Dzięki serdeczne. Ta anegdota jest wyjątkowo gorzka i… nomen omen, dziwnie znajoma. W moim doświadczeniu tylko miejsce było inne.
Coś mi się przypomniało.
W przeddzień rocznicy, a może w dzień, wczesnym rankiem w telewizji tego strasznego “neofaszysty” Farfała ;) miała miejsce jedna z rozmów o PW.
Był jakiś dramaturg, jakiś krytyk polityczny o obrzydliwie nalanej twarzy i facet, którego proweniencji i nazwiska nie pomnę. Zaspana byłam, czy cóś.
Ten ostatni człowiek powiedział coś dziwnego, coś co skojarzyło mi się z Pańską anegdotą. Ten człowiek rzekł był, że największą tragedią PW nie było wytłuczenie elity intelektualnej. Tą, jak twierdził, można było stosunkowo szybko odbudować. Największą szkodą było wybicie elity moralnej tego narodu.
Panie Yasso
Dzięki serdeczne. Ta anegdota jest wyjątkowo gorzka i… nomen omen, dziwnie znajoma. W moim doświadczeniu tylko miejsce było inne.
Coś mi się przypomniało.
W przeddzień rocznicy, a może w dzień, wczesnym rankiem w telewizji tego strasznego “neofaszysty” Farfała ;) miała miejsce jedna z rozmów o PW.
Był jakiś dramaturg, jakiś krytyk polityczny o obrzydliwie nalanej twarzy i facet, którego proweniencji i nazwiska nie pomnę. Zaspana byłam, czy cóś.
Ten ostatni człowiek powiedział coś dziwnego, coś co skojarzyło mi się z Pańską anegdotą. Ten człowiek rzekł był, że największą tragedią PW nie było wytłuczenie elity intelektualnej. Tą, jak twierdził, można było stosunkowo szybko odbudować. Największą szkodą było wybicie elity moralnej tego narodu.
Pozdrawiam.
Magia -- 04.08.2009 - 13:52