Rodinal. Eikonal. Fenal. Atomal. Wywoływacze.
Pierwsze dwa w brązowych butelkach, w płynie.
Pozostałe dwa – w torebkach, w proszku.
U1 – utrwalacz uniwersalny.
Lampy ciemniowe z kolorowymi szybkami:
Ciemnozielona, ciemnoczerwona, oliwkowa, pomarańczowa.
Kuwety. Szczypce z blachy nierdzewnej.
Czarne puszki ze szpulkami w środku, zwane niezrozumiale koreksami.
Papiery: błyszczący, matowy, jedwabisty. Miękki, specjal, normal, twardy.
Sześć na dziewięć, dziewięć na dwanaście, osiemnaście na dwadzieścia cztery, trzydzieści na czterdzieści. I pięćdziesiąt na sześćdziesiąt – największy.
Twarze rodzące się na twoich oczach, ponaglane delikatnymi dotknięciami szczypiec i kołysaniem kuwetą.
Stojąca obok koleżanka. Ciepło ręki o którą zawadziłeś w ciemnościach.
Świat którego już nie ma i nie będzie.
Zajęcia sekcji fotografii Młodzieżowego Domu Kultury przy ulicy Łazienkowskiej
w Warszawie.
Styczeń 1963 roku.
komentarze
Czajnik miał roczek,
moja mama dwa
ale bawiłam się w to samo, luty 2003 ;) Zrobiłyśmy, kurwa, genialne zdjęcie Zuzanny, czarnobiałe ofkors, na takim drzewie rosochatym, z pętlą na szyi… jeszcze się rozmazało odpowiednio w tych miseczkach i mówię Ci – to było coś w podobie Hieronima Boscha.
a, do emdeku tego samego też chodziłam, sekcja żeglarska… plus kanałek prowadzący na Zegrze i remontowanie łódek w HOW
proszę się odnieść do moich uroczych wspomnień i refleksji!
dzięki :)
rodinalu będę niedługo używał ... przypominam sobie jak sie nawija film na korex ;-)
[a na digu koleś znalazł w piwnicy butelkę nieodpieczętowanego rodinalu z mojego rocznika … :)]
“Świat którego już nie ma i nie będzie.”
i tak i nie … przecież są foty … no chyba że ich już nie ma …
jeśli chodzi Ci o ulotność i magię procesu fotochemicznego (co za romantyczne określenie) to masz rację. dziś to jest zabawa dla desperatów. to coś jak sklejanie modeli z archiwalnych numerów “Małego Modelarza” ... znam takich ludzi.
pamiętam pierwszą fotę jaką wywołałem. aparat villia, film ORWO, papier pewnie foton … to był pies.
GOK’87
pozdro
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 14.01.2010 - 08:29Pino,
odnoszę się z przyjemnością.
Jest coś zabawnie metafizycznego, że blogerka P i bloger M robili w tej samej firmie. Jeszcze bardziej zabawne jest, że różnica 40 lat jakby się miejscami zaciera.
Wartość dodana jest taka, że urzędnicy państwowi pośledniego sortu z kryzysem wieku średniego chyba takich wspomnień nie mają.
A kanałek super, tylko trochę nudny.
merlot -- 14.01.2010 - 12:42Nudny?!
Nad tym kanałkiem serce mi kiedyś pękło z takim hukiem, że już nigdy nic nie było takie samo. Miałam trzynaście lat.
Dlatego teraz musicie męczyć się z cyborgiem. Wszystko się wzięło z tego jednego przeżycia, w rzeczy gruncie.
Merlocie,
pierwsze pięć tematów ciekawe dla mnie, bo tak połowy słów nie rozumiem i nie umiem ich zlokalizować, taka kuweta to mi się np. z kotem jedynie kojarzy:)
Niestety nigdy nie wywoływałem zdjęć:(
I pewnie nie będzie mi to dane, zresztą mnie wiele różnych rzeczy ominęło, ale jak się prawie całą podstawówkę i liceum siedziało w domu i czytało 200 stron dziennie czy 300 średnio, to nie dziwne, że człek później stwierdza, że jego życie średnio ciekawe było:)
Pozdro i pisz nie tylko o jedzeniu:) (znaczy wiem, że ten tekst to nie o jedzeniu, w sumie:))
grześ -- 14.01.2010 - 14:29Och jej,
też siedziałam w domu i czytałam dveste, trista.
Kwestia logistyki życiowej :p
E tam:)
a logistyka i zarządzanie czasem to jedna z rzeczy, których nie czaję.
Ja nawet jak mam cąły dzień wolny, to potrafię właściwie nic nie robić:)
P.S. czasem czytałem więcej:)
W sumie co to jest dwieście stron:)
Jeśli mowa o książce łatwo się czytającej to jakieś 3 godziny z kawałkiem małym.
ostatnio to czytam w autobusach, właśnie spadam czytać:)
Cold Mountain, całkiem niezłe, przypominam se dzieciństwo, jak się w literaturze przygodowej, westernowej i podróżniczej zaczytywałem.
pzdr
grześ -- 14.01.2010 - 15:04Ja już nic nie czytam,
wystarczy mi muzyka, internet, piwo, gadki z ludźmi.
Po co, skoro mogę w każdej chwili przewinąć sobie w głowie znaczną część światowej literatury? ;-P
A czy ciągle masz ochotę robić coś nowego,
albo uczyć się czegoś, czego jeszcze nie umiesz? Tak jak te seanse w ciemni, albo składanie buchty, albo łotewer?
merlot -- 14.01.2010 - 15:19ja to mam taki problem, że
niewiele rzeczy zgłębiłem … tak się głównie ślizgam :P
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 14.01.2010 - 15:33Bo ja wiem?
Co do buchtowania, to osobliwość – bezwzględnie prawicowa jestem, lewą się nie podpiszę, ani nie zjem łyżki zupy, natomiast prawą ręką nie sklaruję liny. :)
Lubię się uczyć historii, pisać referaty i wierszyki, rozmawiać o życiu (rzecz to w sumie dość długa…), czyli nie tyle zdobywać nowe, co wydoskonalać stare umiejętności. Ach, no i kłócić się lubię. I walczyć. Jest tylko jedna rzecz lepsza od miłości, mianowicie wojna. :P
A! Lubię, jak mi Gretchen różne ciekawostki opowiada, z wyżyn swej omnipotencji. Jak mi powiedziała, że jeden sposób na haj, co go osobiście dawno temu opracowałam, ma swoje miejsce i nazwę w literaturze fachowej, to się naprawdę zdziwiłam.
No i nauczyłam się, w ciągu ostatnich dwóch lat, chodzić po górach. (“Góra? – Takie duże, wypukłe”). Może być, ale woda jest lepsza.
Chciałabym umieć śpiewać, ale na to nie widzę szans, nauczyć się jeździć na boazerii albo parapecie, patrz wyżej. Strzelać się pewnie w końcu nauczę, bo już się z koleżankami zaczynamy namawiać w tym względzie. I jeździć widłakiem, mam już połowę kursu zaliczoną, jak się skończy to piekło sesyjne, to zdam resztę i otrzymam unijny certyfikat. Będę ładnym i uroczym working class hero.
Poza tym, chciałabym zobaczyć cały świat, dziękuję tylko za Afrykę i Bliski Wschód.
Proszę o diagnozę :P
Merlot, ziomalu
Takie mam pytanie na boku: co ten blog Twój taki strasznie blady? Taka skórka na zimę nawet mnie Trolla przeraża, brrrrr!!! ;)
Troll Zdalnie Sterowany -- 14.01.2010 - 16:26Merlocie?
Hmmm…
Igła -- 14.01.2010 - 16:32?
Witaj TZS,
long tajm noł sij!
W kwesti skórki: nienawidzę kolorowych skórek. Wybieram coś, co nie bije po ryju i tego się trzymam.
W kwestii porządkowej: Teraz, jak już zostałeś słynnym literatem, będę do Ciebie mówił Mistrzu. Mogę?
I w kwestii redakcyjnej (piszę u siebie, żeby nie było, że się czepiam – bardzo mi się pierwszy rozdział podoba):
1. Steve’a, nie Stevena – dostałby furii, jakby się dowiedział, że tak GO nazwałeś.
2. W tablecie od Steve’a jedyną rzeczą do składania będzie kasa, żeby go kupić.
Pozdro, Mistrzu;-)
merlot -- 14.01.2010 - 19:19Igło,
Zaryzykuję i odpowiem:
merlot -- 14.01.2010 - 19:21Tak. Właśnie tak…
!
Działa!
teraz muszę spróbować wywoływania w kawie :)
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 14.01.2010 - 19:39Rozumiem,
że działa w “Perle”?
merlot -- 14.01.2010 - 19:49perła może robić za przerywacz :P
działa wywoływacz co go dostałem od koleżanki. a ma ze 20 lat … papier niestety już się zepsuł :) mam jeszcze 3 rolki ORWO z 1988 roku :D
=moje nudne i banalne foty=
Docent Stopczyk -- 14.01.2010 - 19:58Panie Grzesiu!
Kuweta, to taki płaski pojemnik otwarty od góry, do jakiego wlewało się odczynniki lub wodę i kolejno (wywoływacz, woda, utrwalacz, wanna) wkładało się naświetlone odbitki.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.01.2010 - 10:05Jerzy,
z podpowiedzi Grzesiowi wnioskuję, że zdążyłeś się na te misteria załapać?
merlot -- 16.01.2010 - 12:12Pino,
przed chwilą doczytałem się o tym widłaku.
Jeżeli nie bujasz, to pomysł jest extra.
Trzeba będzie wprowadzić do kodeksu nowy znak:
Uwaga, PINO!
Zresztą może się przydać w różnych sytuacjach;-)
merlot -- 16.01.2010 - 12:32Spadóweczka :P
Nie bujam, nigdy nie bujam… Wiesz co, wczoraj w pracy miałam tak absurdalną sytuację, od razu wzięłam kartkę i opisałam, czego byłam naocznym świadkiem… Jakby nie awantura na Karaibach, to bym już wywiesiła ją w beczce. Sama szczera prawda, a jestem przekonana, że mi nie uwierzycie. Sama bym nie uwierzyła, bo to wygląda jak zmyślony tekst, skrojony pod komentarz do pewnych wątków tutejszych ;)
>Pino
dawaj :)
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 16.01.2010 - 13:55Sorry,
za godzinę :) Niedawno wstałam, jeszcze wypić, zapalić, zjeść, poziewać trochę...
Niedawno wstałam
Jezu … fajnie masz :) ... ja niedawno skończyłem zajęcia prowadzić... teraz się gryzę z problemem jak ominąć zabezpieczenia serwera ISA na wirtualnej maszynie postawionej na domenowym kompie bez konieczności pieprzenia sie w jakiś vpny i kurde wszystko wskazuje że to jest mało wykonalne. o ile w ogóle … a już wiem co zrobię hopla hopla :D
kiepski jestem w te serwerowe klocki. dobrze że nie mam serwa na unixie albo na novellu bo bym sie chyba pochlastał :P
jeszcze jutro od 8 do 13 … chyba sie jutro napiję wódki :D
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 16.01.2010 - 14:24Ostatnie podrygi zdychającej ostrygi
Niedługo nie będę wiedziała, w co ręce wsadzić i które pożary gasić najpierw.
Ale na razie hopla hopla ;)
wiesz
nie ma róży bez ognia, c’nie? ;-)
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 16.01.2010 - 14:31Ani dymu bez kolców
Ani Small Faces
bez Radia Luxemburg, your station of the stars.
Two oh eight meters, medium wave.
Radio “Szarotka”.
Tylko wieczorem, po zmroku, wcześniej nie działały średnie.
W każdą niedzielę, o ósmej wieczór leciało “Top Twenty”...
I co chwila:
Four kinds of Sunsilk Shampooooooo
merlot -- 16.01.2010 - 15:29One is for youuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
Nostalgicznie się zrobiło.
“Kiedy w czterdziestym szóstym razem z Dostojną Kaczką wychodziłyśmy z lasu…”
Merlocie
tak było.
MarekPl -- 17.01.2010 - 03:27Poruszyłeś mnie tym swoim wpisem
Gdzie ten mój Dom Kultury (SCK)?
Ech! Gdzie te czasy
Fajnie było, Marku
Człowiek poznawał wszystko na raz i ciągle mu było mało…
merlot -- 17.01.2010 - 10:20Tomku!
Ja wiem, że dla Ciebie, to ja jestem gówniarzem, ale na to i owo zdążyłem się załapać. Używałem jeszcze aparatów na szerokie filmy z papierkiem prowadzącym (Ami i Druh).
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 17.01.2010 - 22:44Ello, elloooo...
long tajm noł sij!
W kwesti skórki: nienawidzę kolorowych skórek. Wybieram coś, co nie bije po ryju i tego się trzymam.
W kwestii porządkowej: Teraz, jak już zostałeś słynnym literatem, będę do Ciebie mówił Mistrzu. Mogę?
I w kwestii redakcyjnej (piszę u siebie, żeby nie było, że się czepiam – bardzo mi się pierwszy rozdział podoba):
1. Steve’a, nie Stevena – dostałby furii, jakby się dowiedział, że tak GO nazwałeś.
2. W tablecie od Steve’a jedyną rzeczą do składania będzie kasa, żeby go kupić.
Pozdro, Mistrzu;-)
Odpowiedzi:
1. Ale ta skórka jest mdła, bezbarwna i bez jaj! Sorki, taka prawda.
2. Kto mi powie “Mistrzu” ma w ryj od Trolla! Hehe..
3. Jesteś bezczelny, komentarze do mojej literatury liczą się tylko u mnie napisane. Za karę nie wystąpisz w kolejnym odcinku.
4. Złapałeś się na prosty haczyk z tym Stiwenem, hehe, był specjalnie dla Merlota!
5. Zaczekajmy do 27.01.10, nie mów hop, ma być poniżej tauzena dolców w końcu ;)
Zdrowie na budowie!
Troll Zdalnie Sterowany -- 22.01.2010 - 15:49:szerokie-filmy-z-papierkiem-prowadzącym:
Śnieg. Deszcz. Psy osaczają. Rozpoznaję niektóre z nich
Docent Stopczyk -- 22.01.2010 - 16:09