No nastał ten czas. Wiedziałem, że kiedyś nastanie, choć z róznych względów czekał długo w kolejce ów zespół, ale tak to jest, że rzeczy podstawowe, oczywiste i piękne są czesto tak oczywiste, że aż niezauważone.
Co tu powiedzieć?
Tytuł mówi wszystko w sumie, zostaje jeszcze tylko muzyka, choć oczywiście tak dobrze nie będzie, by mego smęcenia nie było.Będzie.
Więc tak, zamiast wstępu(choć w sumie wstep już jest) taka moja zgrabna anegdota i bon mot (jak wszystkie bonmoty Grzesia ) dobry, otóż kiedyś powiedziałem albo pomyślałem (bo nie pamietam czy w tej wiekopomnej chwili jakichś słuchaczy miałem), że historię muzyki można streścić tak: w latach 60-tych- The Betles, 70-te i 80te to Queen, a później nie ma już nic:)
Oczywiście mój bon mot jak wszystkie dobre bon moty jest populistyczny i fałszywy, ale jednak coś w tym jest, a nawet jak nie ma, to Queen to po prostu moja muzyczna miłość.
Więc oddajmy głos Freddiemu (który tyż grał na różnych instrumentach) a niech zagrają jeszcze poza tym Brian May, Roger Taylor oraz John Deacon.
Zaczniemy od prawdziwego killera:
Choć właściwie każdy utwór w dzisiejszym odcinku to pewniak.
Więc może to?
A teraz kolejny utwór, który uwielbiam i moge go słuchać ciągle:
Wciągający taki…
No a teraz klasyk nad klasyki, już wiadomo?
Wiadomo, eh, jak tu on śpiewa…
No a Queen potrafił też zagrać ostrzej oczywiście, znaczy rockowo bardziej będzie przez chwilę:
No a teraz spokojniej acz dalej pięknie:
No i niestety wszystko, co piekne ma swój koniec.
Ale koniec nie będzie taki szybki.
Bo bez tych utworów Queen sobie nie wyobrażam:
No i po prostu na koniec, wiecie co?
Chyba nie da się nie wiedzieć.
Dla mnie chyba utwór wszechczasów, nie tylko najbradziej ulubiony Kwina (że tak spolszczę:)), ale i w ogóle takich utworów nie ma za dużo…
Po tym utworze może zapaść już tylko cisza, więc zapada…
komentarze
Innuedo
tę płytę dostałem na gwiazdkę w 1991 jak Freddy już zmarł
kocham, po prostu kocham
niezapomniany głos
p.s.
dzisiaj widzę kolega też muzycznie :)
pozdr
RafalB -- 07.09.2008 - 21:56Ano muzycznie,
jakoś mnie naszło, szczególnie, że mojego alfabetu muzycznego bez Queen sobie nie wyobrażałem, właściwie powinien byc jako pierwszy jego element.
grześ -- 07.09.2008 - 21:57Innuendo oczywiście
:)
RafalB -- 07.09.2008 - 21:58Z Queenami jeszcze jedno
mi się kojarzy
lata osiemdziesiąte, piątek, lista przebojów Trójki
mój starszy brat ze słuchawkami na uszach śpiewa Scandal (oczywiście pierwsze miejsce) – niezapomniane
to był zespół o niesłychanej energii, żadna nowa moda nie mogła ich zmieść, byli jakby poza czasem… i tacy pozostali, zupełnie odrębny rozdział w historii muzyki
pozdr
RafalB -- 07.09.2008 - 22:09No i miauczący prezent dla Delilah:)
mam nadzieję, że lubisz koty, a piosenka taka dziwna acz niezła.
pzdr
grześ -- 07.09.2008 - 22:10Rafale, ano fakt, nie do zaklasyfikowania,
no i własnie ta różnorodność ,. kreatywność i energia muzyczna, w jednej piosence u nich się dzieje czasem tyle co w 10 innych zespołów.
grześ -- 07.09.2008 - 22:11@Grześ
No fajnie – tylko czemu Queen??? Czemu kolejny kolo isze kolejny tekt o zespole, o którym już chyba wszystko napisano?
Mi się nie chce, ale czemu nikt nie napisze np. o mało znanym w Polsce fenomenie Krautrock? Czemu nie napiszesz Grzesiu o Fredzie Frith’cie, albo o muzycznej awangardzie izraelskiej?
To znaczy – fajnie, że piszesz, ale byłoby jeszcze fajniej, gdybyś napisał coś innego niż to, o czym wszyscy piszą, kiedy próbują coś napisać o muzyce.
Bez urazy – serdecznie pozdrawiam!
Zbigniew P. Szczęsny -- 07.09.2008 - 23:26Zbigniewie,
spoko, pisałem też np. w tym alfabecie np. o Lacrimosie, chyba znacznie mniej znany zespół, przynajmniej w Polsce,pisałem o Closterkellerze czy Strachach na Lachy
grześ -- 08.09.2008 - 07:54albo o różnych zapomnianych czy mniej zapomnianych piosenkach i i ch dziwnych wersjach i tych klasycznych w cyklu ,,Historia jednej piosenki”.
A o zespołach, które wymieniasz, napisać nie moge, bo ich nie znam.
@grześ
Normalnie chyba, wzorem prezydenta, zerwę z Tobą znajomość :)
Pisać o Queen, o klasykach ich autorstwa – i pominąć to???
http://www.youtube.com/watch?v=4ADh8Fs3YdU
Jak mogłeś, Grzegorzu Okrutny…
Banan -- 08.09.2008 - 08:05Bananie drogi:),
nie łam się, przecież show must go on:)ale masz rację wstyd, że zapomniałem,ale świadomie nie ma za duzo utworów, bo stwierdziłem, że wszyscy znają i wybrałem tylko moje ,,naj”.
A w ogóle coś zabawnego, wprawdzie link pasuje bardziej do mojego hyde parku, ale że temat zblizony, to proszę bardzo:
http://wyborcza.pl/1,75248,5666294,Smiech_na_sali__katechetycznej_.html
A link znalazłem w blogu Torlina, co tyż o Queen napisał:
http://torlin.wordpress.com/
P.S. Jak się wyrobię z porządkowaniem chaosu w pokoju, to idem się pokłócić do ciebie, bo coś ci komentatorzy oszczędzają twój ostatni tekst, a ze dwie sprawy do czepnięcia tam są:)
pzdr
grześ -- 08.09.2008 - 15:36@grześ
No to czekam :)
Banan -- 08.09.2008 - 15:40Jak zawsze ciarki
aż mi przechodzą gdy ich słucham. Pomyśleć tylko, co by jeszcze stworzyli gdyby F nie odszedł.
dzięki grześ
AnnaP -- 08.09.2008 - 15:50Znowu się spotkaliśmy
To ciekawe, że niezależnie od siebie wpadliśmy na ten sam temat, chociaż ja pisałem w kontekście pomnika w Montreux. Kłócimy się z lekka o przebój wszechczasów (widzę, że Ty też nie znosisz pisać tego rozdzielnie – u mnie to jest bunt wobec rzeczywistości), Twój uwielbiam, ale dla mnie największym jest jednak “Bohemian Rhapsody”.
Torlin -- 08.09.2008 - 20:09I jeszcze jedno, co napisałem w swoim blogu, po Queenach dla mnie jeszcze byli: Nirvana i Guns N’ Roses.
A w sprawie Twojej dyskusji ze Zbigniewem Szczęsnym – pamiętaj – to jest Twój blog, pisz to, co chcesz, na tematy Cię interesujące, co Cię pasjonuje, ciekawi, martwi, denerwuje, pasjonuje, wkurza. Nigdy nie pisz na zlecenie, to od razu widać.
Torlinie,
no, ale jak tu się w muzycznych tematach nie spotykać, jak w sumie muza lat 60-tych i początku siedemdziesiątych była wielka, Queen tę wielkość kontynuował znacznie dłużej.
Nirvana tak, Gunsi niekoniecznie dla mnie, znaczy nie za bardzo wokal mi podchodzi, zresztą nba TXT miłośnikiem i fanatykiem i znawcą Gunsów Mad Dog jest, ja tam to z kilka utworów znam.
A oi Nirvanie kiedyś napiszę, dzięki za przypomnienie, może nawet jeszcze raz ,,Dzienniki” Cobaina przeczytam.
No a jesli chodzi o tematyke wpisów, to zawsze piszę o ,,moich” rzeczach, nie pod publiczkę, więc nie musisz mnie przekonywać:)
grześ -- 08.09.2008 - 20:27Grzesiu
Ja się przyznaję, że do Queenów dojrzałem późno, o wiele za późno. Tak naprawdę dopiero “Miracle” (nie taki przecież wspaniały) mnie wciągnął. A “Innuendo” zachwyciło.
Twój zestaw mi się podoba, ale jakże mi się wydaje eliptyczny, że tak powiem. Można by palnąć nie gorszy bez żadnych powtórzeń. W sumie dzięki za muzyczne przypomnienie czegoś pięknego.
Pozdr.
popisowiec -- 08.09.2008 - 20:34Aha, jeszcze jedno
Lubisz w ogóle jakiś kawałek z “Miracle”?
A jakby co, to “Nieśmiertelny” dzisiaj figuruje w programie tv. :)
Pozdr.
popisowiec -- 08.09.2008 - 20:39Popisowcu,
wiem, że zestaw jest krótki i niekompletny,a le w sumie nawet jakbym wkleił ze 20 utworów, to jeszcze coś by zostało fajnego w sumie,, bo mają mnóstwo utworów dobrych.
A TV nie mam…
I w dodatku ,,Nieśmietlenego” nie oglądałem:(
A na tej płycie ,,Miracle” nie ma jakichś moich faworytów w sumie.
pzdr
A co do utworów Queen genialnych , których tu nie ma wystarczyłoby już samych utworów np. ze słowem ,,love” w tytule.
,,Mother love” , ,,Somebody to love”, “ I was born to love you”, czy moje ulubione:
pzdr
grześ -- 08.09.2008 - 20:53A i jeszcze np. nie zahaczyłem
o najbardziej przebojowe utwory Queen ,,(We will rock you”, We are the champions”, ,,Radio ga ga” ,,I want to break free“itd
Można by też zająć się tymi najbardziej rockowymi, można tymi mało znanymi, można wersje koncertowe tylko, no materiału na 10 notek spokojnie jest:)
pzdr
grześ -- 08.09.2008 - 20:56Grzesiu
Eee, nie mów, że Ci się nie podoba “I want it all” albo “Breakthru” na przykład.
U Queenów zahaczać można o mnóstwo rzeczy, więc trudno o pretensje. Każdy ma własną listę ulubionych numerów.
Pozdr.
popisowiec -- 08.09.2008 - 21:12"czemu nikt nie napisze np. o mało znanym
w Polsce fenomenie Krautrock”
ja mam gdzieś tekst o CAN ... i bez przesady, nie jest to fenomen aż tak mało znany. szczególnie w Polsce.
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 08.09.2008 - 21:22Popisowcze,
no podoba, ale mi mało co Queenu sie nie podoba, chodzi że nie są to te naj, naj, najulubieńsze.
grześ -- 08.09.2008 - 21:29Docencie, ale ty żeś
ekspert od różnych alternatywnych i awangardowych dźwieków, więc może napisz, to Z. szczesny się ucieszy.
Bo ja to słucham w miarę popularnych dźwięków, choć i tak wśród niektórych znajomych niektóre moje gusta muzyczne uchodzą za dziwaczne.
No, ale jak się słucha hip hopu:), to Dead Can Dance może się wydawać im dziwne:)
Czy Siouxsie np.
pzdr
grześ -- 08.09.2008 - 21:32>grzesiu
może napiszę ;-) a jako preview masz CAN
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 08.09.2008 - 21:38>grzesiu
może napiszę ;-) a jako preview masz CAN
ale Kraftwerka to chyba znasz? ;-)
a ha … polecam Kluster
a tak w ogóle to krautrock był chyba pierwszym gatunkiem rokendrola o nieanglosaskich korzeniach. bardzo wpływowym gatunkiem bo inspirował muzyków od punka/postpunka (np PIL) po hip hop (np Wu Tang Klan)
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 08.09.2008 - 21:49No Kraftwerk kojarzę
pzdr
Posłucham tych dźwieków za niedługo.
grześ -- 08.09.2008 - 21:47@Docent
:-)
Ale kawałek wybrałeś :-)))
Ale zapewne na YouTube trudno coś znaleźć. Niemniej jednak Cannibalism jest płytą genialną.
Co do Krautrock – myślę jednak, że mało. Zapytacj przeciętnie wyedukowanego muzycznie Polaka z czym jemu/jej kojarzy się muzyka niemieckia, to w najlepszym wypadku wyjdzie, że Scorpions, Klaus Schulze, Tangerine Dream no i może ten Kraftwerk i obecnie Rammstein. A gdzie Faust, Can, gdzie Amon Dul Zwei, Popol Vuh czy Dagmar Krause? A jak dołożymy tych, którzy się dorobkiem eksperymentalnej progresji inspirowali, nieraz dochodząc do innej formy, jak Einsturzende Neubauten czy Oomph? A jak dołożymy do tego przydatki regionalne – Yello, Klausa Nomi, Leibach to okazuje się, że jest to fenomenalny kawałek europejskiej muzyki, który ma się nijak do oklepanego w Polsce stereotypu niemieckiej muzy w rodzaju Modern Talking i jodłowania…
Zbigniew P. Szczęsny -- 08.09.2008 - 22:58przeciętnie wyedukowany muzycznmie Polak
swoją edukację muzyczną zaczyna i kończy na jakimś Niedźwiedzkim, a w najlepszym razie Kaczkowskim (o to już jest gość! ;-))
Niemcy mieli cała masę znakomitych kapel w latach 70/80 tylko że 99% z nich jest kompletnie zapomnianych albo w ogóle nieznanych. te które podałeś jakoś w świadomości lepiej wyedukowano muzycznie Polaka chyba istnieją. nawet jak ich nie słyszał to słyszał o nich
“przydatki regionalne”
Laibach jest, IMO, zbyt ważnym i oryginalnym tworem żeby go określać mianem “przydatka” :)
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 08.09.2008 - 23:26Ykkmmm
No więc… Jakby to powiedzieć... trochę się wstydzę...
Nie lubię ich.
Aaaaaaaaa!
Coś mi nie pasuje, coś mnie uwiera.
Jednak nawet dla mnie Fredek miał dwie rzeczy niesamowite: skalę głosu i kontakt z publicznością. Tego nie da się mu odmówić.
Żeby nie pozostawić po sobie złych wspomnień, wrzucam to, jako dowód moich powyższych stwierdzeń.
Przepraszam…
To byłam ja…
Itd. itd.
Gretchen -- 08.09.2008 - 23:41@Docent
Co do Leibachu wypada mi się tylko zgodzić :-)
Nota bene – byłeś na ich koncercie ostatnio w Proximie? Przyznam, że chłopaki mają parę – koncert był rewelacyjny. Pomimo upływu lat ich przekaz jest wciąż świeży. Myślę, że to kwestia wrażliwości. To jest najwyższa umiejętność artysty – pomimo rutyny utrzymać wrażliwość i zdolność do twórczej przemiany bodźców płynących ze świata i impulsów z własnego wnętrza. Leibach to ma.
Zbigniew P. Szczęsny -- 09.09.2008 - 00:44"byłeś na ich koncercie ostatnio w Proximie"
niestety nie.
ostatnio widziałem ich podczas trasy WAT i wcześniej w Berlinie,a dawno temu na koncercie w Polsce to była trasa po “Kapital” chyba”.
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 09.09.2008 - 06:37Coś mi nie działa
youtubhe chwilowo, więc kawałków od Docenta nie posłucham.
Zbigniewie,bo widzę, że o niemiecką muzykę zahaczasz, kiedyś napisałem dwuczęsciowy przewodnik po niemieckiej muzie, oczywiście niezobowiązujący i do niczego nie apirujący, ale może cus ci sie spodoba, choc raczej dźwięków typu Can czy nawet Kraftwerk tam nie ma.
Ale jest np. niemiecki hip-hop czy inne różne dziwne klimaty:
http://tekstowisko.com/tecumseh/54549.html
http://tekstowisko.com/tecumseh/54559.html
grześ -- 09.09.2008 - 13:27@Grześ
O !
Fajne linki – nie wiedziałem, że to napisałeś. Tej Hildegard Knef nie znałem a taka jest fajna. Ze swej strony polecam zniemczoną Szwedkę – Zarah Leander:
Dzięki raz jeszcze !
Zbigniew P. Szczęsny -- 09.09.2008 - 23:09Panie Grzesiu,
ma być Queen? I żeby to była niemiecka muzyka?
Proszę uprzejmie:
yayco -- 16.09.2008 - 17:42O Boże,
takich brewerii to się nie spodziewałem.
Ale jest to wersja że tak powiem bardzo nietypowa.
Zabawne.
Pozdrawiam.
grześ -- 16.09.2008 - 22:44Z. Szczęsny,
posłuchałem dopiero teraz, ale za to podoba mi się.
Dzieki za podrzucenie tej pani.
Głos ma.
pzdr
grześ -- 16.09.2008 - 22:48