Chamuś z pana po prostu, ale co tam – mamy demokrację, z chamami też trzeba rozmawiać...
Rok 1612 powiada pan? Ma pan na myśli bitwę pod Sasowym Rogiem, tam gdzie Turcy pojmali Potockiego? – Trochę mnie to dziwi, że właśnie tę klęskę zechciał pan przywołać, ale jakoś nic innego nie umiem na temat tego akurat roku odnaleźć. Rok wcześniej – fakt – lisowczykom udało się odbić Smoleńsk, ale pan wyraźnie napisał 1612, więc już sam nie wiem co mógł pan mieć na myśli. Może nasze nieudane szturmy na Moskwę – wszak film jest teraz o tym?
A co do sojuszy zawieranych przez Polskę w dwudziestoleciu międzywojennym – ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie z kim Polska powinna wówczas sojusze zwierać – być może nasze ówczesne sojusze były najlepsze z możliwych w ówczesnych warunkach. Moje zastrzeżenia dotyczyły jedynie natury tych sojuszy, którym – podobnie jak naszym obecnym układom z Amerykanami – brakowało tzw. oparcia w tzw. bazie, czyli właśnie w realnych interesech, które nasi partnerzy wycenialiby na tyle wysoko, że zdecydowaliby się na uderzenie w Niemcy na zachodzie.
Pan nie jest w stanie pojąć, że powoli, lecz sytematycznie budowana sieć relacji biznesowych skutkuje wzajemnym przenikaniem się kultur i pomaga w tworzeniu wspólnej tożsamości. Pan pisze o Szkotach, którzy nie lubią Angoli, o braku brytyjskiej identyfikacji w Szkocji. Wie pan – napewno zna pan Szkotów lepiej ode mnie, lecz wg mnie ich nacjonalizm jest czymś ważnym, lecz nie przeważającym. Chyba się nie mylę, jeśli nadal zwolennicy Unii mają niezłą większość w parlamencie szkockim a zdecydowanymi zwolennikami szkockiej niepodległości są tam socjaliści, zieloni i inni lewacy wszelkiej maści czyli wszyscy ci, którymi pan zdaje się gardzi?
Więc panie chamie – masz pan co pan chciał i żegnam – tym razem już definitywnie, bo bym jednak nie chciał pańskim chamstwem zbyt nasiąknąć.
@JM
Chamuś z pana po prostu, ale co tam – mamy demokrację, z chamami też trzeba rozmawiać...
Rok 1612 powiada pan? Ma pan na myśli bitwę pod Sasowym Rogiem, tam gdzie Turcy pojmali Potockiego? – Trochę mnie to dziwi, że właśnie tę klęskę zechciał pan przywołać, ale jakoś nic innego nie umiem na temat tego akurat roku odnaleźć. Rok wcześniej – fakt – lisowczykom udało się odbić Smoleńsk, ale pan wyraźnie napisał 1612, więc już sam nie wiem co mógł pan mieć na myśli. Może nasze nieudane szturmy na Moskwę – wszak film jest teraz o tym?
A co do sojuszy zawieranych przez Polskę w dwudziestoleciu międzywojennym – ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie z kim Polska powinna wówczas sojusze zwierać – być może nasze ówczesne sojusze były najlepsze z możliwych w ówczesnych warunkach. Moje zastrzeżenia dotyczyły jedynie natury tych sojuszy, którym – podobnie jak naszym obecnym układom z Amerykanami – brakowało tzw. oparcia w tzw. bazie, czyli właśnie w realnych interesech, które nasi partnerzy wycenialiby na tyle wysoko, że zdecydowaliby się na uderzenie w Niemcy na zachodzie.
Pan nie jest w stanie pojąć, że powoli, lecz sytematycznie budowana sieć relacji biznesowych skutkuje wzajemnym przenikaniem się kultur i pomaga w tworzeniu wspólnej tożsamości. Pan pisze o Szkotach, którzy nie lubią Angoli, o braku brytyjskiej identyfikacji w Szkocji. Wie pan – napewno zna pan Szkotów lepiej ode mnie, lecz wg mnie ich nacjonalizm jest czymś ważnym, lecz nie przeważającym. Chyba się nie mylę, jeśli nadal zwolennicy Unii mają niezłą większość w parlamencie szkockim a zdecydowanymi zwolennikami szkockiej niepodległości są tam socjaliści, zieloni i inni lewacy wszelkiej maści czyli wszyscy ci, którymi pan zdaje się gardzi?
Więc panie chamie – masz pan co pan chciał i żegnam – tym razem już definitywnie, bo bym jednak nie chciał pańskim chamstwem zbyt nasiąknąć.
Adieu tu l’homme de Cro Magnon ;-)
Zbigniew P. Szczęsny -- 19.11.2008 - 20:06