej jarskie rzeczy, choć ostatnio się porwałam na kurczaka z curry w sosie miodowo-ananasowym :)


jak smakowało taj ka brzmi,

to dobre być musiało:)

A ja jestem zagorzałym fanem soku ananasowego, a właściwie tego syropu z puszki, wolę go niż same ananasy, dlatego lubię sałatkę z kurczakiem, ananasem, kukurydzą, serem żółtym , ryżem i jeszcze kilkoma składnikami robić.

Albo ananas plus seler szynka kukurydza i jeszcze jakieś dziwne składniki, makaron np.


Dobre było,

i banalne jako ta cukinia, a nie jak jakieś mielone a la merlot.


No ale Merlot lubi wyzwania i zdolny jest,

nie to co ja np.

Ja nie dość że bym takiej potrawy nie umiał zrobic, to i wyrychtowanie takiego wpisu i tego narzędzia całego, to już sztuka prawie że magiczna dla mnie:)

Merlocie, słyszysz, może jakiś wpis o jedzonku kolejny na jesienne pokrzepienie spragnionych&głodnych:)

Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, chorych nawiedzać, umarłych grzebać itd


Och, wiesz,

jakby mnie zaprosił na obiad, to niezmiernie chętnie, tylko że kupiłabym wcześniej paczkę szlugów i tutkę cukierków, żeby nie zdechnąć z głodu :) To wszystko wściekle czasochłonne musi być.

I więźniów nawiedzać, oraz służbę w czworakach ścielącą się podnóżkiem!


Pino,

na poczcie też się czeka, a nikt nie marudzi.

To co widziałaś w tym poście robiło się 27 minut i to z przerwami na fotki.

Nawiasem mówiąc, za Westerplatte masz u mnie deser do wyboru;-)


Taaak?

Dobra. Ambitnie, to ambitnie.

Najlepsze żarcie świata jest w Kobe na Vesterbrogade 13, naprzeciwko dworca. Knajpa o niewyszukanej nazwie Kebabish, w której swego czasu zatrudniała się Zuzanna. Wybór dań z kurczaka i jagnięciny po prostu obłędny. Do tego piłyśmy słodki sok z mango, który łagodził ostrość.

Ja już deseru nie zmieściłam, za to dziewczyny zamówiły sobie w pucharkach takie coś... no właśnie ;> na pewno był w tym budyń. I jakieś ziarenka. Mogę się dopytać, co jeszcze z tego pamiętają, ale i tak będzie to trudne.

W drodze kompromisu mogę zgodzić się na Crème brûlée… ;)


Deser w wykonaniu Merlota?

Chętnie zobacz e i skonsumuję, nawet wirtualnie:)

Oczywiście bezczelnie się wpraszam, bo propozycja była dla PIno, ale trza się dopominać o (nie)swoje:0


Podzielę się, podzielę,

a chwilowo podsmażam cytryny do sosu :P


Tomku!

Kiedy wypichcisz coś nowego?

Pozdrawiam


Jak mi Pino kopsnie z tej Danii

kilogram przyzwoitej młodej jagnięciny, to Wam zrobię Γιουβέτσι.

Jest to boska potrawa, robi się w zasadzie sama.
Trzeba tylko co chwilkę sprawdzać, czy wino, które postanowiliśmy do niej podać jest właściwe.

Potrawa się robi, my sprawdzamy i tak przez 35 minut.

Po czym zasiadamy do uczty już w stosownym humorze.


Było krzyczeć wcześniej,

teraz dupa zbita, a nie jagnięcina. Najwcześniej będę w lutym.

Wino? No dobra… nie przepadam, ale mogę poświęcić się dla sztuki.


Tomku!

Czy brytyjska jagnięcina wchodzi w grę?

Pozdrawiam


Merlocie,

a po co ci aż jagnięcina z Danii?

Weź zagadaj do Artura Nicponia:), on się chwalił że na te swoje imprezy zawsze jakiegoś barana przygotowywał.

A nuż się podzieli jagnięciną, ku chwale Merlota, tekściarza i kucharza:)

Pozdrówka.


Merlocie

Specjalnie dla Ciebie zaguglowalam i znalazlam piekny sklep o wyszukanej nazwie Befsztyk. Najsmaczniejszy sklep w miescie!
Jagniecine sprzedaja tez. Pulawska 176 : http://www.befsztyk.pl/

Wiesci ze sklepu:
Sklep zdobył rekomendację prestiżowego Diners Club. Jest także miejscem, w którym często nagrywane są audycje kulinarne, m.in. “Gotuj z Okrasą”.

‘Właściciele sklepu – Anna i Andrzej Prokopowiczowie. Rodzina od pokoleń związana z weterynarią kiedyś zajmowała się m.in. opieką nad dużymi hodowlami zwierząt oraz produkcją eksportową naszych słynnych bekonów.

Na zdjęciu mozna obejrzec dyplom z Uniwersytetu Lwowskiego ojca Andrzeja, Czesława Prokopowicza.
Dziś Andrzej wraz z żoną prowadzą sklep BEFSZTYK, a rodzeństwo i siostrzeniec nadal pracują jako lekarze weterynarii. Sklep istnieje od 1994 roku zdobywając uznanie coraz większej rzeszy warszawiaków

Wybór mięs: wieprzowiny, wołowiny, cielęciny, jagnięciny, koniny, drobiu hodowlanego, jak i dzikiego ptactwa, dziczyzny, a wszystko to w wielkim wyborze’
Z racji rodzinnej profesji przykładaja ogromną wagę do pochodzenia mięsa jak i jego dokładnej kontroli.

Reklamuja sie pieknie. Moze mozna im zaufac?
Czekajac na dostawy z Danii, Anglii, Francji, czy hodowli Nicponia.


Agawo,

czyli radzisz Merlotowi coś w duchu przysłowia “Lepszy wróbel w garści niż jagnięcina na dachu:)”

Chyba się zgadzam, ale czy to że napisałaś z Francji oznacza, że Merlot na jagnięcinę i stamtąd może liczyć?

Może jakąś zorganizujemy akcję pt. “Jagnięcina dla Merlota’

:)

Pozdrawiam serdecznie.


Grzesiu

“Jagnięcina dla Merlota’ :) Koniecznie!
Szesc milionow muzulmanow francuskich jagniecine palaszuje prawie codziennie.
Mamy jagnieciny pod dostatkiem.
A Merlot ma klopoty z zaopatrzeniem. To niedopuszczalne:)


Rany boskie,

przecież to wszystko zaśmierdnie się na poczcie.


Smaki Miasta

Przy okazji dowiedzialam sie co jest ulubiona potrawa Gorana Bregovicia : kotleciki jagnięce.
Kucharz Krystian z Tawerny Tabaka na ul. Szkolnej 2/4 zapewnia ze kotleciki dla Gorana kupil w sklepie „Le Diplomate” na ul. Meksykańskiej 6.

‘Sklep Le Diplomate przy ul. Meksykańskiej 6 prowadzony przez polsko-tunezyjskie małżeństwo często odwiedzają kucharze ambasadorów państw francuskojęzycznych, a także z Bliskiego Wschodu. Kupują jagnięcinę, dostępną zaledwie w kilku miejscach w Warszawie. Rzeźnik przyrządza z niej pikantne kiełbaski merguezy, rolady oraz hamburgery. Stali klienci mogą liczyć na wyjątkowe sztuki mięsa.’

Czekamy na Γιουβέτσι :)


Tak na oko, to Państwo się nudzi w godzinach pracy...

Tylko jedna Agawa, jak mrówka, wspaniały resercz robi, żeby Karczmarzowi ulżyć.

Grzesiu, baran od Artura ma za dużo łoju. Zapach mi nie odpowiada.

Pino, nie bój bidy. Na pocztę wozimy gotowca w termosie _ tam jest filia Karczmy.

Jerzy, pakuj w DHL-a, przetestujemy;-)

Agawo, teraz rozumiem, do czego służą gabinety polityczne u panów ministrów.
Jesteś nieoceniona!

A kto to jest Goran Bregovic, pardą?


Goran Bregović

Kompozytor


Tomku!

Myślałem raczej o osobistej dostawie przed świętami, niemniej mogę dowiedzieć się jakie są szanse przesłania DHL-em.

Pozdrawiam


Merlot,

tu się zgodzę. Nienawidzę baraniny :) Ale Nickowi nawet technologia pozyskiwania karakułów na futro dla żony nie przeszkadza, więc jakieś jagniątko też pewnie by poświęcił.

Pozdrawiam po powrocie z godzin pracy, hyhy


Jerzy,

ani mi się waż wołać kuriera! Żartowałem sobie tylko…
Poza tym, mój gabinet polityczny rozwiązał problem podwójnie i skutecznie.

A w ogóle, to ze względu na zbliżające się Święta, najpierw przedstawię Wam nietypowego karpia wigilijnego, kontynuując stary cykl Nasze małe tradycje.


Ble,

za karpia w jarzynach spalę Cię na stosie.

Tylko smażony, skropiony cytryną, do tego ziemniaczki, sałata i jest gites.


Pino,

nie stresuj się.
To nie jest karp po grecku, tonący w pomidorowo-jarzynowej mazi.

Poczekaj, zobaczysz. Do tego kluseczki albo sam w sobie.


Skąd wiedziałeś,

skojarzył mi się tenże wyrzutek grecki i rekolekcje w Wesołej… masakra


W tym temacie mamy

tak samo.


Agawo, jak Goran&Kayah,

to tylko to:

No i Goran Bregovic to jeszcze Bjelo Dugme przecież, ale tu już Docent niech się wykaże:)

A i “Kalashnikov”

Merlocie, jakie nudzi w pracy?

Ja dzisiaj pracę zaczynałem o 16.15:), znaczy poszedłem jeszcze specjalnie na 12.40, ale mnie olali i sobie nie przyszli chamy:)

Znaczy uczniowie na dodatkowe zajęcia, no.

Bo pani Hall wymyśliła tzw. dodatkową godzinę dla nauczycieli, która nie za bardzo cel i sens właściwie ma w sumie.

A przynajmniej zamieszanie z tym jest porządne, szczególnie, że dla uczniów to obowiązkowe nie jest, tylko dla nauczycieli.

Przepraszam za te offtopiczność i hydeparkowość ale musże odpocząć po sprawdzaniu testów a przed sprawdzaniem prac pisemnych innych:), znaczy streszczeń jakichś bajeczek:)

Pozdrawiam wszystkich szanownych tu zgromadzonych:0


Ja miałam

iść na dwa wykłady, na jeden owszem poszłam… później się przypałętała koleżanka i drugi wykład spędziłyśmy w Starym Porcie :o

Dwa piwa i davidoffy za bezdurno… górale są gościnni :) Ale się oczywiście zrewanżuję, hehe

pururu


mam pytanie

chciałbym wykorzystać taki skrypt jak w Twojej notce do mojego projektu. wiem że jest coś takiego do pobrania w wersji free, ale muszę mieć Flasha żeby wrzucić swoje foty i opisy. kiedyś coś w tym grzebałem i nawet mi wychodziło, ale przestałem od jakiegoś czasu piracić :P

jest może jakiś “pozaflashowy” generator takiej “książeczki”?

=moje nudne i banalne foty=


Oczywiście,

tylko nie widziałem całkiem free. Karczma on-line powstaje jako eksport z InDesigna, dostępny od wersji CS4. Ale to jest wszystko, tylko nie free.

Używam też takiego, za cirkaebałt 20 USD, co robi książeczkę z jotpegów albo eswuefów (bez potrzeby korzystania z flasha jako programu. Czyli możesz przygotować strony w czymkolwiek, wyeksportować do jotpegów i git.


>merlocie

dzieki. jestem na 100wę pewny że kiedyś pobierałem ten skrypt w wersji free. kurczę nie pamiętam już to był cały blog z tutorialem jak to we flashu wyedytować itp. wcięło mi gdzieś url, a teraz nawet nie mam pomysłu jak wujka google zapytać :D

robimy z kumplami projekt “Fotografia Ojczysta v. 2.0” i dopóki nie dostaniemy jakiejś kasy/granta/dotacji na papier to chcę to dać w wersji online

łorewa

20 baksów to nie są wielkie pieniądze. podlinkowałbyś dystrybutora? :)

a to StudioQ to Ty jesteś, tak? :P

=moje nudne i banalne foty=


Od 1977 roku

na jakiejś podziemnej okładce…

“Q” to był podpis mojej matki na przedwojennych karykaturach i obrazkach które drukowała w Wiadomościach Literackich, Skamandrze i Cyruliku Warszawskim.
Ja, idąc z duchem czasu dodałem Studio i tak już zostało.

LInk: http://page-flip.com


super :)

dzięki

mam nadzieję że mi to wyjdzie w końcu

aha pisałeś o exporcie z InDesigna. a nie wiesz czy z Corela da radę, bo ja robię skład w Corelu x3

““Q” to był podpis mojej matki na przedwojennych karykaturach i obrazkach które drukowała w Wiadomościach Literackich, Skamandrze i Cyruliku Warszawskim. “

veri ciekawe. przedstaw kiedyś cząstkę, co? :P

edit: aaaaaaaaaaaaaaaaa – page flip! jaki ja ciemny jestem he he he

=moje nudne i banalne foty=


Nie da się.

Corel to samo zuo wcielone.

Znaczy do jotpega pewnie się da. A dalej to już page-flip i html


a ha

spoko wyeksportuje do jpg. ciekawe tylko jak będzie z jakością? :|

zassałem demo to sobie jutro pogrzebię

a co do Corela – zuo nie zuo, ale znam go bardzo dobrze i mam swojego :)

=moje nudne i banalne foty=


mam to freeware'owe :)

http://pageflip.hu/free.php

tylko tak jak pisałem … trzeba flaszkę mieć :|

=moje nudne i banalne foty=


obadam

merci!


Subskrybuj zawartość