Nieopodal Arhnem jest park narodowy Hoge-We-coś-tam. Na terenie tegoż położone jest urokliwe miasteczko o nazwie podobnej do miejsca klęski Napoleona wymawianej przez człeka, co to właśnie o kamień się potknął. Na obrzeżach tegoż miasteczka (Otterlo) jest, proszę Pana, muzeum. Takie tam, z obrazkami starymi (przede wszystkim) ale i nowe też są, także takie rzeźbione (choć dzieł artystki Nieznalskiej nie wystawili, świnie ;).
Łażę sobie po tym Kröller-Möller, oglądam, wzdycham, uśmiecham się i inne takie głupoty wyczyniam. Nagle odezwały się trąby anielskie a ziemia w posadach zadrżała. Zobaczyłam go (a nie wiedziałam, że on tam tam jest), rozdziawiłam paszczę, usiadłam i odleciałam… Ten odlot musiał trwać dość długo. Do przytomności przywrócił mnie mocny kuksaniec i słowa: “I co się tak gapisz? Przecież i tak go nigdy nie kupisz”.
No ba! – ja, ciemna masa, nawet nie zapytałam jakiejś muzealnej siły fachowej “po ile to to chodzi?”
Nieporządek, mówię Panu.
W kwestii zaś zbiórki narodowej, tej w wersji holenderskiej, to mogę tylko posłużyć się szyderą tego “od książki za 400 tysi”: honor bez forsy to choroba. To luźna cytata. Choć jak czytam kolejne komenty to zastanawiam się czy on tego na poważnie nie napisał...
Panie Yasso
Historyjka za historyjkę. :)
Nieopodal Arhnem jest park narodowy Hoge-We-coś-tam. Na terenie tegoż położone jest urokliwe miasteczko o nazwie podobnej do miejsca klęski Napoleona wymawianej przez człeka, co to właśnie o kamień się potknął. Na obrzeżach tegoż miasteczka (Otterlo) jest, proszę Pana, muzeum. Takie tam, z obrazkami starymi (przede wszystkim) ale i nowe też są, także takie rzeźbione (choć dzieł artystki Nieznalskiej nie wystawili, świnie ;).
Łażę sobie po tym Kröller-Möller, oglądam, wzdycham, uśmiecham się i inne takie głupoty wyczyniam. Nagle odezwały się trąby anielskie a ziemia w posadach zadrżała. Zobaczyłam go (a nie wiedziałam, że on tam tam jest), rozdziawiłam paszczę, usiadłam i odleciałam… Ten odlot musiał trwać dość długo. Do przytomności przywrócił mnie mocny kuksaniec i słowa: “I co się tak gapisz? Przecież i tak go nigdy nie kupisz”.
No ba! – ja, ciemna masa, nawet nie zapytałam jakiejś muzealnej siły fachowej “po ile to to chodzi?”
Nieporządek, mówię Panu.
W kwestii zaś zbiórki narodowej, tej w wersji holenderskiej, to mogę tylko posłużyć się szyderą tego “od książki za 400 tysi”: honor bez forsy to choroba. To luźna cytata. Choć jak czytam kolejne komenty to zastanawiam się czy on tego na poważnie nie napisał...
Pozdrawiam.
Magia -- 05.08.2009 - 17:30