Oto podwójna premiera. Po pierwsze to pierwszy mój tekst kulinarny, po drugie – dotyczący pierwszej, w mojej karierze, potrawy z grzybami. Tak się złożyło.
Na wstępie warto określić czego się można spodziewać po Qlinarnej Gretchen…
Nie znajdziesz tu Czytelniku przepisów na dania, które się przygotowuje dwa dni. Nie znajdziesz takiego, który wymaga nadzwyczajnych talentów i umiejętności robienia salta w powietrzu.
Sztuka przygotowania posiłku wedle Gretchen polega na oszczędności czasu, przy jednoczesnym porażającym efekcie końcowym.
Większość z tego co być może, kiedyś, w nie dającej się okreslić przyszłości znajdzie się w tym miejscu, wymyśliłam sama, więc jeśli zechcesz to zastosować i nakarmić siebie, lub swoich bliskich, to czynisz to wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Jednego możesz być pewnien Drogi Czytelniku: wszystko zostało wcześniej przetestowane na innych. Mówienie o reprezentatywnej grupie badanych byłoby zbyt daleko idącym nadużyciem, ale ktoś to już jadł.
Gdyby pojawiały się jakieś niepożądane efekty uboczne – będę informować pod instrukcją.
Otóż poniższy przepis został sprowokowany przez Maxa, a w pewnej też części przez Pana Lorenzo.
Pan Yayco będzie niezadowolony, bo się nie zająknę o winie.
Pan Igła będzie niezadowolony, bo nie ma mięsa.
Pan Merlot pewnie nic nie powie, bo… nie mam pojęcia dlaczego.
Grześ coś namarudzi, ale jeszcze nie wiem w jakiej sprawie.
Griszeq nie zabierze głosu ponieważ odjechał w dalekie kraje odrobinę się zakurzyć, co w końcu większości mężczyzn dobrze robi.
Czas kończyć tę wyliczankę zanim zdominuje potrawę...
PASTA Z GRZYBAMI
Niewątpliwie potrzebujemy co najmniej dwóch składników: makaronu i grzybów. To się chyba samo przez się rozumie.
Grzyby – po pierwsze nie pieczarki, grzyby prawdziwe, z lasu.
Max sam sobie po nie chodzi, ale ja je pobieram w ramach umowy kupna sprzedaży z pobliskiego straganu.
Dziś użyłam kurek i maślaków w proporcji 2/3 do 1/3.
Makaron – taki jaki lubimy, choć oczywiście najlepsze do grzybów są te wzdłużne, jak na ten przykład weżmy tagliatelle lub też spagetti.
Tagliatelle jako szersze bardziej są zdatne. choć ja dzisiaj użyłam spagetti… w kolorze czarnym. Czerń ta wzięła się z barwnika mątwy, co w pierwszym odruchu wzbudziło mój opór, ale jak się okazało niesłusznie.
Smak ma niezmieniony, a kolor jednak jak na makaron zaskakujący.
O jednym trzeba pamiętać, a właściwie o dwóch: najlepsze makarony to te robione z pszenicy durum i koniecznie gotowane al dente ponieważ to nie tylko pozwala zoptymalizować walory smakowe, ale także pozbyć się ugryzień sumienia w związku z kaloriami.
Makaron ugotowany al dente nie tuczy. I tego się trzymajmy.
Znam ludzi, którzy grzybów nie płuczą uznając, że nasiąknięte wodą tracą sprężystość.
Nie jest to pogląd pozbawiony podstaw, lecz piach w potrawie potrafi zniechęcić każdego.
Konia z rzędem temu, kto potrafi wypłukać kurki!
Zrobiłam co mogłam. Maślaki są bardziej przyjazne i chętniej współpracują.
Mamy więc słuszny ideologicznie makaron i grzyby poniekąd opłukane.
Potrzebujemy już tylko:
cebuli – ja użyłam czerwonej ponieważ wprowadza kolorystyczne zamieszanie
śmietany – gęstej i nadającej się do potraw na ciepło
soli – dla osób z nadciśnieniem w małej ilości
pieprzu czarnego mielonego – sporo
sera żółtego – którego użyjemy w chrakterze posypki. Może być parmezan, może być gruyere, może być dowolny ulubiony
oliwy z oliwek – zawsze to zdrowo
Zaczynamy od grzybów. Płuczemy, osuszamy i w całości (chyba, że jakieś olbrzymy to ze względu na własny komfort jedzenia zdrabniamy jakoś, na przykład przy użyciu noża) wrzucamy na dobrze rozgrzaną patelnię, na której radośnie przelewa się oliwa.
Ważne, by temperatura była wysoka.
Grzyby w tym środowisku zaczynają protestować i wydzielają soki.
My ten protest ignorujemy i mieszając co jakiś czas starannie doprowadzamy je do stanu odparowania. Pojawi się sos…
Natenczas dorzucamy drobniutko pokrojoną cebulę.
Solimy i, excuzez le mot, pieprzymy, Do smaku, który u każdego inny jest.
Dbając o grzyby warto wstawić wodę, w której za jakiś czas ugotujemy makaron.
Więc ją wstawiamy. solimy i dodajemy około łyżki oliwy z oliwek.
Kiedy zawrze (patrzymy co się dzieje z grzybami, które po odparowaniu potrzebują nieco mniejszej potęgi temperatury) wrzucamy makaron i gotujemy al dente.
Po kilkunastu minutach makaron jest gotowy.
Przelewamy go zimną wodą celem zahartowania.
Makaron sobie obcieka, a my dodajemy śmietanę do naszych aromatycznie uduszonych grzybów. Nie za dużo – grzyby nie chcą pływać w śmietanie. Chcą być nią otulone.
Następnie do grzybów dodajemy perfekcyjnie ugotowany makaron. Mieszamy, żeby składniki poczuły wzajemną bliskość, stając się całością.
Na koniec, traktujemy ser ostrym narzędziem zwanym tarką.
Posypujemy nim całość, zaraz po przełożeniu do naczyń.
Moim zdaniem najlepsze są średniej wielkości miseczki.
A potem…
Potem już tylko jemy.
Smacznego Państwu!
komentarze
Hm,
Grześ nie będzie nic marudził, bo jest pod wrażeniem.
Znbaczy notka napisana rzetelnie, profesjonalnie i tak,, że jeść się chce:)
Nawet brak wina mi nie przeszkadza (hm, chyba słowo brak nie pasuje, bo właśnie popijam sobie, ale jakieś tanie, nie za dobre i w dodatku mołdawskie chyba)
Aczkolwiek mam jedno zastrzeżenie, podwyższyłaś poziom wpisów kulinarnych, ja który nie umiem np. wklejać zdjęć, to teraz nie będę miał odwagi moich chaotycznych tekstów rzucam, jak tu wszystko jest tak dopięte (a raczej dogotowane) na ostatni guzik:)
grześ -- 30.08.2008 - 23:05P.S. A ten czarny makaron,
niesamowicie wygląda:)
I jeszcze ci notkę dali na samą górę albo omamy mam.
Pozdrówka.
Idem pisać drugi tekst, bo mnie naszło na pisanie.
grześ -- 30.08.2008 - 23:06o kurka wodna! jaka notka!
Serwer TXT z tego wrażenia nauczy się jeść ludziowe potrawy :-)))
A tymczasem pod nieobecność adminów dawam kulinaria na jedynkę ;-)
Igła i Sergiusz śpią, to serwer grasuje!
Smacznego :-)
Maszyna TXT -- 30.08.2008 - 23:07Grzesiu
Baaaaardzo to miłe co napisałeś.
Najbardziej mnie urzekło, że jeść Ci się zachciało.
To jest pierwsza, kiedykowiek pierwsza, moja notka o jedzeniu i gotowaniu.
Twoja reakcja, i pojawienie się tego na górze jest dla mnie wyróżnieniem.
I zachętą.
A wina mołdwaskie bywają naprawdę niezłe. Warto je docenić.
Pisz teraz zatem.
Pozdrawiam niezwykle radośnie
:))
Gretchen -- 30.08.2008 - 23:15Serwerze Ulubiony
Skórę Ci przetrzepią jak nic!
Tylko czy serwery mają skórę?
Bo jak nie mają to nic Ci zrobić nie mogą :)
Dziękuję Serwerze Ulubiony.
Takie mi się wydało marginalne co napisałam, a tu proszę. Góra
Gotowałam i fotografowałam kilka godzin temu.
:))
Gretchen -- 30.08.2008 - 23:19mniaaaaaaaaaammmmm.....
a teraz to admini mogą mi ten-tego. No niechby spróbowali!
Maszyna TXT -- 30.08.2008 - 23:24:-))
Serwerze Ulubiony
Z serwerem to żaden admin nigdy nie wygra.
Definicyjnie.
:))
Gretchen -- 30.08.2008 - 23:31Gretchen,
kurki – OK.
pasta da seppie nere – OK.
kreacja i opis – super
wina mołdawskie – bardziej bywają niż niezłe
A co do tytyłu cyklu – czeka Cię proces, hi hi;-)
****
merlot -- 30.08.2008 - 23:38żartowałem…
Bardzo smaczna notka!
Panie Merlot
Mam Smoka i nie zawaham się Go użyć :))
Bardzo wielką radość mi sprawił Pański komentarz zaprzeczający wyliczance.
Panie Merlot, mam nadzieję że jeszcze kilka smacznych tekstów się pojawi w tym procesowym wątku.
Pozdrawiam Pana entuzjastycznie
:))
Gretchen -- 30.08.2008 - 23:46Eeeeee...
Ślinka mi pociekła i dałem się nabrać.
Na dodatek zły bo akurat z kilo prawdziwków i gołąbków w ostatni ranek znalazłem.
A tu się okazują jakieś makarony?
A co to ja kura jestem bo kogut to już byłem żeby kluchy łykać.
No ale dla grzybów mogę zrobić wyjątek.
Igła -- 31.08.2008 - 06:37Nawet bez mięsa.
;)
Muszę przyznać, Pani Gretchen,
że mój wczorajszy obiadek czyli tagliatelle z kurkami byl chyba robiony w podobny sposób (nie wiem do końca, bo je robila Szanowna Koleżanka Malżonka), tyle że bez sera, żebym dlużej dochodzil do krąglości.
I byl to jeden z nasmaczniejszych obiadów w ostatnich dniach. Mniaaam!
Pozdrawiam leniwie z poranka, choć jest już po wycieczce z psem
Lorenzo -- 31.08.2008 - 07:03Gretchen & all
Borsuk -- 31.08.2008 - 08:37Tu cos specjalnego – dla amatorow mocnych, kolorowych wrazen – psylocyby
mniam
Szanowna pani Gretchen!
contri -- 31.08.2008 - 10:48Kłaniam się nisko i dziękuję za przepis.
Obleciałem z rana targowiska i grzyby nabyłem.
Z czarnym makaronem problem, użyłem zwykłe spaghetti.
Olej z pestek winogron – jedyny jaki używam.
Mmmmmmniammmm….
live and let die
Panie Igło
I skąd ja wiedziałam, że Pan będzie nosem kręcił?
Dobrze przynajmniej, że to makaron z grzybami – trochę mnie Pan oszczędził dzięki temu… :)
I gdzie Pan te grzyby znalazł ostatnim rankiem? W mieście stołecznym?
Pozdrawiam nieufnie
:)
Gretchen -- 31.08.2008 - 11:19Gretchen
jako zapaleniec (średni, bo są więksi latania po lesie) składam Szanownej ukłon gratulacyjny
mam tylko problem z pokochaniem maslaków ale ujdzie:)
mam zdjęcia to dokleję:)
a z makaronem spróbuję:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 31.08.2008 - 11:21A wie Pan, Panie Lorenzo
że jakoś mi Pan na myśl przyszedł, gdy ten ser tarką tarłam?
Że Pan zapewne wybrałby wersję bez sera. Nie wiem skąd mi się to wzięło.
Proszę pozdrowić Małżonkę serdecznie.
I oczywiście sobie też proszę przekazać pozdrowienia ode mnie.
Gretchen -- 31.08.2008 - 11:23W ostatni
ranek na Mazurach.
Igła -- 31.08.2008 - 11:24W promieniu 10 m od takiej altanki nad jeziorem do której uciekłem na kwaterę ze dwora.
Borsuku
Jaaaaakie grzyby!
Pienkne, normalnie pienkne.
Te otatnie…. to ten… one już w samym własnym kształcie mają coś takiego, co potem się z człowiekiem robi.
Powyginane i niby leżą, a jakby stały na nożkach niepewnie…
Dziękuję :)
Gretchen -- 31.08.2008 - 11:27grzyby
Szanowny panie Igła
contri -- 31.08.2008 - 11:29malkontent pan jest…..
albo danie się nie udało….
live and let die
Szanowny Panie Contri
Zwykły makaron, to znaczy tradycyjny w kolorze, jak najbardziej zdatnym będzie.
Gdyby Pan zechciał po zjedzeniu powrócić w moje progi i podzielić się wrażeniami, to będę wdzięczna.
Smacznego :)
Gretchen -- 31.08.2008 - 11:30@Contri
Ja nie rozumiem zachwytów nad włoskim żarciem wszystkiego z kluchami.
Za to zazdroszczę im owoców morza i wina.
A grzyby, swoje, zrobiłem tradycyjnie.
Ze śmietaną.
Poszły jako dodatek do duszonego kurczaka & kartofli.
Igła -- 31.08.2008 - 11:33Max
Ja mam nadzieję, że ten ukłon nie jest związany z tym, że gratulujesz mi, że jakoś z trudem i mozolnie, udało mi się dowlec do wspomnianego straganu? :)
Wywal z przepisu maślaki i z głowy.
:)
Gretchen -- 31.08.2008 - 11:34@Gretchen
ależ metr wyżej skomentowałem po zjedzeniu potrawy wg. Pani przepisu przygotowanej:
mmmmmniammmmm…
live and let die
contri -- 31.08.2008 - 11:48No proszę...
Cóż za samorodny talent kulinarno-designerski się nam objawił:)
Rozpływam się na sam widok, zamiast sera – który nie wiem dlaczego się nie rozpłynął.....
Delilah -- 31.08.2008 - 11:57A no widzi Pan
Panie Contri, nie załapałam.
I przepraszam :)
Cieszę się, że smakowało.
Mój rozum zdecydowanie sprawniej działa wieczorem i nocą.
Taka karma, nic się nie poradzi.
:))
Gretchen -- 31.08.2008 - 12:05Delilah
Dziękuję.
A ser się rozpuścił za chwilę.
Niespiesznie.
Gretchen -- 31.08.2008 - 12:21Szanowna pani Sowo
Ależ nie ma za co przepraszać.
Pozdrawiam i oczekuję dalszej rywalizacji z panem Merlotem.
Jego przepisy też sprawdziłem i nie zawiodłem się.
live and let die
contri -- 31.08.2008 - 13:21Gretchen,
trzymając się gwary, powiem krótko:
Nie tyla pikne co cud !
W mojej rodzinie (tej części przed wojną urodzonej) to najprzedniejszy
wyraz uznania.
A właściwie w tym przypadku lepiej brzmi:
Nie tyla pyszne co cud !
Kłaniam niedzielnie.
Bianka -- 31.08.2008 - 13:42Gretchen
a jak kończymy jeść to…
by w końcu
podobno to tysiące słów:)))
pozdrawiam maślakowo
prezes,traktor,redaktor
max -- 31.08.2008 - 15:13Gretchen
Bierzesz bułkę wrocławską lub bagietkę. I główkę czosnku.
Puszczasz sobie muzykę z “Indiany Jones`a”.
Kroisz bagietkę or bułkę wrocławską per lwowską.
Odpalasz w przedpokoju grilla, oczywiście na węglu z promocji.
Wrzucasz to pokrojone na plasterki pieczywko na kratkę. Aha, gdybyś nie miała kratki klasycznej, polecam tę wyjętą z przodu samochodu.
No i rzucasz to pieczywko, możesz je skropić paskudną oliwą, lub dać troszkę maselnicy. Ale nie musisz. Bo nie i już.
No i pakujesz do folii. Tylko pamiętaj! Aluminiowej! Główkę czosnku.
Ten czosnek musi leżeć na tym grillu do czasu aż będzie mięciusieńki jak Jacyków.
I musi być koniecznie w łupinach. Czosnek, nie Jacyków.
Gdy pieczywko zmienia się w grzankę zdejmujesz, albo przekładasz na tę część kratki, dzięki której nie będzie spalenizny, ale jeszcze cieplunio.
Wyjmujesz ten czosnek, obierasz go i smarujesz nim pieczywko. Możesz to potraktować też twarożkiem z siekanymi ziołami.
Efekt jest pyszny.
Aha, potem przeproś sąsiadów za dym z grilla i oddaj znajomemu kratkę.
Smaszneho.
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 16:23Gretchen
z taką nawijką otwieraj knajpę, sukces murowany
pozdrawiam :)
AnnaP -- 31.08.2008 - 17:01Panie Contri
No ma Pan moje słowo, że na tym się nie skończy.
:)
Gretchen -- 31.08.2008 - 18:32Bianko
Komplement takiego kalibru jest dla mnie szczególnym wyróżnieniem.
Dziękując więc życzę miłego niedzielnego wieczoru, przed szkolnym poniedziałkiem.
:)
Gretchen -- 31.08.2008 - 18:36Max
A to zielone?
Koperek?
Mów zaraz.
Smakowite zdjęcia :)
Gretchen -- 31.08.2008 - 18:37Mad
Pycha, już to czuję.
Myślisz, że mogłabym użyć folii innej niż aluminiowa, hę? Na przykład takiej plastikowej?
Ten przepis jest jak dla mnie w sam raz, zważywszy na szeroki jak pas startowy, margines tolerancji dymnej moich sąsiadów.
Jak słyszałam przyrządzony w ten sposób czosnek (są takie specjalne naczynka gliniane do tego przeznaczone), nic nie traci z walorów smakowych na korzyść zmniejszenia walorów zapachowych.
Tak czy inaczej mniam.
Dzięki.
Gretchen -- 31.08.2008 - 18:43No wiesz, z kobietami, które zaczynają przygodę z kuchnią
to różnie bywa.
Co do smrodu czosnku to święte słowa. I nieważne, czy przyrządzisz na grillu, czy usmażysz na tłuszczu, na bardzo małym ogniu. Ważne, był w łupinach i przyrządzony na mięciunio.
Wtedy jest pyszny jak słodycze, a nawet lepszy!
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 18:46AnnoP
Kto by to wytrzymał?
Ale pomyślę...
Może kiedyś?
Pozdrawiam
Gretchen -- 31.08.2008 - 18:46Mad
Tak całkiem to ja nie zaczynam.
Zaczęłam w kwestii grzybów i pisania o swoich pomysłach.
Myślę, że jestem na tyle zaawansowana, żeby przynajmniej nie grilować bułeczki w plastikowej folii :))
Idę poczytać co tam napisałeś u siebie.
Gretchen -- 31.08.2008 - 18:53Ha!!!
Bo bułeczki grillujemy na kratce, o Złocista:-))))))))))))))))
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 18:55Ha! Ha!
No racja. Nałożyły mi się przepisy.
To w ramach rekompensaty, dla Ciebie o Wściekły!
Bierzesz bochenek chlebusia. Ja najbardziej lubię razowy, ale to już jak tam sobie życzysz. Kroisz go na kromki, nie za cieniuśkie i nie za pajdowate.
Następnie robisz masełko z żywym czosnkiem, zmiażdżonym bezlitośnie, i ziółkami jakie lubisz. Najlepiej żeby były legalne.
Masz już ten pokrojony chleb i masełko.
Dobrze mieć jeszcze ser w kolorze słońca, poplasterkowany.
Każdą kromkę smarujesz masełkiem z dwóch stron i przekładasz serem.
Składasz następnie wszystko na powrót w, lekko już zmodyfikowny, bochenek.
Całość zawijasz w folię aluminiową ściśle, żeby się nie rozpadło.
Stworzony w ten sposób pakunek, kładziesz na dowolny grill, ale dobrze rozgrzany.
Pieczesz, aż ser się rozpuści.
Zjadasz, choć możesz się z kimś podzielić.
Pycha.
Gretchen -- 31.08.2008 - 19:08Nie podzielę się, o!!!
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 19:13Nie podzielę się, o!!!
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 19:13Gretchen
koperku ile fabryka pozwoli:)
czyli potwierdzam
prezes,traktor,redaktor
max -- 31.08.2008 - 19:22Mad
Chitrus!
:)
Gretchen -- 31.08.2008 - 20:10Max
Ja się zastanawiałam nad kolendrą, którą baaardzo lubię, ale nie było…
Ech.
Gretchen -- 31.08.2008 - 20:11Idę spać.
Bez bułeczek.
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 20:38Gretchen
tak zapytam, do czego dodajesz kolendrę?
nie korzystałem z jej usług dlatego pytam:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 31.08.2008 - 20:42Kolendrę można zamiast pietruszki
Human Bazooka
Mad Dog -- 31.08.2008 - 20:52Mad
Idziesz spać tak wcześnie?
Dlaczego się dziwię?
Gretchen -- 31.08.2008 - 21:12Max
Kup kiedyś w doniczce, bo musi być świeża i spróbuj.
Ja w ten sposób podejmuję decyzje co do czego pasuje.
Kolendra ma niezwykle odświeżający smak. Niepowtarzalny.
Pasuje niemal do wszystkiego, choć używana jest tradycyjnie we wschodnich kuchniach.
Poczuj smak świeżej kolendry, zobacz czy Ci pasuje.
:))
Gretchen -- 31.08.2008 - 21:18Też bym się nie podzielił:),
a kolendry, nie mylić z kolędą czy kolendą nie znam.
A w ogóle kto chgodzi spać przed 22?
Nie dziwię się, że temu madowi świat i TXT się nie podoba, jak o tak dziwacznie wczesnej porze spac chodzi, życie zaczyna się po 22:) albo i po pólnocy:), tak jak i ciekawe rzeczy i teksty na TXT się dzieją nocą czasem.
A czoisnek, dobra rzecz,m nadużywam , znaczy dodaję do wszystkiego co się da.
I bazylię.
A najlepiej i to i to:)
pzdr
grześ -- 31.08.2008 - 22:41I żle, Grzesiu
Czosnek trza używać świadomie, a bazylię jeszcze bardziej.
Na początek polecam:
Knedle ze śliwkami (dużo czosnku dodanego do tartej bułeczki. Polewamy i cieszymy się nowymi doznaniami.
Bigos wg. przepisu Igły, posypany przed podaniem drobno posiekaną bazylią.
Fusion totalna.
Tak sobie zgredzę;-)
merlot -- 31.08.2008 - 22:46Coś mnie zamula ostatnio,
to cosik wcześniej zasypiam. Tak jakoś organizm sie wnerwił. Ale to na pewno nie od przepisu Gretchen.
A to pewnie dlatego, że baby ni mam.
Human Bazooka
Mad Dog -- 01.09.2008 - 17:58Zaśliniłem się.
Głodny jestem. Kurczę, głodny i chcę normalnej kuchni a nie dziwacznych konstruktów wyspiarskich.
mindrunner -- 01.09.2008 - 18:29Mad
Jak ja bym chciała żeby mnie wieczorem zamulało… A tu nic.
Od rana (mojego) do wieczora (innych) to ja snuję się jak osmętnica.
A tylko zmierzch nadejdzie to bystrzeję dziwnie.
Sensu w tym żadnego.
Gretchen -- 01.09.2008 - 19:48Mindrunnerze
Punkt za powrotem?
:)
Gretchen -- 01.09.2008 - 19:49Gretchen,a wiesz, że mam to samo:)
co najgorsze, nawet jak śpię 3 , 4 godziny i jestem zmeczony to i tak cały dzień łażę, nic nie robię, smętny jestem, myślę sobie, pójde spać o 22 wyjątkowo, a tu plum, o tej 22 odżywam i np siedze do 1 w nocy na TXT albo tekst piszę albo film oglądam albo do knajpki idem.
I takie tam.
Sam się sobie dziwię:)
Pozdrówka.
grześ -- 01.09.2008 - 19:57Otóż właśnie,
Mam tak samo.
Ile razy sobie obiecywałam, że zacznę żyć jak inni :)
Ale nici z tego Grzesiu, długie jak najdłuższy makaron.
Gretchen -- 01.09.2008 - 20:00Gretchen
to tez wygrzebałem:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 26.09.2008 - 21:28Ale grzyb przecudniasty!
Czuję jak pachnie.
Max, a Ty dzisiaj jakoś na zapleczu robisz, czy jak?
:)
Gretchen -- 26.09.2008 - 21:33Tzw. background?
no troszkę,
:)
ale miło prawda?
prezes,traktor,redaktor
max -- 26.09.2008 - 21:34Panie Maxie, czy już pora na wykopki?
Chodzisz Pan i wykopujesz różności.
Ja to z miasta jestem, więc nie wiem. Ale jutro mam być wywieziony na wieś, dla jakoby świeżego powietrza i spożytkowany jako tania siła robocza.
To może się zorientuję, co z tymi wykopkami.
Pozdrawiam
yayco -- 26.09.2008 - 21:36Hmm,
Panie Yayco,
różnie i różniasto w zależności od pogody.
A kiedyś omawianą fufajkę vel kufajkę spakował Pan już?
(u Igły na s24 :))
Zimno z rana i niż idzie i może niezbędna być.
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 26.09.2008 - 21:40Panie Maxie,
Pan to pamięta takie rzeczy, że najstarsi nie pamiętają górale.
Rano ta ja będę spać. I będą mnie wieźli (znaczy żona moja będzie mnie wiozła).
A jak mnie przywiezą, to już tam coś watowanego sobie znajdę. Albo faktycznie pracę fizyczną ręce zbrukam, przez co się rozgrzeję.
Przykra to, ale skuteczna metoda.
Pozdrawiam
yayco -- 26.09.2008 - 21:50Co ja słyszę?
Pan Yayco i fizyczna praca?
No no…
Maxie, oczywiście że miło. Bardzo nawet.
Choć jutro z rana to ja do pracy wstaję i te wieści, że zimno i do tego jeszcze niż, całkiem mnie zniechęciły.
Co prawda nie będę pracować fizycznie, ale za to cały dzień.
Niż? Naprawdę? Obudzę się zapewne gdzieś koło wieczorynki zatem.
Gretchen -- 26.09.2008 - 21:55Zawsze można miec przy klapie
pojemnik na ciepła herbatkę
o ile służy:)
idę wkleić co napisałem o sosie
prezes,traktor,redaktor
max -- 26.09.2008 - 21:57To chyba nie porada dla mnie...
ale może się zawsze przydać.
Nigdy nie wiadomo gdzie los nas rzuci..
Gretchen -- 26.09.2008 - 22:00