dobre uczynki: w normie
złe uczynki: czy dwa pączki to złe uczynki?
nastrój: raz w tę, raz w tamtę
napęd: wczoraj był
motywacja: zmęczona
***
Organizm ludzki jest maszyną wielce tajemniczą i na moje oko wcale nie zbadaną. Patrząc na obrazki przekrojowe, albo przybliżające konkretne organy, czy układy, nie da się żadną miarą zauważyć tego, co ja odkryłam wczoraj w swoim organiźmie osobistym, czyli ciele. Przepraszam za wyrażenie.
Okazało się otóż, że gdzieś tam w środku mnie biegnie taka rurka. Początek swój ma w okolicach poniżej żołądka, a powyżej macicy (przepraszam za wyrażenie) i leci sobie ona w górę przez całą kobietę.
Nie mam najmniejszego pojęcia jak ją tam upchnęli.
I ta rurka, biegnąc się zwęża znajdując swoje cieniuśkie ujście w okolicach oczu.
Tam, to znaczy we wspomnianych okolicach, są takie malutkie dozowniczki, z których w różnych okolicznościach coś kapie, albo też leje się strumieniem, co od okoliczności zależy.
Procedura wygląda tak, że ktoś naciska rurkę na wysokości żołądka i cała zebrana woda pnie się do góry niczym mury, napiera jak wodospad i znajduje ujście w ujściu.
Z pojemniczków, podobnych do bukłaka, wylewa się na zewnątrz to, co ma się wylać.
Bardzo niegrzecznie ktoś mi to ścisnął o porze zupełnie niestosownej porannej, więc wstałam zła jak amstaff i z podobną energią morderczą. Żeby wyciszyć cudzy wpływ na moją skromną personę zaprzyłam kawę i usiadłam.
Poczekałam.
Zadzwoniłam do Andrzeja, żeby głos kogoś życzliwego usłyszeć i jak po nim nie pojadę!
Słyszę swoją kretyńską wrzaskliwość i czepiactwo, ale jadę dalej, a co!
On nie z tych zdezorientowanych, memłokowatych i rozmemłanych facecików.
Rozśmieszył mnie w końcu i walka skończona.
Usadził mnie w miejscu.
Zaprawdę powiadam, że ani to łatwe, ani odwagi większość nie ma.
- Pani to mężczyźni musieli zaleźć za skórę – powiedziała dzisiaj, zaprzyjaźniona z rodzicielką pani na oddziale, świeżo po lekturze tekstów o karmnikach i truciznach.
- Zaleźli – nie będę przecież łgać durnie, bo i po co? – ale naprawdę znam kilku bardzo prawdziwych – dodałam.
- Ja też, ale jakoś zawsze trzeba dodać, że kilku, prawda? – uśmiecha się do mnie zupełnie obca kobieta, od której życzliwość w moim kierunku błyska niczym światło latarni morskiej.
Tekściki rozeszły się po sali, bo z matkami się do ładu nie dojdzie – rozpowszechni nie pytając, puszy się jak pawica.
Szczęśliwie tłoku nie było i tylko jeden mężczyzna w okolicy, a wszyscy, bez względu na płeć i popełnione grzechy, przytroczeni kabelkami do torebek, w torebkach świństwo uzdrawiające.
Siedzę udając, że mnie nie ma, bo personel obcej Służby ubzdurał sobie, że nie ma odwiedzin. Nie takie numery z moją matką, żebym wejść do niej nie mogła. Tak oto siedząc wymyśliłam plan awaryjny, że ja też, ja też, ja też jestem pracownikiem Publicznej Służby.
Jakby co, to niech mnie ruszą.
Porozmawiałyśmy, popleplałyśmy, pouśmiechałyśmy się do siebie i wyszłam z myślą, że naprawdę nie ma tam miejsca na jakieś grobowe nastroje. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie jest w stanie pojąć jak ja tak mogę, ale nie ma tu nic do pojmowania, po prostu nikt tam nie chce pierdoletów o umieraniu.
Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija i ten dzień też mija. Minął wczorajszy, zakończony długą rozmową z Andrzejem. Mija ten, odbijający echem wczorajszy.
Powiedział mi (Andrzej, nie dzień jak słowo daję), że nie można mnie porównać do żadnej kobiety. Zatchło mnie na amen amenów i zupełnie nie wiem co miał na myśli. Tak to jest w zatchnięciu, proste pytanie więźnie gdzieś w gardle, zamyka, zatyka i po sprawie.
Nie no, biorę pod uwagę, że chodziło o wyjątkowe natężenie cech absolutnie dla normalnego człowieka niezrozumiałych, idiotycznych a do tego połączonych z wyjątkowo dyskusyjną urodą.
Zabrzmiało miło.
Oczywiście się zgadzam, nie można mnie porównać do jakiejkolwiek kobiety z powodu… Z wielu różnych powodów. Ekhmmm…
Patrzyłam i słuchałam.
Widziałam sto procent mężczyzny w mężczyźnie. Słyszałam coś, co wynikało z tego rozkładu procentowego.
Ginący gatunek.
Piękny, mądry, osadzony w sobie Mężczyna. Normalnie nieprawdopodobne.
Od kilku lat patrzę jak się wyłuskuje, odradza, wzmacnia.
Kibicuję mu jak najwierniejszy kibic Legii z wdzięcznością, że mogę ogrzać się w ogniu naszej przyjaźni. A kiedy wspominam o kijankach, chłopiętach i męskich durniętach, to on jest antytezą utrzymującą w mocy mój punkt widzenia o nieruchawych falsyfikatach.
Mam tyle szczęścia w życiu. Tyle, że to jest zupełnie nie do ogarnięcia, a wciąż czepiam się Tych z Góry, że nie dali mi dwóch rzeczy. Nawet rozumiem, że pierwsza jest trudna. No masz, pewnie, że jest. Ale druga? Druga to banał, prościzna ogólnodostępna.
Późnym wieczorem rozmawiam z matką moją, snującą opowieść o tym, jak po wyjściu ze szpitala musiała przedzierać się przez śnieżne zaspy, gdyż ich samochód nie przejechał. Widzę ją, odczepioną od rurek i torebek, jak brnie przez ten śnieg (doprawdy, nie musiała się za miasto wyprowadzać) klnąc w duchu (twierdzi, że nie darła się z powodu wiatru jedynie), ryjącą w śniegu…
Pierwsza moja myśl lotna dotyczyła jej słabości i strachu o nią. Zaraz potem, zaczęłam się śmiać.
Przegryzając cukierka, matka moja mówi do mnie, że to może było jakoś tam zabawne.
Idę po jej śladach, cholera by to wzięła.
Byle co nas nie złamie. Nie takie rzeczy, po pijaku, ze szwagrem robiliśmy.
I za tę siłę będę jej zawsze wdzięczna. Za wprowadzenie do świata Kobiet, które nie są porównywalne z żadną inną kobietą.
Choćby cena była bardzo wygórowana.
Żyjemy.
komentarze
Co to jest
sto procent mężczyzny w mężczyźnie?
Przypomina mi to Niebieskiego i jego dzisiejsze dywagacje o zawartości volvo w volvo :)
Pozdrawiam
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 01:12Sto procent
to jest dawka minimum, zeby nie być posądzonym o bycie kijanką.
Czy Niebieski to jest jakiś couleur locale, czy znów mnie coś ominęło?
Gretchen,
merlot -- 12.02.2010 - 01:27pięknie opisałaś powrót Mamy z kuracji i krzewienie kaganka oświaty blogowej na oddziale też…
Otóż,
jest to taka sytuacja, unikalna dzisiaj, że siedzisz sobie i rozmawiasz z reprezentantem płci przeciwnej do Twojej i i ten reprezentant wykazuje istnienie cech absolutnie męskich.
Generalnie od A do Z, za przeproszeniem. Od pozycji ciała (pardą ponowne), przez słowa używane, obraz siebie, deklaracje ważnych spraw i takie tam inne pierdoły.
Żadnego memłokowania, użalactwa, z połączeniem świadomości błedów i wypaczeń.
Najmniejszego śladu grzecznego chłopca, widoczny rys łobuzerski, przy nieugiętej postawie własnej.
Kosmita jednym słowem. :)
Gretchen -- 12.02.2010 - 01:29Merlocie
Ja nie jestem nazbyt wymagająca, sto procent będzie dla mnie jak raz.
Nie mam intencji pokazywać czegokolwiek. Życie sobie płynie po górze i równinie, więc tu i tam za nim podążam.
Za tydzień codziennik wkracza na oddział, to dopiero będzie. :))
Gretchen -- 12.02.2010 - 01:35No właśnie,
i dziwić się potem, że ja mam lepiej w życiu, mimo znacznie bardziej dyskusyjnej urody i kobiecości, skoro dla mua 60% to już powód do okazywania entuzjazmu. Dodatkowo jestem miła, sympatyczna, ugodowa i wychował mnie ojciec, a nie matka.
Niebieski to kumpel MAWa i właściciel volvo, które jest prawdziwym volvo, w odróżnieniu od nieprawdziwego, jak się dowiedziałam, volvo Buca. Prawdziwe volvo pochodzi najpóźniej z 1999 roku, jeździ tak powoli, że wyprzedzają nas seicenta, każde użycie gazu budzi te niepokojące emocje: co się za chwilę zdarzy?
Gretchen, powinnaś żyć chyba sto lat temu na Dzikim Zachodzie. :)
Pozdrawiam
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 01:35Pino,
dodam przemądrzale, że najprawdziwsze Volvo jest najpóźniej z 1979 i do tego w kolorze pomarańczowym.
merlot -- 12.02.2010 - 01:41Pino
Dlaczego akurat na Dzikim Zachodzie? Co?
Niskoprocentowcy mi się znudzili, ile można? A to, a tamto, a owamto.
Sif.
:))
Gretchen -- 12.02.2010 - 01:42Aha, Pino
Co Tobie się nagle stało z tym pozdrawiam ?
Gretchen -- 12.02.2010 - 01:43Gretchen
nie czytasz klasyków…
merlot -- 12.02.2010 - 01:46To jest straszne,
chodzimy po Krakowie, mówimy do siebie: panie M… pani Pino… i każdą wypowiedź kończymy energicznym pozdrawiam!
I zwalamy wszystko, np. brak koszy na śmieci na Sławkowskiej, na Unię Europejską. Wylecz mnie z tego, bażancie, chociaż Docent ostrzegał, że Twoja kozetka wciąga w czwarty wymiar i mogę się zrobić niebieska (damm, people, where’s my cigarette).
Dlatego, że tam byś takich miała, Grantów, Cooperów, Wayne‘ów, każdy skrzywiony na gębie, ze szlugiem, w stetsonie i z koltem, niewzruszenie przedziera się przez zarośla kaktusów. “Prawdziwy mężczyzna nie je miodu. Prawdziwy mężczyzna żuje pszczoły.”
Pozdrawiam
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 01:50Pino
Właśnie, oraz dokładnie tak. Żuje pszczoły. :)))))
Rozbawiłaś mnie. Dzięki.
Pozdrawiam.
Gretchen -- 12.02.2010 - 02:03Nie ma sprawy,
choć właściwie, to planuję być irytująca. Uwaga.
Gretchen, tkwisz w błędach niebu obrzydłych.
Jeśli przyjąć Twoją definicję kosmity, to ze znanych mi postaci najszybciej by się łapali: Nicpoń, Buc i ja.
Dwie czecie jest po złej stronie Missouri, jedna czecia się mnie ostatnio wyrzekła i zapowiedziała, że mam nie liczyć na spadeczek, domagam się zatem bażanciej solidarności.
Jeszcze mi przychodzą na myśl merlot (tak go odbieram) i Czajnik, jako wyraziciele innej postawy: mam gdzieś bycie męskim mężczyzną, wystarczy, że jestem piękny i dobry.
O ile mi wiadomo, przynosi to efekty.
Przepraszam :)
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 02:18Bażancie
Z tego wnoszę, że mam do dyspozycji żonatych, lub też kobiety.
Gretchen -- 12.02.2010 - 02:27No to ja dziękuję, postoję. :)
Łojezu,
ja tu merytorycznie chcę dyskutować, a Ty mi uciekasz w dowcipy :P
Jak to mówi przyjaciel mojej mamy: bądź męska!
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 02:30Dobrze, będę męska
Już jestem. No.
Idę spać, bo zaraz świt.
Dżisasie! Życie jest doprawdy dziwne.
Gretchen -- 12.02.2010 - 02:34Ech,
ta idzie spać, a mój Mickey Rourke mnie porzucił, nie wiem tylko: na rzecz eseju z lingwistyki, czy też emablowania przy wódce rudych katoliczek?
Dziewczątko M. też już śpi…
Chyba zacznę z tego osamotnienia się uczyć.
Dobranoc
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 02:41Gretchen....
Słyszę swoją kretyńską wrzaskliwość i czepiactwo, ale jadę dalej, a co!
Ależ mi to bliskie….
Piękny, mądry, osadzony w sobie Mężczyna.
A łyżka na to: niemożliwe!
I za tę siłę będę jej zawsze wdzięczna. Za wprowadzenie do świata Kobiet, które nie są porównywalne z żadną inną kobietą.
Choćby cena była bardzo wygórowana. Żyjemy.
Chciałabym Was uścisnąć, mądre i dzielne Kobiety :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 15:43Dorciu
O matko! No na szczęście też tak masz!
Upiorne to jest, nie sądzisz? Tak słyszeć samą siebie i coś w środku Ci mówi weź już przestań, co ty robisz do cholery? , ale jedziesz i jedziesz. :)
Łyżka, że niemożliwe, wiem. A jednak będę się upierać.
Przeczytał ten tekst. Mówię, że można uznać iż jest to tekst pochwalny i ku czci. A ten mi na to (prawie jak łyżka), że nie za bardzo rozwinęłam i mogłam bardziej.
Patrz, męska próżność kurde. :)
Uścikowuję mocno w imieniu własnym i Rodzicielki, dziękując i dziękując.
Gretchen -- 12.02.2010 - 21:25Właśnie!
Najbardziej na świecie nienawidzę siebie w takie dni i tych dni oczywiście.
Gadam jakby nie swoją jadaczką, czepiam się wszystkich, odgrzewam stare kotlety, i jakbym rozdwojenie jaźni miała pytam sama siebie:co ty pieprzysz?!
dorcia blee -- 12.02.2010 - 21:58Otóż to!
Wiem, że ja mówię, ale to przecież zupełnie nie ja.
Jak mnie zapytać wprost co ja pieprzę, to jeszcze się uprę, że nie pieprzę tylko mam rację, a racja moja wynika z tego, że, oraz i jak gdyby.
Uzsadniam pieprząc dalej, w głębi jestem coraz bardziej zdumiona, ale nie ustąpię.
Żenujące… :)
Gretchen -- 12.02.2010 - 22:07Czy ja wiem?
Kiedyś to była moja specjalność... Widocznie mam twardsze sumienie :) Czasem się jeszcze z kimś pokłócę wiedząc, że nie mam racji, ale specjalnie mi to nie przeszkadza – taka sztuka dla sztuki, no.
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 22:20GDZIEŻ TAM USTĄPIĘ!
A jakby mnie ktoś o tak zapytał, to jęzor wyrwany przy samej d***e ma.
Często patrzę w kalendarz…
A aaaaa. Jasne: ZNM lub PMS jak kto woli..
Choć teraz coraz częściej zaglądam w kalendarz (nic),
dorcia blee -- 12.02.2010 - 22:22A aaaaaaaaaaaaaaa. Jasne: menopauza.
Pino
Na moje oko to nawet nie chodzi zawsze o kłótnię.
Ot, coś Ci się tam przestawi, neuroprzekaźniki zaszwankują i jedziemy!
:)
Gretchen -- 12.02.2010 - 22:25Gre
Na moje oko to nawet nie chodzi zawsze o kłótnię.
Tak się czasem coś w główce pierdoli :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 22:29No właśnie,
a ja lubię moje neuroprzekaźniki. Kiedyś sobie, bardzo szczerze, podsumowałam w zeszycie wszystkie złe strony mua, a zakończyłam konkluzją “jakimś cudem i tak siebie lubię”. :)
Będzie jakiś codziennik na zakończenie wieczoru?
pururu bezczynne i błogie
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 22:29Dziewczyny,
Jak już tu jesteśmy, to pogadajmy może???
Ja mam dziś wolną chatę: faceci pojechali do szanownej mamusi (nie mojej oczywiście) na nockę:)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 22:31Nawet na krok, Dorciu! Ani o milimetr!
Z PMS, albo ZNM to ja mam jeszcze ciekawiej.
Zazwyczaj pierwszy objaw jest taki, że zaczynam płakać w tramwaju – to faza użalania się nad sobą i niesprawiedliwym losem okrutnym. Dla tej fazy nie ma znaczenia, że poprzedniego dnia spędziłam (przykładowo) noc na jachcie z pięknym i mądrym milionerem, który kocha mnie nad życie. Nie ma, bo los jest okrutny.
Potem zaczyna mnie nosić, czyli faza druga opisana już wyżej.
Pojawia się pewien problem kiedy własnej szajby nie da się uzasadnić kalendarzem i księżycem. Na menopauzę za wcześnie, ale może to jest myśl?
Gretchen -- 12.02.2010 - 22:32Możemy sobie tutaj zrobić codziennik
Też mam wolną chatę. :))
Gretchen -- 12.02.2010 - 22:35Dorcia, jestem za,
jest mi ciepło, najadłam się (otworzyli KFC na Floriańskiej – no chyba, że zawsze tam było, a ja go po prostu wcześniej nie zauważyłam), wypełniłam dziś obowiązki ku chwale Ojczyzny, a teraz mam tę cudowną świadomość, że już nic nie muszę, a jutro jest sobota. Trwaj, chwilo trwaj, jesteś taka piękna.
Skoro jakże ambitny temat już wzięłyśmy na warsztat, to mnie na szczęście te historie lunarne nie dotyczą. Jak się ma świra, to wpływ księżyca wysiada w przedbiegach. Zresztą, co większość pań raz na miesiąc, to ja raz na półtora, hehehe. Nie płaczę, nie cierpię, a nawet jeśli, to mój diler słodki kopsnie w pracy trzy ibupromy, zapijam piwem i mam święty spokój.
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 22:38Gre,
NIe, no Ty młodsza jesteś!!!
Zapomnij!
Teraz ja menopauzę testuję!
A wiesz, że u mnie akurat odwrotnie?!
Najpierw bluzgam, klnę jak szewc, poniewieram kogo mam pod ręką, znaczy chłopów moich (ciekawe, że nigdy mnie w pracy nie dopadło), sama siebie wkurzę, w międzyczasie oprzytomnieję, ale za cholerę się nie przyznam, zmęcżę się fizycznie machaniem rękami i kłapaniem jadaczką, a potem jakby powietrze ze mnie zeszło – pŁaaaaaaaaaaaczę:
*że jestem nieszczęśliwa
*że brzydka
*że nie lubię swojej pracy
*że mam głupiego męża
*i takiego samego syna
*że gdyby nie ja, to oni….
*że nie mam kasy
*że mam dość tej zimy,
*Że nie ma nic w tej telewizji
*że czas już mieszkanie zmienić
*żer nie mam dojścia do komputera
*że tyle prasowania
Mogę tak w nieskończoność.
dorcia blee -- 12.02.2010 - 22:45Pino
Temat jest ważny, w końcu odbija się na ludzkości, więc ma należny zasięg. :)
Osobiście dostrzegam pewną niesprawiedliwość, która na zawsze będzie argumentem o braku równouprawnienia.
I co szkodzi sobie bezkarnie popłakać?
:))
Gretchen -- 12.02.2010 - 22:46Ktoś nas podczytuje
4 on line :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 22:51O ludzie,
niniejszym przestaję zazdrościć kobietom po trzydziestce :)
Nie ma to, jak mieć 21, człowiek czuje się szczęśliwy, piękny, lubi swoją pracę, nie ma męża ani syna (co najwyżej gacha), nie ma telewizji i niczego nie prasuje, bo właściwie po co? Tanie mieszkanie tonie w bałaganie, zresztą nie jest moje, tylko wynajęte…
Wprawdzie też mam dosyć tej zimy, ale poszczuję Wiedźmę Fraszką i się skończy, mam nadzieję. Jak nie pomoże, to zorganizujemy konferencję klimatyczną z udziałem Szczęsnego. I niedługo planuję być bogata, zacznę pisać za pieniądze satyryczne felietony o życiu polskich kobiet. Do czegoś się przydacie, moje drogie.
Bażant, robimy dziś jakąś didżejkę?
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 22:54Na przykład ja
zaglądam, z nadzieją, że będzie ciekawiej…
Z minuty na minutę moja nadzieja rośnie.
merlot -- 12.02.2010 - 22:55Dorcia
Nieskończoność, fakt.
Moja lista:
- nikt mnie nie kocha – nikt mnie nie pokocha (tu trochę wzmacniamy efekt) – jaka ja biedniutka jestem i znikąd ratunku (pojawienie się ratunku co prawda byłoby aboslutnie niebezpieczne dla niego, ale znikąd ratunku) – dlaczego jestem taka brzydka? no dlaczego? Przecież mogłabym być piękna, ale nie, oczywiście ja muszę być taka brzydka – nie ma jednego człowieka, który zrozumiałby mój skomplikowany świat wewnętrzny – mężczyźni są bez sensu jak motylek – niech mnie ktoś przyyyytuuuuli – nie zapłaciłam rachunku – jestem nieszczęśliwa
A potem się zaczyna. Kilka dni później okazuje się, że trąba powietrzna przy mnie jest jedynie nieporuszoną taflą jeziora.
Jedno słowo źle użyte, że o całym zdaniu nie wspomnę, staje się zapalnikiem.
Chcieć czegoś ode mnie, to już zdecydowana przesada. Jak można czegokolwiek ode mnie chcieć?!
Odpieprzcie się wszyscy!
Czy mnie ktoś coś daje, żeby miał prawo oczekiwać?
Kłapię i macham, rzucam się.
Przychodzi dzień zero, czyli dzień kocykowy i wszystkie fazy się mieszają.
A potem wszystko cichnie… Jestem aniołem… Kobietą piękną i dobrą, której uda się wszystko czego zapragnie… Jestem młoda i wszystko przede mną... Możliwości jak wachlarz się rozwijają...
Aż któregoś dnia zaczynam płakać w tramwaju.
To teraz pytam: jaki mężczyzna dałby sobie radę ze sobą mając taki, naturalnie wbudowany, mechanizm maniakalno-depresyjny?
Hę?
Gretchen -- 12.02.2010 - 22:58Kurczę, Merlot!!!
Znowu na gotowca?!
A nie możesz wykonać analizy przypadku Merlotowej i jeszcze nam wskazówek udzielić?
Jak każdy facet: na tacy mu podaj!
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:00No ja na przykład
To teraz pytam: jaki mężczyzna dałby sobie radę ze sobą mając taki, naturalnie wbudowany, mechanizm maniakalno-depresyjny?
jakoś sobie radzę. :P
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:02Moje Pino
Kobiety po trzydziestce mają najlepiej na świecie.
Może nie wynika to wprost z tego, co już zostało napisane, ale sama się przekonasz.
Wiesz kiedy masz zajrzeć do kalendarza. W różnych celach, prawda.
Wiesz, że od mężczyzn oczekiwać możesz tyle, ile możesz oczekiwać od mężczyzn. Jak masz trochę szczęścia, to możesz mieć syna.
Stoisz na własnych nogach świadomie i dobrowolnie.
Robisz co chcesz, bo od nikogo nie zależysz. Mąż musi sobie dać z tym jakoś radę.
Możesz nie mieć męża.
Seks smakuje zupełnie inaczej. Zupełnie inaczej, podkreślam.
Rewelacja po prostu.
Fęx God za tramwaje. Ole!
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:04Merlocie
Jest Was tutaj więcej.
Widzę!
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:05Pino
A od kiedy Ty jesteś mężczyzną, co?
Rosnąca kobieta, to jednak kobieta. Niezaprzeczalnie. :)))
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:06Gre
To teraz pytam: jaki mężczyzna dałby sobie radę ze sobą mając taki, naturalnie wbudowany, mechanizm maniakalno-depresyjny?
Odpowiadam:każdy.
Olewają to.
Na przetrzymanie – to ich metoda.
PS: Merlot zwołuje kolegów – 6 on line.
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:07Bilety może sprzedawajmy, to rozwiąże problem biedactwa
Bilety!
Konieczne są bilety.
Tutaj się ujawnia tajne dane, niedostępne normalnie.
Się mnie rozchodziło o to jak mężczyzna wytrzymałby mając tak, jak ma kobieta, a nie jak ma wytrzymać z nią.
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:10Z nią to wedle Twojej receptury jest: przetrzymać, byle przetrzymać. :)
Pino - z szaconkiem w Twę stronę, ale za cholerę nie chciałabym
mieć znów 21 lat!
Wybierałam sobie takich facetów do pozakochiwania, że łooooomatko!!!!
Ty, to oczywiście co innego :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:11Ja teraz nie jestem taka mądra, jak Ty, a co mówić Wtedy :)
A propos,
całe wypracowanie napisałam wczoraj po nocy, z cyklu “Wszechświat dla opornych”, bo już mję nadmiernie rozbawiły Twoje teorie procentowe… życie to nie matematyka, ani nawet nie spirytus, wbrew pozorom :p
Trafiłam jakieś dwa lata temu do poezji współczesnej, na szczęście nie pod nazwiskiem, ale jest tam wzmianka, że urodzę syna :) mam nadzieję, że niezbyt szybko, bo nie mam pieniędzy, nie skończyłam studiów, dzieci są męczące, a ja się nie nadaję...
Nie wiem, co z tym seksem, Twoja koleżanka aktualnie marudzi o menopauzie.
Pozdrawiam sceptycznie, pozostając piękna i dwudziestoletnia
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:12Dorciu,
na tacy to Salome przynosiła.
Od pań się nie domagam, ależ skąd…
Ale jest dobrze, Yassa z RRK dbają, żeby nie było nudno.
merlot -- 12.02.2010 - 23:14Cholerka, Gre, podejrzewałam już siebie kiedyś o to, że nie
posiadłam sekretu czytania ze zrozumieniem, ale teraz mi do łba dotarło!!!
Każdy facet zaryzykuje życie z taką kobietą (tak zrozumiałam Twój wpis), ale żąęń facet nie poradzi sobie z taką huśtawką nastrojów!!!
W łeb pierwej publicznie sobie palnie niż rozpłacze się , że brzydki. Albo, że musi prasować.
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:20Kto mnie wołał?
Pomiot czarta i pełni księżyca,
Biały marmur w pomroce alei.
Niewiniątko zgubne, tanecznica,
Najpiękniejsza ze wszystkich kamei.
To przez takie wielu śmierć spotkało,
Po taką Czyngis słał posła.
I taka na srebrnej tacy
Głowę Jana Chrzciciela przyniosła.
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:19Pino - spać, Gre zostaje.
Merlot przyjmiemy Cię do bandy, jak zdradzisz jakiś fakt andropauzyczny :)
Reszta – nie podsłuchowywać!!!
PS: widzieliście, jak ładnie wpisał się MarkowiPl nasz ulubiony J.M?
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:19Marudzenie o menopauzie
należy traktować jako przedwczesne, zatem rozrywkowo.
Co Ty się czepiasz moich procentowych teorii?
Chyba jakaś różnica jest między jednoprocentowym, a stuprocentowym?
Uznałabym tę teorię za pieprzenie w bambus, pardą, o ile na własne oczy nie widziałabym kilka razy stuprocentowych i setki razy innych rozkładów. :)
Zupełnie jak Dorcia zakochiwałam się w dość durnie i zazwyczaj bez wzajemności, o czym zaświadczają tomiszcza pamiętniczków z tamtych czasów.
Do tego byłam brzydactwem, co jak rozumiesz może wyjaśniać brak wzajemności.
Jednakowoż miałam szczęście, że we mnie zakochiwali się jacyś tacy staromodnie romantyczni.
Te bukiety polnych kwiatów kradzione, a rzucane na mą wycieraczkę.
Te róże przysłane przez posłańca na szesnaste urodziny.
Ech…
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:19Gre,
A ja to typem kumpelki byłam: wszyscy faceci przesiadywali u mnie w chałupie, zwierzali, użalali, radzili, a potem żenili się z moimi koleżankami.
Aż w końcu jeden taki Konrad (zbieżność imienia celowa i zamierzona) wyznałł mi, że się we mniezakochał.A, że był to gostek do rzeczy – to ja w nim też!!!!
Dobrą byliśmy parą – zgodną miłą, szanującą się nawajem, nawet bardziej on mnie, jakjajego. Tak mnie kutafon szanował, że dziecko zrobił mojej koleżance, a nie mnie. I się z nią ożenił. Teraz ją szanuje :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:26Ty brzydactwem?
W takim razie odmieniło Ci się dosyć radykalnie.
Czy ja się zakochiwałam durnie, hm… Pewnie tak. Ale nie licząc wikinga Adama, jakoś straszliwie przez to nie cierpiałam. :) A jeśli nawet, to już nie pamiętam.
Jak miałam szesnaście lat, to oświadczył mi się wykładowca warszawskiej Polibudy.
Na lodowisku :P
Dorciu, czemu spać :( może nie wybucham płaczem przy pełni księżyca, ale za to jestem chora psychicznie, o! Zawsze mogę zacząć na to się uskarżać, jeśli takie panują tego wieczoru trendy, żeby się wyżalać i sifać.
Procentowa teoria nie ma sensu, bo faceci, jak i kobiety, dzielą się na liczne podgrupy. Dopiero w ramach tych założeń metodologicznych można rozważać doskonałość lub niedoskonałość danego egzemplarza.
J.M. zaczyna mnie przerażać. Ten koleś jest totalnie pozbawiony elementarnego wyczucia i empatii.
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:27Ty się Dorcia przestań biczować
No.
Kto by tam zaryzykował życie ze mną? Sama bym nie zaryzykowała, ale nie mam już wyjścia.
Ta huśtawka ma co prawda pewne atrakcyjne strony, ale nie przesadzajmy, żeby aż tak zaraz ktoś miał się wgłębiać.
Za to jako podpora, o profesjonalnym przygotowaniu, to ja jestem jak malina. Znam odpowiedzi i rozwiązania przecież.
Eksmen się odął za to między innymi, że powiedziałam nie jestem w pracy .
Jak nie jestem?
Jestem najważniejszym pacjentem w twoim życiu .
Więc aktualnie oddycham swobodnie i światu się przyglądam. :)
P.S.Wspomniałaś o JM. Mnie się mało co nie mieści w głowie, ale takie cuś, to mi się autentycznie nie mieści.
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:30Ludzie zbyt wiele oczekiwań wiążą z psychologami.
Dobra, Pino, zostajesz.
Przekonałaś mnie tą chorobą psychiczną.
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:31Dorciu
Zapomniałam o tej ważnej młodzieńczej funkcji bycia kumpelką. Przepraszam.
Przeczuwając zapewne niejakie inklinacje zawodowe przychodzili się zwierzać i skarżyć. Słuchali światłych porad z uwagą. :)
Ale ten Konrad to już naprawdę przesadził. Co za jakiś...
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:34Psychologowie są straszni,
dwa lata mnie dręczono, wmawiając, że jestem arogancka i bezczelna, uśmiecham się ironicznie, nawet mój sposób siedzenia na krześle podczas lekcji polskiego był nieodpowiedni… a potem pani Alicja (wychowawczyni) mnie pytała z troską “dlaczego ty tak sekujesz biedną panią Marię?”
Na szczęście Kacper mnie pomścił, wymyślając postać Efebofilii. :)
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:35Nie, Gre, ja się nie biczuję.
Taki gorszy dzień mam tylko czasami, choć coraz częściej…
On jeśt na pewno psychologiem?
Booooże!!!
Dajcie adres, żebym najbliższych ochroniła.
I pomyśleć, że p[rzez jedną tysięczną sekundy miałam wątpliwości, czy aby zbyt ostro gostka nie potraktowałam!
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:37Pino
Trochę się zmieniło, na szczęście. :))
Cierpiałam straszliwie, łzy lałam, popadałam w głębokie doły.
Odbiłam sobie kiedy na urodzie mi przybyło.
A rozkłady procentowe to nie są podgrupy? Pewnie, że są.
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:37PS: Gre, coś w tym jest:)
Ja też po socjoterapii :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:39Pracowałam kilka lat w zawodzie:)
Mówi, że jest psychologiem
Zamieszkuje poza granicami naszego pięknego kraju, więc bliscy są bezpieczni Dorciu.
Wysmarowałam kiedyś tekst przeciwko różnym zabiegom Pana JM, to mnie kilka osób obsobaczyło, że awanturę wszczynam bez potrzeby. Jak to ja. :)
Jak to dobrze, że nie poszłam na psychologię. Uffff…
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:40No proszę,
przekonałam ją chorobą psychiczną. Wiedziałam, że ona mi się jeszcze na coś przyda.
Otóż, moje drogie, przemnóżcie sobie wasze peemesy parę razy, dołóżcie młodzieńczą burzę hormonalną, stany psychotyczne, skłonność do destrukcji i autodestrukcji, przerost ego i wieczną napierdalankę z sobą samym, a otrzymacie mnie.
Pogodną i zrównoważoną młodą osobę.
Gretchen, a zapoznałaś się chociaż z materiałem? :P
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:43My tu gadu gadu, blee, blee, blee,
a u Yassy mierzą sobie długość członków :)
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:45A widzisz Dorciątko
Czuli, jestem pewna. :)
Ci mówię jakie to jest śmieszne dzisiaj, kiedy poznaję jakiegoś nowego mężczyznę.
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:44Wystarczy powiedzieć jaki mam zawód – najlepsze sitko świata.
Pino
Jakim materiałem cholercia?
Mówiłam Ci co mówi nasza psychiatrzyca: każdy to ma, ale nie każdy trafił w ręce psychiatry. :)
Mnie uczą, żeby się nie topić w diagnozach, a ta przywiązana jak chłop do ziemi.
Ludzie!
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:47Taaaa, przerabiałam :)
Jak Andrzej mnie wyrywał jeszcze, kiedy zapytał on pracę, a ja wiedziona doświadczeniem zaczęłam się motać, ten zesztywniał (ale nie tam ;), zbladł, zzieleniał i o mały włos nie zemdlał. Naiwnie myślałam, że usta-usta chce. Ależ skąd!
To o TO chodziało .
Teraz mam spokój. Jeden facet mnie tylko zapytał: Logopeda?
To nie to samo, co pedofil?
Żart taki.
dorcia blee -- 12.02.2010 - 23:51pora na część artystyczną
A że bażant jest wbrew pozorom straszny, to coś jest na rzeczy… ;p
- – - – -
_____
- – - – -
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:49Hm,
najpierw z pozycji ja wiem lepiej:)
“*że jestem nieszczęśliwa
*że brzydka
*że nie lubię swojej pracy
*że mam głupiego męża
*i takiego samego syna
*że gdyby nie ja, to oni….
*że nie mam kasy
*że mam dość tej zimy,
*Że nie ma nic w tej telewizji
*że czas już mieszkanie zmienić
*żer nie mam dojścia do komputera
*że tyle prasowania”
eee, zmienic kilka danych i moge się pod tym podpisac, bez miesiączki bez menopauzy:)
A w ogóle odkryłem, że się starzeję, nie mogłem wypić dwu piw, przejadłem się niedobra pizzą wegetariańska i w celach towarzyskich wymyśliłem se wstanie jutro o 7.00 a miałem kurde spać do 10 minimum.
Masakra.
Gupi ja jestem.
A poza tym, to powiem
grześ -- 12.02.2010 - 23:51dosyć poważnie
W kwestii andropauzy
powiem tylko, że jest przereklamowana.
A do babskich band nie potrzebuję.
Z człowiekiem przyszłem pogadać (jak człowiek), a nie z babami.
Ale tak czy owak grzecznie Pozdrawiam!
merlot -- 12.02.2010 - 23:54Dorciu
:)))
Mogę powiedzieć, że teraz to ja też mam spokój.
he he
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:57Tu nie ma ludzi,
tylko same kobiety, łącznie ze mną i Grzesiem.
Na korepetycje do Igły!
civil disobedience
Pino -- 12.02.2010 - 23:57Pino
Co w moim bażancie strasznego?
Tramwajem sobie jeżdzę, zatrzymuję się kiedy trzeba, ruszam o czasie.
hi hi
Gretchen -- 12.02.2010 - 23:58Igla tez jest kobietą,
co zresztą kilkakrotnie potwierdził:)
grześ -- 12.02.2010 - 23:58Wszyscy jesteśmy kobietami,
kto by chciał być mężczyzną?
Przecież to tylko wkurw i szarpanina i trzeba zarabiać na życie.
Nicpoń mi powiedział.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:00Grzesiu
Ty mówisz jak jedna moja koleżanka z pracy.
Ona się starzeje od piatego roku życia. Od dziesiątego czeka na emeryturę.
Niedawno budowała sobie świadomość i tożsamość pięćdziesięciolatki.
A ja wciąż młoda, świeża i oczywiście dobra, wbrew pogłoskom o mojej straszności.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:00Merlocie miły
Powiem tylko: to popatrz wyżej!
Grzesiu, For you:
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
I wcale nie jesteś głupi: każdemu, kto tak twierdzi jęzor urwę przy samych jajach, bez względu na to, ile centymetrów ma jego członek!!!!
dorcia blee -- 13.02.2010 - 00:00Tomku!
Docenibyś propozycję kurka.
Kobiece bandy są bardzo, ale to bardzo.
Pozdrawiam!
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:03Aua,
chyba nie czujemy się zachęceni tą autoreklamą.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:03Grześ
A i Einstein była kobietą, Kopernik była kobietą i Curie – Skłodowska też była kobietą!!!!
dorcia blee -- 13.02.2010 - 00:03Czuję z Twoją koleżanką
głęboką więź duchową...
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:09Pino
Może dlatego, że obie jechałyśmy na Afobamie?
(Jeśli tym razem posiadłam zdolność czytania ze zrozumieniem)
dorcia blee -- 13.02.2010 - 00:12To chyba nie przypadek
że zjawili się tu dr Pino z dr Grzesiem…
Yassa już śpi związany przykładnie, trzeba się kimś zająć;-)
merlot -- 13.02.2010 - 00:13Teraz to my przyszliśmy
do Małgosi na kozetkę. Ta się zabarykadowała w gabinecie z powodu że zamknięte. To siedzimy pod drzwiami i nucimy stare polskie przeboje, w oczekiwaniu, aż rano nas zamiotą sprzątaczki.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:15Na tym oddziale
ja jestem ordynatorem. :)
Przygniata mnie ciężar odpowiedzialności.
W całym szpitalu dziwne rzeczy się dzieją, nie ma co do tego wątpliwości.
Fęx God za kobiety.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:16Bażancie
Co z tą moją strasznością?
Że niby o co idzie?
:)
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:18To ja się oddalam pogrążyć we śnie
Zbieżność ze śpiącym już Yassą przypadkowa i niezamierzona.
Cześć Paniom, Grzesiowi i Merlotowi i jeszcze dwóm osobom aktualnie on line oddaję.
Żegnam się ulubioną kołysanką:
Dobrej nocki Państwu :)
dorcia blee -- 13.02.2010 - 00:19Narysowałam heksa,
mogę dla porównania zaprezentować własny:
_______
- – - – - – -
_______
Pani ordynator, Buc przyszedł i wygłosił myśl głęboką: “śmiem twierdzić, że buteleczka wiśniówki od czasu do czasu nikomu nie zaszkodziła”.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:23Dorciu
Śpij słodko i śnij o czym chcesz.
Cześć Dorci.:)))
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:23Pino
Alkohol, pity z umiarem, nie szkodzi w żadnej ilości.
Tę myśl wygłosił jeden z moich pacjentów, a ja o mało nie spadłam z krzesła, tak rechotałam.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:25Jeżeli teraz zaczniecie
wklejać na metry tubki, to ja się zabieram z Dorcią, szczególnie, że jest okazja.
A jak was znam, to zaczniecie;-)
merlot -- 13.02.2010 - 00:26Dobranoc!Pozdrawiam!Staaaare,
widać, że na mecze nie chodziłaś. :)
W kwestii tubek, zaczekam na wytyczne psychoterapeuty, który jest bażantem.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:29Merlocie
Ja nie zacznę. Brak weny didżejskiej.
Drugi wieczór kobiecy był co najmniej tak dobry jak pierwszy. W końcu zaczniemy o seksie, to jest nieuchronne. :)
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:30Pino
Może i stare, ale zważywszy na kontekst nabiera rumieńców.
Dzisiaj ryliśmy wszyscy z powodu pszczół.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:31Jak niby?
Dorcia poszła spać.
Ja mogę co najwyżej zastanawiać się nad wiśniówką, ale z tego chleba nie będzie.
P.S. http://www.youtube.com/watch?v=yn-CpqZLkPM
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:33W przyszłości,
w której nadejdzie wieczór trzeci.
:)
Chleba z wiśniówki nijak nie będzie.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:35Ale pita z umiarem
nie szkodzi w żadnej ilości.
merlot -- 13.02.2010 - 00:37A to przepraszam,
to o czym rozmawiamy aktualnie?
Nasunęły mi się już asocjacje z rozmaitymi zbożami i nie tylko.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:37Rye whiskey, rye whiskey
Rye whiskey I cry
merlot -- 13.02.2010 - 00:40If I don’t get rye whiskey
I surely will die.
Czy ja wyglądam na kierownika pociągu?
No ludzie!
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:41Igła się pojawił
Ciekawe czy się odezwie?
:)
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:42Oczywiście,
wyglądasz jak kierownik pociągu, kobieta motorniczy i pracownica WARS-u w jednym.
Oto bilet, legitka studencka z pieczątką, pytam grzecznie, czy można coś zanucić? Czy też przypadkiem przejeżdżamy właśnie przez Ludową Republikę Starachowicką i zaraz będziemy mieli przesiadkę na Edgar Station?
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:47Tam właśnie się pierwszy raz spotkałem z Renatą.
Bardzo romantyczny peron…
merlot -- 13.02.2010 - 00:48Wątek kolejowy wiecznie żywy :)
Można nucić.
Można wspominać.
Popadłam w lekką melancholię, cholera by to wzięła.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:51Zmieniliście tematykę,
już teraz nie wiem: zboża czy pociągi?
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:51Nie
x
Igła -- 13.02.2010 - 00:52Igła
A Tobie co?
Dlaczego nie? Jak Ty tak zaczynasz, to ja zaczynam się martwić.
Masz coś powiedzieć.
Gretchen -- 13.02.2010 - 00:56Sif
Słuchajcie gdy stres oraz seks
Miłości wieści koniec bliski
Ballady co tak szkocka jest
Jak eksportowa polska whisky
W czym cała rzecz
Opowiem lecz
Zacznę sięgając hen wstecz
Przez wzgląd na stan
I skromność dam
Nie wszystko co wiem
Powiem wam
Na drodze z Aberdeen do Sqack
Spotkała Susy Jima Kinga
Gdy mu odrzekła – że tak
Wygnietli trawy za szylinga
Jim raz sześć
Wziął Susy cześć
Krowy nie miały co jeść
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha
Fanny i Barleycorn John
Szli wąską ścieżką wśród lucerny
Amor to sprawił, że on
Był w tej lucernie dość pazerny
Gdy w polu młódź
Dopadnie chuć
Krowy nie mają co żuć
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha
A u nas w powiecie był zlot
Zleciały się działacze młode
Choć wokół zlotu był płot
Rolnictwo znów poniosło szkodę
Może to zlot
Pewnikiem grad
Lecz nikt nie widział, że spadł
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha
Gdy łubin złociście się tli
Dojrzałe łany słońce praży
Miłość silniejsza jest niż
Deficyt hotelowej bazy
Obecny plan
Zmieni ten stan
I nie wiem czy cieszyć się mam
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha
Jonasz Kofta
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 00:57Igło,
dla Ciebie też był fajny njus dzisiaj. Mocna rzecz.
merlot -- 13.02.2010 - 00:59Dlaczego Sif i dlaczego nie ma njusów dla mnie?
Tego dla Igły nie rozumiem.
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:02A teraz będzie klasyk
Buc: lubię to hasło, jest takie… cyniczne
Pino: zaraz cyniczne
Pino: cyniczne to by było na rżysku
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:03Samo powtarzanie nie czyni klasykiem :)
Jak ja popadnę w cynizm, to dopiero zobaczycie.
O!
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:05Czekamy, czekamy
zabierzemy ze sobą termos no i kanapki
telewizor na baterie i skuterami wjedziemy w zboże
ono szumi jak flagi narodowe
ono szumi jak morze
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:06Ten dla Igły
jest z wojskowości. Nie musisz rozumieć.
Oddalam się z godnością, pa!
merlot -- 13.02.2010 - 01:09Proszę mnie nie zachęcać,
proszę mnie zniechęcać.
Lubiłam kiedyś mawiać o sobie, że jestem zimna i cyniczna. Tego świat wolałby uniknąć, a poza tym trochę już nie pamiętam jak to się robiło.
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:09Merlocie
Nie no, pa pa.
Jak z wojskowości to nie tylko nie muszę, ale nie umiem zapewne.
Chociaż...
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:11Pogubiłam się,
proszę wydawać proste i zrozumiałe polecenia.
Bo sama widzisz, co mi się ze zmęczenia fizycznego robi :)
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:11Proste i zrozumiałe polecenia
to nie ja. :)
Zawsze można iść spać, co warto uczynić w przypadku zmęczenia, w tym fizycznego.
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:19Aluzju poniał,
przepraszam :(
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:21że co?
Jaką aluzju, a?
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:24No że mam sobie iść
i się nie wydurniać.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:25Gupi bażant
Nic takiego na myśli nie miałam.
Nie szukaj aluzji.
Zaraz będę szła spać, bo mi się włącza tryb melancholijno smętny, ale to ja przecież mówię jak człowiek, znaczy kobieta.
:)
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:30to masz na dobranoc
od bojaźliwego bażanta
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:41Dla Ciebie na dobranoc
Od bażanta, dla bażanta. :)
Gretchen -- 13.02.2010 - 01:47:)
no tak to jest
akurat na Grechutę live zdążyłam się załapać...
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 01:53Haj, kobitki!!!!
Cieszę się egoistycznie, że nie wyszła Wam seksowna pogadanka :)
Do tematu powrócimy, obiecuję:)
dorcia blee -- 13.02.2010 - 11:09Pino
Ja też się załapałam – Benefis Grechuty był w Warszawie. :))
Gretchen -- 13.02.2010 - 11:21Dorciu
Strach pomyśleć co stanie się z liczniczkiem wtedy. :)))
Gretchen -- 13.02.2010 - 11:22Tzn. byłyśmy na tym samym koncercie?
Witam, w ogóle się wyspałam od 2.30 do prawie 10 :) Jak tak dalej pójdzie, to przestanę być przywiązana do mojej diagnozy jak chłop do ziemi, bo czuję się coraz bardziej normalna.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 11:37Benefis, Kongresowa, Warszawa? Bażancie??
Czy witam jest w pakiecie z pozdrawiam! ?
Sobota dniem pytań.
Gretchen -- 13.02.2010 - 11:46A nie, to chyba co inne było,
ale było, no.
Nie, witam przejęłam bodajże od Buca… Nie podoba Ci się moje nowe, bardziej zrównoważone wcielenie?
Kto by pomyślał, zważywszy na zawód będący sitkiem.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 11:52Wcielenie zrównoważone całkiem ciekawe,
choć robi wrażenie chłodnego i zdystansowanego.
Zamyśliłam się nad porażającą kwestią natury egzystencjalnej: iść do kosmetyczki dzisiaj czy jutro?
Gretchen -- 13.02.2010 - 12:08:)
Ponieważ, moja droga,
ja z natury swojej właśnie taka jestem. O, zobacz:
INTELIGENCJA: Bardzo duża, ale chłodna, wyrachowana. Brak im ludzkiego ciepła, bez którego nie ma prawdziwego intelektu.
reszta tutaj —> http://www.e-zyczenia.pl/znaczenie-imion/olga
A co chcesz od tej kosmetyczki? Czyszczenie? Na to się jeszcze chodzi po czydziestce? Wątpię, zatem wypowiedz się szerzej…
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 12:13A Ty myślisz,
że po czydziestce to już tylko lifting?
No moje Pino!
Wszystkiego nie zdradzę, bo wieczorem wyprodukuję codziennik, ale idzie o czyszczenie twarzy z brudu życia.
Brak im ludzkiego ciepła?!
Aż przeczytałam całość. Mocne, mocne.
Idąc tym tropem przeczytałam Małgorzatę .
Jakie piękne zdanie:
“W ich pełnych czułości oczach można wyczytać jednocześnie obietni cę wielkiej miłości i pragnienie zachowania spokojnego trybu życia.”
:)))))
Gretchen -- 13.02.2010 - 12:21Zapewne,
w końcu jestem cyborgiem, nespa?
Jakie tam ludzkie ciepło…
Sama bezwzględna i wyrachowana analiza, rozkminka Wszechświata i wstępny plan logistyczny.
Zadzwoń do Szefowej, weź wolne na poniedziałek i udaj się na tortury w takim razie, nie czekając jutra. I kup sobie zawczasu na pocieszenie coś słodkiego.
Łączę się w bólu. :)
Jak mogłaś nie zacytować “chowają się pod skałę, jak pstrąg?”
W końcu wyszło na jaw, że jesteś czarnym pstrągiem w stadzie białych dorszy.
Nie mówiąc już o działce Moralność: “Nie należy mnożyć zakazów, gdyż mogłyby one całkowicie przytłoczyć ten kruchy charakter, wymagający miłości i zrozumienia.”
Ha.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 12:27Dajże spokój, nie przypominasz cyborga
Już się umówiłam na dzisiaj. Do poniedziałku wydobrzeję, dzięki temu.
Całkiem zabawny jest też dział psychika :
“Mają wiele uroku, to “kobiety-dzieci, które mężczyźni pragną ochraniać. Gdy życie staje się zbyt trudne dla ich nadmiernej wrażliwości, zamykają się w swym wewnętrznym światku. Od dzieciństwa trzeba je uczyć stawiania życiu czoło, odważnego wypowiadania się i nie uciekania przed niebezpieczeństwem.”
Zwłaszcza to pragnienie ochraniania mnie roztkliwia.
Ty za to pominęłaś swój dział moralność .
Voila:
“Przejawiają wielki rygoryzm moralny. Niczego wam nie wybaczą i z diabelnie dobrą pamięcią rzucą wam w twarz dawne przewiny.”
Wygląda na to, że o ile Olgi są cyborgami, to Małgorzaty nieskończonymi idiotkami o niestabilnym wszystkim.
Hi hi
Gretchen -- 13.02.2010 - 12:35To zasadniczo prawda,
z tym moim rygoryzmem.
Poza tym, tak samo, jak znam pełno wodników, tak też i od cholery Małgorzat.
Są przykłady negatywne, są i bardzo pozytywne (Margola, Struś Suwalski, Bażant), ale rys pieprznięcia jest bezwzględnie wspólny.
Pozdrawiam
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 12:44Rysowi pieprznięcia nie zamierzam zaprzeczać
aż tak pieprznięta nie jestem.
Olgę znam jeszcze jedną, co ciekawe z Twojej grupy wiekowej. Wydaje mi się ona zdecydowanie poważniejsza ode mnie. :))
Gretchen -- 13.02.2010 - 12:50No widzisz,
Olgi i Anny tak mają. Z Bucem uważamy się za osoby mentalnie po czydziestce. :)
Mam pomysł na fajnego posta. Tym razem nie będzie chowania w archiwum.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 12:58Dziń dybry Kobity, że się tak przywitam grzecznie
Pragnę uprzejmnie nadmienić, że lektura dyskusji była nader krzepiąca oraz wprawiająca.
Nie, nie wprawiająca w osłupienie! Raczej w dobry humor, dla przykładu.
Dlatego też – proszę se zabrać Fraszkę oraz pamiętać, że znęcanie się nad źwierzętami jest prawem zabronione! – postanowiłam zrobić coś dobrego, dla ludzkości.
Mnianowicie, usunę z jaskini własnej symbol zaprzeszłych świąt zimowych.
Znaczy – choinkę.
Niestety, nie rozpoznanym pozostaje zagadnienie czy zabieg ten będzie wystarczający dla wszechświatowego ocieplenia. Badania prowadzić będę posługując się starożytną metodologią pt. rozpoznanie bojem.
Czuwaj!
Magia -- 13.02.2010 - 13:02Magia
W jaki sposób ma przyjść wiosna skoro trzymasz choinkę w jaskini?
Na ogólnoświatowym ociepleniu mi nie zależy, ale gdyby tak się dało w najbliższej do mojej okolicy?
Dobry humor w sobotę się przydaje, zwłaszcza w boju.
Czuwaj!
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:06Bażancie
Pisz, pisz, pisz. :)
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:07Hi hi,
ona nie gryzie, nie bój się, nie trzeba będzie jej wieść na ostry dyżur.
Szła magiczka przez porębę, pogryzły ją żmije
Wszystkie gady wyzdychały, a magiczka żyje
Śnieg padaaaaaaaa
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 13:07Proszę mję nie rozpraszać! Stop.
Lańcuchi właśnie z niej spadli. Stop.
Przechodzę do części zasadniczej. Stop.
Wyniki eksperymentu na jego etapie początkowym są trudne do przewidzenia. Stop.
O postępach będę informować w kolejnych komunikatach. Stop.
Czuwam! :)
Magia -- 13.02.2010 - 13:15A niech to,
Magia, zachowaj spokój. Ręczę honorem i nazwiskiem, że między MAWem a Szczęsnym istnieją pewne metodologiczne różnice.
Nie daj się sprowokować.
Czuwaj!
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 13:18Na razie od boju tego
u Bażanta młodszego czarnego zaczął padać śnieg.
U mnie bez zmian.
Ostrożnie! Tylko ostrożnie!
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:19Pino
Hi hi
Zobaczymy…Zobaczymy…
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:21Też zaczęłam chichotać,
moje zrównoważone wcielenie szlag trafił.
Jesteście zue!
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 13:27Chichracie się?
Dobra.
Niech jeszcze postoi. :)
Magia -- 13.02.2010 - 13:27Nie masz litości,
Gretchen, wrzuć jej do tego kiszu jakiegoś muchomora.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 13:31Nic nie zrobiłam!
Magia wywalaj tę choinkę uwolnioną z łańcuchów.
Zbliża się sabat, o ile bażant nie wykręci znowu jakiegoś numeru. Dobrze by było, do tego czasu, ogarnąć jakoś wszechświat.
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:33Jestem "za"!
Dawkowanie proszę zacząć od trzech.
Magia -- 13.02.2010 - 13:35Sztuk raz zjadałam zanim nauczyłam się wchodzić po drabinie na dywan.
No.
Dubel, kurde!
Nic nie wywalę!
Magia -- 13.02.2010 - 13:37Zostawię.
Ładna jest. O!
+
Bażancie
No i sama widzisz, że z muchomorem na nią to działalność pozbawiona sensu.
Moim zdaniem lepiej jest znacznie, że mamy Wiedźmę po swojej stronie. Byłam już w sytuacji zgoła przeciwnej, więc wiem o czym mówię. :))
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:44y=x^{frac{1}{n}}
http://www.youtube.com/watch?v=Yhav3pGxcr0
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 13:46Iiiiigła :)
Wolę już jak się wyzłośliwiasz, niż jak stawiasz znaczki protestacyjne.
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:49Bażant, co to są?
Wklej całość, bo piękne.
Wklej plisss…. :))
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:51Nic nie wykręcę,
ani się nie potnę. Wiosna idzie, nie można straszyć ludzi sznytami.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 13:52No to całe szczęście
sabat się odbędzie.
Gretchen -- 13.02.2010 - 13:54Jak świat to uniesie nie wiem.
?
A co mam wkleić?
Wdowę i Pezeta? Nie można, krzaczki wyłączyli, ludzie podli, ludzie źli.
Witaj nam z powrotem.
Ostrzegam, że dzisiaj zamierzam być dobra, troskliwa i zabijać Twojego bażanta miłością.
Bierze się to stąd, że wolę drzewo rąbać niż iść do kosmetyczki…
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 18:08Żyję
To najważniejsze.
Szczegóły za czas jakiś. :)
Sesemes doszedł. Informacja zakonotowana. Świat trzęsie się ze strachu.
Dorcia ma dzisiaj przyjęcie w domu, he he.
Gretchen -- 13.02.2010 - 18:17Igło
Jesteś już tak zwięzły, że nie łapię.
:)
Gretchen -- 13.02.2010 - 18:18Biedactwo moje,
mogę się już zacząć użalać?
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 18:36Jeszcze nie :)
Może się okazać, że nie ma nad czym. :))
Gretchen -- 13.02.2010 - 18:40Alter..
Aaaaa, terazz to co innego, chyba rozumiem...
Niedługo to będzie hymn txt…
Życie chwilami jest irytujące.
Gretchen -- 13.02.2010 - 18:56To i dobrze,
nieswojo bym się czuła, będąc miła dla obydwojga przybranych rodziców. To dla mnie jest kara! :D
Kurde, głodna jestem. Gdzie mój kurier z pożywieniem i dychą na fajki?
[18:56:41] Artur Nicpoń: historia świata to historia ludzi utyskujących na to, że jest chujowo
:)
Doszłam do wniosku, że staję się jak merlot. Kolejnym etapem będzie stoczenie się w demellizm.
Niech mnie ktoś powstrzymaaaa
To się kryje w tej przepaści śmierci
To jest raj dla morderców i morderczyń
Pięknych mężczyzn tutaj nigdy nie brakuje
Choć Lukrecja nieustannie kogoś truje
I z uśmiechem się tłumaczy
Że to wszystko nic nie znaczy,
Bo nie śmierć tu jest na rzeczy, lecz kordonek
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 19:04Babska orgia,
a jak przychodzi co do czego chcą żeby przytulić.
Gawędziary… ;-)
——————————
referent Bulzacki -- 13.02.2010 - 19:21r e f e r a t | Pátio 35
To oni chcą,
te chopy, znaczy, żeby ich przytulać. Herbatę takiemu zrób i jeszcze najlepiej podaj śniadanie do łóżka :P
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 19:38Muszę niestety zgodzić się z Referentem
W każdym razie co do siebie.
Jak się już wypaszczę i włączę lądowanie (czasem awaryjne), to wyłącznie przytulić mi się tłucze.
Żenada…
Bardzo przepraszam.
:)
Gretchen -- 13.02.2010 - 19:48Nie no,
to normalne, ale trzymaj fason (bądź męska), bo oni tylko czyhają na takie wyznania, jak sępy…
Idę do moich grzanek, bo znowu się przypalą.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 19:55Też grzankujesz?
Nie mam gazu więc jedynie to mi pozostaje, jako leniwej i złej.
Masz rację. Nie wolno się rozmiękczać.
Gretchen -- 13.02.2010 - 20:01Obiecuję być męska jeszcze bardziej niż zwykle.
Hi hi,
mam gaz, ale nie mam jedzenia. Został mi zeschnięty bochenek chleba, trochę mleka w garnuszku, sok pseudocytrynowy i różne przyprawy. Pierwszy głód zaspokoiłam, teraz czekam, aż mi facet przyniesie mamuta.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 20:13To raczej sobie poczekasz...
hi hi
Gretchen -- 13.02.2010 - 20:24A skąd wiesz?
Ja wiem, że zaspy, ale w niego wierzę.
Kto w nich uwierzy, jak nie my?
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 20:25Wiara
zaspy przenosi
Ekhm…
Gretchen -- 13.02.2010 - 20:28A jak
http://nicek.wordpress.com/2010/02/13/nie-hackuj-matrixa-spal-hardware/#...
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 20:33A zupa gulaszowa..
może być?
Okraszona pytaniem,... czy jak rano, po południu byłam z psami to ty też potem rano byłeś drugi raz?
Rano?
Igła -- 13.02.2010 - 20:41Pytanie jest piękne,
niestety tak nie umiem. Konkret, logika, logistyka, czik.
A psa na pięć minut, bo i tak są zaspy.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 20:46Mam niejasne wrażenie,
że Państwo sobie żarciki moim kosztem urządzają.
Igła, jesteś mistrzem w przyrządzaniu mięsa, więc nawet zupę gulaszową zjem.
A teraz idę pisać.
Gretchen -- 13.02.2010 - 20:53Masz błędne wrażenie,
ale spoko. Pisz.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 20:55Gulaszowa, i owszem..
jest bynajmniej na mięsie.
Igła -- 13.02.2010 - 20:58Wyszłam sobie
po fajki, oczywiście bez pieniędzy i w krótkich spodniach… no ale mam wielbłądy.
Akurat zwierzaczki do tej pogody adekwatne. Widocznie Magii znowu się wszystko pomyliło, przez tę choinkę naruszyła jeszcze bardziej osnowę Wszechświata.
civil disobedience
Pino -- 13.02.2010 - 21:03