Zgorszenie miłosierdziem i wspaniałomyślnością.. .

Na dziś przypada Ewangelia z przypowieścią o robotnikach w winnicy. I o tym jak to właściciel nagrodził tak samo tych którzy pracowali “od rana” jak i tych którzy pracowali “jedną godzinę”.

No i ta zaskakująca puenta:

“Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?”

Powiem szczerze, takie postawienie sprawy przez szefa w firmie mnie również by postawiło w osłupinenie i pewnie podziękowałbym za taką gradację wynagrodzenia… . Jak można płacić tak samo w firmie temu co “pod koniec dnia” raczył zjawić się do pracy jak i temu który “od rana” pracował.

Pewnie czytelnik się dziwi czemu poldek protestuje jak ci zbuntowani robotnicy pracujący “od rana”. Ano się buntuję – sam załozyłem firmę i w ten sposób nie zamierzam nagradzac pracowników jak ów dobry rządca.

A to z jednego powodu:

Przypowieść jest adresowana do Królestwa Niebieskiego, a ściślej mówiąc do hojnie udzielanego miłosierdzia przez Boga. Znowu – czuję, że w tym momencie można się wzdrygnąć-, że Bóg zbyt równo podchodzi do grzesznika jak i sprawiedliwego. Nic z tych rzeczy.

W tej przypowieści jest ukryte sedno prawdy o człowieku.

Przypatrzmy się zdaniu “klucz” po niżej:

“Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? “

1. Pierwszy zarzut ze strony Gospodarza do obruszonych postępowaniem nagradzającego robotników:

“Czemu zgorszony jesteś moją dobrocią?”

Wg mnie ta pretensja identyfikuje pychę w robotnikach pracujących “od rana”.

A z jakiego powodu mieli być pyszni robotnicy? Przecież nie pracowali “na swoim”, byli zaporoszeni tak jak ci “ostatni”.

*Jednak aby przejść dalej musimy jasno zaznaczyć, że ta przypowieść odnosi się do zbawienia a nie do podpowiedzi jak ma funkcjonować prosperująca firma na ziemi. Jeśli tego byśmy nie zrobili – wypaczylibyśmy sens całej przypowieści.

Jeśli moja pycha się buntuje, to znaczy, że ja wcale nie jestem robotnikiem winnicy Pana ale pracuję dla swojej sławy i własnej prywaty. By być “lepszym niż inni”, “by być wspanoialszym niż inni” by chodzić pośród innnych jak paw”.

Jezus tym zdaniem demaskuje chorobę która może przytrafić się i mi – mam ambicje i chcę być “bardziej”. Może ona nie jest zła w innych sytuacjach: pracy, nauki, planowania i realizacji a;e w kontekście wywyższania się ponad grzeszników to nieprzystaje uczniowi Chrystusa.

Jśli chodzi o wybaczenie grzechów ambicje na bok wszyscy jesteśmy grzesznikami.. .

“Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.”
Mt 20, 1-16a

Pewnie zdarzyło nam się to zdanie cytować albo słyszeć je cytowane – ale spróbuję nadać temu zdanie inny sens niż zwykle.

To zdanie zrównuje zarówno świętego jak i grzesznika, gdyż pod względem grzechu wszyscy staliśmy się równi. Nie ma człowieka bez grzechu oprócz Jezusa i Maryi.

Więc pierwszy powinien stać się ostatnim – powinien przypomnieć sobie swoją grzeszność i miłosierdzie Boga.

A ostatni powinien uczynić to co keidyś uczynił ten pierwszy -> nawrócić się i dać się ztrudnić w winnicy.

Wszyscy potrzebuja Bożego miłosierdzia(zaproszenia do winnicy) jednakowo. Więc są równi.

- z grzechu obmyci, zafascynowani miłosierdziem Boga mogą w zgodzie mieszakać i upajać się “wiecznymi trunkami” w winnicy Pana.

***

Czasami “gdy do czegoś dojdziemy” w życiu zapominamy, że zaczynalismy od zera, a to co mamy zawdzięczamy najczęściej życzliwości i wspaniałomyslości innych. A wywyższamy się w myśl przysłowia: “zapomniał wół jak cielęciem był”.

Gdy tymaczasem – braćmy i siostrami jesteśmy – skazani jednakowo na Miłosierdzie Boga, który – jak śpiewa Feel – “na rozstajach dróg…. stoi… ; On wskaże Ci drogę...”. Zarówno pierwszemu jak i ostatniemu.

I chwała Panu, że nas wszystkich zrównał, gdyż inaczej w niebie byłoby “piekło”. :-)))

Pozdrawiam świątecznie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Nie rozumiem.

Bóg faktycznie musi wybaczać pajami i co chwilę. I każdemu. Po sądzie ostatecznym Królestwo Nebieskie będzie pełne paskudnych drani. Ja też mam szansę. Tylko nie wiem jak to przyjąć.

Gdy już w temacie wiary dochodzisz do etapu z pętlą na szyi, ktoś postanawia wykopać spod ciebie krzesło.

Wciąż mój stodunek do religii jest chwiejny. A wiara zdycha.

Ciągle mam to jedno pytanie:

Czy Bóg zabronił zabijania, bo zabijanie jest złe, czy też zabijanie jest złe, bo Bóg zabronił zabijania?

Które ze zdań jest prawdziwe. Oba na raz nie mogą. Każde w jakiś sposób miesza w głowie. Ale to nie jest pytanie nieuczciwe.


No przypowieść o tych robotnikach

to w sumie pełna nadziei jest.
I zgadzam się, że nie ma sensu jej odnosić do rzeczywistości ściśle ekonomicznej (acz niektórzy UPR-owcy i liberałowie tak robią, że niby ten właściciel winnicy a więc i firmy ma prawo do wszystkiego, pewnie do niezapłacenia za pracę też).

pzdr.

P.S. Może późnym wieczorem napiszę o deMello coś, znaczy różne cytaty plus moje rozważania na ten temat, więc zapraszam.

A i zajrzyj do Mad Doga,bo taki tekst napisał pozytywny, trochę z niektórymi twoimi mi on koresponduje.


A do mnie przemawia

najbardziej zdanie o jednakowej szansie dla świętego i ostatniego grzesznika.
I dzieki Poldku za przypomnienie,że przypowieści z reguły nie odbiera się wprost – często łapię się na tym.Pozdrawiam,zajrzę jeszcze później.


mindurer

Myślę, że Bóg nie musi wybaczać lecz chce. A tak naprawdę nie o Boga tu chodzi a o człowieka.
Królestwo Boże, rzeczywiście pełne musi być drani. No bo popatrz do Ewangelii: – Maria Magdalena która była prostytutką – dobry łotr z krzyża – celnik Mateusz

sam widzisz, że do nieba wchodzą grzesznicy…. – tylko własnie idzie o tę subtelną przemianę. Gdyż zauważ, że nie ma przebaczenia bez żalu i pragnienia jego otrzymania. A właśnie jako grzesznik mam pewność łąski i przebaczenia ze strony Boga – niewierzący albo słabowierzący nazywają to “Zjawisko” Opatrznością. SIegnięcie po ową łąskę to już zalezy od tego czy sam zechcę czy też nie. NIby banalnie proste ale może to być bardzo trudne. Tu wg mnie trzeba prostoty serca, bo Bóg działa “po prostu”, -)))

Natomiast co do zabijania. Idzie Ci o zabijanie ludzi, zwierząt… , wogóle czy w szególe…? Musiałbyś uściślić.

Pozdrawiam.

************************
Tyle cudów i prezentów ja wysławić Ciebie Boże… .


Grześ

przypowieści to jak “sejfy do otwarcia”. Zawsze optymistyczne i nie wprost… . :-))) Dla mnie ten sposób wypowiadania Jezusa zawsze świadczy o subtelności i delikatności dla słuchacza.

Zresztą zauważ, że aby wziąśc coś dla siebie z przypowieści trzeba mieć czas…. – a więc oderwać sie na chwilę. Tak mi się wydaje, że to taki mały podstęp(pozytywny) ze strony Boga. Wyciąga mnie “na stronę” z codzienności, by mi “coś powiedzieć”.. . Czyli w czytaniu i “rozbrajaniu przypowieści” mieści się zarówno poszukiwanie, pragnienie i chyba oczekiwanie…. .
Ten kto “ma czas” usłyszy. Kto nie ma… – widocznie niezainteresowany(jeszcze).

Zajrzę wieczorem do Ciebie!

Pozdro.

************************
Tyle cudów i prezentów.. – jak wysławić Ciebie Boże… .


Bianka

...ja też się łapię.

Pozdrawam i zapraszam wieczorem!

************************
Tyle cudów i prezentów, jak wysławić Ciebie Boże… .


Co za brednie...

Im więcej czyta się tego pisma – tym lepiej widać jakie to brednie. Wszelka cywilizacja padłaby w tydzień, gdyby ludzie w pełni zastosowali się do biblijnej wizji… Chyba wypada podziękować Bogu, że stworzył też Szatana, któremu zawdzięczamy to, że ludzie jeszcze na głowę nie upadli, żeby tak samo płacić nierobom i tym, co się ciężko napracowali. W realu, takim “dobrym Panem” jak ów Bóg powszechnie by gardzono, że jest oszołomem, nieszanującym ludzkiej pracy.

Tak – to ludzkiej ambicji, chęci wywyższenia się, chęci pokazania, że jest się lepszym od szarego tłumu, z chęci wymyślenia sobie czegoś fajnego wzięła się esencja naszej kultury a nie z farmazonów o powszechnej dobroci i równości. Takie opowiastki to dobre dla tych nieudaczników, co to im w życiu nic nie wyszło. To oni wymyślaja sobie cuda tak samo namiętnie jak kupują losy w Toto-Lotka – czekają aż ich los sam się odmieni na lepsze… Ohyda!


Zbigniew

Mam wrażenie, że nie czytałeś dokładnie tekstu.
Tekst przypowieści nie odnosi się do ekonomii ziemskiej a Ty ją tak traktujesz.

Co do tego dla kogo sa “te opowiastki” – na jakiej podstawie twierdzisz, że są dla tych co im w życiu nie wyszło???? Sugerujesz, że czytelnicy Biblii to sami kloszardzi? Kto był mądry a kto głupi okaże się właśnie po śmierci. :-)

Jakie kryterium chcesz zastosować które to rostrzyga kto mądry a kto głupi ?

Inna rzecz. Dożyliśmy czasów gdy pensum jest negocjowane indywidualnie z pracoawcą i koledzy z pracy często są związani tajemnicą niemogąc ujawniać swoich poborów.
Więc zasada z przypowieści: “pracodawca ustala gażę indywidualnie” – jest absolutnie wykonalnai rozsądna nawet.
A nawiązując do przypowieści i tak ci so pracowali “od rana” są w lepszej sytuacji gdyż cały dzień korzystali z dobrodziejstwa hojnej gaży. Czego nie mogą powiedzieć Ci którzy zaczęli wieczorem. :-)))

A pozostałego akapitu nie zrozumiałem więc się nie odnoszę.

Pozdr.

************************
Tyle cudów i prezentów, jak wysławić Ciebie Boże… .


@poldek34

Eh, widzisz, dla mnie to jest tak. Wystarczy ta skrucha. I to skrucha szczera, a sam nie potrafię oenić, kiedy skrucha jest sczzera. Obawiam się, że zawsze, gdy czlowiekowi śmierć w oczy zajrzy…

Nie wiem też o co chodzi z Bożą opatrznością, ale dla mnie to czasem opaczność. W końcu życie na Ziemi jest czasem próby, więc gwarancja łatwego odkupienia win, wydaje mi się nieuczciwa. To nie jest prawdziwy test.

Bóg działa po prostu. Ale nie w tym rzecz. Zamiast zabijania podstaw sobie do mojego pytania kradzież. Cokolwiek innego, co jest przez Boga w dziesieciu przykazaniach zabronione.

1) Bóg zakazał kradzieży bo kradzież jest zła.

W takim razie ten nakaz moralny nie pochodzi od Boga. istnieje poteżniejszy/mądrzejszy prawodawca, który ustanowił że kradzież jest zła. Bóg jest tylko żandarmem.

2) Kradzież jest zła, bo Bóg zakazał kradzieży.

Bóg ustanowił pewną regułę, ale jako istota ze wej definicji wzechmocna, moze ją zmienić. Moze któregoś dnia dać nam nakaz kradzieży. Nakaz cudzołóstwa, albo nakaz zabijania. Co wtedy?

Przyznaję, że ja tego trochę nie rozumiem. Tyle. Nie znaczy to, ze kradnę czy zabijam. Nawet na msze chodzę, choć czasem, gdy słucham kapłanów, muszę gryźć się w wargi by nie kląć.

Jaka będzie Twoja odpowiedź?


Mindrunner

nie nam oceniać kiedy jest właściwa. Ale wiesz kiedy czego żałujesz a kiedy nie = kiedy jest szczere a kiedy nie…. .

Życie na ziemi – czas próby

nie wiem czy próby ale napewno Bóg pragnie naszego powodzenia bardziej niż my sami. Bardziej chce nas wspomagać niż poddawać próbie. Czy dla sportowca branie udziału w zawodach to czas próby czy też działanie w pełni wolne..? A coś z zawodów ma zycie. Zyjesz, wyznaczasz sobie cele i je realizujesz.

“zabijanie” – przykazania

Przykazania mają formę prewencyjną -> wg mnie Bóg jawi się zawsze jako obrońca człowieka stąd przykazania: nie czyń drugiemu krzywdy gdyż, doprowadzi Cię to do zguby.. . Nie wchodź na złą ścieżkę abyś nie znalazł się w sytuacji bez wyjścia, jaką miarą mierzysz i tobie odmierzą... . Dekalog zabezpiecza dobro człowieka gdyż Bóg swoim autorytetem bierze go w obronę.

Ja zauważam w przykazaniach ostrzeżenie przed zła drogą. A jeśli w kontekście Boga, to znajduję Jego wstawienictwo w obronie tego kogo skrzywdziłem a nie w moim jako złoczyńcą.

“kazania”
Ja też czasem się nudzę na kazaniach(myslę, że o to idzie) ale zawsze staram się jakieś jedno zdanie wyłuskać z kazania – nie zawsze się udaję gdyż myśli uciekają.... . No ale na szczęście zawsze tabernakulum zamieszkane – wiec przecież ze względu na Jego przychodzę a nie kazanie księdza. Mądrzejsze czasem w necie można poczytać ale w necie Eucharystii nie uświadczysz… .\

Pozdrawiam.

p.s.
Właśnie idę na Mszę.. – śpioch ze mnie. :-)))


@poldek34

Ja już wróciłem, ale z jeszcze większym zamieszaniem. W kategoriach czysto rozumowych trzeba na to pytanie jakoś odpowiedzieć. Znaczy, albo jedno albo drugie. Nie należy pozostawiać pytań niezadanych a odpowiedzi niewypowiedzianych bo to zaniechanie. Też grzech. Wię ciekawi mnie jak to jest w Twojej interpretacji.

Zakazał bo jest złem, czy jest złem bo zakazał?

Dla mnie to doć poważna sprawa i zagwozdka.

A tak swoją drogą anegdotka.

Jakiś czas temu na mszy św. polskiej przybył do paskudnych emigrantów duszpasterz społeczności polskiej i w ramach kazania walnął nam tekstem, ze owszem wyjechaliśmy, jakoś żyjemy, ale “nie cieszcie się, bo jeszcze możecie wylądować pod mostem”.

Ja od tej pory chodzę na msze anglojęzyczne. A ludzie chcieli go witać transparentem “Nie ciesz się, jeszcze nie jesteśmy pod mostem.”


mindurer

anegdotka niezła – a ksiądz widac optymista skoro tak przywitał rodaków, :-)))

Co do zas zagwozdki.

Wg mnie nawet nie zakazał gdyż pozostawił człowiekowi wolnośc wyboru. nie w tych kategoriach myślę przykazania należy odczytywać – przynajmniej ja ich tak nie odczytuję.

Przykazania są zabezpieczeniem dobra człowieka za którym stoi Bóg. A więc Bóg nie musi zakazywać ani nakazywać. Bóg mówi o konsekwencjach wyborów, tak jak mówidz dziecku “nie pchaj palucha do kontaktu…”, bo sobie dziś wymyśliłeś, że od dziś nie wolno. Ale dlatego, że to dla dziecka niebezpieczne.

Tak też Bóg mówiąc nie czyń krzywdy drugiemu mnie wymyśla sobie lecz mówi po to aby człowiek nie stał się niewolnikiem złego… – nie zatracił duszy.

Nie dlatego, tak mówi, że sobie to “dziś wymyślił” ale dlatego, że w ten sposób “zły” pęta człowieka, jego duszę, jego wolę, jego czyny, jego życie. A cóż człowiek odda za swoją duszę gdy ją straci? Chyba już nic.

Pozdrawiam.

p.s.
dzięki księdzu znasz pewnie dobrze angielski-liturgiczny, :-)))

************************
Tyle cudów i prezentów, jak wysławić Ciebie Boże… .


@poldek34

No, dla mnie to jest dośc poważny problem. Mnie po prostu zastanawia, jak Ty na to pytanie odpowiesz.

Swoja drogą, mnie ten ksiądz wnerwil bardzo. Jestem jednym z tych co wyjechali i nie było mi łatwo. Mnie nikt, jak jemu, nie zafundował biletu. Oczekiwalem wsparcia i nauki a dostałem jego prywatne życzenia wyladowania pod mostem. Nie tylko ja. Póki co nie mamy z żoną dzieci. Także rodziny z dziećmi. To juz było średnio zabawne.

Co do agnielskiego – w ogóe rozumiem nieźle. A msze brzmią niczego sobie. Zupełnie inazej niż angielski którym się mowi na codzień. Ach. I zbiórka pieniędzy dwukrotna. Pierwsza na rzecz parafii, druga na cele charytatywne.

Ciekawie jest.

Ciekawe też, czy jak wrócę do Polski, a mam plany, zdecyduję sie na uczęszczanie na msze w Polsce. Chociaż będę miał stosunkowo blisko do Dominikanów w Kraku…


Mirdunnner

Ja już Ci odpowiedziałem na pytanie. Ale jeszcze jedno zdanie.

Złem jest to co dobrem nie jest. Dobry jest Jeden Bóg a więc zło jest czymś więcej niż zakazem, jest rzeczywistością w którą można wejść i nie wrócić.... -> utopić się, zatracić.

Stąd złem jest wszystko co oddala od tego co dobre. Nie dlatego, że Bóg tak powiedział ale dlatego, że tak jest gdyż o tym nie tylko powiedział ale też zaświadczył we Jezusie z Nazaretu. Przykazania potrzebne sa dla “dzieci” – dorośli wiedzą to co w przylkazaniach i jeszcze więcej gdyż mają pojęcie Dobra i Zła, jeśloi chcą go mieć.

Natomiast co do Krakowa i DOminikanów – piękna liturgia, krótkie i treśąciwe kazania, piękne śpiewy, dobre rekolekcje.

Przemieszkałem w Krakowie kilkanascie lat i bywałem tam na Mszach, rekolekcjach, spowiedziach…. . To dobre miejsce i warte fatygi aby tam czerpać.

:-)))

Pozdrawiam.

************************
Tyle cudów i prezentów, jak wysławić Ciebie Boże… .


Hejka,ponownie

Nadrobiłam zaległości-przeczytałam twoje dwa poprzednie teksty (dopisałam coś
w sprawie krzyża) a o czekaniu czy oczekiwaniu(tekst poprzedni) powiem krótko:
po tym jak przetrwałam 20 dni codziennych wizyt w szpitalu przy umierającej
osobie dostałam osobliwy dar-odczucie.Przestałam bać się śmierci. To było
siedem lat wstecz i byłam sama sobą zaskoczona – zazdrościłam staruszkom
ich zmarszczek,wieku bo oni już niedługo Go(Boga) spotkają.
Dziś już to odczucie to spokój podbarwiony nutą radosnej niecierpliwości gdy biegnę myślą w przyszłość.Jak bym miała na kompie taki guzik by
po kliknięciu udzielił się wszystkim to bym go klikała wielokrotnie – tak cudne
to odczucie.
Nie jestem mocna w dyskusjach filozoficznych ale zdaje mi się ,że pytanie, które
Mindrunner zadaje jest z kategorii:
czy szklanka wypełniona do połowy wodą jest:
-do połowy pełna
-do połowy pusta.
Nie wiem, natomiast pamiętam,że
optymista nazwie ją do połowy pełną
a pesymista do połowy pustą.
Ja częściej mam tak że nazywam ją do połowy pełną.
ściskam i pędzę czytać pozostałe zaległości,tyle tego że ho, ho
ps.lubię różnych “runnerów“co dzielą włos na czworo :-)


Poldku, info,

trylogia cytatów z de Mello już jest:)
Możesz sie odnosić ile chcesz.
A i pod pierwszym tekstem narzekałeś, że dyskusje twoje komenty zamknęły, ale rozkręciła się jeszcze.
Więc polecam zajrzeć.
Do wszystkich trzech tekstów.

pzdr


Grześ

dzięki za informację. Przepraszam alem ostatnio mało w sieci i zajętym.. . Ale wpadnę, przeczytam i napiszę. Ciesze się, że napisałes więcej.

Pozdrawiam.

************************
Tyle cudów i prezentów, jak wysławić Ciebie Boże… .


Subskrybuj zawartość