Gretchen umiejętnie podprowadziła mnie, bym wypowiedział się na temat, którego tu od początku unikałem. Czyli kwestię: polskość a katolickość. Wypowiedź jest długa i w końcu osobista nieco.
Gretchen
Ustaliliśmy już przecież, że (...) każdy widzi swoją [wiarę] jako najprawdziwszą.
Ja się staram pójść krok dalej i zapytać: co w takiej sytuacji zrobi każdy z nas?
Czy uznamy się za lepszych?
To, że znam (wiara, nie wiedza!) Prawdę nie czyni mnie lepszym. Zwlaszcza, jeśli Prawdę tę objawiono mi bez żadnych swych zasług. Niezależnie od win.
Wielu jednak rzeczywiście ma się za lepszych (np. mądrzejszych) od innych tylko ze względu na swoje wierzenia. Np. dlatego tylko, że wierzą w nieistnienie Boga i rzeczywistości naprzyrodzonej. Spotykam się z tym często.
Moja wiara głosi iż nie ma lepszych i gorszych ludzi. Są lepsze i gorsze czyny, lepsze i gorsze wybory, ale ludzie — równie dobrzy. Moja religia nie pozwala mi osądzać nikogo. Nie pozwala mi się uznać za lepszego od najpodlejszego złoczyńcy (o kurcze! – nawet od Stalina).
Jeśli uznam się za lepszego — sprzeniewierzam się swojej wierze.
Moja religia pychę wylicza jako pierwszy z grzechów głównych.
Osobiście przywiązany jestem do stwierdzenia, iż pierwszą ojczyzną chrześcijanina jest Królestwo Niebieskie. Tutaj jestem pielgrzymem.
Nie przepadam za spłaszczaniem tożsamości narodowej i religijnej do jednej zbitki. Kościół jest znacznie większy niż Polska, a Matka Boska nie pochodzi z Częstochowy ;)
Jednak cnoty chrześcijańskie doskonale sprawdzają się jako fundament kultury. Sądzę, że bez chrześcijańskich fundamentów zupełnie czym innym byłyby solidarność społeczna, poczucie sprawiedliwości, obowiązkowość i szereg innych zagadnień etycznych, mających ogromny wpływ na kształt wspólnoty narodowej i patriotyzmu.
W tym sensie można zaryzykować twierdzenie, iż tożsamość narodowa Polaków ukształtowała się “pod tym znakiem”. I można też obawiać się o ewolucję tej tożsamości w przypadku masowej apostazji rodaków. Naród ateistów będzie innym narodem, niż był naród ich religijnych pradziadów. Ale z drugiej strony, naród prawnuków jest zawsze inny od narodu przodków.
Oczywiście, na tożsamość narodową Polaków złożyło się znacznie więcej religii niż chrześcijaństwo, szczególnie rzymskie. Mimo to, należy oddać sprawiedliwość, że ta religia miała wpływ szczególny, zwłaszcza przez ostatnich 200 lat.
Gretchen, ja na dziś zamierzam pozostać Polakiem i katolikiem i nie emigrować, nawet jeśli by Polska powtórzyła ścieżkę gwałtownej sekularyzacji znaną z innych krajów Europy.
Nie widzę żadnego naruszenia wolności innych w tym, że dla mojego patriotyzmu czerpię inspirację z chrzescijaństwa. Nie widzę żadnego naruszenia wolności innych w tym, że ojczyznę i współobywateli polecam jej patronom (z których jeden jest i moim patronem imieninowym), oraz że liczę na szczególną troskę i wstawiennictwo Maryi, którą zwę królową Polski.
Na koniec osobiście
Przyznać tu muszę, że daleki jestem od estetyki ludowego kultu maryjnego i tym podobnych form pobożności. Często mnie złoszczą z przyczyn zapewne tych samych, dla których złoszczą Ciebie, Gretchen. Spotkałem jednak ludzi prawdziwie świętych a także ludzi niezwykle mądrych wyrosłych na tej właśnie formacji duchowej. Odnoszę się więc do niej z szacunkiem.
Ale wczoraj wyszedłem z kościoła, gdy przez 35 minut słuchałem zamiast homilii wykładu historyczno-politycznego z dopasowaniem faktów pod tezę. Bez żadnego odniesienia do czytań, do nauki Kościoła, do historii zbawienia… I nawet ten ksiądz nie był radiomaryjny. Był proeuropejski.
Tylko co to miało wspólnego z tym, co dziać się miało na ołtarzu?!
Gretchen, Poldku, Igło, inni
Gretchen umiejętnie podprowadziła mnie, bym wypowiedział się na temat, którego tu od początku unikałem. Czyli kwestię: polskość a katolickość. Wypowiedź jest długa i w końcu osobista nieco.
Ustaliliśmy już przecież, że (...) każdy widzi swoją [wiarę] jako najprawdziwszą.
Ja się staram pójść krok dalej i zapytać: co w takiej sytuacji zrobi każdy z nas?
Czy uznamy się za lepszych?
To, że znam (wiara, nie wiedza!) Prawdę nie czyni mnie lepszym. Zwlaszcza, jeśli Prawdę tę objawiono mi bez żadnych swych zasług. Niezależnie od win.
Wielu jednak rzeczywiście ma się za lepszych (np. mądrzejszych) od innych tylko ze względu na swoje wierzenia. Np. dlatego tylko, że wierzą w nieistnienie Boga i rzeczywistości naprzyrodzonej. Spotykam się z tym często.
Moja wiara głosi iż nie ma lepszych i gorszych ludzi. Są lepsze i gorsze czyny, lepsze i gorsze wybory, ale ludzie — równie dobrzy. Moja religia nie pozwala mi osądzać nikogo. Nie pozwala mi się uznać za lepszego od najpodlejszego złoczyńcy (o kurcze! – nawet od Stalina).
Jeśli uznam się za lepszego — sprzeniewierzam się swojej wierze.
Moja religia pychę wylicza jako pierwszy z grzechów głównych.
Osobiście przywiązany jestem do stwierdzenia, iż pierwszą ojczyzną chrześcijanina jest Królestwo Niebieskie. Tutaj jestem pielgrzymem.
Nie przepadam za spłaszczaniem tożsamości narodowej i religijnej do jednej zbitki. Kościół jest znacznie większy niż Polska, a Matka Boska nie pochodzi z Częstochowy ;)
Jednak cnoty chrześcijańskie doskonale sprawdzają się jako fundament kultury. Sądzę, że bez chrześcijańskich fundamentów zupełnie czym innym byłyby solidarność społeczna, poczucie sprawiedliwości, obowiązkowość i szereg innych zagadnień etycznych, mających ogromny wpływ na kształt wspólnoty narodowej i patriotyzmu.
W tym sensie można zaryzykować twierdzenie, iż tożsamość narodowa Polaków ukształtowała się “pod tym znakiem”. I można też obawiać się o ewolucję tej tożsamości w przypadku masowej apostazji rodaków. Naród ateistów będzie innym narodem, niż był naród ich religijnych pradziadów. Ale z drugiej strony, naród prawnuków jest zawsze inny od narodu przodków.
Oczywiście, na tożsamość narodową Polaków złożyło się znacznie więcej religii niż chrześcijaństwo, szczególnie rzymskie. Mimo to, należy oddać sprawiedliwość, że ta religia miała wpływ szczególny, zwłaszcza przez ostatnich 200 lat.
Gretchen, ja na dziś zamierzam pozostać Polakiem i katolikiem i nie emigrować, nawet jeśli by Polska powtórzyła ścieżkę gwałtownej sekularyzacji znaną z innych krajów Europy.
Nie widzę żadnego naruszenia wolności innych w tym, że dla mojego patriotyzmu czerpię inspirację z chrzescijaństwa. Nie widzę żadnego naruszenia wolności innych w tym, że ojczyznę i współobywateli polecam jej patronom (z których jeden jest i moim patronem imieninowym), oraz że liczę na szczególną troskę i wstawiennictwo Maryi, którą zwę królową Polski.
Na koniec osobiście
Przyznać tu muszę, że daleki jestem od estetyki ludowego kultu maryjnego i tym podobnych form pobożności. Często mnie złoszczą z przyczyn zapewne tych samych, dla których złoszczą Ciebie, Gretchen. Spotkałem jednak ludzi prawdziwie świętych a także ludzi niezwykle mądrych wyrosłych na tej właśnie formacji duchowej. Odnoszę się więc do niej z szacunkiem.
Ale wczoraj wyszedłem z kościoła, gdy przez 35 minut słuchałem zamiast homilii wykładu historyczno-politycznego z dopasowaniem faktów pod tezę. Bez żadnego odniesienia do czytań, do nauki Kościoła, do historii zbawienia… I nawet ten ksiądz nie był radiomaryjny. Był proeuropejski.
odys -- 04.05.2008 - 19:06Tylko co to miało wspólnego z tym, co dziać się miało na ołtarzu?!