List do Michała [ósmy]

Tagi:

 

Mam kilka ścieżek tak wydreptanych, że jakakolwiek zmiana, daje zabawne efekty.
Do Wrocławia jeździłam dotąd w piątek, popołudnie spędzałam u przyjaciół.
Sobotnim świtem, gdzieś około dziewiątej, razem z Małgosią zwlekałyśmy swoje odwłoki i ruszałyśmy pobierać kolejne nauki.

Noc, uznać można za niespecjalnie przespaną, bo to i tamto, a jeszcze to i to i to.

Kolejny wieczór, przed kolejnym dniem spijania słów z ust naszych nauczycieli, kolejny świt po nocy pozbawionej snu.

Potem oddalam się do Warszawy.

I tak 147825 razy.

Tym razem było tak: wyjeżdżam w piątek, pół piątku mamy zajęcia, w sobotę wracam wczesnym dosć popołudniem.

Michał, skutki przerosły wszystkich.

Kiedy w dotarłam do domu Małgosi, wszyscy byliśmy nastawieni na coś zupełnie innego. Tymczasem miałyśmy się zwijać, zbierać i wychodzić.
Wracamy wieczorem, zasiadamy jak zwykle w kuchni.
Ich córka, która dotąd zawsze bardzo na mnie czekała (kochane dziecko, prawda?) poszła spać do koleżanki.

Widzisz jak wszystko się zmienia? – śmieje się Małgosia, w czasie kiedy do mnie dociera, że dziewczynka zaczyna mieć inne priorytety, punkty odniesienia. Normalka.

Luksus i relaks – jutro możemy spać dotąd, aż spadniemy z łóżek, tylko skąd ta ciągła kontrola nad zegarkiem, z równie wyraźną co bolesną myślą, że tak rano trzeba wstać?
Aaaa, nie trzeba. Ufff…

Nazajutrz leniwie się organizujemy wokół kawy, czegoś do zjedzenia, ha ha hi hi, i tym podobnym wzniosłym sprawom.

Odwożą mnie na lotnisko. Znowu czuję, że coś nie gra, za to buczy.
Do pracy jutro, do pracy, a potem jeszcze praca.
Aaaa nie, jutro jest niedziela.

Wsiadam do samochodu, bo w swym miłosierdziu On zaszczycił mnie swoją obecnością, i oboje mamy poczucie, że jest niedziela.

Potem odwiedziłam Ciebie, spotkałam się z Twoją mamą. Krótki desant na Twój dom i ojca (he he, a także hi hi).

Jutro do pracy, jutro do pracy.
Nie, to sobota.

Robię kolację. Jutro do pracy.

Siadam do listu. Jutro do pracy.

Sobota jest Gretchen! Sobota!

A w mojej głowie jest niedziela.
Dziwnie do działa Michał.

Coś sobie umyślimy, do czegoś przyzwyczaimy, wytrzemy do wyświecenia i niespodzianka.

Zmiana, niczym jet lag.

Życie. Takie właśnie czyste, pukające do świadomości, natrząsające się z indywidualnych przyzwyczajeń, śmiejące się nam w nos.

Życie. Dające do myślenia, zmuszające do zmiany przyzwyczajeń, wymuszające oswojenie się, z tym co niesie.

Życie. Bywające cierpieniem, zagadką, niepewnością, przeszywającym bólem.

Wyrwałeś się Michał z utartej ścieżki w sposób, delikatnie mówiąc, radykalny.

To jak jesteś taki kozak, to za chwilę i ta obecna, powinna się wytrzeć.
Wrócisz.
Wracaj.

Twoja siostra powiedziała, że jak Cię wybudzą z tej śpiączki, to przeciągniesz się, ziewniesz i powiesz: wreszcie się wyspałem.
Mogę sobie to wyobrazić, bez trudu.
Zgadnij, która z nich to powiedziała. Zgaaadniesz, zgadniesz.

Za tydzień jadę do Wrocławia w starym trybie. Piątek, sobota, niedziela. Utarta ścieżka.

I zakładam się, że w piątek będę gotowa do wyjścia, w sobotę się zdziwię, że musze wstać rano, że jeszcze nie wracam, w niedzielę zupełnie się zagubię.

..........

Byłam bliżej Aniołów. Wsłuchana w Ciebie.
Wzięłam ze sobą krówki trzy.
To nie są zwykłe krówki. Wszystkie są czekoladowe. Jedna była ciągutką, druga nie tak znowu bardzo.
Zjadłam dwie.
Trzecia jest dla Ciebie.

..........

Jadę do Izraela Michał, za dwa tygodnie. To jest prawdziwe miejsce Mocy.
Zamierzam to wykorzystać i tę Moc szczególną, zaproszę do Ciebie. Namówię.

..........

Piśniczka

Świecie nasz –
Daj nam płomień, stal i dźwięk!
Świecie nasz –
Daj otworzyć wszystkie ciężkie bramy!
Świecie nasz –
Daj pokonać każdy lęk!
Świecie nasz –
Daj nam radość blasku i odmiany!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Jak zwykle czytam i jak zwykle pięknie napisane,

pozdrawiam.

A Michał niech zdrowieje,z tego Izraela trochę mocy pewnie prześlesz mu.


Grzesiu

Pomyśl ile Mocy jest w takiej Jerozolimie…

To jest prawdziwa Moc Starej Ziemi.

Wetknę karteczkę w Ścianę Płaczu. A jeśli się okaże, że nie mogę to kogoś poproszę, a jeśli i to się nie uda, to poproszę Borsuka.

Każdy mój krok na tej Świętej Ziemi, poświęcony będzie Michałowi.

Reportaż z wyjazdu też. Dla niego.

A. I jeszcze dla Gabrysi i Igły.


Subskrybuj zawartość