Polański nieważny.
Chlebowski nieważny.
“Miro” i “Grzesiu” nieważni.
Nie ma prawaków i nie ma lewaków.
Polska jest gdzieś w tle.
Nie może mi przejść przez gardło, że jest nieważna…
Realizuję dość trudny projekt kulinarny. Kultową chińską zupę wonton (馄饨汤).
Kupiłem:
1 pierś kurczęcia.
10 surowych świeżych krewetek ( U Karola, jak by kto pytał)
pęczek włoszczyzny
pęczek szczypioru
torebkę suszonych grzybów moon
tackę kiełków fasoli mung
miałem w lodówce:
ciemny sos sojowy
sos ostrygowy
marynowane płatki imbiru (różowe)
dwa jajka
Mógłbym teraz podać przepis na ciasto do pierożków wonton, ale nie będę bujał: kupiłem paczuszkę 50 płatkow gotowego zamrożonego ciasta w sklepie sieci Asia-Food. Nie kupiłem natomiast chińskiej rzodkwi Pak-choi. Zastąpiłem ją świeżą cykorią.
Wywar:
Gotujemy włoszczyznę w ledwo-ledwo osolonej wodzie. Po kwadransie wrzucamy krewetki, 1/3 torebki grzybów i kurzy biust. Dodajemy 2 łyżki sosu sojowego i jedną – ostrygowego. 20 minut wolnego gotowania.
Przelewamy wywar do drugiego garnka przez sito. Odzyskujemy biust, krewetki, grzyby i kilka najładniejszych marchewek.
Teraz będzie pod górkę:
Jeżeli mamy maszynkę do mięsa, to cały odzysk, wraz z 2 ząbkami czosnku (specjalnie dla Banana, oczywiście;-) mielimy w maszynce.
Jeżeli nie mamy, to pieczołowicie siekamy nożem na drobno.
Dodajemy pieprzu, szczyptę soli, zmiażdżone płatki imbiru.
Wbijamy w to jedno jajo i mieszamy energicznie.
Zrobiliśmy właśnie nadzienie do pierożków _wonton_…
Lepimy pierożki:
Są co najmniej 4 podstawowe szkoły lepienia.
Najprostsza:
łyżeczkę nadzienia kładziemy pośrodku kwadracika ciasta. Smarujemy krawędzie drugim jajkiem rozbełtanym z wodą i sklejamy na pół, formując trójkąt. Potem, żeby było całkiem po chińsku, sklejamy dwa ostre rogi trójkąta ze sobą, pilnując, zeby nie dotknęły głównej masy pierożka. Wychodzi coś na kształt koperty.
Inne, bardziej finezyjne metody sklejania możecie Państwo znaleźć w googlu…
Gotujemy pierożki w leciutko osolonej wodzie przez 3-5 minut od wypłynięcia.
W międzyczasie siekamy szczypior i cykorię, płuczemy kiełki i wszystko razem wrzucamy na wok, albo zwykłą patelnię, z rozgrzanym olejem (najlepiej – arachidowym, bo się nie przypala i nie śmierdzi). Chwilę (2-3 minuty) mieszamy i dodajemy do naszego przecedzonego wywaru, podgrzanego do 65-70 stopni.
Odcedzmy z wody pierożki, dodajemy po 4-6 sztuk do zupy, którą podajemy w miseczkach.
Dla mnie takie gotowanie w jakimś stopniu zastępuje egzotyczne podróże, których pewnie już nie odbędę…
A zupa wonton we własnym domu smakuje o niebo lepiej niż w chińskiej knajpie we Franfurcie, czy w Londynie…
Wonton w wolnym tłumaczeniu z dialektu kantońskiego to po prostu chmurki w gębie, ze względu na delikatne i półprzezroczyste ciasto pierożków.
komentarze
Wow, jestem pod wrażeniem:)
dobrze, że jestem przytruty i na diecie muszę być ze dwa dni, bo bym żałował, że ja takich nie umiem zrobic i że nie mam w domu.
A no i mógłby zapiskowicz z Chin z recenzyją pospieszyć czyś otodoksji chińskiej recepturze dochował, ale cuś wziął się i znikł, ale a nuż go tytuł przyciągnie:)
Pozdrawiam spragniony dobrego jedzonka, ale jeszcze ze 2,3 dni pewnie trza mnie się będzie odżywiać sucharami, biszkoptami, ryżem i płynami:)
pzdr
grześ -- 01.10.2009 - 19:38Grzesiu,
ryż potrafi być czystą poezją kulinarną, bez żadnych dodatków.
Dobrze ugotowany, z odrobiną masła na okrasę. I już.
Kuruj się czym prędzej:-)
merlot -- 01.10.2009 - 19:42kurczę ...
to ja zrobię w sobotę ostrą zupę z dyni zaprawianą mlekiem kokosowym … a z ryżem i z kolendrą
ryż ciemny z oliwą i sosem sojowym jasnym i blanszowaną białą kapustą – poezja!
________________________________________________________________
Docent Stopczyk -- 01.10.2009 - 19:45Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Henri Cartier – Bresson
Merlocie, fakt,
ja w sumie dziś stwierdziłem, że smak bułki z masłem i szczyptą soli to też poezyja jest:)
A kuruję się, w sumie co do jedzenia, to mam inspirację do gotowania i robienia dziwnych potraw, bo dziś w prezencie do domku trafiły różne dziwne egzotyczne przyprawy prosto z Turcji:), jak np. czarny sezam, fenkuł,sumak itd
Swojskie oregano czy mięta tyż, tylko bazylii mojej ulubionej brak, kurde, trza se w koncu w doniczkach ją wyrychtować, by pod ręką świeżą mieć:)
pzdr
grześ -- 01.10.2009 - 19:54Swojskie oregano
podoba mi się ogromnie.
Nie ma jak Unia;-)
merlot -- 01.10.2009 - 19:51>merlot
lebiodka pospolita… tak chyba lepiej :) znaczy bardziej swojsko … :P
_____________________________________________________________________
Docent Stopczyk -- 01.10.2009 - 19:54Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Henri Cartier – Bresson
Doc,
Twoje potrawy brzmią bardzo zachęcająco. Mleko kokosowe w ogóle jest genialne jako składnik zup i sosów.
Ta druga potrawa to dla mnie nówka sztuka, bardzo jestem ciekaw jak smakuje…
merlot -- 01.10.2009 - 19:54>merlot
w Japonii kapusta jest lekko podkiszana to sie miesza z tłuszczem roślinnym ryżem i sosem sojowym i gotowe … można dodać do tego co się chce np gomasio
___________________________________________________________________
Docent Stopczyk -- 01.10.2009 - 19:56Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Henri Cartier – Bresson
Hm, Docent,
a to ostatnie dziwne słowo w twoim komentarzu to co za czort?
W ogóle ja tu sie nowych słow uczę, w sumie nigdy nie wiedziałem, co to ten eskapizm jest, choć setki razy o słowo słyszałżem:)
Gupi jestem, no.
grześ -- 01.10.2009 - 19:57Ja też słyszałem je dużo razy
dlatego użyłem, a co mi tam…
merlot -- 01.10.2009 - 20:00gomasio?
prażone z solą – sezam i siemię lniane a potem zmielone
_____________________________________________________________________
Docent Stopczyk -- 01.10.2009 - 20:03Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Henri Cartier – Bresson
Wprawdzie nie o jedzeniu
ale o Chinach Klub Trójki właśnie:), lubię takie zbiegi okoliczności…
Jakby to Kaczkowski powiedział “Nie ma przypadków”
:)
grześ -- 01.10.2009 - 20:14Panie Merlocie
słowa uznania – huntun’y w Pana wykonaniu wyglądają świetnie!
A przy okazji – ‘wonton’ to kantońska wersja, urzędowo zaś (po mandaryńsku jak kto woli) – to właśnie ‘hun tun’ lub też często spotykany zapis w menu każdej szanującej się restauracyjki ‘yun tun‘(云吞) :-)
Pozdrawiam!
Zapiski z Państwa Środka -- 09.10.2009 - 15:53Zapiskowicz
Panie Zapiskowiczu
pozdrowienia i podziękowania za słowa otuchy.
Od Pana – mają wagę podwójną:-)
merlot -- 09.10.2009 - 18:40Matko jedyna,
a ja myślałam, że te mielone były trudne. Podziwiam, podziwiam.
Zupy to jest coś, czego się nie tykam (w sensie przyrządzania, bo tak to chętnie zeżrę krupnik, pomidorówkę czy szwajcarską), a co dopiero takie wymysły chińskie.
Za to właśnie robię specjalite de la mezą, czyli ciasto orzechowe :) Na widok pierwszego etapu produkcji każdy by padł ze śmiechu, co nie zmienia faktu, iż końcowy efekt będzie wypasiony :)